Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)


atrucha

Rekomendowane odpowiedzi

Gość abstrakcyjna

Conessa, Dopiero później można spojrzeć na takie sytuacje z dystansem, że reakcja nie była odpowiednia etc. Smutne w sumie. :?

 

Chyba nie zasługuję na nic dobrego. Mam tak skrajne uczucia, że nie mogę wytrzymać. Mam dość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hejka. Zaginelam w akcji. Mialam komplikacje na uczelni z powodu nieobecnosci. Tak jak wcześniej pisalam, mialam isc pogadac z prowadzacym, usprawiedliwić sie no i sie zaczelo. Dzień wcześniej wzielam pewien lek przeciwbolowy i wywolalam interakcje z innym. Jak szlam do typka to mnie nieźle telepalo. Zobaczyl ze na usprawiedliwieniu lekarskim data wystawienia byla 12 grudnia a zwolnienie bylo wystawione wstecznie na od 4 do 13. Powiedzialam mu ze chce z nim porozmawiać na osobnosci. I tak wiedziałam ze mi to usprawiedliwi ale chciałam go zaszokowac, w pewnym sensie wymusic na nim lagodne traktowanie. Nienawidzę tego. Zaczelam mu plakac na glos, mówić ze mam zaburzenia osobowosci. Rzecz jasna poszedl mi na reke jak tylko mogl. Niby fajnie ale to byl ten doktorek ktory mi się mega podoba. Teraz w jego oczach jestem bidulka. Czuję się z tym zle. Czuję się gorsza. Patrzy na mnie, uśmiecha sie ale nie zartuje ze mna jak z innymi. W ogóle jestem jakos tak na uboczu posrod kolegów z roku. Jutro kolokwium. Nic nie umiem. Zajadam to i trace kase zeby sie uszczęśliwić ale znow tyje i nie podobam sie sobie. Same sprzecznosci.. jutro wstanę jakby nigdy nic...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiedziałam, że ten grudzień będzie trudny. I oto jestem, przytłoczona przeklętymi wspomnieniami tamtego roku. Wydawałoby się, że już dawno przeszłam do porządku dziennego, że dzięki temu opanuję stany manii w przyszłości, ale że pewne rzeczy zdarzyły się mniej więcej rok temu, toteż czuję się, jakbym ponownie je przeżywała; nienawidzę siebie, nie czuję się godna niczego i nikogo. Może i potrafię sobie to wybaczyć, ale wciąż nie potrafię zrozumieć. Dlaczego przez okres paru miesięcy zachowywałam się jak ostatni śmieć wyprany z mózgu. Robiłam rzeczy totalnie irracjonalne, zaczynając od małostkowych głupot, po bycie z chorą psychicznie, zakłamaną, odpychającą pod każdym względem dziewczyną z chorymi upodobaniami, a przez to wepchnąwszy się w sytuację niebezpieczną i jako tako samą zresztą chorą, z której popierdolenia nie zdawałam sobie sprawy, dopóki inni mnie nie uświadomili, odchodząc. Mówiłam o niej jak gdyby nigdy nic. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego w pewnych momentach pozwoliłam na wszystko, bez cienia krytycyzmu. Rzeczy bardziej irracjonalne niż ćpanie i przypadkowy seks. Tylko ten brak zrozumienia mnie dręczy. Tamten rok był potworny. I dopiero po tym roku, teraz, zdałam sobie sprawę, jak nie doceniałam ludzi, którzy pomimo tego ze mną zostali. Zdałam sobie sprawę, jak trudne musiało być, by mnie znosić i jak trudną do kochania muszę być osobą. Jak mogłam być zatem tak krytyczna wobec innych, leży chyba teraz na mnie odpowiedzialność, by być pełną wyrozumiałości dla wszystkiego i wszystkich... Jak odpychać muszę wszystkich.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo grudzień to taki miesiąc, że zawsze ogarnia nas jakaś refleksja i zaczynamy się zastanawiać nad wieloma sprawami, podsumowując rok.

Pisałaś o rzeczach irracjonalnych.... Najbardziej też mnie zawsze zastanawia czemu robimy i powtarzamy coś co jest dla nas złe, nawet gdy już wiemy, że to jest złe. Dlaczego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z okazji zblizajacych sie swiat moj partner postanowil zakonczyc nasz kilkunastoletni zwiazek. Probowalam sie otruc lekami i alkoholem, pokazac mu moj bol, udowodnic ze moge to zrobic. Efekt jest taki, ze TERAZ to on juz w ogole nie chce slyszec ani rozmawiac o ratowaniu czegokolwiek. Oczywiscie juz wczesniej podjal decyzje, ale widocznie takie gadanie ma byc dodatkowa kara za to, ze musial sie mna zajmowac przez 3 dni. Usluszalam tez ze jestem bez serca, bo w szpitalu powiedzieli mu, ze chcialam go zaszantazowac swoim uczynkiem.

Rozmawialam o tym z terapeutka, ale nie doznalam ulgi. Meczy mnie brak zrozumienia ze strony bylego, ze sie poddal w momencie mojego zalamania, i kiedy postanowilam sie leczyc i zmienic (borderline mam zdiagnozowane dopiero od niedawna). On nie chcial sie juz dostosowywac, wysilac, znosic atakow.

Najgorsze jest to, ze prawdopodobnie przestal mnie kochac juz wiele lat temu, tylko nie chcial sie do tego przyznac ani przede mna ani przed soba. Lata klamstwa, braku uczuc, nawet seksu zrobily swoje. Przestalam sobie radzic, panowac nad soba. Zwariowalam. Wszystko sie przewartosciowalo. Teraz mowi, ze chce miec dzieci. On po prostu nie chcial miec ich ze mna! Jak zniesc te wszystkie mysli? Jak odnalezc siebie, zrobic porzadek ze swoim zyciem i wziac za nie odpowiedzialnosc? Cala moja nadzieja w terapii, ale ta psychoanaliza jests taka powolna! Czasami na prawde nie wiem co mam mowic, a wtedy terapeutka zastanawia sie nad sensem mojej terapii. Ja chce zyc! Dajcie mi szanse!! Psycho odblokuj sie i dojrzej wreszcie!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

maybeBaby, strasznie mi przykro Kochana, wiem co czujesz... Sama nie wiem czy umiem coś doradzić, bo też w takim momencie bywam wrakiem. Ja zazwyczaj staje w miejscu, zamykam się i cierpię, cierpię, cierpię aż w końcu poprawia się na tyle bym mogła funkcjonować, coś zjeść i pospać a jeśli nie mija to biegnę do terapeuty.

Kilka lat związku.... to nie jest łatwe do przełknięcia, ale wiem jedno, że wszystko możemy znieść i można żyć dalej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Coraz gorzej, coraz bliżej wigilia, która będzie kolejnym przedstawieniem, wszyscy tylko zakładają maski i składają fałszywe życzenia, coraz bliżej sylwester, który spędzę samotnie. Przerwa w terapii. Znów przywiązałam się i obdarzyłam uczuciem osobę, która okazała mi zainteresowanie i uwagę, nie mogę tego robić, bo zawsze zostaję odtrącona i tak jest i tym razem. Nie umiem pogodzić się z samotnością, lgnę do ludzi, otwieram się przed nimi, a jedyne co dostaje to odrzucenie, wieczne odtrącenie od każdego. Nie wiem jak poradzę sobie przez te święta, znów odczuwam niepokój, lęki, boję się, żeby znów nie wpadła w te stany psychotyczne. Matka mówi, że jestem za słaba, zbyt wrażliwa i powinnam być twarda, zdystansowana, ale ja nie potrafię. Boję się :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lewiatanxxx, czuję się podobnie. Nie wiem jak przetrwać, z roku na rok coraz bardziej nie odnajduję się wśród ludzi. Czuję się taka dziwna, obca, jakbym była z kosmosu. Cokolwiek bym nie powiedziała, mam wrażenie, że pieprze jakieś głupoty, więc się nie odzywam. Siedzę zmrożona, nie chętnie się uśmiecham. W środku płaczę, bo chciałabym być szczęśliwa...

Dziś już samej siebie nie rozumiem, bo ciągle mam myśli, że właściwie to nie mam żadnego sensu by żyć. Nie mam odwagi by z tym skończyć ale nie mam tez dla kogo żyć. Nie mam już nawet z kim rozmawiać o swoich problemach. Nikogo! Mam ochotę wybiec z domu i gdziekolwiek pójść, pojechać, uciec, z dala od ludzi. Zamknąć się gdzieś i nie musieć się wyłaniać.

 

Nie wiem czemu ludzie odtrącają... czemu to się ciągle dzieje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cokolwiek bym nie powiedziała, mam wrażenie, że pieprze jakieś głupoty, więc się nie odzywam.

 

Hah! Próbowałam nauczyć się gadać z ludźmi o tych wszystkich pierdołach: szkole, pogodzie, ładnych butach itp. i kiedy już zaczęłam chyba łapać o co chodzi stwierdziłam że cokolwiek nie powiem ludzie patrzą na mnie jak na wariata albo z politowaniem. Serio, nie wiem jak rozmawiać z ludźmi. Zupełnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podczas świąt nie rozmawiam.... tylko ogólnie nawet na temat jedzenia jakoś nie potrafię przy świętach rozmawiać. To takie banalne.

 

Właśnie miałam ponad 3 h atak histerii, agresji, złości, paniki. Mój facet nie odbierał, podczas gdy ja przezywałam chwile załamania. Chyba miał z 40 połączeń nie odebranych, pare smsów. Napisałam, że pierdole to i ogólnie zaczęłam go atakować. Pokóciłam się z mamą, wyszłam na ponad godzinę na dwór po 23 i tak sobie chodziłam by się uspokoić. Chciałam zgłosić się do szpitala, obmyślałam co sobie zrobię, bo umierałam z wewnętrznego bólu.

Facet odebrał, ciutkę uspkoił, już chyba moge zasnąć, ale czuję się przed sobą poniżona i winna płaczu mojej mamy.... jutro dzwonię do szpitala w sprawie przyjęcia. Koniec.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja wyłączam telefon, nie odzywam się do nikogo, nie wychodzę. 2013 minął pod znakiem błagania o rzeczy, z których żadna się nie spełniła, w przeciwieństwie do tych, które wydarzyć się nie powinny. Jeden z gorszych roków, wszystko było nie tak, jak powinno. Opłacał się tylko dla drobnych chwil.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Conessa

Nie wiem czemu ludzie odtrącają... czemu to się ciągle dzieje.

 

Bo sie nad soba za bardzo uzalasz :) walcz mnie naprawde bardzo pomaga medytacja zdrowe odzywianie

i pozytywne myslenie bo co jak co ludzie maja w **** problemy kogos a juz napewno osoby ktora ciagle sie zali.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Macie tak, że dostajecie napadu złości i nie możecie się uspokoić? Dziś cały dzień z tym się zmagam. Potem jest przerwa spokoju i nagle znowu muszę coś komuś zrobić. Dziś obrywa wciąż jedna osoba. Manipulacja, szantaż. A jak mnie olewa i dyplomatycznie do mnie próbuje podejść to jeszcze gorzej...

Mówię sobie, że tak nie mogę, że to złe. Wiem co mi dolega, muszę się hamować i guzik.

 

Gratuluję Ci tej umiejętności chybanerwica. Ja się nie żalę ludziom. Na ogół mają mnie za pogodną osobę, nie zwierzam się. Ja mam problem z agresją słowną i fizyczną wobec siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cwicze ucze sie zdrowo odzywiam medytuje a swoje narcystyczne mysli typu wyolbrzymianie sukcesow usuwam mowie sobie zawsze tak ***** osiagniesz jak bedziesz sie starał przesiewam mysli koncentruje sie na swoim zachowaniu staram sie nie ponizac ludzi chociaz glos wewnatrz mnie mowi ze sa nic nie warci i ze to zwykłe bydło i ze nie oplaca sie z nimi zadawac ze jestem krolewiczem prosto nie jest wiadomo kontrola meczy ale sie staram kazdego dnia i za kilka lat nie bede plul sobie w ryja ze sie nie starałem ogladnij piekny umysl koles mozna powiedziec wyleczyl sie ze schizy a jak wiadomo czlowiek nie wie ze ma schize wiec co za problem leczyc cos co sie wie ze sie ma

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moje próby nie przynoszą mi korzyści, dlatego bardzo męczy mnie to zdanie 'zrób coś'. mam wrażenie że całe życie jestem sama i wszystko robię sama, i coraz bardziej oddalam się od świata. kupiłam książki, dwie. jedną o uważności i terapii poznawczo-behawioralnej, drugą o borderline. miesiąc temu podjęłam pracę, ale się nie sprawdzam, nie daję rady, nie umiem wypoczywać, jestem fizycznie wrakiem, nasiliły się wszystkie dawne bóle i wróciły napady agresji. coś próbuję robić, to nie jest tak, że leżę i każę patrzeć wszystkim jaki cierpię i płakać nad moim losem. ale nic mi nie wychodzi :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Synsa, masz pracę umysłową czy bardziej fizyczną ?

Wiem po sobie, że nie nadaję się już za biurko, a jak zaczęłam pracować trochę w ruchu to często po 12h byłam tak zmęczona, że pomagało.

 

 

Jaką książkę o borderline kupiłaś?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Święta, święta. Czas poczucia winy, izolacji, udawaniem aspołecznej suki, choć wolę to nazywać detoksem od uzależnienia mojego- ludzi. Ja też nie umiem wypoczywać, siedzę zamknięta w swoim pokoju, w głowie mieląc myśli, które podkręcają moją agresję względem siebie i świata. Przyszedł ten okres, kiedy znowu potrzebuję do życia spin i nienawiści ze strony innych. Czuję się osaczona.

W szkole była ta cholerna wigilia klasowa. Patrzyłam na nauczycieli i domyślałam się, jak bardzo mnie nie lubią. Gdy przyszła pora na składanie życzeń, wyszłam niemal trzaskając drzwiami. Spisków i nienawiści dopatrywałam się nawet u pokręconej lekarki, która potraktowała mnie jak dziecko, każąc dzwonić do mojej matki na potwierdzenie zwolnienia lekarskiego, więc niemal zaczęłam awanturę. Nie lubię być traktowana jak bachor zależny od kogoś z góry. Moje mięśnie są wiecznie spięte, wieczny stres i niepokój powoduje u mnie nawet stałe zmiany w morfologii. Leżę, wymyslam jakieś negatywne sytuacje, produkuję wizję awantur, kłótni ze wszystkimi. Bez leków jestem w stanie wytrzymać 10 miesięcy około, potem robię się nieznośna. I teraz przyszedł ten moment, lecz bronię się, nie chcę, bo po 5 latach zauważyłam, że to tymczasowe stłumienie nic nie daje. Niedługo zacznę robić głupie rzeczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×