Skocz do zawartości
Nerwica.com

Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?


pikpokis

Rekomendowane odpowiedzi

piotrek_d04, to forum nie przychodnia ,tu się ludzie doświadczeniami dzielą .

A leczyć się należny u specjalisty . jeżeli jeszcze tego nie zauważyłeś ,że wszyscy moderatorzy maja takie zdanie ,to poczytaj zanim skrytykujesz.

 

problem w tym, że nie widać konsekwencji... bo o ile ktoś twierdzi, że powinno się leczyć u specjalisty sam próbuje dawać komuś mądre specjalistyczne rady...

 

Oczekujesz takich rad?

Każdy Ci powie,żeby udać sie do specjalisty. Mądry....zaskoczy o co chodzi. Przecież to zrozumiałe,ze tu specjalistycznych rad nie uzyskasz.Nikt z nas tu nie skończył psychiatrii i nie jest omnipotentny jeśli chodzi o terapię.

O jakich konsekwencjach mówisz? Przeczytaj najpierw regulamin, a potem naucz się interpetować co autor miał na myśli.

Na żadnym forum i poprzez żadne forum nikt Ciebie i nikogo nie uleczy. najwyzej-doradzi. Nie musisz korzystać z rad uzytkowników.

Prawie w każdym mieście jest Pradnia Zdrowia Psychicznego, albo prywatni specjaliści.

 

 

NIe.....to jakiś koszmar...............

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cholera tak mnie nękają te mysli....... juz nie wytrzymuje :( doszedl nowy wątek.... mianowicie za jakis czas bedziemy mieszkac razem ( w koncu ) i tutaj znowu: raz super, jestem zadowolona, szczesliwa to w koncu moje marzenie, a zaraz dół, zniechecenie, strach przed zmiana..... przed wyprowadzka od rodzicow- nieuzasadniony strach:( mam jzu tyle lat ze nie powinnam sie bac a jednak, boje sie wyprowadzki od rodzicow, ze bede chciala wrocic do mojego pokoju, do mojego widoku za oknem, ze nie dam rady w nowym miejscu, nie cierpie zmian. co robic co robic?:( jestem chora nie wychodze z domu, wizyta u terapeuty w przyszlym tyg:(

 

 

wiecie co coraz bardziej nękaja mnie rozstania moich znajomych po jakims tam dlugim czasie, doluje mnie jak sobie przypomne ze ktos byl zakochany nawet kilka lat a potem do innego/ innej - mam w otoczeniu mase takich przypadkow, boje sie ze to napewno ebdzie dotyczylo takze mnie... nas.... wyje juz po nocach, mam dosyc. Boje sie ze bedziemy na takim etapie ze bedziemy sie ze soba nudzic, ze nie bedzie o czym gadac, ze nie bede chciala go przytulac, okazywac czulosci, Jezu te leki chyba osiagnely teraz swoje maksimum

:((((((

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Narectwa to cos co sobie wmawiamy i pozniej w to uparcie wierzymy :)) ja tez jak zaczynam za duzo myslec i analizowac zachowania to nn sie odzywa;p wiec wlasnie stram sie tego nie robic. Tez mialam akie cos ze jak slyszlam o rozstaniach to zaraz myslalam ze mnie to tez dotyczy bo tez cos zaczyna wygasac a to gowno prawda :D Teraz jestem najszczesliwsza!!:))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

agucha nie moglas tego lepiej okreslic :) dziekuje.... wiesz ja sie baaardzo staram ze jak tylko sie włącza u mnie tryb: mysle mysle analizuje to wyłapuje to i staram sie z myslami na inny tor przejsc, najgorsze jednak ze ciagle jest ta obawa: a moze to nie jednak choroba :( i to mnie dołuje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem tez to mialam ;) czulam ze musze zakonczyc ten zwiazek a z drugiej strony nie umialam tego zrobic i dobrze:)))! bardzo sie balam wtedy.. na poczatku jak nie wiedzialam ze to nerwica to myslalam ze zwariowalam.. dokladnie czulam sie jak oblakana. Piikipokis musisz sobie z tym radzic. Wierzyc w swoje prawdziwe mysli a odpychac te ktore sa natrectwami i w ktore wierzysz:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie jest problem z bliskością. Powiem wam, że to nie jest ciekawe... Nie lubię się całować z moją narzeczoną... To jest okrutne, ale czuję wtedy kłucie w klatce, w sumie to w sercu i nie muszę rozwijać dalej tego, co dzieje się w moich myślach. Również są problemy ze współżyciem, nie zawsze chcę. Kiedy przykładowo ona na mnie wchodzi i mnie całuje czy coś, to nachodzi mnie gniew... :( Ponad to jej oddanie i słowa "Kocham Cię", budzą we mnie lęk. Wszystko jest odwrotnie, kiedy to ja mam ochotę dać jej całusa ( ale nie pocałunek z językiem ), lub ją pogryżć, czy jej powiedzieć kocham, to wtedy jest ok, chociaż automatycznie jak mówię kocham zaczynam analizować i się bać... Znacie te mechanizmy zresztą.

Najbardziej przytwierdzające mnie przy tym, że czuję do niej coś mocnego, bo nie nazwę tego obojętnością ani przyzwyczajeniem, jest fakt, że jakby jej się coś stało, jakby odeszła czy coś, to nie wiem czy sam bym nie popełnił samobójstwa. Nie raz o tym myślałem i w takich momentach idę do niej, przytulić ją jak najmocniej i powiedzieć jej , że ją Kocham, nie czując przy tym lęku. Wczoraj też tak miałem, ponieważ w kręgu jej znajomych pewnemu młodemu mężczyźnie zmarła równie młoda kobieta. Byli ze sobą długo, a jej już nie ma. Kiedy przeczytałem pod jej zdjęciem z czarną wstążką napis, że razem z nim odeszła połowa jej jeszcze tego nie pojąłem. Ruszyły mnie natomiast słowa tego jak on się o niej wyraził, tak jakby obok niego była, że ją kocha i będzie kochał. Pomyślałem tak o swojej kobiecie i tej sytuacji i wiecie co? Z miejsca zalałem się łzami, przytuliłem do niej i nie chciałem puścić. Zależy mi na niej jak na nikim. Jest częścią mnie i bez niej nie dałbym sobie sam ze sobą rady. Kocham ją może nie tak romantycznie jak bym chciał, za to trwalej i czulej. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No te uczucie strachu jest straszne. Ja niby mam spokoj ale ostatnio czasem przedstawia mi sie twarz innego..nie wiem z czego to wynika bardzo mnie to schizuje:( szczegolnir jak w filmach jest ze ktos mysli o innym przy swoim ukochanym to znaczy ze kocha tamtego.. Boje sie. Paralizuje mnie to. Tule sie do mojego i.nagle mysl tamten i bum. Taki mechanizm to jest. Straszne to jest. Tylko to chwilowe. Kiedys neczylo mnie to dzien w dzien:( teraz moj kochany mi przypomnial o tym no i zrobilo mi sie glupio i chwilowo powrocilo. Tylko czemu tamten mi sie pokazuje? Moze przez wyrzuty sumienia? Dobra juz nie pisze bo zaczynam sie nakrecac.

 

-- 14 mar 2011, 12:27 --

 

Mozecie mi jakos doradzic? Czemu tak? ciagle ta sama cholerna geba... pozniej sie zadreczam ze moze to dlatego ze mojego juz "nie kocham" itp. Teraz czuje strach. musze sie uspokoic i nie dac opanowac :) poza tym ze wczoraj cos drgnelo to jest okejj :) najgorsze ze ta twarz pokazuje mi sie w intymnych momentach i psuje wszytsko ;/.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Carlos mam identycznie. Jak ja mam ochote na czulosci to jest super ale na odwrot.....:( chodzisz na terapie?

 

Agucha dasz rade!!!!! Wiesz co mnie tez nieoczekiwanie glupie mysli nachodzą jak ciebie ta Gęba. Wyobraz sobie absuralna sytuacje z mojego zycia: ostatnio przeczytalam ze Magda Mołek ( ta prezenterko-dziennikarka ) byla dlugo z facetem i zakochala sie w innym..... slub, ciaza... dla mnie tragedia, ciagle mam tą historie przed soba jak Ty tą gębe.....

 

 

Ostatnio tez dreczy mnie fakt, iz ubzduralam sobie, ze potrzebuje kogos wygadanego, rozrywkowego itp :( Sama taka nie jestem, ale wbiło mi sie teraz do glowy ze przeciwienstwa sie przyciagaja i tak dalej :(

 

Najgorsze jest jednak to ze moj kochany wyjechal na kilka miesiecy :( I nie moge zweryfikowac moich mysli :( Zobaczyc go, poczuc.... tragedia....

 

Tydzien temu na wlasna reke zaczelam brac paroksetyne ;/ Zobaczymy :(

 

 

Mam dosyc, z terapeuta to nadal sa tylko moje rozmowy, moje opowiadania, zadnych porad:(

 

 

Wiecie co mi odrobinke pomaga ostatnio mowienie sobie po cichu albo na glos jak jestem sama: TO TYLKO MYSLI, TO TYLKO CHOROBA. Po czym wynajduje sobie jakies zajecie.

 

Terapeutka ostatnio powiedziala mi ze ja zyje swoimi myslami ze one staja sie dla mnie realne. A nie rzeczywistosc....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ochh ochhh...;/ nie mozemy az tak sie w to wkrecac... najgosze te uczucie ze jak chcem ysie tulic powiedziec cos milego to nagle myslimy ze robimy to na sile... a to tak nie jest... obraz tworzy nasz mozg.. wyobraznia ktora chce w cos wierzyc co nie jest prawdziwe.. tak samo jak ktos ciagle myje rece bo mysli ze od tego umrze.. to absurd a dla tej osoby to koszmar i w to wierzy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej Wam,

 

dawno mnie tu nie było... jakoś wolałam nie wchodzić, lepiej mi było bez tego. ale muszę się teraz wyżalić, a nie mam komu, może chociaż Wy mnie jakoś pocieszycie, nie wiem. wiecie, ostatnimi czasy jest okropnie. nie ma już dnia, żeby było dobrze. kompletna depresja, kryzys co 2 dni, mój chłopak mówi wręcz nieraz, że zachowuję się jak psychiczna, zachowuję, mówię, patrzę... że on ma wrażenie, jakby coś we mnie siedziało, że to wcale nie ja mówię, że to coś panuje nade mną, ja się już nie kontroluję. zresztą ja sama się tak czuję. mam ochotę dobić, pojechać. wczoraj przeszłam samą siebie, nie wiem czy nie zepsułam wszystkiego. zaczęłam gadać, mówić, że nie chcę, a on nie chciał dać mi mówić i chciał się uczyć. no to mu powiedziałam, że ok, to go informuję, że nie jesteśmy razem. a potem chciał mnie odprowadzić a ja wpadłam w jakiś szał, powiedziałam, że ma ze mną nie iść, a jako że się uparł, szłam szybko i w którymś momencie powiedziałam, że ma mnie zostawić i zaczęłam uciekać. no to sobie poszedł w przeciwną stronę (mieszkamy obok siebie), ja się chyba nawet nie obejrzałam, potem nie zadzwoniłam, nie napisałam. pół nocy nie mogłam się uspokoić i ryczałam, a on do teraz sie nie odzywa. i w sumie to nie wiem nawet czy chcę. tzn... niby mi źle, czuję że nie chcę już,że mam dość, że to mnie przerosło, wszystko we mnie krzyczy nie, ale jednak... mam wrażenie, a nawet jestem pewna, że będzie tak, jak konwalia napisała. że już nikogo nie pokocham, we wszystkich będę szukała tylko wad. a jednak mam wrażenie, że historia z moim chłopakiem nie może się dobrze skończyć, że to już zamknięty rozdział, koniec. tak mi źle :(

 

wybaczcie, że tylko o sobie ale musiałam :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wiem... źle się czułam i chciałam o tym po raz setny porozmawiać a on nie mógł w tym momencie,bo miał kupę nauki, poza tym też już czasem nie wytrzymuje, co wcale nie jest dziwne, i tak niesamowicie mnie wspiera. i potem się obraziłam a po jakiejś godzinie on jak gdyby nigdy nic powiedział, że późno już i mnie odprowadzi bo jest zmęczony i chce iść spać. no i się wkurzyłam, wpadłam w szał i...dalej już napisałam. po powrocie miałam wręcz myśli, że go nienawidzę, że już kojarzy mi się tylko z tym co złe, że już nigdy nie będzie dobrze. potem,jak pisałam, pół nocy przepłakałam... ale pobiegłam niedawno do niego do domu przeprosić. widać, że mu było przykro, ale przytulił mnie i powiedział, że wybaczy tylko mam się czasem zastanowić zanim coś zrobię :( nie wiem już co robić. w sumie mogę się podpisać pod wszystkim, co dziewczyny ostatnio pisały. ale zaczynam wątpić, że jest ze mną nie tak,choć mój chłopak mówi, że jest pewny, że jestem chora, mówi że to widać i jakby widział, że faktycznie go nie kocham to już dawno by to zakończył, pewnie byłoby mu nawet łatwiej, ale nie chce mnie tak zostawić, bo wie że to ze sobą mam problem i potrzebuję pomocy i on chce mi pomóc :( a ja nie wiem czy jeszcze da się pomóc. boję się, że to miłość czysto przyjacielska :( nie wiem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

w tej chwili tylko te. to jest dla mnie najważniejsze i tym się w kółko zadręczam. ostatnio nawet się rozstaliśmy. tzn spotykaliśmy się, ale oficjalnie nie byliśmy razem. zaproponował mi to mój chłopak, chciał żebym się uspokoiła i wgl. i mówił, że wcale nie ma nacisku, nie muszę wracać, jeśli stwierdzę, że wcale tego nie chcę. i myślałam, że się uspokoję, ale skąd. zero różnicy. potem było jeden dzień lepiej i wyszło, że znów jesteśmy razem. ehh... nie wiem... mój chłopak uważa, że to przez mój poprzedni związek, w którym strasznie się od początku oszukiwałam, facet mnie obrzydzał, nie mogłam na niego patrzec, ale próowałam sobie wmówić, że wygląd nie ma znaczenie, że go kocham, próowałam zachowywać się jak zakochana, całowałam się z nim zakrywając się poduszka, do tego zdarzało się, że mnie obmacywał. i wtedy miałam właśnie objawy depresyjno-nerwicowe. kiedy zerwaliśmy odetchnęłam i obiecałam sobie że już więcej tego błędu nie popełnię. no i mój chłopak uważa, że wtedy właśnie poprzestawiało mi się w głowie i teraz się boję związków, że sytuacja kojarzy mi się z tamtą. nie wiem :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czemu ma sobie darować? on stara się mi pomóc. a ja to może przedstawiłam skrótowo,nie słowo w słowo co powiedział. lekarz nic nie powiedział, mówiłam. objawy depresyjne miałam z poprzednim chłopakiem,tzn. płacz, zamartwianie się że go nie kocham i może jednak kocham a wygląd nie ma znaczenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

może i nie jest, ale zna mnie i zna się na ludziach. i naprawdę w wielu kwestiach,nie tylko mnie dotyczących, jst w stanie dostrzec wiele rzeczy i wyjaśnić. poza tym, z tego co pamiętam, Ty też udzielałeś rad,choć psychoanalitykiem nie jesteś, więc czemu taki cięty się zrobiłeś?

 

-- 17 mar 2011, 18:09 --

 

psychoterapii zaniechałam,ponieważ:

1. źle się na niej czułam;

2. nie mam na nią pieniędzy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a myślisz, że mu jest łatwo? ja bym siebie już dawno zostawiła. ale tak,zdaję sobie sprawę, że może nie być obiektywny, dlatego też nie pomagają jego rady. najwyżej uspokajają na chwilę. ale jednak mam świadomość, że on zna każdy szczegół, bo opowiadałam mu wielokrotnie i dokładnie wszystko, a na takiej podstawie nawet osoba niebędąca psychoanalitykiem może coś wywnioskować. bo niektóre rzeczy wydają się wręcz oczywiste, sama wiem jak czytam/słucham innych osób i ich problem wydaje się absurdalny,bo widać dokładnie z jakiego to powodu. no ale... trochę racji masz na pewno ;)

co do pomocy,zaczynam już wątpić, że cokolwiek pomoże. zaczynam się godzić z myślą, że pewnie trzeba się będzie rozstać. nie wiem gdzie szukać pomocy, a powody niechodzenia do psychologa już wymieniłam. jeszcze może spróbuję pójść do psychiatry. o ile to w ogóle jest problem tego typu. zobaczymy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jakoś nie jestem przekonana do nfz... mam wrażenie, że tam już w ogóle nie potraktują mojego problemu poważnie. byłam raz... babka wyjechała mi z tekstem: 'a więc jesteś od roku z chłopakiem, w którym ewidentnie coś ci nie pasuje' oraz, po wspomnieniu mojego byłego chłopaka: 'człowiek inteligentny uczy się na błędach'. i tylko te kluczowe zdania z tej wizyty zapamiętałam. więcej się tam nie pojawiłam. ale to była zwykła pani psycholog. do tego wyraźnie niewykwalifikowana. sama nie wiem. na razie postanowiłam porozmawiać z babcią, powiedzieć jej wszystko od początku do końca, bo ona ma taką inteligencję emocjonalną i spróbuje mnie zrozumieć. opowiem jej i zobaczę co powie. jeśli zmusi mnie do pójścia do lekarza to może i to zrobię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

o matko,masa tego. ale wszystko się kręci wokół jednego tematu. w sumie to co i inni tu piszą. generalnie nic mnie nie cieszy, ostatnio ciągle płaczę, mam napady takie, że czuję się jak obłakana. mam ochotę dobić, pojechać, zranić, mówię takie rzeczy że aż wstyd. to jest cała masa rzeczy, wymyślam, tak jak i inni, że może ktoś tam jest mi przeznaczony bo go np. nienawidzę. może wolę inny typ. to, że wydaje mi się daleki. kiedyś jeszcze miałam myśli, że pewnie jestem lesbijką. jak ludzie się rozstają to zaraz stres i pytanie dlaczego i próbuję to przeanalizować, bo boję się że ja też powinnam. jeju,szczerze mówiąc ciężko mi teraz wymienić,bo teraz to o niczym nie myślę, po prostu jestem zrezygnowana i nic mi się nie chce. nie chce mi się uczyć,nie chce mi się wstawać rano,nie chce mi się myć, malować. robię to wszystko jak automat, bo trzeba. nie wiem co jeszcze,ciężko tak wymienić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

starałam się, ale akurat miałam lepszy okres i nie mogłam sobie połowy rzeczy przypomnieć, jak teraz zresztą, tylko teraz to z innego powodu ;/ a czemu się śmiejesz? możesz mnie zdiagnozować, i tak pewnie nie uwierzę :P albo uwierzę na krótko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×