Skocz do zawartości
Nerwica.com

Straszne uczucie...


Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

Spotykałem się 2 lata temu z pewną dziewczyną. Byłem bardzo zakochany i wtedy myślałem, że to ta jedyna, było super itp. ale ostatecznie ona nie chciała niczego więcej. Byłem zrozpaczony, nastrój zerowy, przez pół roku nie mogłem dojść do siebie...No ale poznałem później inna dziewczyne, spodobała mi się ale na randce jakoś nie skumaliśmy się i nie było dalszych spotkań. Później były dwie inne dziewczyny, jedna po 2 mies. nie chciała się dalej spotykać - bardzo to przeżywałem. Ale potem poznałem kolejną i postanowiłem się z nią osobno spotkać. Spotkaliśmy się dwa razy, na 1 randce było fajnie, na drugiej mniej ale też było ok przy czym zaczęły przypadkiem wychodzić różnice między nami.

 

Po tej randce jakoś też wyszedłem zrezygnowany i nie miałem wielkiej ochoty na dalszą kontynuację ale uznałem, że nie oceniam po tak krótkim czasie i chce to trochę pociągnąć. Ona jednak nie chciała się spotykać dalej. I w sumie przyjąłem to spokojnie.

Po 2 miesiącach od tego momentu jakoś przywraca mi się pamięć o niej, wyobrażenia, jakby idealizacja mimo że nie byłem przekonany co do dalszego sensu ciągnięcia znajomości. Zacząłem strasznie to przeżywać, wyrzucać sobie że zepsułem drugą randkę, bo 2 razy palnąłem głupotę (ale generalnie spotkania szły bardzo dobrze - czy randka jest grą braku błędów?).

 

Pomóżcie mi bo żyć się odechciewa...:) W ogóle mam kryzys co dalej mam w życiu ze sobą zrobić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wolno się poddawać kiedy coś nie wychodzi,

to powinno Cię motywować do dalszych poszukiwań ,

Nie mniej jednak nie szukaj na siłę .

Z Tego co napisałeś wnioskuję iż

obwiniasz się za nieudane randki .

Być może te dziewczyny faktycznie do Ciebie nie pasowały.

Daj sobie przerwę,jak na razie i spokój,

pomyśl co mogło by sprawić aby te dalsze randki,

były udane i lepsze. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No właśnie tak zastanawiałem się czy to kwestia faktu poczucia winy czy rzeczywistej straty.

 

 

 

No cóż,nawet jeśli tak jest trzeba jak najszybciej rozwiać te męczące myśli.

To tylko męczy Twoją psychikę .

Nie można wychodzić z założenia że to jest Twoja wina,

straty są po to aby zacząć coś na nowo.

Gdyby tak nie było życie byłoby po prostu nudne :).

Trzymam za Ciebie kciuki i mam nadzieje że

już koniec z zadręczaniem się ,

i szukaniem dziury w całym :).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

spokojnie, masz przed sobą jeszcze wiele randek, tych udanych i tych mniej. Nie ma sensu się obwiniać, tak wygląda życie. Każde milosne rozterki przeżywamy, taka nasza natura. Oczywiście jedne mocniej, jeszcze inne słabiej. Znjadziesz tę która rozświetli iskierkę w towoim sercu , nie możesz szukac na siłe. odetchnij , samo przyjdzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

spokojnie, masz przed sobą jeszcze wiele randek, tych udanych i tych mniej. Nie ma sensu się obwiniać, tak wygląda życie. Każde milosne rozterki przeżywamy, taka nasza natura. Oczywiście jedne mocniej, jeszcze inne słabiej. Znjadziesz tę która rozświetli iskierkę w towoim sercu , nie możesz szukac na siłe. odetchnij , samo przyjdzie.

 

Też tak myslalem do wieku 22 lat. Wtedy wlasnie zaczalem lysiec.

Tak wszystko -przed tobą :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

spokojnie, masz przed sobą jeszcze wiele randek, tych udanych i tych mniej. Nie ma sensu się obwiniać, tak wygląda życie. Każde milosne rozterki przeżywamy, taka nasza natura. Oczywiście jedne mocniej, jeszcze inne słabiej. Znjadziesz tę która rozświetli iskierkę w towoim sercu , nie możesz szukac na siłe. odetchnij , samo przyjdzie.

 

Też tak myslalem do wieku 22 lat. Wtedy wlasnie zaczalem lysiec.

Tak wszystko -przed tobą :?

 

Ehemm,wygląd się nie liczy tylko charakter , wiadomo że wygląd przemija.

Charakter zostaje ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No, ale chodzi o to że już ze dwa-trzy razy kiedyś myślałem że ta akurat to na pewno ta jedyna i po jakimś czasie mijało mi, a mimo to moja psychika powtarza schemat przeżywania i takiej jakby nostalgii. Nie wiem skąd to przychodzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No, ale chodzi o to że już ze dwa-trzy razy kiedyś myślałem że ta akurat to na pewno ta jedyna i po jakimś czasie mijało mi, a mimo to moja psychika powtarza schemat przeżywania i takiej jakby nostalgii. Nie wiem skąd to przychodzi.

 

 

Więcej wiary w siebie,

Uznaj to za pomyłkę,

czasem tak jest że człowiek myśli że to ta jedyna,

ale po jakimś czasie to mija.

Tak już jest.

Głowa do góry :).

Człowiek uczy się przez całe swoje życie,

porażki sa po to aby wstać ,

i na nowo z większym doświadczeniem,

iść przed siebie i się nie oglądać,

to co było jest już nie ważne trzeba spoglądac na życie z przyszłością .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moim zdaniem kwestia dopasowania wynika z miłości; ważne jest, żeby się szczerze, wzajemnie pokochać, a wtedy i dopasowanie przyjdzie z czasem, oczywiście, jeśli obie strony będą dojrzałe i na to gotowe. można diametralnie się różnić, ale wypracować między sobą pewne kompromisy, dla wspólnego dobra i obie strony to rozumieją. zawsze powtarzam, że związek to praca od podstaw; jak się chce i kocha to można wszystko :) wiem, bo sprawdziłam na własnej skórze :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A właśnie i jeszcze prześladuje mnie jedno przekonanie pt. "Nigdy już nie spotkam kogoś, kto tak do mnie pasuje".

 

Jak sobie z tym poradzić?

 

W sumie w każdym związku są małe niedopasowania.

Mężczyźni mają własne hobby kobiety własne.

Tak więc nie można z góry twierdzić że

''nie znajdę kogoś kto do mnie pasuje, bo już tyle razy próbowałem i nic z tego nie wyszło''.

Daj sobie czas, na przemyślenie tego jaka powinna być twoja wybranka.

Być może w twoim otoczeniu znajduje się ta jedyna,

choć nie idealna,:).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i właśnie mam wrażenie, że ostatnia poznana dziewczyna rzeczywiście była podobna, ale przez moją głupotę nie doszło do kolejnych spotkań, mam o to do siebie ogromny żal i pretensje...

 

Właśnie wchodziłem na zdjęcia FB tych dziewczyn z którymi się spotykałem...jak zobaczyłem ostatnią to dosłownie zrobiło mi się gorąco, słabo i w ogóle popłakałem się...:/. I to tak od kilku dni. Kurde, nie mogę się z tym pogodzić.

 

Jak to możliwe, że znajomość trwająca w sumie 2 tygodnie takie odciska piętno?

Może to rzeczywiście kwestia nakręcania się poprzez własne wyobrażenia, idealizację i w ogóle uciekanie w fantazję?

 

Proszę, niech mi ktoś pomoże, znaleźć na to sposób....Błagam :////////

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze, przestań w ogóle myśleć o jakichkolwiek związkach. Nie możesz do tego nikogo zmusić, wydaje mi się, że za bardzo uczepiłeś się tej kwestii.

Potrzebujesz "oczyszczenia" i uspokojenia. Nie wchodź na żadne profile swoich byłych, nie interesuj się tym. Zmuś się do tego, a wszelkie takie myśli, przepędzaj. Jak nachodzą Cię wspomnienia i pomysły "jakby to mogło być" to od razu uciekaj. Przeganiaj takie myśli, choćby nawet na rzecz najbardziej banalnych.

To jest przeszłość, tego nie ma. To książka, która napisałeś sam i sam skończyłeś. Koniec, zamykasz ją w szafie.

Ale teraz masz nową, czystą. Wyciągnij wnioski. I zacznij ją pisać na nowo.

 

Nie wyssałam sobie tego z palca. Jestem w podobnej sytuacji jak Ty. Przeżyłam 3 intensywne tygodnie, myślałam, że w końcu znalazłam.

Wiem co czujesz. Naprawdę. Mam 27 lat, wszyscy dookoła układają sobie życie, laski wychodzą za mąż, zakładają rodziny. Tylko nie ja ;)

A mimo to, jeszcze się nie poddałam. Nie szukam na siłę, choć bardzo mi brakuje drugiej osoby. Na tą chwilę, związki dla mnie nie istnieją.... ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i właśnie mam wrażenie, że ostatnia poznana dziewczyna rzeczywiście była podobna, ale przez moją głupotę nie doszło do kolejnych spotkań, mam o to do siebie ogromny żal i pretensje...

 

Właśnie wchodziłem na zdjęcia FB tych dziewczyn z którymi się spotykałem...jak zobaczyłem ostatnią to dosłownie zrobiło mi się gorąco, słabo i w ogóle popłakałem się...:/. I to tak od kilku dni. Kurde, nie mogę się z tym pogodzić.

 

Jak to możliwe, że znajomość trwająca w sumie 2 tygodnie takie odciska piętno?

Może to rzeczywiście kwestia nakręcania się poprzez własne wyobrażenia, idealizację i w ogóle uciekanie w fantazję?

 

Proszę, niech mi ktoś pomoże, znaleźć na to sposób....Błagam :////////

 

 

napisz do tej dziewczyny o swoich odczuciach może da Ci jeszcze szansę ,

warto spróbować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uznała by mnie chyba za desperata.

 

Nagle miałbym napisać po 2 miesiącach od ostatniego spotkania? Po prostu nie przypadłem jej wtedy do gustu, pamiętam to jak dziś. Parę dni potem napisała nawet, że to po prostu nie jest dobry pomysł (czytaj: nie jesteś w moim typie), ale jak coś kiedyś coś to można się zgadać na jakąś colę...Ewidentnie nie chciała.

 

A mi po prostu zwyczajnie w świecie odbiło. Bo jak wytłumaczyć, że sam po drugim spotkaniu wyszedłem zrezygnowany, bo czegoś mi zabrakło, nie miałem nawet ochoty dalej ciągnąć tematu, ale zrobiłem to...chyba dlatego że potrzebowałem, a skoro jest szansa to trzeba działać. Nie wyszło mi i się dobrze czułem...Po 2 miesiącach znowu wracają wspomnienia i takie idealistyczne, ten schemat powtarzam po każdej poznanej kobiecie z którą nie wyszło...I zawsze mówię, że to na pewno ta jedyna i straciłem coś na zawsze tak cennego...zamiast podejść do tego na luzie.Do następnego razu...gdy gadam dokładnie to samo po porażce.

 

Wiem, że się uczepiłem tych związków, bo generalnie brakuje mi poczucia bezpieczeństwa i przynależności, którą miałem w relacji z własnym ojcem, ale on gdy byłem w maturalnej klasie zerwał te relację.

 

Tak bardzo bym chciał mieć znowu z nim silną ojcowo-synowska więź, może podświadomie szukam tak silnej więzi z kobietą, bo w sumie z kim niby innym?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Naprawde mnie opętało...Jak można sobie aż tak wkręcić pewne kwestie? Ale rzeczywiście, byliśmy do siebie podobni...Oboje spokojni, podobne zainteresowania (wspólna pasja), oboje punktualni - ale światopogląd nas poróżnił, ja bardziej konserwatywny - ona w drugą stronę. Ale jakie to ma znaczenie? Może dla niej miało?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×