Skocz do zawartości
Nerwica.com

nic nie czuję


reneSK

Rekomendowane odpowiedzi

No to ciekawe co piszesz, bo ja też jak prześledziłam rozwój wypadków to doszłam do wniosku, że cały zanik uczuć nastąpił z depresji... nawet moja Mama też tak uważa, ze po mnie bardzo widać depresję... ale klasyczne leki na depresję nci nie dały... ATEN SOLIAN TEZ MA BYC NA DEPRSJĘ? Ja brałam sulpiryd na depresję, to chyba jest "krewny" solianu, ale klasycznie miałam cos w rodzaju akatyzji, może mniej nasilonej, ale utzrymującej się 4 mce, żanim się skapnęłam, że to akatyzja i leczyli mi to przez miesiąc akinetonem. A przez te 4 mce to miałam probl m zeby usiąść, ciagle musiałam stać i cos robić. Tak, że u mnie solian odpada, ale jestem ciekawa czy on ma działanie p/depresyjne? Ja osobiście też wątpię w swoje zaurzenia osobowości, mój terapeuta nie zwrócił mi jeszcze uwagi na żaden błąd w moim zachowaniu czy odbieraniu świata czy przeżywaniu go czy moich przekonaniach...moja depresja w każdym razie na tym polega, że ciągle czuję albo cierpienie albo pustkę...oszaleć można...dzis sie pwoiedzmy naprawdę przyzwoicie czułam, ale brak uczuć jest i pustka jest.Terapia mi daje najwyżej tyle, że jestem między ludźmi i nie muszę do pracy chodzić...ale brak uczuć daje o sobie znać i ta pustka jest bardzo dokuczliwa.

Przez brak uczuć jestem bardzo skupiona na sobie, nie umiem nic czuć w stosunku do innych, dawanie siebie innym nie sprawia mi radosci, w ogóle czuję się niezdolna do jakiegokolwiek daru z siebie w sensie psychicznym...prowadzi to w prostej lini do tego, że nie chce mi się z ludźmi rozmawaiać, nei czuję takiej potrzeby, robie to z poczucia obowiązku wobec bliskich, ale jakoś denerwuje mnie ta czynność...jedna lekarka nawet nazwała mój stan autyzmem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A nie, to nie do końca się zrozumiałyśmy, u mnie to depresja wynika z tego stanu ( brak uczuć, derealizacja itd)A przynajmniej mi się tak wydaje. Ale może ten stan to też depresja, a to co nazywam depresją, to tylko jej zaostrzenie? Nie mam pojęcia. Dr mówi, że ten solian działa też antydepresyjnie, i że ma doświadczenie w leczeniu takich stanów jak mój właśnie taką dużą dawką ( czyli dawką już na objawy pozytywne schizofrenii O.o ) JA nie odczuwam akatyzji, raczej pogłębiły mi się problemy z sennością, znów przesypiam całą noc i pół dnia...A gdy nie śpię, to jestem przez większość czasu tak senna, że ledwo kontaktuję; ) ( Wieczorami, po dwóch kawach i napoju eneregtyzującym jest trochę lepiej)

Przez brak uczuć jestem bardzo skupiona na sobie, nie umiem nic czuć w stosunku do innych, dawanie siebie innym nie sprawia mi radosci, w ogóle czuję się niezdolna do jakiegokolwiek daru z siebie w sensie psychicznym...prowadzi to w prostej lini do tego, że nie chce mi się z ludźmi rozmawaiać, nei czuję takiej potrzeby, robie to z poczucia obowiązku wobec bliskich

Bardzo dobrze Ciebie rozumiem. Po prostu nie widzę już żadnego sensu w rozmowach, a kiedyś uwielbiałam rozmawiać... Jeżeli ten solian nie zadziała, to ja już nie wiem co mam robić... po prostu nie wiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no tak mam podobnie ale chyba nie codziennie choc kiedys tak jak brak uczuć...niewiem jaka terapia na to ale u mnei psychodynamiczna odpada ze człwoiek mówi a ktos nic i jeszcze miałbym za to placić 100 zł dramat a weryfikacji nie ma żadnej...tylko u niektórych tu osób wciaż neiwiadomo na co leczą tak naprawde albo nam sie wydaje za długo to trwa moim zdaniem u nas u kilki tu osób te rozważania co nam jest i jak z tego wyjsć bo jak zawodza leki i zawodzi terapia człowiek szuka wyjsćia niestety tak ejst skonstruowany...szuka przyczyn w mózgu w badaniach innych diagnozach a tak naprawde mozę jesteśmy porąbani jednak??dziwni napewno jesteśmy...ale ja wciaz zadaje sobie pytanie jak mam z tym żyć zarabiać jak nie moge...a dlugo tak nie pociagne ,nei czuje życia...dramat...aha co do eeg czytałem ze przy osobowosći neidojrzałej śa jakieś nieprawidłowosći w zapisie ale neiwiem czy to potwierdzona informacja....ja taką dostałem po kobierzynie więc może warto to zrobić??bo kiedyś tam miałem robione ze wzgledu na bóle głowy psychosomatyczne zapewene ale chyba nic nie wyszło...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja po względnie dobrym dniu znów czuję spadek nadziei i wkurzenie i pustkę naraz. I przypuszczam, ze właśnei z takich stanów rodzi mi się takie poczucie olbrzymiego cierpienia...mam nadzieję, że jmutro znów mnie to nie dopadnie, bo jest to straszne, taki ból psychiczny, cierpienie nie od zniesienia...i czuję, że już sztywnieję na samą myśl i zaczynam sie nakręcać...niby było dobrze, tak się cieszyłam, że mam lepszy, bardziej optymistyczny dzień i pogadałam z moim byłym chłopakiem i on coś pijąc do mnie sie wyraził "słabość charakteru" to mnie zalało, bo pewnie coś w tym jest, ale z drugiej strony ile ja zniosłam dla niego cierpienia, przecież DLA NIEGO sie poświęcałam próbując ratować związek w sytuacji zaniku uczuć...dla Niego sie zmuszałam przez rok czasu...choc moze On o tym nie wiedział, bo chyba dziś pierwszy raz Mu to wygarnęłam jak powiedział o słabości charakteru...akle wiecie On jest naprawdę wspaniałym i dobrym facetem...i ja nadal bym chciała żeby mi wrócily uczucia i żebyśmy mogli być razem, tylko nei bardzo widzę szansę na powrót uczuć i nie wiem też czy gdyby mi wróciły uczucia generalnie, to czy by mi wróciły też konkretnie do Niego....czy dalibysmy radę odbudować to co nas łączyło.... Potem, im dłużej rozmawialiśmy to ja czułam coraz większą pustkę i zaczęłam czuć wkurzenie, że nawet nie mogę naprawdę porozmawiać, bo niby rozmawiam, a nic nie czuję i to wszystko jest takie nieprawdziwe... potem zjechalismy na temat znajomych, którzy mają małe dzieci i mój dół tylko się powiększał...potem zadzwoniła babcia i jak zjechalismy cos na temat mojego kuzyna, który właśnie wziął slub, to mi już całkiem nadzieja i optymizm minęły i poczułam sie strasznie pokrzywdzona przez los, że nie mogę czuć tego co większość ludzi - radości i smutków życia...bo nawet moje smutki nei sa prawdziwie. I ogólnie zaczęłam czuc wielkie wkurzenie, któr bym pwiedziała jest rozległe, ale płytkie - jak to tak czuję - ze niby czuje wkurzenie i wszyscy mi mówią "no masz uczucia" ale pod tym wkurzeniem dominuje pustka...potem moje mysli automatycznie pobiegły do schizofrenii prostej. Pomyslałam, że naprawdę mam rozszczepienie między myslami a emocjami, bo rozumowo chciałabym być z moim byłym facetem, a emocjonalnie tego nie czuję i tak jest z innymi sprawami też... i przypuszczam, że to jest właśnie przebieg w jaki dochodzi u mnie do generowania " niewyobrażalnego cierpienia" - najpierw sie tak naładuję negatywnuymi myslami, a następnego dnia nie wiem dlacxego czuję ekstremalne cierpienie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kasia, na moje to się nakręcasz i panikujesz....jeszcze tydzień tem czułaś, a potem odkryłaś ten wątek i zaczęłaś panikować, że może też to masz.... a potem wymieniłaś ze mną niezliczone ilości maili i pewnie się nakręciłaś... z Twoich listów bije jeden wielki lęk i nakręcanie się...dajże spokój Dziewczyno...też taka byłam i nie jest to takie straszne, lepiej czuć lęk niż go nie czuć i brnąć w głupstwa jak ja robiłam ostatnio...no ale jak możesz to się nie nakręcaj... z całą pewnoscią masz uczucia i więcej nie myśl o tym, bo jeszcze sobie coś wmówisz...zajmij się mężem;) lub dzieckiem, zrób sałatkę,szalik na drutach, nie wiem rób cokolwiek żeby nie rozmyślać i nie wymyslać problemów...taka moja rada.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba się stąd wypiszę...dręczy mnnie takie przeświadczenie, żeby tak zrobić...wydaje mi się, że wystarczająco stanęłam na nogi, żeby wrócić do pracy...ale może się mylę...dopiero 3 dni jest lepiej...ale lepiej jest od momentu gdy siostry karmelitanki zaczęły się za mnie modlić...terazpia mi nic nie daje, czuję złość do mojej krewnej która wmówiła mi zaburzenia osobowości, bo tu nikt przez 5 dłucgich tygodni nie zwrócił mi uwagi na żadną patologie ani myślenia ani zachowania...nawet braku uczuć podobno po mnie nie widać...terapia polega TYLKo na tym, że ja mówię, terapeuta zadaje mi w ciągu sesji z 5 pytań, nic nie wyjasnia, nie doradza, no nic. Paranoiczne jet to wszystko dla mnie. Wkurzają mnie wspólne kible, zakrwawiona zasłona od prysznica i ludzie którzy się chwalą że uprawiają seks z kim popadnie, z kobietami i facetami, że uprawiają seks dla pieniędzy...to nie moje klimaty... w dodatku mam ogromne poczucie winy, że szukając pomocy na brak uczuć i problemy poboczne typu bezsenność trafiłam aż do 76 szpitali...czuję się zła na sienie o gorsza...nie umiem wrócić do obrazu siebie jako osoby mądrej, elkwentnej, ambitnej itd. Może ktoś mi coś napisze mądrego co robić żeby nie babrać się w tym bagnie, nie powiększać depresji wyrzutami sumienia za te 7 szpitali itd.BO dla mnie to forum pomaga o wiele bardziej niż ta zakichana terapia.No plus jest taki, że odstawiają mi tabletki na sen. Obawiam się że jak wrócę w domowe klimaty to nie uda mi się odstawić tabletek. No i nadal czuję pustkę w sercu.

Ale ja nie uważam, że ta terpia jest zła. Wielu ludziom pomaga. Na przykład jest tu koleżanka, która paniznie boi się opuszczenia/ odrzucenia i z tego strachu to odrzucenie prowokuje. Bez przerwy wkręce swojemu chłopakowi jakieś chore klimaty. Równocześnie boi się, że On Ja opusci i prowokuje Go do tego. I obżera sie do nieprzytomnosci, żeby brzydko wygladać i żeby udowwodnic sobie, że na Niego nie zasługuje,m, żeby Jemu siebie obrzydzić.To znaczy powinnam pisać w czasie przeszłym, bo w znacznym stopniu to wyeliminowała. DLa mnie to jakiś kosmos, nie wiem jak mozna tak mysleć, bac się odrxucenia i jednocześnie je prowokować...nie wiem, ja tego nie rozumiem, ale w każdym razie ta koleżanka jest dowodem na to, że tetarpia działa. Tak, że nie krytykuje ogólnie tej terapii ale juz mi sie tu nie chce byc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

brak uczuć, tak jak przeczytałem twojego ostatniego posta to naszło mnie jedno przemyślenie.

Wydaje mi się, że im bardziej "porypany" jest jakiś przypadek, tym łatwiej go wyleczyć. Tak jak twoja koleżanka na przykład zachowywała się totalnie nieracjonalnie i szkodziła jawnie sobie i innym , to takie coś w miarę łatwo da się naprostować. Ale co poradzić z "nic nie czuciem"? To nie wynika ani z głupoty, ani z błędów w myśleniu itd. to się po prostu dzieje i nie widać w tym przynajmniej na pierwszy rzut oka jakichś świadomych a nawet nieświadomych konfliktów z samym sobą i prób tłumienia naturalnych zdrowych doświadczeń. Takich mało spektakularnych objawów nie da się moim zdaniem tak łatwo wyeliminować i mogą przez to być bardziej przewlekłe niż te fajerwerki. Tak samo jak można neuroleptykami stosunkowo łatwo wyeliminować głosy itd. ale objawy negatywne mogą utrwalić się na stałe i być mało wrażliwe na leczenie i choć nie są one efektowne, to znacznie bardziej unieszczęśliwiają człowieka i czynią marniejszym jego bytowanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

korat zajebiście napisane :uklon: nie czuć życia nic to ciężka sprawa...utrwalone cóż ale dlaczego??są moze nie efektowne lecz efektywne...leku farmakologicznego ponoć na to nie ma albo go nie odkryli...wytłumaczenie czysto psychologiczne mi nie pasuje do końca...za dużo wątpliwosci jest jak sie okaze ze to wina mózgu i kiedyś to zbadamy to osobiście pojade do szpitali gdzie byłem i wywyale ordynatorom dowody na stół !!! :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przecież leczy się i objawy negatywne schizofrenii, sa na to atypowe neuroleptyki, ale to racja, że nie są tak skuteczne jak leki na objawy pozytywne: (. Ja tam łykam solian i jak na razie na efektów ubocznych nie widzę za bardzo... oprócz senności wielkiej- ale ta może wynikać też z mojego stanu; /

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no ale czy macie schizorenie czy jak??jest dział to zaburzeń osobowosći a wy wciąż o schizofreni prostej i negagtywnych objawów i lekach atypowych nie czaje tego w koncu jak bierzecie te leki np solian te atypowe neurpoleptyki to czy coś to daje na uczucia czy nie??bo zwariować idzie...na pustke jako tako leku nie ma na objawy schizy jezeli sie ją ma sa neuroleptyki atypowe ale raczej negatywne występuja z pozytywnymi ,wytwórczymi a jak nie to to jest prosta a jej ponoc nie ma wogóle a dla niekktórych jest...

 

sorki ale ociepieć idzie...ale bo mieszamy tu 2 choroby nie potrzebnie albo jestesmy żle zdiagnozwoani albo sam niewiem ale co jak co nic nie pomaga...:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurka, ja już totalnie nieszczęśliwa się czuję...leki na sen mi odstawiają, prawie nie spałam w nocy...koszmarnie zmęczona się czuję, a senna oczywiscie wcale...DO tego napisał do mnie ktoś, ze ma tak od dzieciństwa, to już mnie podłamało, że nic nie pomaga, teraz Wy tu też pesymistycznie...jejku...do tego wszystkiego wypiłam 2 kawy i 2 red bulle, więc nie dość że koszmarnie niewyspana jestem to jeszcze serce mi wali i wszystko mnie denerwuje... i na dodatek nie mogę iść sobie do swojego własnego wyrka we wlasnym domu,wziąc tabletkę na sen i meic wszystko w nosie, tylko leżę w szpitalu gdzie ludzie chodzą, ryczą ze smiechu, w ogóle wytwarzają głośne dzwięki i gdzie ja tej tabletki nie mogę wziąć, a nawet o to chodzi, żebym jej nie brała:( no ja lekarce powiedziałam, że ja mogę 5 dni spróbować, ale potem to ja się poddaję i poproszę z powrotem tabletkę.

I zauważyłam, że u mnie wystarczy, że pomyslę czy przeczytam słowo "schizofrenia" czy "objawy negatywne" i już sztywnieję i już rozpacz i koszmar przeżywam na zawołanie.No ale podobno lekarze powtarzają, ze my schizofrenii nie mamy...

Od kilku dni próbuje się uczyć - czytać rzeczy, które czytałam na studiach...i na studiach dałam radę 300 stron przeczytac w 1 dzień, a teraz przez 2 dni przeczytałam 60 stron...więc znów już mi mysli biegną "pogoorszenie funkcji poznawczych -schizofrenia). Aczkolwiek muszę przyznać, że więcej osób tutaj twierdzi, że ma pogorszone funkcje poznawcze.

 

[Dodane po edycji:]

 

Magic, Ty mądry chłopak jesteś i masz bardzo trafne uwagi, ale piszesz w koszmarny sposób...nie gniewaj się, ale ja Cię bardzo ładnie proszę, nie pisz jak chłop co tylko podstawówkę skończył, uzywaj więcej kropek, przecinków i dużych liter, bo baaardzo ciężko mi się czyta co piszesz

 

[Dodane po edycji:]

 

A gdzie jest Krwiopijka? ja się stęskniłam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Magic, nie mamy schizofrenii, a neuroleptyki atypowe stosuje się podobno też w depresji. Brak uczuć, o jakim braku uczuć Ty mówisz, skoro ty się denerwujesz, rozpaczasz, boisz się... To jednak coś czujesz; / Plus do tego czujesz pustkę. To też jest uczucie, i sama wiesz, że charakterystyczne dla borderów... Tak czy inaczej, twoje wypowiedzi świadczą o tym, że odczuwasz i to nie jedno uczucie... Więc ja nie rozumiem... A jeszcze jedno, dajesz radę przeczytać 60 stron specjalistycznych informacji? Respekt. Ja w obecnym stanie nie mogę 2 stron przeczytać: ). A jak już mi się nawet uda przeczytac to i tak nic nie pamiętam, więc na jedno wychodzi. Pod tym względem to aj się chyba już poddałam...Już mam do tyłu zaliczenia na studiach, nawet do nich nie podchodziłam, bo po co, jak nawet jednego zdania sensownego bym nie napisała, hehe. Ale coś mi się zmienia chyba po tym solianie. Wieczorem gorzej mi się śpi i budzę się w nocy... co jest u mnie baaardzo dziwne odkąd jestem w TYM stanie. Zobaczymy co to dalej będzie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

brak uczuć, jeśli twoim problemem jest między innymi , że jesteś w stanie przeczytać 60 stron tekstu jednego dnia to chyba już nic ci nie pomoże. Mój życiowy rekord chyba nawet tyle nie wynosi, a obecnie jestem skrajnie wyczerpany po dwunastu stronach nie za trudnych tekstów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cos optymistycznego:

„Schizofrenia jest chorobą uleczalną” – tak głosi plakat widniejący przy wejściu do gabinetu pani doktor. Czy rzeczywiście? Przecież schizofrenia ma charakter nawracający.

 

I w tej chorobie, podobnie jak w depresji, zdarzają się jednak przypadki pojedynczych epizodów psychotycznych. Pacjent tylko raz w życiu doświadcza objawów schizofrenii, które już nigdy nie powracają.

 

W społecznej świadomości schizofrenia jest synonimem czegoś nieuleczalnego, wręcz beznadziejnego. Chcemy jednak – i stąd optymistyczne przesłanie plakatu – zmienić podejście do chorób psychicznych w ogóle. W ostatnich dziesięcioleciach w psychiatrii dokonał się niebywały postęp. U nas w Polsce, niestety, pokutuje jeszcze stary model leczenia ze szpitalami psychiatrycznymi tworzonymi w celu izolacji ludzi chorych od tej części społeczeństwa, która uważa się za zdrową. To tworzy określony uraz psychiczny – proszę zwrócić uwagę na zdecydowanie negatywną konotację związaną z nazwami takich ośrodków, jak Kocborowo czy Tworki. Kojarzy się z nimi coś strasznego – zbiorowisko ludzi wyrzuconych poza margines, wegetujących w trudnych warunkach, odrzuconych przez rodzinę. W tych szpitalach spotkać można jeszcze osoby przebywające tam od czasów wojny, które naprawdę nie mają już dokąd pójść, nawet jeśli zdołamy je przywrócić do jakiegoś funkcjonowania społecznego. Większość przez długie lata nie była leczona takimi metodami, jakimi dysponujemy współcześnie i które oferujemy pacjentom, którzy teraz zachorują.

 

W psychofarmakologii dokonał się niemal rewolucyjny postęp i znacznej części chorych naprawdę potrafimy pomóc tak, by włączyli się do normalnego życia.

 

:papa:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój Panie Boże, może skończmy już a tą schziofrenią naprawdę. Mnie ten temat bardzo dołuje. Topielica, ostatnio czuję trochę PLYTKICH negatywnych emocji i nie wydaje mi się, żeby było się z czego cieszyć. Nawet jeśli okazuję złość czy przygnębienie, to w środku czuję pustkę.

Dziś jest jeden z koszmarniejszych dni w moim życiu. Trzecia nieprzepsana noc. U mnie sie to objawia dziwnym biciem serca i dusznością. Juz w nocy zrobiło mi się slabo na sercu i prosiłam pielęgniarki o jakieś kropelki. Nie dostałam. Rano lekarka powiedziała mi, że leków na sen mi nie przywróci i że mogę się wypisać. Wręcz mi to zasugerowała. Tłumaczyłam, że ja naprawdę nie śpię bez leków, że nigdy mi się nie chce spać, że jak mi zanikły uczucia, to mi też zanikły instynkty jak pociąg płciowy, instynkt macierzyński, i własnie sen. Nigdy nie jestem senna.PRzepraszam, raz kilka dni temu pisałam, ale wtedy poczułam jakieś pozytywne emocje i zrobiłam się senna. A normalnie jak ja mam nastrój śmiertelny to jestem w tym pogrążona i spać mi się nie chce. Efekt jest taki, że od rana chodzę i wyję...to pewnie też efekt odstawienia tabletek i niewyspania.I rozważam ten wypis,ale raczej jestem za.Nie widzę szans, żeby pobyt tutaj miał mi pzywrócić uczucia. Szczerze mówiąc wątpię tez w swoje zaburzenia osobowosci...cos tam pewnie jest, ale bez przesady. Zdecydowanie się różnię od większosci przebywających tu osób. Jakoś czuję się upokorzona gdy jestem z nimi utożsamioana. Nie żebym im nie wspólczuła, bo rozumiem, że kazde cierpienie jest trudne... ale jednak stawianie w jednym rzędzie problemu, że komuś zanikły uczucia i problemu, że ktoś sypia z ludźmia dla pieniędzy jakos mnie obraża...bo w tym drugim przypadku ta osoba ma całkowity wpływ na swoje zachowanie i całkowitą możliwiosc wyboru...

Mam już szczerze mówiąc dość tego oddziału i jakoś żałuję, że się doprowadziłam do takiego stanu, że się tu w ogóle znalazlam...chyba nie można się a,ż tak poświęcać dla drugiej osoby, nawet jak komuś zanikły uczucia i juz nic nie czuje...nie wiem...bo na początku jak mi zanikły uczucisa do mojego byłego faceta, to ja byłam SZCZĘŚLIWA paradoksalnie.

 

[Dodane po edycji:]

 

Dla mnie paranoją jest ten oddział. Wmawianie ludziom rzeczy, które nie miały miejsca. Tresowanie zachowania. A to nie o zachowanie chodzi, bo zachowanie z czegoś WYNIKA. Z tego co czujemy, czy raczej czego nie czujemy. Mój terapeuta się do mnie nie odzywa. Ja do Niego mówię, a on milczy i prawie nic nie mówi, przez całą sesję zadaje mi może 5 PYTAN i to wszystko.Dużo rzeczy jest tu irytujących, różne durne przepisy. Ja już mam dość. Ostatnio przeżywam strszną złość na siebie, że odwiedziłam w ostatnim roku tyle szpitali psychiatrycznych. I czuję lęk jak to wpłynie na moje życie...

Jezu, ja nie wiem co robić...co myslicie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Brak uczuć, zauważ że jednak trochę się u Ciebie zmieniło odkąd jesteś na tym oddziale, więc może jakiś wpływ to na Ciebie ma? Chyba nie ma sensu żebyś tak łatwo z tego rezygnowała. Może postaraj się jeszcze trochę to wytrzymać...

A w ogóle zgadnij co u mnie... xD Właśnie dostałam receptę na akineton; ] Chyba rozpoznajesz ten lek, hehe. Ale tak poza tym... chyba czułam dziś rozdrażnienie :D. Mam dziwną percepcję po tym solianie, i zaczęło mnie drażnić wszystko co się porusza xD Cudowne paskudne uczucie. Może ten solian zaczyna działać...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz akatyzje?

U mnie fatalnie...powiedziaano mi ze leu na sen nie dostane i moge sie wypisac.. Chcialam to zrobic i nadal chce ale zamierzam jeszcze przez weekend przemyslec.Coraz mniej mi sie podoba ten oddzial. Zaluje ze zgodzilam sie tu przyjechac...ja w sumie chyba zaluje wszystkiego co zrobilam w ost 10 leciu...mam depresje jak stad do Rzymu...a terapeuita MILCZY. Co to za terapia...bez sensu to wszstko...a personel dzis mnie oskarzyl o rzedczy ktorych nie zrobilam i nie powiedzialam...i nie uwierzono moim wyjasnieniom..wiadomo, osobe 'psychiczną" mozna oskarzyc o wszystko i nikt nie da wiary jej wyjasnienieom

'"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

i co pomagają ci korat???

ok neuroleptyk bierzesz ale masz jednak zaburzneia psychiczne więc to jednak inna sprawa niż leki na parkinsona w naszym przypadku...niewiem nie znam sie nie umiem... :bezradny:

 

bo np taki lamitrin który też mi kiedyś zapisali jest na padaczke teoretycznie ale też jest stosowany w dwuubiegunówce i chwiejnej osobowosći ale to jest uwzględnione w ulotce...a ten lek top liki na ulotce w internecie wyrażnie pisze na chorobe parkinsona...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Akineton nie jest tylko na Parkisona, używa się go w łagodzeniu efektów ubocznych neuroleptyków, między innymi objawów pozapiramidowych i akatyzji... A niestety i mnie to dopadło po tym solianie. Nawet mnie nadprogramowo mój dr przyjął, obniżył mi dawkę solianu i przepisał właśnie ten akineton. Brak uczuć chyba wiesz co przeżywam obecnie... Makabryczne te objawy są... Ale dr powiedział, że obecnie to nie jest powód do odstawienia neuroleptyku i że wystarczy brać ten akineton. Jak na razie to chce mi się wyskoczyć przez okno; ] Nie sądziłam że to takie paskudne... Ale staram się wytrzymać, po prostu śpię;D

Korata jak Tobie idzie na neuroleptykach, nie masz efektów ubocznych? Na ile te leki Ci pomagają? Możesz normalnie dzięki nim funkcjonować? (mam na myśli- w miarę normalnie...uczyć się/pracować, znosi anhedonię, poprawia motywację?) Mi się wydaje, że coś się zaczyna u mnie dziać, na razie negatywnie... ale może będzie lepiej, znów mi zmieniła się percepcja, tym razem przez leki, ale wydaje mi się, że mam takie kilkusekundowe przebłyski poczucia siebie i otoczenia... Gdyby tak ten solian do końca mógł mi pomóc, i nie przestał działać po kilku miesiącach, ech, normalnie byłabym szczęśliwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×