Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samookaleczenia.


Samara

Rekomendowane odpowiedzi

A czemu masz nie być, wtedy sie zamienimy, my potrzymamy sztandary, a Tobie odpoczną ''ręce'' troszeczkę i tak na przemian :)

 

Ty to jesteś Ty i nic tego nie zmieni :D A w sumie łatwej czasem oddzielać te depresyjne ''ale'' u kogoś, niż u siebie, (ale warto u siebie, warto!) to ile rozpoznamy, tyle poszturchamy na właściwy, jedynie słuszny i przyjęty kurs :smile:

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

TUTAJ z braku zrozumienia nie odważe sie opisac swoich doświadczeń.

 

A szkoda..Być może zjawi się kolejna osoba z podobnymi doświadczeniami,szukająca pomocy i nie znajdzie informacji..Dobrze byłoby rozwinąć ten wątek..Kiedyś była na forum poetka,która miała identyczny problem. Jedyną radą jaką mogła otrzymać było "idż do specjalisty"..Nikt nie potrafił jej pomóc.

 

 

 

 

nie wiem czy to o mnie ale bardzo podbne bo tez t kiedyś pisałam ze sie tnei że jestem poetką ( zbyt wrażliwą) i nikt nie potrafił mi pomóc tobie Samaro dali wieksza pomoc niż mnie bo ja dostała słowa " psychiatryk czeka " lub " zacznij sie leczyc"... ogólnie coś w tym stylu.......

 

ps trzymaj się mocno:]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W końcu to Ty jesteś panią swojego życia.

 

Moi rodzice oboje są alkoholikami. Pierwszy raz się pocięłam jak w domu była awantura i odwiedziła nas policja. Nie wiedziałam co mam zrobić, nie potrafiłam się uspokoić,cała się trzęsłam i wtedy jeden moment,jedna chwila,sięgnęłam po żyletkę i pocięłam swoje ramię,była krew, ból fizyczny,który pozwolił się uspokoić i zapomnieć :(:( Potem jeszcze były kostki itd. Nie potrafię sobie poradzić, mam po prostu dosyć mojego życia,nie raz myślałam o tym żeby przyłożyć żyletkę to żył i mocniej przycisnąć:(:( Chciałabym zmienić coś w moim życiu, normalnie funkcjonować, ale to nie możliwe, bo chociaż rodzice mają wpływ na moje życie, to ja niestety nie mam wpływu na ich życie, nie ma wyjścia z tego labiryntu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wyjściem z labiryntu będzie opuszczenie rodzinnego domu.

 

wiem,że to byłoby najlepsze rozwiązanie,tylko to nie jest takie proste. Ja nie jestem na to gotowa.Przede mną matura...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I właśnie teraz przydałaby Ci się psychoterapia jako rodzaj wpsarcia.

 

Już kiedyś moja kuzynka proponowała mi,żebym skorzystała z pomocy psychologa(miałam też kiedyś inny problem,ale jakoś sobie z tym poradziłam

sama...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wiem czy sobie radzę czy nie,wiem tylko tyle że gdybym próbowała się usamodzielnić teraz to nie poradziłabym sobie,na 100%.Muszę męczyć się jeszcze przez ten rok,jak zdam na studia to wtedy się wyprowadzę. A ty dżejem jak miałaś?? Musiałaś podejmować takie decyzje?? :oops:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podobno nic nie dzieje się bez przyczyny. Owszem, czasem plujemy sobie w twarz, że gdybyśmy wiedzieli, lub gdybyśmy byli mądrzejsi to to czy tamto by się nie zrobiło lub zrobiłoby się inaczej.

A bzdura!

Nie ma błędniejszego myślenia. Pomyślcie tak: jak na tamtą sytuację i tamte warunki, rozumie swoje zachowanie. Teraz jest czas, aby nauczyć sie na błędach, bo niby skąd mamy wiedzieć, co należy, skoro nie z własnych doświadczeń!

 

Zagubiona, zastanów się, czy nie czujesz się na siłach, bo czujesz, że nie jesteś gotowa czy po prostu nie ufasz swojemu doświadczeniu = sobie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy was to zainteresuje, ale przeczytałam ostatnio artykuł na temat samookaleczania ... Zacytuje wam kilka ciekawych zdań.

"Trudno jednoznacznie zaszeregować osoby mające skłonność do samookaleczania. Niektóre pochodzą z rodzin patologicznych, inne wychowują się w szczęśliwych, spokojnych domach. Jedne uczą się źle, drugie znakomicie. Częśto nie sposób dostrzec, że dana osoba cos przeżywa, gdyż nie daje tego po sobie poznać. także nasilenie autoagresji bywa zróżnicowane. Niektórzy zadaja sobie rany tylko raz w roku, inni zaś przeciętnie dwa razy dziennie."

"Pomimo wielu różnic u osób skłonnych do autoagresji można dopatrzeć się określonych wspólnych cech. Nastolatki, które dokonują samookaleczeń, często czują się bezsilne, samotne, wyobcowane, przestraszone, nie potrafią wyrażać emocji i mają zaniżone poczucie własnej wartości."

"wewnętrzna walka, którą toczy ktoś kaleczący własne ciało, jest wyjątkowo gwałtowna. Taka osoba nie potrafi ująć w słowa targających nią burzliwych uczuć ani się z nich komuś zwierzyć. W rezultacie napięcia przeżywane w szkole, presja w pracy, albo konflikty w domu zaczynają coraz bardziej ją przytłaczać. Nie widzi rozwiązania i uważa, że nie ma z kim o tym porozmawiać. Gdy czuje, że dłużej tego nie wytrzyma, nagle dokonuje odkrycia: ból fizyczny przynosi pewną ulgę w cierpieniu emocjonalnym. To pozwala jakoś dalej żyć"

"Ktoś kto bliżej nie zetknął się z tym problemem, może sądzić, iż samookaleczanie to w gruncie rzeczy próba samobójcza. Jednak zazwyczaj wcale tak nie jest. Na ogół ludzie ci próbują skończyć z cierpieniem, a nie ze sobą."

Narazie tyle, ale następnym razem napisze wam urywki drugiego artykułu :" Jak zerwać z samookaleczaniem".

 

Mam nadzieje, że komuś to pomoże... Mojej przyjaciółce pomogło!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgodnie z obietnicą już pisze dalej....

 

Szukaj pomocy!

"Jeżeli masz skłonność do autoagresji, prawdziwą ulgę przyniesie ci zwierzenie się zaufanemu i dojrzałemu przyjacielowi. Gdy się przed kimś otworzysz, możesz liczyć na ciepłe słowa pociechy, których przecież tak bardzo potrzebujesz."

"Jeżeli nie masz sił porozmawiać z kimś twarzą w twarz, spróbuj napisać list lub zadzwonić. takie otwarcie może pomóc w zerwaniu z samookaleczaniem. Magda wspomina:"Najważniejsza była świadomość, że jest ktoś, komu naprawdę na mnie zależy, komu moge się wygadać, gdy jestem w dołku"."

Dodatkowa pomoc

Nierzadko zachodzi konieczność skonsultowania się ze specjalistą, który stwierdzi, czy podłożem samookaleczania nie jest jakieś zaburzenie. Gdyby tak było, zaleci odpowiednie leczenie. (Niekiedy autoagresja towarzyszy takim zaburzeniom, jak depresja, zaburzenia afektywne dwubiegunowe, nerwica natręctw czy zaburzenia odżywiania). Z pewnością nauczysz się skuteczniejszych metod wyciszania własnych emocji. Gdy sie uwolnisz od szkodliwej skłonności do autoagresji, odczujesz satysfakcję oraz odzyskasz szacunek dla samej siebie."

Jak pomóc komuś kto się okalecza

"Jak pomóc, gdy ktoś z rodziny bądź z przyjaciół ma skłonność do autoagresji? Taka osoba zapewne bardzo potrzebuje kogoś, kto jej wysłucha. Postaraj się więc być prawdziwym przyjacielem. Być może w pierwszym odruchu chciałbyś dać wyraz wzburzeniu i kategorycznie zażądać, by z tym skończyła. Ale takim zachowaniem prawdopodobnie tylko ją zransz. Poza tym osobie dokonującej samookaleczeń nie wystarczy powiedzieć, że ma przestać. Trzeba wykazać wnikliwość, by nauczyć ją innych metod radzenia sobie z kłopotami. Wymaga to czasu. Dlatego uzbrój się w cierpliwość."

 

To tyle z mojej strony! Pamiętajcie, ze to tylko cytaty.... Ja nie miałam nigdy z tym problemu, dlatego nie dołanczam tu rzadnych własnych uwag...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie.Jestem załamana i rozczarowana sobą:( ponad osiem miesięcy udało mi się nad sobą panować,nie okaleczać a wczoraj znów to zrobiłam.Nie mogłam-poczułam tak ogromną nienawiść do siebie-w sumie to wybrałam mniejsze zło...Chciałam płakać ,ale nie pozwolono mi-nie wytrzymałam.Zdusiłam łzy-zamiast nich spływały krople krwi...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Marzę o tym, myślę o tym bez przerwy, nawet śni mi się, że to robię. Nie wiem, czy wytrzymam. Tracę już siły, żeby z tym walczyć.

Prossze cie nie rób tego! Nie poddawaj się, walcz!!!! Nie wiem jak ci pomóc... Nie wiem co leży u podłoża twoich problemów, ale jeśli chcesz zawsze mozesz na mnie liczyć i po prostu się wygadać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Okaleczanie uzależnia. Nie będę moralizować. Każdy w tym temacie wie co i jak. Kochani, nie łamcie się jednym na długi czas epizodem! W takich momentach przypomnijcie sobie ile razy dziennie zdarzało się Wam okaleczać wcześniej! Jaki sukces osiągnęliście nie robiąc tego z taką częstotliwością!

Nie bądźcie dla siebie tak okrutni!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

btw. sporo osób miało nadzieję, że wrócisz :) i w tym ja :)

Dziękuję.

 

Dostałam ostatnio "ultimatum" od życia. Teraz już nawet nie czuję, gdy się tnę. Chcę znaleźć swoje uczucia. One się boją bardziej niż ja... Tu, dzięki Wam przynajmniej to paskudne napięcie w oczach i ścisk gardła trochę mniej dokucza.

Nie jestem na siebie zła, że nic nie czuję. Nie będę siebie karać za coś, na co nie mam wpływu. I Ty Polina i Wszyscy, bądźcie dla siebie wyrozumiali, dobrzy, tak jak jesteście dla mnie.

Cieszę się z Tobą Polina. Eh, jestem z Ciebie dumna ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No a ja dzisiaj nie wytrzymałam.. nie przekroczyłam granicy. Tylko jedno nacięcie. Potem się zreflektowałam.. ale było za późno.. Tak dawno tego nie robiłam .. 4-m-ce.. i znów przypomniałam sobie co się czuje już po. Ta wszechobecna pustka.. Zero uczuć.. zupełna obojętność.. to straszne.. żałuję, że to zrobiłam. Już nie będę (mam nadzieję) . To nicość jest przeokropna.. Dokładnie taka jak ostatnio pisze bethi ..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie żałuj rozlanego mleka. Lepiej pożałuj swoją rękę ;) Wierzę, że już nie chcesz tego robić, ale jak się jeszcze zdarzy, to nie będzie miało znaczenia i tak będę Cię lubić :D No, chyba, że będziesz tego nadużywać!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kaysha Kochanie, poszukaj w sobie przyczyny!

 

.Kinga. Kochanie, jakoś to będzie - to mnie nie zadawala. Ciebie na pewno też nie. W chwilach słabości ale i w tych lepszych, pomyśl sobie czasem, że jesteś panią swojego życia. Z czasem stanie się to dla Ciebie oczywiste i co najważniejsze - naprawdę tak będzie!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ostatnio,przesadziłam,nie dałam rady.Byłam wściekła,bezsilna.Pocięłam się tak,że rana była tak głęboka,że musiałam,jechać do szpitala,krew się ze mnie lała na maksa.To było straszne:(Moja matka to zobaczyła(znalazła mnie w toalecie),przeraziła się...Lekarz pytał jak to się stało,wciskałam mu kit,że spadłam na szkło,oczywiście nie uwierzył,przecież widział inne blizny.Było mi tak wstyd,że chciałam stamtąd uciec,uciec przed całym światem. :oops:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×