Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samookaleczenia.


Samara

Rekomendowane odpowiedzi

@Lilith niby udało się omówić na sesji wszystko co chciałam włącznie z potrzebą cięcia, ale nie czuje się lepiej. Bardziej brak siły, satysfakcji i zniechęcenie. Czasami mnie śmieszy, że chęć cięcia pojawia się przy nadmiarze napięcia jak i przy braku czegokolwiek. Do d.. dziś to wszystko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Lilith nawet nie chce przypominać sobie jak często słyszę T pytającą "co czuję, czemu uciekam przed tym uczuciem, czy mogę spróbować być tutaj cała razem z nią, czy mogę się spróbować podłączyć do swoich uczuć, co jest złego w tym, że mogę coś poczuć". Kiedyś była taka rymowanka "czy lepiej mieć serce z kamienia i raz na zawsze wyrzec się cierpienia? Czy nie raz płakać, a nawet szlochać lecz mieć uśmiech, serce i kochać?". Pamiętam jak wybrałam tą pierwszą część, że nie pozwolę sobie na żadną słabość, nawet na odczuwanie bólu, że nikt więcej nie wykorzysta tego co czuję przeciwko mnie. Dziś sama walę w siebie by spróbować coś poczuć, bo jak mam nauczyć córkę jak czuć, cieszyć się, złościć, smucić, tęsknić, pragnąć jak sama tego nie potrafię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak w temacie. Mam problem z zachowaniami   autoagresywnymi.

Glownie objawiają się wielką niechęcią do siebe, podczas "napadu" miewam myśli samobójcze. Ostatnio zdarza mi się objadać, a potem czuję do siebie straszne obrzydzenie. Czasami potrafię wylądować złość na jakimś przedmiocie w celu zadania sobie bólu. To przychodzi nagle i nie wiem zupełnie jak mogę sobie z tym poradzić. Czy Ktoś ma podobne doświadczenia?

Edytowane przez Heledore
Przeniesiono ze względu na tematykę

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość LanaBanana

@Mim_Ka Niestety mam podobnie. Podczas napadu objadam się, później zwracam jedzenie, często drapię się do krwi "bo muszę" z tym, że to sprawia mi przyjemność pomimo bóu, rzadko ale się przypalam (z tym, że akurat mężu mnie bardzo z tym pilnuje).

Pomaga mi ciągłe zajęcie się czymś, zmęczenie fizyczne. Zazwyczaj napad nadchodzi gdy nienawidzę się bardziej niż zwykle więc codziennie pracuję nad sobą np wieczorem wypisuję sobie co zadawalającego zrobiłam w ciągu dnia i przez to jakie pozytywne cechy moge sobie przypisać (mam problem ze stawianiem sobie bardzo wysokich oczekiwań) + wynagradzam się za postępy.

Co do objadania się, podobno wynika to z pozytywnej korelacji pomiędzy jedzeniem a np bezpieczeństwem. Jako osoba z ED staram się nigdy nie robić czegoś przyjemnego podczas jedzenia np nie oglądam wtedy tv, nie przeglądam telefonu, staram się wynudzić przy stole.

Co czasami mi pomaga na autoagresję, to metoda rakiety. Jest używana głównie przez master prokrastynatorów, żeby oderwać się od czegoś i wziąć za robotę. Polega na skupieniu się na wystrzelającej w kosmos rakiecie i odliczanie od tyłu 3, 2, 1, 0 ruszam d z fotela. Podobno odliczając od tyłu mózg nie jest w stanie skupić się na wymyślaniu wymówek.

Co do drapania w moim przypadku, zaklejam palce plastrami do ran gdy jestem w domu, więc gdy mam ochotę się podrapać to łapię się na tym, że jest coś nie tak i mam moment by się ewentualnie opanować.

Edytowane przez LanaBanana
Przeniesiono ze względu na tematykę

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Lilith jestem na początku drogi a już żałuję, że zaczęłam. Przede mną kilka ciężkich dni gdy będę udawać, że nic się nigdy nie dzialo, dzwonić, odbierać tel, rozmawiać i śmiać się. A wieczorami będę się zastanawiać czy to wszystko mogła być tylko moja wyobraźnia skoro wszystko jest tak normalnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Lilith sesja niby ok, ale zdecydowanie złapałam doła  i większą chęć by się uszkodzić, tak porządnie, bez wątpliwości. Czuję zmęczenie i złość na siebie. Mam coraz większe wątpliwości czy to ma sens ciągnąć dalej. Boję się, że przez moje zachowanie i słabość T może mieć jakieś problemy.  Po prostu jestem zjeb... do kwadratu i nie chce by ktokolwiek oberwał rykoszetem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Lilith dziś zdecydowanie spokojniej. Wczoraj odważyłam się wziąć leki i pomogły. Dziś nie ma śladu po napięciu i bardziej trzeźwe spojrzenie. Mam zwyczaj martwić się o ludzi na których mi zależy i przyznam się, żebym nie chciała by T miała jakiekolwiek nieprzyjemności gdybym odwaliła coś głupiego. Nie wiem jak to realnie wygląda, odpowiedzi od T na ten temat też nie uzyskam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Lilith niestety nie wszystkie leki mogę brać wtedy gdy powinnam. Tutaj mogłam sobie pozwolić, bo wiedziałam, że mam jeszcze 2-3h nim córka wróci do domu. Niestety niektóre leki powodują senność lub "wyłączenie" myślenia.

Teorię relacji terapeutycznej znam, ale jakoś nie sprawia ona bym przestała się martwić. Martwię nawet o ludzi o których nie powinnam. Podobno jest mi tak łatwiej, bo nie muszę się złościć ani zaopiekować sobą. Mogę się ciąć z myślą, że na to zasłużyłam. Jest to błędne koło. Tak jak każde cięcie powoduję wyrzuty sumienia i ponowną chęć użycia czegoś ostrego. Tak samo każda myśl, że się do czegoś nie nadaję lub wyrzuty, że czegoś nie zrobiłam, z czymś sobie nie poradziłam dają to specyficzne napięcie.

Liczę, że teraz uda się wytrwać dłużej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nigdy nie tnę się przy córce, nie chce by widziała jak to robię. Zwykle wtedy jest u dziadków lub na zajęciach z tatą.

Gdy córka jest w domu to staram się skupić na niej całą uwagę (w czym wybitnie pomaga). Jest bardzo ciężko, bo pojawia się wraz z napięciem złość i nerwy. Staram się pamiętać, że robię to wszystko dla niej by miała spokojny i bezpieczny dom.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Lilith Od T mam zalecone by właśnie gdy jestem sama jak najmniej myśleć o córce. Ze względu na problemy córki opieka nad nią jest bardzo wymagająca i te parę godzin  w tygodniu gdy ją oddaję ma być czasem dla mnie a są zwykle wyrzutem sumienia.

Edytowane przez el33

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest jedną z głównych przyczyn choć nie jedyną. Dużo zależy jak układają nam się dni, czy jakoś współpracujemy, bawimy się, ćwiczymy bez większych zgrzytów. Czy mamy gorszy okres gdy z jednej strony czuję ulgę, że będę 3-4h sama, z drugiej złość i wyrzuty, że zamiast się nią zająć, stworzyć jej dobre wspomnienia to uciekam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Lilith to trochę bardziej skomplikowana sytuacja. Przez prawie 20 miesięcy ćwiczyłam z córką w ramach rehabilitacji rzeczy, które nie tylko powodują duży dyskomfort u dziecka, czasem również uczucie zbliżone do bólu. Dodaj do tego szpitale i ciągłe wizyty lekarskie, badania. Konsekwencją m.in tego jest u mnie ciężki epizod depresyjny. U córki kompletne odsunięcie się, "wycinanie się", płacz gdy ją karmiłam, przewijałam, próbowałam bawić. Zaczęła moją obecność kojarzyć z bólem i dyskomfortem. Na innych reagowała "normalnie". Ponieważ stara metoda przestała przynosić już jakiekolwiek rezultaty to udało nam się zmienić sposób rehabilitacji na inny. Teraz ćwiczenia bardziej przypominają zabawę niż zapasy lub łamanie kołem. Do tego doszło zalecenie od jej psychologa (ma zajęcia z psychologiem od kiedy skończyła 6 miesięcy) tworzyć choćby sztucznie pozytywne sytuację ze mną, jak najwięcej się uśmiechać nawet wymuszonym uśmiechem by zaczęła moją obecność kojarzyć z czymś wesołym, przyjemnym. Widzę duże pozytywne zmiany jakie zaszły w naszej relacji. Wiem, że potrzebuje czasu by się samej zregenerować, Jednak mam wyrzuty gdy czas w jakim mogłabym dbać o nią, jej rozwój, spokój, tworzenie tak bardzo potrzebnej dla jej zdrowia więzi marnuję na siebie. Znam teorię wiem, że potrzebuje odpoczynku, spojrzenia na wszystko z boku, nawet czasu by wymyślić zabawy łączące zalecane zajęcia z czymś co lubi robić. Teoria to jedno a uczucia i myśli to drugie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Lilith dodaj do tego przekonanie, że jest się wszystkiemu winnym, bo jako matka powinnam chronić. I widać coś musiałam zrobić nie tak w ciąży skoro są problemy. Dorzuć jeszcze moje własne wspomnienia związane z ptsd i nagle masz w myślach obraz siebie jako największego kata własnego dziecka.

Łatwo powiedzieć, że to nie prawda, że na ileś rzeczy nie ma się wpływu. Pewnie innej osobie bym pisała, że zrobiła bardzo dużo, że jest dzielna i radzi sobie, że ileś rzeczy zrobiła i na ileś nie ma wpływu choćby bardzo chciała... Komuś innemu tak, samemu ciężko w to wszystko uwierzyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Lilith przykro mi z powodu brata:( może ja się wkurzam o to, że Młoda nie ma żadnej diagnozy. Każdy mówi, że.cos jest nie tak, trzeba szukać, nie wiadomo czy to co aktualnie robimy pomoże, czy przeszkadza. Wiem, że wiedza w postaci diagnozy potrafi dobić, ale wiadomo czego można się spodziewać, jak się będzie wszystko prawdopodobnie zmieniać w czasie.

Żeby było zabawnie to Młoda złapała bostonke, a ja mam anginę. Zaczynam podejrzewać jakieś fatum 😕

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Lilith Młoda jest pod opieką m.in poradni genetycznej i zaburzeń metabolicznych. Miała robione już kilka serii badań, leżała dwa razy na oddziale, ale na razie nic nie wykazały. Lekarka zastanawia się co może jeszcze spróbować zrobić albo gdzie nas wysłać na konsultację, bo zaczyna jej brakować pomysłów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Lilith Jak Młoda będzie już na tyle zdrowa (i nie będzie zarażać) to w przyszłym tygodniu ma wizytę u genetyka, liczę na nowe pomysły. Na wczorajszą noc trafiła do dziadków, bo mąż też załapał anginę i nie byliśmy w stanie się nią zająć. Na szczęście mam cudownych teściów. A Młoda cała zadowolona hasa u dziadków, bo tam więcej jej wolno i może pooglądać trochę tv. Będziemy niedługo debatować czy wraca na noc już do domu czy spróbujemy by jeszcze jedną noc została by nie ryzykować zarażenia jej..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×