Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)


atrucha

Rekomendowane odpowiedzi

Wstałam godzinę temu bo nie mogłam znów nocą zasnąć, wypiłam kawę, zarzucę na siebie kurtkę i czapę za chwile i wyjdę pierwszy raz od tygodnia z domu, kupić alkohol -.- Będę się bawić przed monitorem, nie pierwszy już raz ;) Btw. moja przyjaciółka wstępnie proponowała mi wyjście na imprezę z nią, miała odezwać się w piątek i dać znać, ale tego nie zrobiła :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja właśnie wróciłam z imprezy. Wynajęliśmy sobie lokal, miało być gites, ale ostatecznie czułam się nieswojo i wyszłam. Przed wyjściem z domu moja matka, która przez ostatnie trzy dni siedziała jak święta krowa Z Wątem O Wszystko (Bo zdarzyło mi się telefonu nie odebrać, bo nie siedzę i nie rozmawiam z nią- naturalnie, że tego nie robię, bo wszystkko czego nie powiem zostanie użyte przeciwko mnie), bąknęła mi coś pretensjonalnie o jakąś pierdołę, pożyczoną rzecz od znajomej, więc mi automatycznie ciśnienie skoczyło. Warknęłam, że jest cholerną, zawistną babą, że z nią nie będę o niczym rozmawiać, bo to żadna przyjemność, mogłaby raz ruszyć tyłek i wyjść gdzieś, zamiast siedzieć od parunastu lat w domu na tyłku bez znajomych. Nic nie odpowiedziała, na to mój ojciec się rzucił, że mam zamknąć gębę, bo zmarnowałam mu przyszłość, że jestem wiecznie nieszczęśliwa (Co jest nieprawdą, i w tym momencie zrzucił swoją frustrację na mnie- to jemu nigdy nic nie pasuje, wiecznie narzeka na wszystko i nic mu się nie podoba, i daje o tym znać na każdym kroku, w przeciwieństwie do mnie), nic mi nie pasuje, jakiś stek cholernych bzdur, albowiem nauczyli się, że wina zawsze jest po mojej stronie, i ogólnie psuję im atmosferę na każdym kroku, bo nie jestem kochana i milutka. Problem w tym, że nie doceniliby tego, nie dali mi żadnych powodów w ostatnim roku, żeby ucinać sobie z nimi luźne pogawędki i ja również jestem wiecznie narażona na ich fochy. Ostatecznie skończylo się na tym, że mam wypie.rdalać. No to wyszłam. Z nerwów prawie rozwaliłam sobie drzwi na klatce... Aha, jedyne co moja matka ze swoją posępną miną powiedziała przez owe dni, to "Miałaś mi coś kupić na nowy rok".

Poszłam na imprezę, mój ukochany przyjaciel, niedojrzały dupek, znalazł sobie lepsze towarzystwo od dwóch tygodni, a zatem na każdym spotkaniu nie odważył się powiedzieć do mnie ani jednego, pieprzonego słowa. Człowiek, dla którego ludzie to opcje i każdy jest mu po coś. A dla którego w pewnym momencie chciałam być wszystkim. Stał obok mnie, zagadywał ludzi, z którymi wcześniej gadałam, nie odpowiedział parę dni temu na moją zaczepkę o to, że nie jest w stanie nawet gęby do mnie otworzyć. Powiem wam jedno: Żadna nienawiść czy cokolwiek innego nie doprowadza mnie do takiego szału, jak ignorowanie mnie oraz obojętność. Siedziałam cztery godziny i gotowałam się w sobie. Moje znajome, z którymi tańczył, były przerażone moim spojrzeniem, gotowe przysiąc, że zaraz zrobię im krzywdę. Gdyby nie fakt, że jego była obiła mu twarz, dziś pewnie też bym to zrobiła, cokolwiek, oby dać mu poczuć moją złość. Wysłałam mu tylko esemesa, który był faux pas zresztą, z pomieszczenia obok, że życzę mu jaj w kontaktach międzyludzkich, wszystkiego najlepszego, udanego roku, i powodzenia w powrocie do dawnych znajomych, bo niedługo nie będzie miał ich wcale. Ziryotwał się, ale wciąż bał zareagować. I znowu to we mnie jest problem, bo jest spoko kumplem w powierzchownych relacjach. Tylko w powierzchownych, więc nikt inny tego, co ja, nie dostrzega.

Chcę już opuścić to miasteczko, jak najszybciej. Nic tu mnie nie czeka, ani nikomu nie zależy. Czuję się, jak gdybym była tu każdemu na złość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałem Twoją historię. Nie łatwo masz i musi Ci być naprawdę ciężko, na Twoim miejscu nie wiedziałbym co robić, z rodzicami różnie zależy od tego czy jak wyjedziesz to czy bardzo Ci będzie za Nimi tęskno. Może być tak że wmawiali sobie taką wersje wydarzeń, zrzucali wszystko na Ciebie i dla Nich aktualnie może być to jedyna możliwa prawda,, tak działa mózg, jak sobie wmówisz że jesteś w czymś bardzo zła to prędzej czy później w to uwierzysz, Ja tak przynajmniej mam dlatego staram się myśleć pozytywnie i ewentualnie radzić sobie z rozczarowaniami.Z przyjacielem albo bym odbył poważną rozmowę na ten temat bez ogródek wylać z siebie całą frustracje i zobaczyć Jego reakcję, być może On jest nieświadomy Twoich odczuć i nie widzi tego tak jak Ty, czasami wystarczy kogoś uświadomić o błędach i myśl o tym że ktoś mu to wypomniał będzie hamować kolejne, wiem że już mu dawałaś o tym znać ale może nie zrozumiał, tak bywa.

 

może ocenisz moją sytuację?

kilka razy zdarzyło mi się stracić nad sobą panowanie przy dziewczynie, tylko przy Niej. Dzisiaj spędzaliśmy sylwestra razem u mnie we dwójkę, było pięknie i wgl(nadmienię że jesteśmy razem od półtora roku i to jest dość poważny związek) oczywiście podchmieliliśmy się winem i szampanem. Lecz oczywiście musiało się coś sp********. Pokłóciliśmy się , o drobnostkę, nie spodobało mi się że zaczęła sprzątać u mnie w domu, bo Ona nie pójdzie spać jak jest nieposprzątane, ja byłem w tym momencie na wyczerpaniu, marzyłem o ciepłym łóżku i o przytuleniu się do ukochanej. Tak się pokłóciliśmy że Ona zaczęła się ubierać i mówi że idzie do domu, i w tym momencie coś we mnie pękło, od dłuższego czasu mamy poważne konflikty, co krok się kłócimy i godzimy, już popadliśmy nawet w monotonię, nie mogłem skontrolować płaczu( tak może to się wydawać dziwne i wgl, mężczyzna płacze, czasem tak mam) w myślach tylko " znowu? znowu? w wigilię się pokłóciliśmy , w sylwestra, ile jeszcze?" nie chciałem wyładowywać agresji na Niej, co i tak parę razy podniosłem głos, zacząłem wałic ręką w ściane, mam płyty kartonowo gipsowe i jak uderzyłem to aż pękła, oczywiście nic nie poczułem bo byłem wstawiony ale o dziwo nawet mnie to nie zatrzymało i waliłem dalej, dziewczyna sie przeraziła, ja dalej płacząc uspokoiłem sie i poszliśmy spać.

i tu taj moje pytanie, mam objawy :

- ciążenie ku byciu uwikłanym w intensywne i niestabilne związki, prowadzące często do kryzysów emocjonalnych,

- nadmierne wysiłki uniknięcia porzucenia,

co z tym robić, jak mam w takich sytuacjach uspokajać się, iść do psychologa i zacząć się leczyć?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Worm370, tak - im szybciej zaczniesz terapie, tym lepiej. Szkoda zycia aby probowac z tym walczyc samemu. Dobrze jest zrobic testy osobowosci, aby stwierdzic, czy masz zaburzenie, czy tylko trudny okres. W koncu 2 objawy (wymieniasz tylko 2) to za malo aby uznac Cie za chorego.

Szukajac terapeuty sprobuj ich wypytywac czy maja doswiadczenie z borderline i czy udalo im sie kogos wyleczyc. Nastaw sie na to, ze terapia moze potrwac kilka lat. W tym czasie moga pojawiac sie gorsze chwile - w miare uswiadamiania sobie ukrytych dotad emocji i przezyc z dziecinstwa. Zdarza sie tez depresja. Nalezy to wytrzymac, przezyc - po to, aby potem moglo byc lepiej. No i leki odpowiednio dobrane przez psychiatre pomoga Ci zlagodzic wahania nastroju i epizody depresji.

P.S. sytuacja z dziewczyna opisana przez Ciebie jest podobna do moich doswiadczen. Wydaje mi sie, ze mozesz miec typ impulsywny. Mnie przez wiele lat udawalo sie uchodzic za zdrowa, bo atakowalam tylko domownikow, w tym partnera. Oni nazywali to trudnym charakterem. Nie wiedzialam jak powazne jest to co mi dolega. Teraz po prostu zaczelo sie to rozlewac na innych i tak trafilam na terapie, do psychiatry i zostalam wreszcie zdiagnozowana.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nastaw sie na to, ze terapia moze potrwac kilka lat. W tym czasie moga pojawiac sie gorsze chwile - w miare uswiadamiania sobie ukrytych dotad emocji i przezyc z dziecinstwa.

 

Nie sądzę, aby postawienie na terapię analityczną było słuszne. Wiadomo, warto mieć jakiś zarys, trochę uświadomienia, co i jak, natomiast grzebanie w przeszłości przez cały okres trwania terapii i dowiadywanie się, dlaczego to, dlaczego tamto, wiele nie zmieni. Poznawczo-behawioralna byłaby korzystniejsza, postawienie na radzenie sobie z zachowaniami oraz emocjami, które nam doskwierają.

 

Denerwuje mnie, że wszystko muszę przeżywać tak absolutnie i sto razy mocniej, niż niektórzy. Jeden uraz zajmuje mi dnie i noce. Głowa już boli. Zapadam się w nienawiści, złości i smutku, a jutro powrót do szkoły. Ych.

 

 

zależy od tego czy jak wyjedziesz to czy bardzo Ci będzie za Nimi tęskno

 

Nie zdarza mi się tęsknić, mamy za dużo odizolowania w relacjach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

*Monika* dzięki za odpowiedź :) Mówię terapeutce o tym, z czym się nie zgadzam, sama zresztą powiedziała, że mam prawo się nie zgadzać i dyskutować, ale mimo wszystko ciągle gdzies jej te dziwne diagnozy plączą się po głowie, a ja całkiem tego nie rozumiem i jej uzasadnień też:/

 

Co do pytań innych o leki, to ja biorę fluoksetynę, doraźnie alprazolam i nasennie estazolam, ale to się może zmienić, bo wybieram się za parę dni do psych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Żadna nienawiść czy cokolwiek innego nie doprowadza mnie do takiego szału, jak ignorowanie mnie oraz obojętność. Siedziałam cztery godziny i gotowałam się w sobie.

 

 

Mam tak samo. Podobne zachowanie przejawiał mój były kiedy ja umierałam zamknięta w sobie ze złości, smutku a on pokazywał jaki jest szczęśliwy i ze wszystkimi dookoła rozmawiał, żartował tylko do mnie nie odzywał się. To zabija. Potem w końcu wybuchałam a on pokazywał swoją miną i zachowaniem, że jest ode mnie "wyżej" i to ja jestem niedojrzała emocjonalnie.

 

Przeczytałam to co opisałaś... współczuję sytuacji rodzinnej. To straszne kiedy od rodziców nie można dostać odrobiny wsparcia...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wracając do CHAD to jak dostałam po psycho kwestionariusz nastroju to siedziałam nad tym i siedziałam i ona do mnie mówi że to proste pytania, że nie ma się co zastanawiać, wręcz była zła trochę na mnie że nad tymi pytankami ślęczę i nie wiem co zrobić. Serio, to wszystko się zmienia jak w kalejdoskopie to jak ja mogę na takie 'proste' pytanie odpowiedzieć jednoznacznie... Pozaznaczałam co mi się wydawało słuszne chociaż ciągle nie jestem pewna czy prawdziwe i w sumie nie wiem co z tego wynikło. Podpytała mnie tylko kiedy ten stan maniopodobny był, zapisała w tej mojej karcie i na następnej wizycie pytała czy nie miałam znów dziwnych pomysłów albo zainteresowań ;p

Wydaje mi się, że generalnie przy wahaniach nastroju chad trzeba wykluczyć albo potwierdzić.

 

 

Ja w teście mmpi odpowiadałam bardzo dzybko, bez żadnego zastanowienia. Może to był błąd? Czy Wam wyszło borderline w jakichś testach?

Co do wykluczenia bądź potwierdzsnia chadu... chyba jest to dość trudne albo mój lekarz się nie zna, nie wiem. Rozważałam konsultację z innym psychiatrą bądź pobyt w szpitalu (na oddział dzienny w tym mieście się nie zdecyduję, bo rodzice nie będą mnie wtedy raczej utrzymywać, a do domu na tak długo wolę nie wracać). Jak myślicie?

 

Wszystkiego dobrego w nowym roku! :)

 

Wysłane z mojego X2 7.1S przy użyciu Tapatalka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja w teście mmpi odpowiadałam bardzo dzybko, bez żadnego zastanowienia. Może to był błąd? Czy Wam wyszło borderline w jakichś testach?

 

Mi też zaskakująco szybko poszedł MMPI wydawało mi się że zgodnie z prawdą ale wyszła dupa, wszystko czyli nic, mam kiedyś powtórzyć go jeszcze. A ten kwestionariusz o którym pisałam to był taki konkretnie dotyczący manii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie sądzę, aby postawienie na terapię analityczną było słuszne. Wiadomo, warto mieć jakiś zarys, trochę uświadomienia, co i jak, natomiast grzebanie w przeszłości przez cały okres trwania terapii i dowiadywanie się, dlaczego to, dlaczego tamto, wiele nie zmieni. Poznawczo-behawioralna byłaby korzystniejsza, postawienie na radzenie sobie z zachowaniami oraz emocjami, które nam doskwierają.

Pytalam o to psychiatre zanim wybralam terapeute. Powiedziala ze behawioralna bedzie dla mnie za plytka, ze potrzebne mi jest zrozumienie zrodel emocji i zachowan. Zgoda! Zapytalam jeszcze: ale w jaki sposob zmieni to moje zachowanie? Odpowiedziala, ze jak osiagne zrozumienie, to stare nawyki same zastapia sie lepszymi. Chodze wiec na psychoanalize, a w domu sama sobie studiuje dialektyczna behawioralna.

Kto wie do czego to wszystko doprowadzi...

Kazdy sam musi ocenic, co mu odpowiada.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość abstrakcyjna

getmeoutofhere, Nie, mmpi nie robiłam. Jakiś inny, ponad 100 pytań. Było po parę pytań (około 10) do każdej osobowości. Wyszło mi wtedy, że mam też inne zaburzenia oprócz borderline, ale na granicy. A do bordera tylko jednej cechy nie zaznaczyłam. I w sumie napisałam, że był bez znaczenia, bo to było tylko potwierdzenie, że go mam. ;)

 

A i miałam odpowiedzi tylko 'tak' i 'nie', a w mmpi jest bodajże 'nie wiem'. I na niektóre pytania nie wiedziałam co odpowiedzieć, a musiałam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja, dumna fighterka za sprawę.

 

Ludzie potrafią przymykać oko na pełne sprawy, coś olać, bawić się dobrze POMIMO kogoś czy coś, otóż ja nie. Moja żelazna duma i głęboko zakorzenione zasady "Coś mi się nie podoba, to spie.rdalam stąd", krytycyzm, wredota i głębokie przeżywanie wszystkiego sprowadzają mnie na manowce. Są rzeczy, których ludziom nie wybaczam, a które dla innych wydają się błahe. Zrób któreś z palety tych naznaczonych zachowań, a następnego dnia dostaniesz mniej lub bardziej dosłowną wiadomość pt "Zrywam znajomość z Tobą" i oto przepadam z Twojego życia. Tylko Ty na tym nie ucierpisz, bo nikt nie jest niezastąpiony, znajdziesz innych znajomych. A ja będę sama, bo po co korzystać, jak można walczyć w Imię Uj Wie Czego. Właśnie jeden irytujący mnie na amen człowiek spowodował, że jednocześnie postanowiłam odejść z całego towarzystwa. Jakże uroczo było patrzeć, gdy tamten, straciwszy mnie i nie tylko, z łatwością wchodzi w dupkę i zastępuje sobie starych znajomych nowymi ludźmi, bo to typ "jak tu go nie uwielbiać". Ja zua.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zrób któreś z palety tych naznaczonych zachowań, a następnego dnia dostaniesz mniej lub bardziej dosłowną wiadomość pt "Zrywam znajomość z Tobą" i oto przepadam z Twojego życia. Tylko Ty na tym nie ucierpisz, bo nikt nie jest niezastąpiony, znajdziesz innych znajomych. A ja będę sama, bo po co korzystać, jak można walczyć w Imię Uj Wie Czego. Właśnie jeden irytujący mnie na amen człowiek spowodował, że jednocześnie postanowiłam odejść z całego towarzystwa

 

O jak ja dobrze to znam :D

Nie chcę Cię martwić ale ja od 2-3 lat już z tego powodu jestem samotnikiem zaszytym w swojej komnacie w najwyższej wieży... Nie mogę stworzyć ŻADNEJ satysfakcjonującej relacji z kimkolwiek... Stare towarzystwo mnie znienawidziło bo jestem podobno toksyczną osobą... Mam koleżanki ale po studiach nasze drogi rozminą się zupełnie, jak zwykle. Oby Ci lepiej te rozstania wyszły, oj życzę Ci z całego serca, pokaż że można.

---------

Chcę się pochwalić swoją radością kobietki - jestem po pierwszej sesji! Mam mieszane odczucia ale chyba mi się podobało w ostatecznym rozrachunku. Nie podoba mi się że w lutym będę miała przerwę bo przegapiłam zapisy -.- Nie podoba mi się że ma zrobić znów MMPI, boję się tego testu teraz. Moja T (T jak Teresa ;)) wydaje się nie być idealnym przykładem terapeuty ale jej metody chyba mi odpowiadają. Zaczynam budować zdrową relację :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem przerażona! Znikam, znikam, zapadam się w ciemność... Poznałam kogoś. Bliskość zaczęła się jak zwykle - "on jest taki jak ja! możemy coś stworzyć!". Wczoraj - zmieszanie, poplątanie, ambiwalencja, ponieważ poczułam jakąś nić, która przybliżyła mnie. Tym razem to nie ja w większości opowiadałam o sobie. Cała dziura, a raczej - nadmiar, spotęgowany jest, prawdopodobnie, przez to, że matka śmiała mnie opuścić znajdując sobie partnera... Przecież wiem, że mnie nie opuszcza. A jednak. Przeżywałam to opuszczenie nie raz w dzieciństwie, kiedy pojawiała się osoba trzecia w naszym domowym duecie i, jak widać, przeżywam nadal.

Dopóki nie widzę jasnych kroków idących w moją stronę - nie wariuję. A kiedy już TO się dzieje - spadam w bezdenną otchłań. Chcę nie istnieć! Jestem przerażona i płaczę. :hide: Z jednej strony - chcę coś zrobić, by przestać tak czuć. Z drugiej - co potem? Czym miałabym zastąpić owo czucie? Nie wiem. A więc długo nie wytrzymuję. Narazie rzygam swoimi emocjami za pomocą pisania dziennika i wierszy, ale ileż można? Nie wiem co zrobię jak go zobaczę. Tymczasowo widzę siebie jako przerażone dziecko, które chce wiać przed siebie, na oślep.

Dopóki moim "źle" nie muszę dzielić się z drugim człowiekiem poprzez bycie blisko - jest... jakoś. A teraz czuję się tragicznie. Nie ma już miejsca na racjonalizowanie.

I boję się, że jakimś cudem to przeczyta. :o

 

-- 03 sty 2014, 21:50 --

 

Dobrze jest. Poczułam się bezpiecznie. Będę starała utrzymać się pośrodku...

Żeby to trwało chociaż dwa dni. Żeby przeżyć chociaż dwa spokojne dni - bez rozpaczy, obezwładniającego lęku. Ten drugi biegun zwykle jest dla mnie ostatnimi czasy niedostępny, więc o to się nie martwię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Synsa, też chciałabym mieć MMPI. Nie wiem czemu do tej pory nie miałam. Można gdzieś zrobić lub poprosić lekarza?

Ja dostałam skierowaniw od psychiatry na diagnozę psychologiczną, na którą składa się między innymi mmpi.

 

Wysłane z mojego X2 7.1S przy użyciu Tapatalka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja dostałam skierowaniw od psychiatry na diagnozę psychologiczną, na którą składa się między innymi mmpi.

 

Ja tak samo, psychiatra skierowała mnie na testy.

Zrobić na pewno można, tylko o ile dobrze czytałam to bez skierowania się jakąś tam kwotę za to płaci, ale pewna tych informacji nie jestem teraz. Pytałaś psychologa może?

 

Nie chcę go robić 2 raz bo już wiem jak to wygląda i odpowiedzi zgodnie z moją 'intuicją' nie dają się odczytać a jak mam go teraz zrobić dobrze to muszę się nad każdym pytaniem 100 razy zastanowić i czuję że albo na zbyt wiele odpowiem 'nie wiem' albo znów nie da się odczytać wyników ;/

No i spodziewałam się że będę go powtarzała w jakimś odleglejszym czasie a teraz nie chcę oddawać mojego czasu terapeutycznego na robienie testu. Wolę sobie pogadać bez sprecyzowanej diagnozy przez ten teścik, teraz z tym mi się aż tak już nie śpieszy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moją diagnozę przeprowadzała inna psycholog, nie moja terapeutka (wtedy miałam jeszcze terapię z kimś innym), ale wszystko w jednej poradni. Moja terapeutka nawet nie chciała nawet widzieć wyników. Powiedziała, że jakby co i tak jest jedna karta. MMPI to chyba najbardziej obrazowy ze wszystkich tych testów. Ja obawiałam się, że wyjdzie, że kłamię czy coś ;) a wyszło ponoć chad/border.

 

Wysłane z mojego X2 7.1S przy użyciu Tapatalka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja po prostu chcę bardziej siebie poznać, może zrozumieć, nie chce przypinać sobie żadnej łatki. Ja swoje objawy znam i jakkolwiek by to się nie nazywało to i tak wiem, że cierpię i nie jest to normalne. Ciągle tylko jednak mam poczucie, że nikt się mną dobrze nie zajął pod tym względem, bo nie zostało to dogłębnie zdiagnozowane. Czasem obawiam się, że mam coś gorszego w sobie... chcę w końcu trafić na terapeutę, który w odpowiednim kierunku będzie ze mną pracował. Bo nie mogę żyć tak jak teraz żyję! mam dość swojego życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×