Skocz do zawartości
Nerwica.com

natręctwa na tle religijnym i skrupulatyzm


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Hej,

Kiedy pierwszy raz weszłam na to forum, szukałam podobnego wątku, więc teraz z kolei sama go postanowiłam założyć. Przez kilka lat miałam takie natręctwa, wiem, że są czasem piekielnie trudne, ale trzeba je jakoś ogarnąć, jak wszystkie inne. I dobrze by było dzielić się pozytywnymi doświadczeniami.

Jako zajawkę mam myśl matki Teresy z Kalkuty:

 

"Nigdy przenigdy BÓG nie jest dręczycielem ludzkiego sumienia! Głos BOGA dochodzi z tchnienia ciszy!"

 

Jak też fragment artykułu J. Rudina "Neurotyczny obraz Boga" :

 

(...) Równocześnie jednak obraz Boga okazuje się najbardziej niebezpiecznym partnerem ludzkiego bytu. Cóż czynić, kiedy jest zniekształcony, kiedy zdradza cechy sprzeczne z ludzką naturą, cechy nerwicy i demoniczności? Czy nie należy wówczas mówić o chorym obrazie Boga, zniekształcającym i wypaczającym ludzką duszę? Jeżeli z właściwie pojmowanego i prawdziwego obrazu Boga emanuje siła, która pozwala na zdrowe kształtowanie życia, to czy nie dzieje się również odwrotnie, czy zniekształcony obraz nie przynosi ze sobą rozprzężenia, dysocjacji i dekompozycji, czy nie jest przyczyną zahamowań i skostnienia, skutkiem których może być nieproduktywny rytm życia i zredukowany, nieprawdziwy obraz samego człowieka?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam natręctwa od kilkunastu lat, najbardziej męczące są dla mnie właśnie te dot religii, u mnie łączą się często z silnymi lękami przed szatanem, opętaniem itp, z bardzo realnymi koszmarami..normalnie często boję sie zasypiać i być sama w domu, zwłaszcza wieczorem a dzieckiem juz dawno nie jestem:/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć, chciałbym zacząć od podkreślenia istoty problemu, ponieważ " skrupulactwo" nie jest problemem duchowym, ale psychologicznym, idąć dalej- zaburzeniem psychicznym na tle nerwicy obsesyjnej. Człowiek dotknięty tym problemem szuka pewnośći oraz absolutnego bezpieczeństwa we wszystkim, nie chce, a ściśle pisząc nie może pozwolić sobie na niepewność, chciałby żyć bez uwzględnienia ludzkiej ograniczoności. Prowadzi to do ciągłych rozpatrywań w myślach przeszłego postępowania, przeszłych intencji w działaniu, oraz wcześniejszych myśli, a to wszystko w celu stłumienia lęku. Podkreślam ostatnie słowo "lęku". Dlaczego tak? Ano dlatego że skrupulant, czy pisząc ogólnie osoba dotknięta nerwicą myli ideę wyrzutów sumienia z niepokojem. Chcąc go stłumić szuka sposobów. I tutaj pojawiają się obsesje lub kompulsje. Zatem albo rozmyślanie na temat pewnych wątpliwości( obsesje myślowe), albo różnego rodzaju rytuały, od powtarzania róznego rodzaju czynności, a kończąc niekiedy na spowiedzi- tak właśnie spowiedzi! Dotyczy to w szczególności osoby religijne, częsta praktyka spowiedzi osiąga cel sobie przeciwny wzmacniając neurotyczny niepokój. Nie należy zatem powtarzać różnego rodzaju ryty ekspiacyjne, przebłagalne ponieważ zachowanie kompulsywne wzmacnia napięcie, a napięcie wzmacnia zachowanie kompulsywne- w ten sposób powstaje błędne koło. Osoba dotknięta przypadłością skrupulactwa nie wykonuje róznych czynności związanych z ich istotą, a jedynym celem jest wyeliminowanie niepokoju.

Rozumiem, że jesteście osobami wierzącymi, zatem napisze tak: duchowość chrześcijańska nie ma na celu osiągnięcie wewnętrznej doskonałości, ale spotkanie z Jezusem. Nie chodzi o rachunki ale o miłość, która się liczy z człowiekiem, a nie rozlicza z nim!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj kris :) , ano u skrupulantów wraz z wątpliwościami pojawia się uczucie niepokoju, a skoro owe uczucie już jest to osoba w pełni świadomie lub instynktownie dochodzi do wniosku iż coś jest nie tak, że to ujmując wprost rodzaj "wewnętrznego alarmu" nazywanego mianem wyrzutów sumienia- mylnie! Owe uczucie, nie jest żalem, nie jest odzewem sumienia a raczej neurotycznym lękiem przed tym co będzie dalej, na co pewna czynność, czy myśl będzie miała wpływ.

Zauważmy pewien schemat: najpierw pojawia się niepewność, potem narastający niepokój, a następnie obsesyjne, skrupulatne, nieobiektywne zapobieganie. Niepewność--> Lęk --> Obsesja

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

RafQ spoko ;) "jazdy" raczej nie będzie sądząc po osobach, które tu rozmawiają...

 

Wydaje mi się, że fluke soc napisał dużo mądrych spostrzeżeń,

zwłaszcza o mechanizmach powstawania natręctw religijnych,

i naprawdę doceńmy to, że ktoś się stara... :brawo:

 

Ja nie mam problemów z natręctwami religijnymi,

ale trochę rozumiem te osoby - w końcu to też są natręctwa,

tylko objawy akurat takie, a nie inne...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fluke soc, w zupełności tak! Skrupulatyzm, tak jak i często inne natręctwa , to tyrania racjonalnego rozumu, który obsesyjnie szuka pewności intelektualnej, tłumiąc uczucia, naturalne odruchy serca (tłumi= nie ufa im). Ostatnio przeczytałam, że człowiek tym ogarnięty, to taki Faust jak w Goethem, który ubóstwiwszy rozum, doznaje klęski. Jesteśmy wierzący, ale to rozumiemy :)

Niemniej alternatywa: albo duchowe albo psychologiczne ( z czego jedno ma być fałszywe) jest moim znaniem błędna i nieco szkodliwa. Takie rzeczy zazębiają się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Luzik,nie zamierzam sie nakrecac :smile: .No chyba,ze znajdzie sie ktos,kto rozpeta burze i spowoduje,ze wszyscy beda chcieli sie tu pozabijac nawzajem to moze sie wtrące ;) .Swoje poglady zachowam dla siebie i tak bedzie najlepiej.

 

Pozdrowki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I tutaj bardzo sie mylisz.Nie czerpie satysfakcji z tego,ze ludzie kloca sie i maja na siebie cisnienie obrzucajac sie na wzajem obelgami.Tym bardziej ,ze na tym forum,gdzie wielu z nas ma pewne problemy z ktorymi musi walczyc niemal każdego dnia zla atmosfera wpływa destrukcyjnie i zamiast pomagać moze pogarszac nasze i tak nie najlepsze samopoczucie.Na dluzsza mete to staje się męczące i zniecheca do odwiedzania tego forum.

Powiedzialem w przeszlosci pare ostrych zdan i moje wypowiedzi w pewnych tematach sa często bardzo kontrowersyjne.Mając ciśnienie nie mogłem przejsć obojętnie.Pewne sprawy podtrzymuje i nie zamierzam zmieniać ot tak swoich poglądów i przepraszać (np. sprawa fanatyzmu religijnego,ktory w kazdej postaci mnie drazni i w zaden sposob tego nie toleruje,czy słynna juz "sprawa krzyża" która była ewenementem na skalę światową).

Natomiast przyznaje,ze niektorych ocenilem zbyt pochopnie i może powiedzialem kilka slów za duzo za co trochę mi wstyd i tym osobom należą się przeprosiny (sorka,ale nikt nie jest idealny a ja nie jestem wyjątkiem).

Inni też potrafiają ocenić mnie po awatarze nie zamieniając ze mną nawet jednego zdania i kompletnie mnie nie znając rzucają różnego rodzaju oskarżenia w moim kierunku (czy to na PW czy na forum).

Na świecie jest dużo sku..wysynów ale ludzie,którzy tak na prawdę mnie znają wiedzą że nie jestem jednym z nich.

Przyjaciołom i osobom mi bliskim,które darzą mnie zaufaniem staram się odwzajemnić tym samym i w razie potrzeby służyć bezinteresowną pomocą.

Natomiast ludzi,którzy ewidentnie mnie prowokują,próbują obrazić w jakiś sposób atakując mnie często bezpodstawnie traktuje tak jak oni traktują mnie.

Taki już jestem i prędko się to nie zmieni.Jedni mnie kochają,inni nienawidzą.Tak to już jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I tutaj bardzo sie mylisz

ok RafQ, ja Ciebie akurat nie znam, więc odpowiadałem tylko wg Twoich 2 postów

(nie napisałeś w nich nic merytorycznego do samego tematu, więc myślałem,

że masz ochotę coś "zamieszać", sorry za te podejrzenia ;) )

 

jasne, że każdy ma prawo do swojego zdania,

ale dlatego też najlepiej pozwolić, żeby ten wątek sam się rozwinął,

może niekoniecznie szedłby w "złych" kierunkach :D

( refren już w pierwszym poście napisała:

"I dobrze by było dzielić się pozytywnymi doświadczeniami."

więc wstępnie trzeba założyć dobrą wolę dyskutantów, prawda ? ;) )

 

Ale Ciebie też trochę rozumiem, że "trzymasz rękę na pulsie",

bo fanatyzm, krzyż, itp. to potrafią nieźle zagotować krew w człowieku... :evil:

 

no dobra, niech już ktoś kontynuuje temat tego wątku, bo nasz to wyszedł lekki offtop

pozdrawiam, bo już późno (albo raczej wcześnie rano :P )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

RafQ, Milutki - no... ten... tego... eeee... Spokój ma być!

 

Buratino, mysli bluźniercze to dość typowe natręctwo. Zacytuję książkę psychologa specjalisty, którą akurat mam w domu:

 

Myśli natrętne - mają różnorodną tematykę i różnią się poziomem towarzyszącego im lęku. Są też mniej lub bardziej uporczywe. Często łączą się z silnym poczuciem winy. W tematyce obsesji można wyróżnić między innymi:

1/ myśli sprzeczne z zasadniczymi przekonaniami i dążeniami jednostki [myśli natrętne "typu kontrastowego"].

Stanowią one przeciwieństwo zasadniczych poglądów i przeżyć chorego i pojawiają się wbrew jego woli. Myśli bluźniercze u ludzi głęboko religijnych, myśli o nieprzyzwoitej treści u osób skromnych i wstydliwych, myśli brutalnie agresywne w stosunku do osób kochanych - stanowią przykład obsesji tego typu

(... ) - (dalej inne typy)

 

Szukanie przyczyn i odpowiedź na pytanie "Co z tym zrobić?" to robota dla psychologa (dobrego), ale moim zdaniem pocieszające jest uświadomić sobie, że myśli te są sprzeczne z Tobą i Twoją wolą i nie podpadają w związku z tym (na zdrowy rozsądek) pod Twoją odpowiedzialność, bo można odpowiadać tylko za świadome wybory. I odmówienie egzorcyzmu raczej nie załatwi sprawy, a natręctwa łączą się właśnie z tendencją do odganiania ich rytuałem, przy czym to pomaga tylko na chwilę, bo żeby się pozbyć nerwicy, trzeba ją "przerobić" świadomie. Świadomość (i nasza wolna wola) to zasadniczy i śmiertelny wróg nerwicy i dlatego próbuje ona nas od niej odciągnąć ku rzeczom "magicznym".

Od razu dodam, że wierzę w modlitwę i egzorcyzmy i sama nieraz odmawiałam, ale to nie rozwiązuje problemu nerwicy, bo nerwica to nie jest opętanie i trzeba celowej pracy, żeby ją zwalczyć.

 

PS Nie spamujmy! :nono:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

... natręctwa łączą się właśnie z tendencją do odganiania ich rytuałem, przy czym to pomaga tylko na chwilę, bo żeby się pozbyć nerwicy, trzeba ją "przerobić" świadomie. Świadomość (i nasza wolna wola) to zasadniczy i śmiertelny wróg nerwicy i dlatego próbuje ona nas od niej odciągnąć ku rzeczom "magicznym".

To ja tylko (grzecznie) dodam, że to co napisałaś refren brzmi bardzo rozsądnie,

wręcz podoba mi się to klarowne rozumowanie... :brawo:

 

To świadome "przerabianie" w zasadzie tyczy się wszystkich natręctw, nie tylko religijnych, prawda ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej co tam u was?co sie stalo z ostatniom forum na temet obsesji religijnych? moze napisze tak pewbie przez te jazdy .dobra hja czekam w kolejce na lekarza tyle moge zrobic

mtsle,ze czlowiek ktory morduje i gwlaci np dziecko robi gorzej,bo my myslimy,a oni robia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mało przekonujące wywody...

 

dobrze to podsumował kewals w komentarzu poniżej tego artykułu:

Każdy chyba wie że pierw pojawia się zła myśl a potem zły czyn. Nie zawsze zła myśl może prowadzić do zła ale na pewno im więcej takich myśli tym gorzej i tym większe prawdopodobieństwo że im ulegniemy. Dlatego porostu trzeba ich unikać.

I takie jest przesłanie religijnych nakazów/zakazów. Nie ma w nich nic więcej, a są one dla naszego własnego dobra.

Nie ma co się w nich doszukiwać przyczyn ZOK.

Przyczyny są, ale jak wiadomo złożone, ktoś natomiast chciał w prosty sposób winę za ZOK zrzucić na przykazania religijne... i jeszcze dopasowywał sobie wyniki różnych badań

(przecież jest oczywiste, że osoby bardziej wierzące na ogół są też bardziej wrażliwe itd. co może zwiększać statystykę przypadków ZOK wśród wierzących)

 

Ogólnie - moim zdaniem - dziecinada :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ludzie niereligijni też mają natręctwa, z tym, że poczucie winy bywa u nich bardziej zakamuflowane - na przykład obsesja mycia po stosunku seksualnym. Moim zdaniem mają oni czasem dłuższą drogę do przebycia, aby uświadomić sobie w czym problem. Mają pewnie mniej obsesji na tle religijnym, za to dręczą ich sprawy typu lęk przed śmiercią czy obsesje na punkcie własnego wyglądu (np. łysienie) i brak wiary przed tym nie chroni. Myślę, że z wiarą i niewiarą jest jak z jazdą w pasach i bez, jedno i drugie z jednej strony daje plusy, a z drugiej naraża na przeciwne sobie niebezpieczeństwa, więc każdy (religijny i niewierzący) ma jakąś pracę do wykonania, żeby zrównoważyć zagrożenia. Na przykład:

 

"Syndromem ucieczki w ciało od spraw duchowych są różne zjawiska natury fizycznej - nerwicowe objawy somatyczne, migrena, hipochondria. Cierpienie cielesne staje się centralnym problemem świadomości i najważniejszym elementem relacji z otoczeniem, spychając w tło, istotne dla rozwoju duszy cierpienie duchowe. Powszechnym syndromem naszych czasów są wszelkie uzależnienia i nałogi, jednoznacznie wskazujące na brak zdolności budowania duchowej więzi i zdolności doświadczania głębokich uczuć."

 

Ciekawym przypadkiem jest też Gombrowicz, który nie miał uczuć religijnych i nie wierzył zdaje się w istnienie Boga, natomiast Dzienniki potwierdzają, że miał lęki "diabelskie" tzn natręctwa na temat diabła ("znowu poczułem swąd siarki"). Jestem przeciwna wszystkim uproszczeniom.

 

Można też porównać dwa spojrzenia na religię: Freuda i Junga. Pierwszy dostrzegał w niej regresję a drugi szansę na wielostronny rozwój. Każdy kij ma dwa końce, zależy jak chcemy na to spojrzeć.

 

<<

Nieświadome pragnienie Boga nie może być usunięte i przezwyciężone, jak to sobie wyobrażał Freud. Efektem takich prób uwolnienia się od potrzeby religijnej są marzenia, opowieści, bajki, ziemskie raje, nadludzie i różnego rodzaju ludzcy bogowie"; znaczy to, że człowiek niereligijny nie będzie nigdy człowiekiem świeckim (...)

Źródłem religijnej postawy człowieka jest, uświadamianej lub nie, jest w systemie Junga nieświadomość, dokładniej rzecz biorąc, nieświadomość zbiorowa i tworzące ją archetypy, dziedziczne obrazy pierwotne, które są podłożem wszelkiego myślenia i mają znaczny wpływ na idee naukowe, religię, filozofię i etykę. Archetypy objawiają się świadomości, dlatego świadome "ja" człowieka nie może kontrolować lub zupełnie dowolnie sterować postawą religijną. Tłumaczy to chrześcijańska postawa wiary i łaski (...)

Istotą doświadczenia religijnego jest dla Junga osobiste przeżycie, polegające na "odsłonięciu głębi duszy ludzkiej" i dialog z nieświadomością. W interpretacji Junga Hiob dokonał swego rodzaju weryfikacji starotestamentowej figury Jahwe, docierając do irracjonalności jej poczynań względem człowieka. W świadomości Hioba, w jego konfrontacji z narzucającymi się obrazami nieświadomości, w zawiłym procesie analizy samego siebie i swego stosunku do Jahwe, dokonuje się uczłowieczenie surowego, bezwzględnego bóstwa, żądającego bezwarunkowego posłuszeństwa. Na przykładzie Hioba Jung przedstawił ewolucję obrazu Boga i związek tego procesu z transformacją osobowości, jej dojrzewaniem. Sukces w asymilacji sensu obrazu Boga zaowocował dojrzałością osobowości Hioba ...

Badanie wyobraźni religijnej człowieka w oparciu o założenia psychologii głębi wskazuje więc nie tylko na ograniczające indywidualny rozwój (regresja w rozumieniu Freuda) elementy obrazu Boga , ale także na ich znaczenie konstruktywne, inspirujące rozwój (transformacja, progresja).>>>

 

(Wszystkie cytaty: Regresja i transformacja w wyobraźni religijnej (Z. Dudek) w skrypcie: Sekty i kulty. Albo albo - problemy psychologii i kultury)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich. Zwracam się do was z pewnym problemem, liczę na chociaż małą cząstkę pomocy bo nie moge sobie z tym dać rady. Mam obecnie 18 lat, bardzo wierzę w Boga, i męczy mnie kwestia jednego grzechu, wyspowiadałem się z niego na początku marca tego roku, żałowałem za niego do tego stopnia że płakałem w konfesjonale, wierzę w to że Bóg przebaczył mi ten grzech, jednak od jakiegoś czasu wróciło to do mnie i mam pewne wyrzuty sumienia że wogóle tego dokonałem i do tej pory ciężko żałuję za ten grzech. Tłumacze sobie tym że Bóg przebacza każdemu każdy grzech jeżeli się za niego żałuje- ja żałuje do tej pory. Aczkolwiek jak pisałem wyżej ciągle mnie męczą natrętne myśli związanie z tym mimo że wiem że jestem od tego grzechu wolny i czysty. Po drodze odbyłem jeszcze jedną spowiedź która była niedawno.

 

Co radzicie z tym zrobić bo nie daje mi to spokoju...

 

Pozdrawiam, Patryk.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nerwicowe, dobrze sobie tłumaczysz, a to wałkowanie nie ma już żadnego sensu, poza uprzykrzeniem Ci życia i zniechęceniem do wiary. Mówiąc inaczej : pokusa. Lepiej jakoś utnij to myślenie, bo zawsze się pojawi nowa wątpliwość i można tak bez końca. Ciach, ciach, na siłę. Szkoda życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W sensie jakieś konkretne zajęcie i ponowne przeproszenie Boga w konfesjonale? Bo ja naprawdę wierzę w to że poprostu Bóg nie zwarza już na to przewinienie ponieważ za nie żałowałem i żałuję do tej pory. Może jakaś lepsza rada niż mój pomysł?

 

Bo też wmawiam sobie to że nawet największe błędy da się naprawić i że każdy w życiu popełnia błędy które własnie da się naprawić i nie przesądzają losu człowieka że może za jedno przewinienie z którego się zresztą wyspowiadał zostać potępiony.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie krew zalewa, jak sobie pomyślę, że mam iść od spowiedzi i spowiadać się z uczynków, których nie uważam za grzechy. Ze względu na swoją naturę buntuję się przeciw niektórym nakazom wynikającym z religii. Z tego z kolei wynika lęk, że będę miał później przerąbane. Mam problemy z określeniem swoich relacji z Bogiem. Chyba jestem agnostykiem. Pewien tego nie jestem :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się

Komentowanie zawartości tej strony możliwe jest po zalogowaniu



Zaloguj się
×