Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czym różni się psycholog od psychiatry?


Gość paradoksy

Rekomendowane odpowiedzi

Kiedy pojawiły się lęki od razu wyszukałam w necie psychiatrę w moim mieście i wylądowałam u pani doktor. Po 30 minutach rozmowy postawiła diagnozę: nerwica lękowa i rozwijająca się "nie od wczoraj" depresja. Przepisała leki i zaleciła psychoterapię jako najistotniejszy dla mnie czynnik w drodze do zdrowienia.

Poszłam do psychologa. Mam za sobą 5 wizyt, nie wiem do końca czy mi pomagają, na pewno uświadamiają symptomy.

Czy myślicie, że psychiatra może poprawnie postawić diagnozę już na 1 wizycie?

Czy psychoterapeuta jest lepszy do rozmów, tropienia przyczyn, szukania rozwiązań niż psycholog?

Może powinnam jeszcze raz iść do innego psychiatry..? Zamienić psychologa na psychoterapeutę?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psycholog to ktoś, kto mówi, że trzeba iść do psychiatry.

Psychiatra to ktoś kto mówi, że trzeba iść na terapię do psychologa.

 

Genialne! Chociaż czasami dzieje się inaczej-

Psycholog to ktoś, kto mówi, żeby nie brać leków od psychiatry bo tłumią emocje na których się pracuje podczas terapii.

Psychiatra to ktoś kto mówi, żeby nie słuchać dyrdymałów opowiadanych przez psychologa, bo to stek bzdur wyssanych z palca.

Nie ma to jak dobra współpraca interdyscyplinarna pomiędzy specjalistami w imię dobra pacjenta.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psycholog to ktoś, kto mówi, że trzeba iść do psychiatry.

Psychiatra to ktoś kto mówi, że trzeba iść na terapię do psychologa.

 

Genialne! Chociaż czasami dzieje się inaczej-

Psycholog to ktoś, kto mówi, żeby nie brać leków od psychiatry bo tłumią emocje na których się pracuje podczas terapii.

Psychiatra to ktoś kto mówi, żeby nie słuchać dyrdymałów opowiadanych przez psychologa, bo to stek bzdur wyssanych z palca.

Nie ma to jak dobra współpraca interdyscyplinarna pomiędzy specjalistami w imię dobra pacjenta.

 

 

potwierdzam byłem u psychologa prywatnie i byłem na fluoksetynie , powiedział że rozpoczniemy terapie dopiero wtedy jak zejdę z fluoksetyny , bo to mi maskuje objawy i będzie sie gorzej wspólpracować i wogole po co biore leki , takie pytanie mi zadała , nie wiedziałem co odpowiedzieć na to i ogolnie wyszłem z gabinetu jak bym dostał obuchem w łeb . nie wiedziałem że to tak trzeba i do dziś nie wiem jak ma być ;))

 

druga sprawa że łatwiej mi wyjść z domu , pójść gdzieś , coś zrobić jak jestem na lekach , niż bez leków , więc łatwiej mi by było rozpocząć terapie na lekach , bez wogole mi się nie chciało tam iść .

 

a psychiatra leki tylko zapisuje i na nfz wcale nic nie rozmawia z pacjentem ;)

 

 

wogole ta terapia to jakieś nei wiem co , tam wyciągają z ciebie i ma na celu ciebie zdenerwować , wiercą od dziecinstwa we łbie , mąca w głowie , masz się czuć źle , jak się bedziesz czuł źle to coś z tym zrobisz , mnie jak coś wku*wia to to pieprze , nie wiem czy bym wytrzymał na takiej terapie co pracuje sie na emocjach

 

ale psycholog się różni od psychoterapeuty , z psychologiem możesz normalnie pogadać , bez terapi behowiaralno poznawcze, czy psychodynamiczna . ja wole takego psycholka co się normalnie z nim gada , bez metod terapi.

bo jak byłem u tej terapeutki , chciałem coś powiedzieć , to mowi że nie mam jej przeszkadzać w prowadzeniu terapi :)) .

 

test rozwiązywałem , co sądze o pedofilach , czy hitler był zły , jakieś takie pierdoly ;pp zdziwiony byłem i czy jestme za karą śmierci , zaznaczyłem TAK . bo jestem , to pewnie wyszło mi że je*nięty jestem . co ma do tego polityka , bo to jest polityka :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Benzowiec.Ładuj 6 mg clona i uczeszczaj na psychoterapie,albo innych leków ktore zablokuja Ci emocje.

Przeciez to bez sensu...

Czym sie rozni psycholog od psychiatry?

tym ze psychiatra wypisuje Ci psychotropy a psycholog gada Ci głupoty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Letmego26 napisał:

Benzowiec.Ładuj 6 mg clona i uczeszczaj na psychoterapie,albo innych leków ktore zablokuja Ci emocje.

Przeciez to bez sensu...

Czym sie rozni psycholog od psychiatry?

tym ze psychiatra wypisuje Ci psychotropy a psycholog gada Ci głupoty.

Jesteś moim bohaterem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

najlepszy jest mix benzodiazepiny + psychoterapia,ładujesz 6mg clona i idziesz na sesje,po czym nic nie pamietasz,albo mix SSRI + psychoterapia gdzie terapeuta pyta jak sie czujesz na paroksetynie dawka 60mg i czy Ci jeszcze staje xD

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz w sumie to miałam coś takiego. Psychoterapeutka namówiła mnie do zmiany psychiatry ( z kilkoma tytułami), do serotoniny, która sprawiła, że miałam klapki na oczach i wszystko zlewałam dostałam promazynę. W sumie przez cały rok w większości spałam, straciłam zdolność zapamiętywania ( do dziś mam luki z tego tytułu), uczenia się, zaczęłam się nawet ślinić, miałam parkinsonizm i dyskinezy.  Na psychoterapię przyjeżdżałam na wpół przytomna 2 x w tygodniu, do psychiatry 1 x 2 tygodnie ( 100 x 9 + 2 x 170 zł), potem uparłam się, aby wizyty u psychiatry były rzadsze, bo już brakowało mi na jedzenie, a przecież przy tym zapiepszałam w robocie na to, aby starczyło na wszystko. Mama mi powtarzała, że to za dużo leków, ale ja ufałam tym dwojgu, bardziej w sumie psychoterapeutce. W końcu dostałam konwulsji, które zrzuciłam na karb orzechów, po których dostawałam lekkiej alergii, ale potem dostałam jeszcze silniejszych konwulsji, a wówczas nie jadłam żadnych orzechów. No i wtedy zaczęłam powoli odstawiać promazynę, funkcje poznawcze wróciły, ślinotok, dyskinezy i parkinsonizm ustąpiły. Psychiatra zaproponowała powrót do większych dawek promazyny przy jednoczesnym zwiększeniu dawki fluoksetyny. Gdzieś chyba właśnie w artykule Naród na prochach pisze o takiej praktyce, że przepisuje się lek antydepresyjny typu ssri, potem jak zacznie występować mania, nadaktywność itp. przepisuje się stabilizator, a potem się po prostu zwiększa dawki, a to jednego, a to drugiego, a skutki uboczne typu parkinsonizm tłumi się kolejnymi lekami. W konsekwencji pacjent zostaje do końca życia z koktajlem 6 leków. W trakcie jak brałam te leki następowały mniej więcej raz na miesiąc dramatyczne ataki na siebie, tak, że kilka razy wylądowałam w szpitalu z powodu zbyt silnego krwotoku, zdarzały się też furie i wybuchy na ludzi z zewnątrz co przed psychoterapią nigdy mi się nie zdarzyło. Po zupełnym odstawieniu promazyny i postawieniu psychiatry przed faktem dokonanym zasugerowałam, że chyba czas zacząć odstawiać seronil, psychiatra trzęsącymi się rękoma dała mi rozpiskę na miesiąc, a jak stwierdziłam, że to raczej za krótko po tak długim czasie i może powinniśmy dłużej nad tym popracować podniosła mi stawkę za wizyty, więc wzięłam się za to sama. Najżałośniejsze jest to, że ja szczególnie na początku psychoterapii się rozwijałam i czytałam o za i przeciw, przerobiłam wiele książek z UW, miałam wątpliwości i odrzucałam w sobie wszelkie racjonalne argumenty, a podejrzewam, że to powodowało te silne ataki na siebie. Teraz nie ma ani ataków, acting out są coraz rzadsze i jakoś funkcjonuję. Potrafię chociaż zapamiętać, żeby z bankomatu zabrać wypłacone pieniądze, a nie jak to się zdarzało wbrew samej mnie po kilkunastu sekundach od wypłaty obudzić się z letargu z ujemnym debetem na koncie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość weltschmerz

Zastanawiam się czy wizyty u psychologa w ogóle mają sens, kiedy potrzebuje się psychoterapii, tylko nie można jej na daną chwilę z różnych powodów podjąć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Problem w tym, że jest bardzo mało terapeutów, którzy potrafią pomagać. W Polsce ogromna ilość psychologów i psychoterapeutów nie nadąża za zmianami cywilizacyjnymi i aktualnymi zmianami na rynku pracy i w życiu codziennym, który wpływa znacząco na samopoczucie ludzi. Ich metody są dobre dla nastolatków przeżywających zawód miłosny a nie dla ludzi mających prawdziwe problemy. Lata życia za żelazną kurtyną i mentalność robią swoje niestety,

Kiedyś też próbowałem korzystać z takiej ,,pomocy" i absolutnie ci ludzie nie mieli nic do zaoferowania poza stwierdzeniem, że coś muszę sobie zmienić. I tu tkwi paradoks bo od kiedy jestem w UK (tym razem z opcją na stałe) nic nie muszę zmieniać, aby czuć się komfortowo. Mam pracę, jaką lubię i otaczają mnie ludzie, wśród których jest mi dobrze. W Polsce było na odwrót: nie mogłem znaleźć pracy, która by mi dawała satysfakcję (prawdę mówiąc, niekiedy w ogóle nie mogłem znaleźć pracy mimo że posiadam różne umiejętności), a ludzie byli złośliwi i raczej mało interesujący. A terapeuci twierdzili, że to u mnie jest problem, że nie umiem się zaadoptować do warunków, jakie są. 

Z takim podejściem to jeszcze długo Polska będzie na szarym końcu Europy....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×