Skocz do zawartości
Nerwica.com

'Wyjście' z nałogu nikotyny


Gość Paweł23

Rekomendowane odpowiedzi

Jakiś czas temu kol. mówiła mi o książce, po której większość osób nie mogła patrzeć na papierosy. Muszę dopytać jaka to.

L.E., też bym teraz zapaliła, tak po prostu, ale nie mam fajek i nie kupię, nie ma mowy! Myślę, że jak ktoś na uczelni mnie poczęstuje, to zapalę.... :pirate:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

izzie, Midas, ja właśnie dlatego staram się chociaż trochę przebywać w palącym towarzystwie, żeby potem nie było szoku i żebym od początku umiała to znosić.

Towarzystwo jest chyba gorsze dla silnej woli rzucenia niż alkohol czy fizyczne uzależnienie.

Chociaż dzisiaj ja siedzę sama, bez fajek i bez palaczy w okolicy, a i tak mi się chce.

W poniedziałek dopiero widzę się ze znajomymi palaczami i ni cholery nie wiem jak to zniosę.

 

izzie, u mnie tak zawsze wyglądał powrót do nałogu... Nie mam swoich, ale jak ktoś częstuje... No i potem od fajki do fajki i musiałam kupić swoje.

Grrrrr.... mój rekord to póki co 2 miesiące. Ale teraz będzie dłużej. Mam nadzieję, że już zawsze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

L.E., ja nie paliłam w tamtym roku od sylwestra do polowy czerwca, tak po prostu przestałam palić, nagle wracałam z zajęć i kupiłam fajki i znowu zaczęłam palić :pirate: Ja nie za bardzo mogę palić, bo mam problemy z sercem, więc muszę uważać.

Thazek, :brawo:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Thazek, zła jestem na cały świat i siebie najbardziej.

Jak już gdzieś pisałam kupiłam paczkę na czas czytania (może to pretekst), żeby lepiej wszystko sobie poukładać.

Miałam ją szybciej skończyć (w sensie książkę), ale nie skończyłam. Dzisiaj przyjeżdża mój facet i wieczorem przychodzą znajomi i już mnie nosi na myśl o ich komentarzach na temat tego, że znowu palę. I na temat tego co myślą, o takich książkach :why:

W sumie to chłopak to pół biedy, gorzej z jednym wszystko wiedzącym kumplem, który w życiu nie miał w ustach papierosa :why:

 

-- 29 lut 2012, 13:01 --

 

A zresztą chrzanić ich wszystkich. Czuję, że to działa ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja paliłam jakieś 3, 4 lata, nie wiem dokładnie, ae jakoś albo w tej kwestii mam bardzo silną siłę woli, albo jakimś cudem nie uzależniłam się za bardzo. A paliłam całkiem dużo bo bardzo szybko wciągnęłam się tak, że paliłam po pół paczki dziennie, na imprezach nawet jedną lub ponad...

Nie wiem czy to ma jakieś znaczenie, ale zaczęłam z nerwów, nie dla "wkupienia się w łaski znajomych" i żeby palić spokojnie nie ukrywając się, żebym nie musiała słyszeć "palisz bo szpanujesz" to 4 miechy nie pokazywałam się z tym. Potem zaczęłam przy innych i gdy dowiadywali się, że to już tyle trwa to faktycznie przestali się czepiać.

Tak czy siak miałam okresy, gdzie nie paliłam tak po prostu po tydzień, dwa tygodnie, czasami po miesiąc, a to z powodu braku kasy, albo też tak po prostu. Potem pojawił się chłopak i nie podobało mu się to, poszłam z nim na kompromis więc paliłam raz na miesiąc (nie wiem jak po tylu latach palenia szło mi to tak łatwo). Teraz od stycznia nie palę i jest dobrze:D

A co do postu wyżej, to znam takich co to mówią, że to takie proste i że nie rozumieją dlaczego nie można rzucić palenia z dnia na dzień, najlepszy przykład to mój obecny chłopak, on mnie tak jechał za palenie, w końcu sam zaczął, pomimo, że wtedy ograniczyłam palenie do minimum (raz w miesiącu). Zaczął pół roku temu i chociaż to dość krótko podług tego ile ja paliłam, to ja rzuciłam od tak, on dalej się męczy, teraz się śmieję z niego i przypominam mu jak mówił: Dlaczego nie rzucisz tego świństwa dzisiaj i już nigdy nie zapalisz?

 

-- 29 lut 2012, 20:08 --

 

A tym co nie mogą rzucić, to dowiem się od znajomego jakie tablety brał, są dość niedrogie i na receptę, ale on był strasznie nałogowy ponad paczka dziennie od ok. 8 lat. Próbował rzucać ze skutkiem takim, że rzucał na dzień i koniec, zaczynał znowu. Z tymi tabletkami rzucił na połowie paczki, bo jego drugi kolega też był nałogowy, a że mu tyle tych tabsów zostało to podarował temu koledze. Oboje rzucili chwila moment:D koszt tabletek ok. 40 zł. Myślę, że dla kogoś kto chce rzucić opłaca się zaryzykować ;) Podkreślam jednak, że myślę, że te tabletki to tylko taki czynnik wspomagający, bo gdy rozmawiałam z nim i pytałam jak to jest, że czy ma ochotę palić, to mówił, że teraz tylko na imprezach się zdarza, ale po co zaczynać skoro już tak dobrze mu idzie...Dlatego ktoś kto po prostu lubi to robić, lubi palić i nie widzi w tym zupełnie nic złego, nie obchodzi go jego zdrowie itd, to nie ma rady chyba.

Jeśli chodzi o rzucanie nałogów, zawsze trzeba znaleźć sobie motywację albo co najmniej trzeba sobie zdać sprawę z tego, że to problem inaczej nie ma rady na nałogowca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

L.E., Nie bądź zła... ;) nie zwracaj uwagi na głupie komentarze kogoś w około.

Patrz na siebie. Nie zamartwiaj się bo to bezsensu.

Czytaj książkę i jeśli na prawdę nie chcesz palić to Ci się uda. Powodzenia ;)

ami91, Skoro palisz czasami to i tak jesteś uzależniona. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no mi te dwie paczki dziennie zdarzały się tylko na tych większych, bardziej zakrapianych imprezach...tak chyba bym aż tyle nie dała rady wypalić w ciągu jednego zwykłego dnia...:D dlatego gratuluję tych 6 dni bez fajki i życzę kolejnych:D jakbym mogła osobom palącym jakoś doradzić to słyszałam kilka pomysłów na rzucenie albo przynajmniej na ograniczenie palenia. Podobno nie sama nikotyna jest tu uzależnieniem ale nawet odruch, dlatego warto czymś zajmować ręce. Nie wiem, kupić kostkę Rubika, może jeść draże, w końcu tyle ich w paczce. Dużo daje nawet przemóc się i zacząć dzień od kanapki a nie papierosa. Wtedy inaczej funkcjonuje nasz organizm, a tym samym przyzwyczajamy się do nowego planu dnia. Dla tych co czują, że rzucenie palenia graniczy z cudem, proponuję te tabletki...przepraszam, że piszę te tabletki, spróbuję się jeszcze dziś dowiedzieć jak się nazywały :D a tak poza tym proponuję myśleć jak najbardziej pozytywnie o rzuceniu, bez nadziei może być ciężko...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aha, tak dodam jeszcze dla tych którzy walczą właściwie z jakimkolwiek nałogiem... NIE PODDAWAJCIE SIĘ W TYCH MOMENTACH GDY JEST NAJTRUDNIEJ. podobno te momenty pojawiają się w określonych momentach. Zawsze są to pierwsze dni, później coś około po 2 tygodniach a później dopiero po ok 5 tygodniach do miesiąca. Warto walczyć ze swoimi myślami i tłumaczyć sobie to tak, żeby mobilizować samego siebie. Teraz gdy rzucałam (a pierwsze dni było mi ciężko) tłumaczyłam sobie, że jak znowu zacznę to będzie tak bez końca, że nigdy nie rzucę, że jak przełożę to rzucenie, to zamiast sobie pomagać tylko sobie szkodzę. Później jak to u palaczy bywa, że w trudnych chwilach, przy okazji dołów sięgamy po tego papierosa. Dlatego tym którzy będą sobie uświadamiali te momenty kryzysowe, będzie łatwiej rzucić, bo będą wiedzieli, że to tylko chwila i trzeba po prostu ją przeczekać, wytrzymać.

 

-- 29 lut 2012, 20:50 --

 

Nie znam niestety żadnych książek na ten temat ;) właściwie to nawet nie pomyślałam o tym, że książka może pomóc. Powinni bardziej reklamować takie książki niż pokazywać ludziom jako jedyny sposób tabletki antynikotynowe. Większość zależy od tego jak myślimy ;)Thazek powodzenia jeszcze raz:D!!!:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wykończy mnie ta huśtawka. Raz nienawidzę palenia, papierosów i tego wszystkiego, a raz za fajkę dałabym się zabić.

Dziś jak zahipnotyzowana gapiłam się w palącą kierowniczkę dziekanatu.

Już nie wiem co zrobić, tak źle i tak niedobrze :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

L.E., no dokładnie.

 

A mówili - nie zaczynaj palić. A mówili - jak z każdym nałogiem: nawet nie wiesz kiedy się wciągniesz.

 

Strasznie denerwuje mnie ile na to wydaję. Potrafię się zaprzeć w sobie i nie kupić kolejnej paczki... a potem nagle "zastaję siebie" przy ladzie w kiosku tytułem "el-de-mentolowe". To jakiś obłęd. Jak już zapłacę to dopiero mi głupio.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×