Skocz do zawartości
Nerwica.com

nic nie czuję


reneSK

Rekomendowane odpowiedzi

Topielico, akineton ma tez działanie auforyzujące...mi się zdarzało brać akineton, żeby cos poczuć...np. zeby iść na wesele kuzyna i móc normalnie uczestniczyć w rozmowie, w tańcach wzięłam sobie pridinol i miałam na 2-3 h dobry nastrój...potem to mija...i nie można tak robić na dłuższą metę, bo te leki uzależniają..więc nie wiwem jak to jest u Ciebie z przewleklym braniem tego leku...no i trzeba uważać na połączenia z innymi lekami...ja za każdym razem gdy chciałam sobie wziąć akineton lub pridinol na poprawę nastroju, to pytałam lekarze...

Do dr Rosia jadę 20.11.

Dziś znów usłyszalam z wiarygodnego źródła o zaniku seksualności i luczuć wyższych nawet na zawsze po SSRI, a u mnie to zniakło dokładnie po zamianie seroxatu na citabax. Jesli ktoś wie więcej o tym lub czytał gdzieś o tym, to proszę o linki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nooo.. ile bym dała za to, żeby czuć...żeby kochać, żeby się cieszyć, poświęcać, smucić, żeby móc założyć związek, rodzinę..dziś mam nawet niespodziewanie dobry nastrój, ale głębsyzch uczuć zero...ile bym dała, żeby czuć chociaż na tyle,żeby móc się z kims związać:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak dla sprostowania: ani Pridinol ani Akineton nie uzależniają fizycznie,nie rośnie także tolerancja na te leki.

 

Pridinol stosowany jest bardzo często na rozluźnienie mięśni,w rehabilitacji po różnych urazach itp i jest lekiem całkowicie bezpiecznym.

Ja brałem go głównie wieczorami po pracy,gdy chciałem oglądnąć film lub posłuchac muzyki a niekiedy moja obojętność całkowicie to uniemożliwiała.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmmm to ja nie wiem, że akineton uzależnia powiedziała mi dr psychiatrii, więc trudno myśleć, że się myliła, ale może tak było. U mnie jednak było tak, że po kilku dniach zażywania nie powodował juz podniesienia nastroju, więc przychylałabym się do opcji, że tolerancja w pewnym sensie się wytwarza, może nie na efekt rozluźnienia mięsni, ale na poprawę nastroju to wg mnie tak. Ja też po nim byłam bardziej wrażliwa na muzykę itd., mogłam się zaangażować w rozmowę, cos mi się chciało robić. Dlatego potem dostałam amitryptylinę, bo podobno działa na te same receptory. I początkowo faktycznie amitruyptylina trochę zaskoczyła, ale szybko, bo po jakichs 3-4 tygodniach organizm się przyzwyczaił i już było beznadziejnie.

 

[Dodane po edycji:]

 

RafQ, a Ciebie tu chyba pierwszy raz widzę...napisz coś o sobie...też nie masz uczuć? Jaką masz diagnozę?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O, kurka, to juz w ogóle jestem w szoku...bylam przekonana, że w CHAD występuje jakiś mega nadmiar uczuć...

A ja się znów nakręciłam na schizofrenię prostą...chyba oszaleję...ale znów mi się wydaje, że to świetnie do mnie pasuje...zamykanie się w swoim świecie, anhedonia, zubozenie związków, obniżenie nastroju, spłycenie afektu... chyba pozostaje mi czekać co powie dr Roś...a co jeśli on jest z tych, którzy wierzą w tę chorobę i mi to zdiagnozuje...czy to zniosę? I tak ciągle mam mysli samobójcze..może jednak siedzieć tu ni nigdzie nie jeździć? Czy ja tak będę jeździć po całej Polsce tak długo aż w końcu znajdzie się ktoś, kto mi stwierdzi schizofrenię prostą i mnie to ostatecznie załamie? Bez sensu...no ale czemu w żadnych zaburzeniach osobowosci nie ma takich cech wymienionych, a w schizofrenii prostej są i to świetnie pasuje.. dlaczego nie mam normalnych uczuć, dlaczego wszystko jest nieskończenie płytkie i nie mam uczuć wyższych? Dlaczego nie mogę normalnie związku założyć?:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ojj Skarbie.

 

Zaburzenia osobowosci to szerokie pojęcie.

Pod obniżeniem nastroju i ahedonią mogę się śmialo podpisac.

 

Nie ma dwoch jednakowych osob z jednakowym pakietem objawow.

 

Że nigdzie nie jezdzisz to Ci sie wcale nie dziwię-jak siedzialam w psychiatryku,to na przepustkowe spacerki wychodzilam z rykiem,albo chowalam się w kiblu.

Robię sobie zawsze malą,bezpieczną enklawę,w ktorej mogę wegetowac miesiącami..i też myslalam,ba,bylam pewna,że to od schizofrenii-autyzm schizofreniczny czy tak to sie zwie?

Izolacja,wycofywanie się z kontaktow spolecznych,życie we wlasym świecie,koncetracja na marzeniach i iluzjach..Poskarżylam się psychiatrze,a on pokiwal glową i powiedzial,że się boję tego świata na zewnątrz..To nie jest nic niezwyklego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurka, ja muszę się z Tobą Shadow spotkać...jak będzie tak jak jest od wczoraj to mam nawet ochotę na spotkania z ludźmi i podróż pociągiem mnie nie przeraża, bo nei czuję cierpienia...biorę laptoopa na spotkanie z terapeutą i mu przeczytam co odnosze do siebie o schizie prostej, choc on i tak się do tego nie ustosukuje, bo na tym polega terpia psychoanaliztyczna (jeden wielki bzdetw moim przypadku) ale przynajmniej będzie wiedzial co mi po glowie chodzi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo slusznie.

Psychoanalityczna terapia jest dziwna-może byc albo rewelacyjna i kompleksowo leczyc,albo jest denna i gówno daje.Trudna szkola,taka trochę sztuka...

 

Poważnie.Pamietam moją terapeutkę analityczkę-dno dna.Wydawalo mi sie,że nic nie kuma,a do tego glupio mi robi po zlosci..Oczywiscie zwialam od niej.Ciągle milczala albo mowila zagadkami,albo wzdychala..myslalam,że jej przywalę..

 

Z kolei moj psychiatra-też analityk-rewelacja.Bardzo mądry,wrażliwy,widzi,ogarnia,nie panikuje,nie rzuca farmazonów,jest bezpieczny,ciepły,ale odpowiednio zdystansowany i poważny.Trzyma w ryzach,frustruje,ale ogarnia.Nigdy od niego nie wyszlam z poczuciem niezaopiekowania,nawet jego bezradność (kiedy się nie slucham i odrzucam wszystko co mi proponuje) jest...kojąca :!:

 

Czyta w mojej glowie,on poprostu WIE.

I teraz się boję,bo mam isc do nowego terapeuty,jego kolegi,tak poprosilam i się uparlam,że do "obcych" nie pójdę.

A boję się,bo...ciężko będzie się odkleic,zaufac komus innemu,uznac,że ktos może byc rownie dobry-chociaż wierzę w to.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Shadowmere, Trzymam kciuki, ja nie wiem co sądzę o mojej terapeutce, ale wiem że frustracja mnie przeraża i od końca nie wiem co ona znaczy...

Ciężko mi cokolwiek przyjąć od mojej terapeutki, tak mówi i najgorsze jest to jak powie " nuda jest obroną przed zaangażowaniem ", i nie wiem co z tym zrobić... :((

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Akineton może uzależniać psychicznie, ale jedynie przez to, że u niektórych wywołuje stany euforyczne, albo poprawę samopoczucia. Działa tak zazwyczaj na starszych ludzi, a i to nie zawsze. Ja nie odczuwałam po nim żadnej euforii, jedynie rozluźnienie, więc raczej nie mam po co na zapas się tym przejmować. 'Co do reakcji po solianie, to utknęłam w martwym punkcie, nie polepsza się, ani nie pogarsza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Działa tak zazwyczaj na starszych ludzi

To by się zgadzało...od pewnego czasu czuję taki bagaż doświadczeń na karku jakbym miała z 90 lat;)

 

[Dodane po edycji:]

 

Po przzeczytaniu wątku

paroksetyna-to-najwi-ksze-gowno-t22701.html

czuję się zalamana

Tyle, ze u mnie do zniaku uczuć doszlo gdy zaczęlam brac citabax...w dokumentacji u lekarki powinny byc moje skargi, ze przez citabax zanikla mi seksualnosc i uczucia, ale ona wtedy twierdzila, ze to niemozliwe...byc moze dalam sobie wmowic, ze to ze mną jest cos nie tak, a zawinil lek... tylko czy z tym mozna cos zrobic? Czy mam chociazby szanse na odszkodowanie? Czy ktos slyszal o takich przypadkach?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zapomniałem co chciałem napisać :?

 

No nic, ale chcę jeszcze powiedzieć , że po citabaxie dostałem takiego głodu na samobójstwo , że to był koszmar. Niewiarygodne, że to miało wyleczyć u mnie depresję.

 

brak uczuć, na tą depresję u ciebie polecam terapię poznawczo-behawioralną. Mi pomogła na myśli samobójcze i już o wiele lepiej sobie radzę z epizodami depresji, nie nakręcam się niepotrzebnie. Co prawda ma to swoje wady , bo stałem się na wszystko o wiele bardziej obojętny i moje codzienne funkcjonowanie wygląda jeszcze gorzej niż przed terapią. Tak to chociaż na lęku i cierpieniu opierałem motywację do działania, a teraz jakikolwiek argument za podjęciem działania jest jakiś nierealny.

 

Jest, przypomniało mi się co chciałem napisać. Dzięki wam nie muszę nadwyrężać i tak już wypalonego mózgu i wystarczy , że przeczytam jakie macie objawy, a one dobrze opisują mój stan :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

http://www.youtube.com/watch?v=oRyy4FrRh6Y

Potem trzeba włączać kolejne części.

 

Jestem przerażona...nie wiem czy zasnę... teoria, że uczucia wyższe zanikly mi po SSRI wydaje mi się coraz bardziej prawdopodobna...jestem bardzo przerażona...nie mam do kogo się zwrócić o pomoc...tu w szpitalu są nastawianie wyłącznie na psychioterapię i wszlkie moje inne przypuszczenia kwitują zdaniem, że jestem tu na psychoterapii i mam z tego korzystać...

W tym filmie jest o tym że leki psychotropowe mogą wywoływać myśli samobójcze...mi się mówiąc szczerze też myśli samobójcze pierwszy raz zrobiły po leku- risperidonie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

na tą depresję u ciebie polecam terapię poznawczo-behawioralną. Mi pomogła na myśli samobójcze i już o wiele lepiej sobie radzę z epizodami depresji, nie nakręcam się niepotrzebnie. Co prawda ma to swoje wady , bo stałem się na wszystko o wiele bardziej obojętny i moje codzienne funkcjonowanie wygląda jeszcze gorzej niż przed terapią. Tak to chociaż na lęku i cierpieniu opierałem motywację do działania, a teraz jakikolwiek argument za podjęciem działania jest jakiś nierealny.

 

Ja nawet sie nigdy nie potrafilem przejmowac, staranie sie po prostu nie jest warte zycia, zawsze mozna zakonczyc zycie wiec staranie sie jest nielogiczne.

 

Mnie tesz chca wysylac na terapie, ale watpie zeby gadanie moglo mi w czyms pomoc. Moje problemy wynikaja z braku uczuc reszta to szczegoly. W najlepszym razie moge sobie trwac w stanie dosyc neutralnym jak nic nie musze robic, nie widze nic innego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moje problemy wynikaja z braku uczuc reszta to szczegoly

To tak samo jak u mnie...dokładnie...i dzisiaj jestem kompletnie rozwalona po tym co się dowiedziałam o SSRI.Cały z trudem wypracowywany w miarę dobry nastrój, który czułam przez 3 dni gdzieś prysnął...jest wielka pustka (choć w dobrym nastroju też była pustka). Na dodatek personel i pacjenci mają dość mojego kwękania...mówią wprost, że mają dość epatowania cierpieniem, mówienia tylko o pustce itd...a ja mówię, bo sobie z tym nie daję rady...nawet nie chcę mówić co narysowałam na psychorysunku.

Zastanawiam się jeszcze nad przypadkiem Topielicy...bo mówisz, że depresja wyskoczyła u Ciebie dopiero w wyniu braku uczuć, ale z drugiej strony coś pisałaś, ze leczyłaś sie jeszcze dawniej...jaka więc byla u Ciebie ta chronologia? Czy w momencie gdy Ci zaczęły uczucia zanikać brałaś SSRI?

Miałam dziś rozmowę z lekarką o tym...no ona oczywiście próbowała mnie przekonać do czynnika psychologicznego, ale nie odrzuciła czynnika lekowego...potwierdziła nawet, ze one zobojętniają...i odniosłam wrażenie, że była nieźle zdziwiona, ze przez tyle lat bez przerwy przepisywano mi lek.

 

Potem miałam jeszcze konsultację u neurologa w celu orzeczenia czy mam nadal przyjmować tegretol w związku z napadpwoscią fal delta, która wyszła w EEG. I neurolożka stwierdziła, że absolutnie nie ma konieczności brania tego leku skoro nie mam żadnych objawów i że leczy się pacjenta anie zapis EEG! od dawna twierdziłam, że moja lekarka z mojej miejscowości ma jakiegoś bzika na punkcie stabilizatorow nastroju..i mówilam jej nieraz, że te leki nic nie dają...ale tak to juz jest..pacjenta się nie słucha...bo pacjentowi zawsze można wcisnąć, że jest zaburzony.Wrrrrrrr. A napadowość jest prawie pewne, że zrobiła mi siępo lekach, prawdopodobnie po klozapinie.

Ponadto neurolożka zebrała obfity wywiad i stwierdziła nie wiem ile razy, że ja jestem ewenementem w medycynie...że takiego przypadku jeszcze nie miała i że nie wie co ze mną zrobić...miała na mysli nawet nie tylko brak uczuć, ale jeszcze bardziej frapowała ja druga moja przypadłość - to, że nigdy mi się nie chce spać, że mogę być wykończona, słaniać się na nogach, mieć drgawki ze zmęczenia, wahania temperatury, a bez tabletki nie zasnę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja jestem ciekawa za jakie grzechy karmili Cię klozapiną..przecież to lek trzeciego rzutu..

Co do ssri....zgadzam sie,że wieloletnie stosowanie może namieszac..widze to teraz po sobie,po swoim organizmie..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przed seroxatem dobrze spalam. W 2002 zaczelam brać seroxat - tez dobrze spalam. Bezsenność pojawila sie w 2005.

Kasiu, ale przeciez Ty masz uczucia! Zrob tak, jak Ci pisalam z odstawianiem seroxatu, a będzie dobrze.

Shadowmere, a co Tobie namieszal seroxat?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Seroxat chyba konkretnie nic-bralam go dosc dlugo,a potem przez kolejny rok wszystkie dostepne u nas ssri.

 

Ale za to odstawienie!Odlożylam 3 tygodnie temu,nagle.

Fizycznie umieralam,a teraz dogorywam.

Rzyganie,jadlowstret,bezsennnosc,sraczka,pobudzenie jak u ćpuna,zlewne poty,koszmary,parestezje,brain zapsy,palenie twarzy i glowy,omdlewanie,uderzenia gorąca,paniczny lęk,totalna depresja,zawroty glowy,jestem czarna od siniakow-wpadanie na meble,ściany,drżenie wargi jak w parkinsonizmie,trzęsące się ręce,mimowolne skurcze powiek....psychicznie bardzo mnie odhamowalo,a i tak bylam emocjonalnym wrakiem.

Placz i histeria na reklamach masla,proszku,teledyskach,na widok Adama,na widok niemowląt,zwierząt i dźwięk telefonu,zapach perfum Adasia,do tego straszna tęsknota za Tatą i siostrami,do tego rozdrażnienie..Nie wiem co to bylo/jest.

 

Jednak sądzę,że skoro tak mnie fizycznie pokopalo to leki te -może z wyjątkiem fluoksetyny,ktora metabolizuje sie do norfluoksetyny i ma dlugasny okres poltrwania,brak objawow z odstawienia-nie są bez wplywu na nasz organizm.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Shadow, a jak u Ciebie bylo z tym, że nie czulaś? Czy wtedy bralas jakis SSRI lub cos innego? Naprawdeę nie czulas uczuc wyzszych wtedy? Zero? Napisz prawdę. Żadnej miłosci, tęsknoty, bliskosci, zazdrości, smutku, radosci? Nie czułaś tego?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wtedy kiedy to czulam nie bralam żadnych leków..

Czulam wszystko straszliwie splycone-radości nigdy,milosci chyba też nie.

Smutek,zazdrosc tęsknotę-to już bardziej..Same zle,przykre rzeczy..ale w przewadze porażające cierpienie i zobojetnienie..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a Ty Topielico czujesz jakies uczucia wyzsze? BO ja zadnych...jeszcze rok temu czulam wspolczucie...dzis ZERO...mam wspolczucie dla ludzi, wiem, ze nalezy czasem wrzucic monetę biedakowi, że nalezy pocieszyć kogoś, wesprzeć, doradzić...robię to, ale tego nie czuję...prawdopodobnie nie poczułabym nic gdyby ten biedak albo nawet moi rodzice umarli na moich oczach...no mój mózg po prostu nie genreuje emocji

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×