Skocz do zawartości
Nerwica.com

natręctwa na tle religijnym i skrupulatyzm


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Mad_Scientist, piszę przede wszystkim w kontekście psychozy i pobytu w szpitalu. W tych dwóch wypadkach (często łączących się) jest się skazanym na lekarzy, nie ma innej możliwości, więc wątpliwości, to tylko dowalanie sobie. Nie pomoże, a może nakręcić depresję i spowolnić poprawę. A nawet jeśli lekarz zrobi bład, to i tak trzeba czekać, aż poprawi, ewentualnie inny lekarz poprawi.

Co do życia "na wolności" i nerwic, to myślę, że im człowiek się lepiej czuje, tym więcej powinien robić dla siebie, bo psychiatria nikogo nie zbawi. A dobry lekarz powinien uwzględniać potrzeby pacjenta. Mój zna mnie już kopę lat, i nieraz go informuję, że właśnie sobie zwiększyłam czy zmniejszyłam leki, bądź że musiałam przez 3 tygodnie brać awaryjnie dodatkowy, ale już ok itp. A on wypisuje stosowną receptę bądź zwolnienie czy zaświadczenie do pracy, że czegoś nie mogę czy że coś już mogę. Ale myślę, że rola lekarza jest dość ograniczona, bo rola leków też jest dość ograniczona w wieloletnich nerwicach, zaburzeniach osobowości itp.

 

A jeśli chodzi o Lukrecję - z tego co pisałaś, to objawy wskazują na psychozę i nie widzę powodów by nie dać szansy lekarzom i skreślać ich z góry.

 

-- 20 maja 2012, 23:16 --

 

PS. Mad_Scientist, hi hi, widzę że też Ci kiedyś wlepili "zaburzenia adaptacyjne". Ja dostałam to raz, jak byłam w szpitalu dobę, bo rzygałam po odstawieniu leku i nie mogłam jeść. Nie wiedzieli co napisać pewnie, więc dali to. Ale mój hit z moich rozpoznań to "zaburzenia osobowości bliżej nieokreślone"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj,oj,RafQ ,im bardziej się czegoś wyrzekasz,tym silniej się z tym wiążesz :papa:

.

Bardzo ciekawe stwierdzenia.

 

Ale taką sytuację mogłabym w ten sposób zobrazować.

Tak jak piasek który przechodzi przez sito. Jak ktoś zaczyna trząść sitkiem to piasek przechodzi.

Im bardziej ktoś jest słaby tym bardziej będzie podatny na owe ''trzęsienie'' i wszelkie nieciekawe rzeczy będą w niego wpadać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To powiedział de Mello i uzasadniał, że nie chodzi o to, żeby sobie zabronić czegoś, bo wtedy natychmiast będziemy tego chcieć, ale żeby uświadomić sobie prawdziwą wartość tego czegoś, i jeśli zrozumiemy, że to bezwartościowe, to przestaniemy chcieć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To powiedział de Mello i uzasadniał, że nie chodzi o to, żeby sobie zabronić czegoś, bo wtedy natychmiast będziemy tego chcieć, ale żeby uświadomić sobie prawdziwą wartość tego czegoś, i jeśli zrozumiemy, że to bezwartościowe, to przestaniemy chcieć.

 

Zapewne mówisz o Antony de Mello. Oglądałam jego filmiki na YT. Bardzo ciekawe

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To ciekawe bo w 1998 watykańska Kongregacja Nauki Wiary pod przewodnictwem ówczesnego kardynała Josepha Ratzingera- obecny papież Benedykt XVI- uznała działalność Anthony'ego de Mello za szkodliwą, destruktywną i niezgodną z wiarą katolicką. Coś wybiórcza ta Wasza wiara skoro inspirujecie się autorami, którzy w Kościele są "na cenzurowanym".

 

PS. Mad_Scientist, hi hi, widzę że też Ci kiedyś wlepili "zaburzenia adaptacyjne". Ja dostałam to raz, jak byłam w szpitalu dobę, bo rzygałam po odstawieniu leku i nie mogłam jeść. Nie wiedzieli co napisać pewnie, więc dali to. Ale mój hit z moich rozpoznań to "zaburzenia osobowości bliżej nieokreślone"

 

Ja miałem już z 20-30 rozpoznań. Te w stopce są najbliższe stanu faktycznego. :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To ciekawe bo w 1998 watykańska Kongregacja Nauki Wiary pod przewodnictwem ówczesnego kardynała Josepha Ratzingera- obecny papież Benedykt XVI- uznała działalność Anthony'ego de Mello za szkodliwą, destruktywną i niezgodną z wiarą katolicką. Coś wybiórcza ta Wasza wiara skoro inspirujecie się autorami, którzy w Kościele są "na cenzurowanym".

 

Racja też o tym słyszałam, że coś tam nie bardzo z tym jego nauczaniem.

Słucham tego jeszcze wtedy kiedy nie wiedziałam , że coś tam z tymi jego naukami jest nie tak.

Jak znajdę ten artykuł to podeślę.

 

o proszę:

http://www.vatican.va/roman_curia/congregations/cfaith/documents/rc_con_cfaith_doc_19980624_demello_pl.html

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mad_Scientis, trochę przesadzasz, Kongregacja uznała, że pewne treści mogą zaszkodzić wierze, a inne są wartościowe. Chodzi głównie o to, że de Mello rozmywa obraz Boga osobowego, ale jak ktoś tego nie traktuje jak Biblię, tylko poradnik, jak każdy inny, to ok. Nasza wiara nie jest wybiórcza, tylko ugruntowana, więc niezagrożona, poza tym umiemy myśleć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podejrzewam u siebie nerwicę.

 

Witam. Otóż mój problem zaczął się 5 miesięcy temu. Jestem osobą wierzącą a na religii mieliśmy lekcję o egzorcyzmach. Nie przespałam nocy, bo miałam głupie myśli. Na drugi dzień było normalnie i w ogóle. Potem się zaczeło, miałam takie natrętne myśli a w zasadzie jedna za mną krążyła: szatan. I tak co chwile. Raz było lepiej raz gorzej. Kiedy już mi się wydawało, że się pozbyłam tej myśli, pojawiły się nowe o tej samej tematyce. Najgorsze jest to, że jak się uporam z jedną myślą to pojawiają się inne. Czasami muszę się pilnować cały dzień, a i tak one się pojawią. Czasami już po prostu nie mam siły się cały czas pilnować i czekam aż przyjdzie noc, żeby móc iść spać i nie myśleć po prostu. Ostatnio mam myśli, że "powierzam się temu na sz.." chociaż wcale tego nie chcę i nieustannie mam poczucie winy z tego powodu. Czasami nie wiem czy to grzech, modlę się itd. Ale dzisiaj znowu mam załamkę. Nie potrafię się cieszyć życiem tak jak kiedyś :( A jak mam lepszy dzień i udaje mi się ani razu o tym nie pomyśleć, to mam tak że czuję, że ta myśl gdzieś tam krąży i czeka aż przestanę się pilnować, żeby we mnie uderzyć. Rozważam pójście do psychologa, ale chciałabym żeby ktoś mi udzielił odpowiedzi, czy moje podejrzenia są słuszne. Bo to powoli niszczy mnie od środka :( A wiem, ze nikt nie zrozumie mnie lepiej z tymi natrętnymi myślami, których tak szczerze nienawidzę. Pozdrawiam.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak Was interesują takie rzeczy to załatwcie sobie (antykwariat, allegro) książkę Śri Chinmoy'a pt. "Medytacja. Doskonalenie człowieka radością Boga" czy jakoś tak. Jestem zagorzałym ateuszem, a książka mi się podobała, mimo że gość cały czas nawija o Bogu. Tylko znowu zamieszczam warning przed zagrożeniami duchowymi i treściami niezgodnymi z wiarą katolicką. :P Bo tam jest mix chrześcijaństwa, buddyzmu, hinduizmu itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hm...dobre są też Dzieła św. Jana od Krzyża. Osobiście bardzo lubię literaturę religijną.

np. O. Augustyn Pelanowski - Wolni od niemocy

 

Ostatnio tez się dowiedziałam że coś tam nie bardzo z książkami Anselma Gruna. A mam kilka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Joachim Badeni: "Tajemnica Bożej obecności" (!) , "Uwierzcie w koniec świata" i inne

"Tabletki z krzyżykiem. Pierwsza pomoc w lękach związanych z Bogiem, końcem świata, czyśćcem i duchami" Szymon Chołownia

"Wyznania" św Augustyn

"Przesłuchanie Ojca Pio. Odtajnione archiwa Watykanu" - Francesco Castelli

"Ojciec Pio. Święty na przekór" Edward Augustyn

"Ojciec Pio. Tajemnica życia" Antonio Socci

"Listy starego diabła do młodego" C.S Lewis

"Nierządnice pustyni" Benedicta Ward SLG

 

-- 21 maja 2012, 20:08 --

 

A przy okazji natręctw bardzo polecam:

 

1. tekst o Edypie w książce "Imiona losu" Jadwiga Mizińska (w czytelniach, bibliotekach naukowych, studenckich)

(nie dotyczy religii, dobre na wszelkie myślenie magiczne)

2. "Neurotyczny obraz Boga" w skrypcie Sekty i Kulty (wydawnictwo wydziału filozofii UW)

3. filozofię Jaspersa - na przykład w "Główne nurty filozofii współczesnej" Andrzej Miś - fajne opracowanie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A przy okazji natręctw bardzo polecam:

 

1. tekst o Edypie w książce "Imiona losu" Jadwiga Mizińska (w czytelniach, bibliotekach naukowych, studenckich)

(nie dotyczy religii, dobre na wszelkie myślenie magiczne)

2. "Neurotyczny obraz Boga" w skrypcie Sekty i Kulty (wydawnictwo wydziału filozofii UW)

3. filozofię Jaspersa - na przykład w "Główne nurty filozofii współczesnej" Andrzej Miś - fajne opracowanie

 

Rozumiem, że to typowo na natręctwa religijne/skrupulatyzm czy ogólnie na natręctwa?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pierwsze na magiczne myślenie i fatalizm, co nieraz produkuje natręctwa. Jaspers na magiczne myślenie na tle religijnym. "Neurotyczny obraz Boga" na neurotyczny obraz Boga.

 

-- 21 maja 2012, 21:07 --

 

Ogólnie wszystkie trzy polecam na irracjonalne poczucie zniewolenia przez coś/kogoś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podejrzewam u siebie nerwicę.

 

Witam. Otóż mój problem zaczął się 5 miesięcy temu. Jestem osobą wierzącą a na religii mieliśmy lekcję o egzorcyzmach. Nie przespałam nocy, bo miałam głupie myśli. Na drugi dzień było normalnie i w ogóle. Potem się zaczeło, miałam takie natrętne myśli a w zasadzie jedna za mną krążyła: szatan. I tak co chwile. Raz było lepiej raz gorzej. Kiedy już mi się wydawało, że się pozbyłam tej myśli, pojawiły się nowe o tej samej tematyce. Najgorsze jest to, że jak się uporam z jedną myślą to pojawiają się inne. Czasami muszę się pilnować cały dzień, a i tak one się pojawią. Czasami już po prostu nie mam siły się cały czas pilnować i czekam aż przyjdzie noc, żeby móc iść spać i nie myśleć po prostu. Ostatnio mam myśli, że "powierzam się temu na sz.." chociaż wcale tego nie chcę i nieustannie mam poczucie winy z tego powodu. Czasami nie wiem czy to grzech, modlę się itd. Ale dzisiaj znowu mam załamkę. Nie potrafię się cieszyć życiem tak jak kiedyś :( A jak mam lepszy dzień i udaje mi się ani razu o tym nie pomyśleć, to mam tak że czuję, że ta myśl gdzieś tam krąży i czeka aż przestanę się pilnować, żeby we mnie uderzyć. Rozważam pójście do psychologa, ale chciałabym żeby ktoś mi udzielił odpowiedzi, czy moje podejrzenia są słuszne. Bo to powoli niszczy mnie od środka :( A wiem, ze nikt nie zrozumie mnie lepiej z tymi natrętnymi myślami, których tak szczerze nienawidzę. Pozdrawiam.

Myślę, że pod wpływem tematów poruszanych na lekcjach religii mógł uaktywnić się u Ciebie lęk, który generuje natręctwa.

Dobry pomysł z tym psychologiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mogę jeszcze dorzucić:

1) Skrupulantom na ratunek. Działa Emanuel OP - mała książeczka, ale lepsze to niż nic

2) Świat moralnych lęków, Wokół Reguł o skrupułach św. Ignacego Loyoli (tego jeszcze nie czytałem)

Nie wiem co miałoby być złego w książkach Anselma Gruna.

hmm. dużo książek. Acha:

3) Biblia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem co miałoby być złego w książkach Anselma Gruna.

hmm. dużo książek. Acha:

3) Biblia

 

Jak najbardziej Biblia nr 1. Mnie czytanie pisma bardzo uspakaja.

Też mam kilka książek A. Gruna:

Autosugestia

Życzę Ci przyjaciela

Szanować granicę, stawiać granicę

Rozwijać poczucie własnej wartości

Przebaczyć samemu sobie

Doświadczyć Boga całym sobą

Zamienić rany w perły

 

Jeśli chodzi o jego książki to dla mnie super. Ale jak byłam na mszy w Częstochowie to ksiądz mówił, coś na temat New Age. Być może jakieś treści podchodziły pod to.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też poczytałem trochę książek, ale czy wiele u mnie zmieniły to nie wiem :roll:

 

Mam Johna Powella ''Twoje szczęście jest w Tobie''.

ks. Reczek - To Jezus uzdrawia złamanych na duchu

 

Bardzo dobre są książki Valerio Abisetti. Psychoterapeuta i autor książek poradnikowych poświęconych psychologii. Również pisze o sprawach duchowych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za propozycje. Przyjrzę się im. Natomiast chodziło mi o to że sam teologiczny mózg, który wchłonął wiele książek chyba teraz nie za wiele mi pomoże. Są rzeczywiście dobre i pomocne książki, ale żeby nie było tak jak by dwoje ludzi zakochało się i zamiast spędzać ze sobą czas czytaliby książki o relacjach damsko-męskich. Poza tym po roku nerwicy jestem dość sceptycznie nastawiony do wielu rzeczy..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podejrzewam u siebie nerwicę.

 

Witam. Otóż mój problem zaczął się 5 miesięcy temu. Jestem osobą wierzącą a na religii mieliśmy lekcję o egzorcyzmach. Nie przespałam nocy, bo miałam głupie myśli. Na drugi dzień było normalnie i w ogóle. Potem się zaczeło, miałam takie natrętne myśli a w zasadzie jedna za mną krążyła: szatan. I tak co chwile. Raz było lepiej raz gorzej. Kiedy już mi się wydawało, że się pozbyłam tej myśli, pojawiły się nowe o tej samej tematyce. Najgorsze jest to, że jak się uporam z jedną myślą to pojawiają się inne. Czasami muszę się pilnować cały dzień, a i tak one się pojawią. Czasami już po prostu nie mam siły się cały czas pilnować i czekam aż przyjdzie noc, żeby móc iść spać i nie myśleć po prostu. Ostatnio mam myśli, że "powierzam się temu na sz.." chociaż wcale tego nie chcę i nieustannie mam poczucie winy z tego powodu. Czasami nie wiem czy to grzech, modlę się itd. Ale dzisiaj znowu mam załamkę. Nie potrafię się cieszyć życiem tak jak kiedyś :( A jak mam lepszy dzień i udaje mi się ani razu o tym nie pomyśleć, to mam tak że czuję, że ta myśl gdzieś tam krąży i czeka aż przestanę się pilnować, żeby we mnie uderzyć. Rozważam pójście do psychologa, ale chciałabym żeby ktoś mi udzielił odpowiedzi, czy moje podejrzenia są słuszne. Bo to powoli niszczy mnie od środka :( A wiem, ze nikt nie zrozumie mnie lepiej z tymi natrętnymi myślami, których tak szczerze nienawidzę. Pozdrawiam.

 

Kiedyś dużo gadałam z alkoholikami i potem miałam jazdę, że też jestem uzależniona od alkoholu. Tak się wczułam, że jak szłam ulicą, to wydawało mi się, że wszystkie puby mnie "wołają" - bo coś takiego mi opowiadali. Ale to nie był pociąg do alkoholu, tylko lęk przed nim. Naprawdę one mnie nie "wołały" tylko straszyły. Piszę, żeby pokazać, jak działają natręctwa - zwrócenie uwagi na jakiś temat może wywołać lęk przed czymś, przed jakimś zagrożeniem i ten lęk produkuje natrętne myśli, a nawet różne "objawy". Tak jak pisze Monika.

 

-- 23 maja 2012, 08:30 --

 

Dzięki za propozycje. Przyjrzę się im. Natomiast chodziło mi o to że sam teologiczny mózg, który wchłonął wiele książek chyba teraz nie za wiele mi pomoże. Są rzeczywiście dobre i pomocne książki, ale żeby nie było tak jak by dwoje ludzi zakochało się i zamiast spędzać ze sobą czas czytaliby książki o relacjach damsko-męskich. Poza tym po roku nerwicy jestem dość sceptycznie nastawiony do wielu rzeczy..

 

Coś w tym jest, czytałam, że w nerwicy natręctw przerost analizy intelektualnej wypiera uczucia i przeżycia, a m.in przez ich osłabienie człowiek nie może zdobyć pewności, co do tego kim jest i uspokoić się w swoich natręctwach. Sam mózg bowiem może bez końca podsuwać kolejne wątpliwości, możliwości i nigdy nie skończyć.

Błędne koło.

 

-- 23 maja 2012, 08:35 --

 

Nie wiem, czy to nie było o osobowości anankastycznej, nie mogę teraz sprawdzić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×