Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy nie pociągam swojego męża?


Gość iiwaa

Rekomendowane odpowiedzi

Pewnie Wam mlodszym dzisiaj zwiazek w ktorym kobieta mowi ze maz jest apodyktyczny i jej to nie przeszkadza wydaje sie dziwny, ale zwroccie uwage na to, ze jestem starsza od Was zapewne.

Tak samo ze "zlaniem" dziecka - kiedys bylo na porzadku dziennym.

Bardzo dobrze, że nie macie własnych dzieci. Powiem tak - mój ojciec był apodyktyczny, zamiast wychowania miałem w domu tresurę. Kary cielesne oczywiście też się zdarzały nierzadko. Zapewne wiele z moich problemów psychicznych jest związane z tym co przeżyłem w dzieciństwie, dlatego uważam, że jak ktoś się nie nadaje na rodzica, lepiej żeby nie miał dzieci. Sam też nie zamierzam mieć, bo pewnie byłbym fatalnym ojcem - zarówno ze względu na ChAD jak i własne doświadczenia (brak stosownych wzorców). Rozumiem też fakt, że jesteś ze starszym facetem, bo Ci to rekompensuje braki z dzieciństwa. Sam też mam takie i ... no cóż, pociągają mnie starsze ode mnie kobiety. Ale w wieku 42 chyba pora przestać zachowywać się infantylnie.

Ps. Jestem trochę młodszy od Ciebie, ale nie aż tak drastycznie, żebym nie rozumiał Twojego pokolenia

 

Mozna mieć podobne wychowanie i przezycia, ale co charakter to charakter. Na forum jest wiele osob DDA, ale pierwszy raz spotykam sie tutaj z taka wyzszościa i narcyzmem u autorki tematu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

iiwaa, wiesz... mój ojciec też nie uważał, że należy dziecko lać do nieprzytomności. Nie w tym rzecz...

 

Moj maz ma specyficzne podejscie do tego tematu.

W ogole maz jest bardzo opanowany, ja jestem emocjonalna. W pracy sie tego oduczylam, w zyciu prywatnym - niestety nie. I czesto zdarza mi sie zagalopowac kiedy cos mowie. Maz zdaje sobie z tego sprawe, wielu konfliktow unikamy, bo po prostu to ignoruje, jak sobie cos gadam a nie ma to jakichs tam podstaw (np bulwersuje sie, bo cos tam widzialam) . Mi po 10 minutach przechodzi, a gdybym miala nierozumnego meza, to awantura by byla na cale osiedle.

I w zwiazku ze swoim opanowaniem maz uwaza ze dziecko powinno dostac kare "na chlodno", jezeli zasluzy. Nie w emocjach rodzica.

Co do dzieci - maz uwaza ze dzieci powinny czuc respekt wobec rodzicow, ze te relacje maja byc oparte na szacunku a nie na zbytnim spoufalaniu sie (np. corka znajomych mowi do nich po imieniu - maz uwaza ze to znaczna przesada), ze dzieci powinny miec jasno wytyczone granice i zasady i nie maja w tej sprawie zbyt duzo do powiedzenia.

W ogole maz jest za tym zeby ustalac pewne zasady nawet w malzenstwie. Z tym ze w malzenstwie jego zdaniem te zasady ustala sie wspolnie a jezeli cos jest nie tak to sie o tym rozmawia, a w relacji rodzicow i dzieci te zasady ustalaja rodzice a ich zlamanie skutkuje kara.

My tez mamy zasady ;) np. zasada ze jezeli ktores z nas ma wrocic do domu znacznie pozniej to dzwoni. Mnie ta zasada bardzo odpowiada, maz dzwoni zawsze, mnie sie zdarzylo kilka razy nie zadzwonic i wrocic np trzy godziny pozniej niz mowilam - po zakupach, bo bateria padla. Troche sie powkurzal, pogadal, przeprosilam ze sie denerwowal i ok. Dziecko w takiej sytuacji byloby ukarane. I oczywiscie musialoby pytac mnie lub meza o zgode na pozniejszy powrot. My informujemy i nie ma opcji 'nie pojdziesz bo nie' - w przypadku dziecka by byla.

Poza tym maz zawsze podkresla ze dorosli rowniez maja konsekwencje - czy to finansowe, czy natury prawnej, czy spolecznej, i sa one niejednokrotnie bardzo dotkliwe, wiec dziecko musi sie uczyc stosowania regul, a zdaniem meza rozmowa w przypadku 3-latka nie pomoze, a ciezko wymyslic dla niego jakas kare ktora zrozumie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

iiwaa, jeszcze raz powtórzę - dobrze, że nie macie dzieci. W przypadku relacji rodzic- dziecko najważniejsza jest miłość a nie tresura. Myślę, że on i Ciebie wytresował :)

 

Maz? Maz nigdy wobec mnie nie stosowal zadnego przymusu ani sankcji :)

Maz ma szaroświeckie podejscie do kobiet - szacunek, odsuwanie krzesla itd., uwaza tez ze mezczyzna ma obowiazek sie opiekowac kobieta (zwlaszcza jesli chodzi o obowiazek zarobienia na potrzeby rodziny). Ale to daje niesamowite poczucie bezpieczeństwa którego mi cale życie brakowało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do dzieci - maz uwaza ze dzieci powinny czuc respekt wobec rodzicow, ze te relacje maja byc oparte na szacunku a nie na zbytnim spoufalaniu sie (np. corka znajomych mowi do nich po imieniu - maz uwaza ze to znaczna przesada), ze dzieci powinny miec jasno wytyczone granice i zasady i nie maja w tej sprawie zbyt duzo do powiedzenia.

Powinny czuć respekt (lepszym słowem jest szacunek), ale nie oparty na strachu, że jak coś przeskrobię, to ojciec mnie ukara. Bo wtedy się czegoś nie robi wyłącznie dlatego, bo będzie kara, a nie dlatego że się rozumie, że coś jest złe lub nie w porządku.

Też uważam mówienie do rodziców po imieniu za przesadę, ale przecież nie oznacza to od razu, że trzeba dzieci musztrować.

To trochę głupie, że dzieci nie mogłyby dyskutować z rodzicami na temat zasad, które ich dotyczą :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do dzieci - maz uwaza ze dzieci powinny czuc respekt wobec rodzicow, ze te relacje maja byc oparte na szacunku a nie na zbytnim spoufalaniu sie (np. corka znajomych mowi do nich po imieniu - maz uwaza ze to znaczna przesada), ze dzieci powinny miec jasno wytyczone granice i zasady i nie maja w tej sprawie zbyt duzo do powiedzenia.

Powinny czuć respekt (lepszym słowem jest szacunek), ale nie oparty na strachu, że jak coś przeskrobię, to ojciec mnie ukara. Bo wtedy się czegoś nie robi wyłącznie dlatego, bo będzie kara, a nie dlatego że się rozumie, że coś jest złe lub nie w porządku.

Też uważam mówienie do rodziców po imieniu za przesadę, ale przecież nie oznacza to od razu, że trzeba dzieci musztrować.

To trochę głupie, że dzieci nie mogłyby dyskutować z rodzicami na temat zasad, które ich dotyczą :roll:

 

Ale ja sie z Toba zgadza, mowie tylko jak to widzi moj maz.

Taki glupi przyklad - wczoraj zalalam ta nieszczesna kawa laptopa (jest to niestety drugi laptop ktory zniszczylam przez nieuwage w przeciagu pol roku). Jedyna reakcja mojego meza bylo wciagniecie powietrza jak zauwazyl ze machnelam reka w pollitrowy kubek), odlaczenie go szybko od zasilania (ja glupia mialam odruch wycierania), wyciagniecie baterii (i tak sie biedak popalil) i pytanie czy zapisalam wszystkie pliki w chmurze.

Dziecko w takim przypadku byloby pewnie ukarane za zniszczenie sprzetu, i to kolejny raz.

Takze nie, maz mnie nie tresuje, bo zawsze podkresla ze malzenstwo opiera sie na wzajemnej pomocy, a status dziecka na obowiazku posłuszeństwa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

iiwaa, jeszcze raz powtórzę - dobrze, że nie macie dzieci. W przypadku relacji rodzic- dziecko najważniejsza jest miłość a nie tresura. Myślę, że on i Ciebie wytresował :)

 

Maz? Maz nigdy wobec mnie nie stosowal zadnego przymusu ani sankcji :)

Maz ma szaroświeckie podejscie do kobiet - szacunek, odsuwanie krzesla itd., uwaza tez ze mezczyzna ma obowiazek sie opiekowac kobieta (zwlaszcza jesli chodzi o obowiazek zarobienia na potrzeby rodziny). Ale to daje niesamowite poczucie bezpieczeństwa którego mi cale życie brakowało.

Czy to jest staroświeckie podejście... Mnie często obcy mężczyźni otwierają drzwi, przepuszczają w windzie. Nie zauważyłam też, żeby moi koledzy (20-latkowie) odnosili się do kobiet bez szacunku. Może nie funkcjonuje to już w takiej skali jak kiedyś, ale nadal jest.

 

Właśnie. Mąż daje Ci poczucie bezpieczeństwa. Pytanie czy jest to takie poczucie bezpieczeństwa, jakiego szuka w związku większość ludzi, czy rekompensowanie sobie braku tego bezpieczeństwa w dzieciństwie. Patrząc na Twoje posty mam wrażenie, że raczej to drugie. Piszesz ciągle o nim, niby wymieniasz jego wady, ale to on stoi na piedestale w tym związku. Bo "ogólnie to jest wspaniały, nieważne że jest apodyktyczny, to nic, w końcu to on. A ja jestem emocjonalna, trochę infantylna, to moja wina."

Jak sama napisałaś, masz kompleksy. Z jednej strony są one związane z Twoim mężem (bo np. on jest w czymś lepszy), a z drugiej ten niedościgniony ideał chyba rekompensuje braki z dzieciństwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziecko w takim przypadku byloby pewnie ukarane za zniszczenie sprzetu, i to kolejny raz.

Takze nie, maz mnie nie tresuje, bo zawsze podkresla ze malzenstwo opiera sie na wzajemnej pomocy, a status dziecka na obowiazku posłuszeństwa

Wiem, że mówisz jak to widzi Twój mąż. Ja mówię, że tego nie rozumiem. Nie jestem zwolenniczką bezstresowego wychowania, ale też nie musztrowania.

Nie wyobrażam sobie karania dziecka za to, że przez przypadek zalało mi laptopa. A już na pewno nie za pomocą klapsa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

iiwaa, jeszcze raz powtórzę - dobrze, że nie macie dzieci. W przypadku relacji rodzic- dziecko najważniejsza jest miłość a nie tresura. Myślę, że on i Ciebie wytresował :)

 

Maz? Maz nigdy wobec mnie nie stosowal zadnego przymusu ani sankcji :)

Maz ma szaroświeckie podejscie do kobiet - szacunek, odsuwanie krzesla itd., uwaza tez ze mezczyzna ma obowiazek sie opiekowac kobieta (zwlaszcza jesli chodzi o obowiazek zarobienia na potrzeby rodziny). Ale to daje niesamowite poczucie bezpieczeństwa którego mi cale życie brakowało.

Czy to jest staroświeckie podejście... Mnie często obcy mężczyźni otwierają drzwi, przepuszczają w windzie. Nie zauważyłam też, żeby moi koledzy (20-latkowie) odnosili się do kobiet bez szacunku. Może nie funkcjonuje to już w takiej skali jak kiedyś, ale nadal jest.

 

Właśnie. Mąż daje Ci poczucie bezpieczeństwa. Pytanie czy jest to takie poczucie bezpieczeństwa, jakiego szuka w związku większość ludzi, czy rekompensowanie sobie braku tego bezpieczeństwa w dzieciństwie. Patrząc na Twoje posty mam wrażenie, że raczej to drugie. Piszesz ciągle o nim, niby wymieniasz jego wady, ale to on stoi na piedestale w tym związku. Bo "ogólnie to jest wspaniały, nieważne że jest apodyktyczny, to nic, w końcu to on. A ja jestem emocjonalna, trochę infantylna, to moja wina."

Jak sama napisałaś, masz kompleksy. Z jednej strony są one związane z Twoim mężem (bo np. on jest w czymś lepszy), a z drugiej ten niedościgniony ideał chyba rekompensuje braki z dzieciństwa.

 

Nie chcialam o tym mowic, ale gdyby nie maz, to nie wiem, gdzie bym dzisiaj byla. Moja kuzynka sama powiedziala, ze smialo moge powiedziec, ze uratowal mi zycie. Moze nie w postaci zagrozenia smiercia, ale ksztalt tego zycia na pewno.

Jako 20-latka tulalam sie po wynajmowanych pokojach, ale nie takich jak studenci dzisiaj czy po akademikach czy stancjach, tylko po spelunach, bo na nic lepszego sobie nie moglam pozwolic. Nie wiem, czy skonczylabym studia, bo musialam pracowac, mimo ze to byly studia dzienne, zeby sie utrzymac. Wtedy zajec obowiazkowych bylo wiecej niz teraz, wiec dorabialam wieczorami w barach, uczylam sie glownie w nocy i nad ranem, cos tam doczytywalam pod barem czy lada.

Maz mi tego nie wypomina, ale ciezko nie odczuwac wdziecznosci.

Potem balam sie ze bedzie mnie traktowal tak jak ojciec moja matke - nie ze jego o to podejrzewalam, po prostu mialam gleboko wpojone ze kazdy zwiazek tak naprawde tak wyglada. A o ojcu myslalam czesto gorzej niz o Hitlerze, jakkolwiek to brzmi. Przeciez on nawet wymuszal na matce stosunki. A ja myslalam ze bedzie podobnie. Dlatego wyolbrzymiam takie proste rzeczy i kojarza mi sie z cudem.

 

Przepuszczaja w drzwiach owszem, ale zauwazylam ze pomaganie zalozenia plaszcza czy obchodzenie samochodu zeby otworzyc drzwi kobiecie w mlodym pokoleniu umarlo ;) powiem Ci, ze u 40latkow niestety rowniez.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

iiwaa, jeszcze raz powtórzę - dobrze, że nie macie dzieci. W przypadku relacji rodzic- dziecko najważniejsza jest miłość a nie tresura. Myślę, że on i Ciebie wytresował :)

 

Maz? Maz nigdy wobec mnie nie stosowal zadnego przymusu ani sankcji :)

Maz ma szaroświeckie podejscie do kobiet - szacunek, odsuwanie krzesla itd., uwaza tez ze mezczyzna ma obowiazek sie opiekowac kobieta (zwlaszcza jesli chodzi o obowiazek zarobienia na potrzeby rodziny). Ale to daje niesamowite poczucie bezpieczeństwa którego mi cale życie brakowało.

 

Dlatego w związku szukałaś "ojca' i mąż spełnia te oczekiwania

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

iiwaa, jak widzisz Ḍryāgan jest przykładem na to, że nie do końca ;)

Ale nawet jeśli młodsi mężczyźni już tak nie robią, to być może dlatego, że wiele kobiet tego nie wymaga, a niektóre nawet czułyby się zawstydzone, gdyby facet wszystko za nie robił. Szczególnie obcy.

 

Jeśli dużo dla Ciebie zrobił, to rzeczywiście trudno nie być wdzięczną. Pytanie czy miłość do niego wynika z tej wdzięczności, czy jest wobec niej autonomiczna?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmmm, im więcej iiwaa pisze, tym bardziej widzę, że to ie jest żaden partnerski związek. Ale skoro jej tak dobrze...

 

Zalezy co rozumiesz przez zwiazek oparty na partnerstwie.

Pracuje (na rownym stanowisku, choc maz cieszy sie wiekszym zainteresowaniem klientow z powaznymi problemami, co ciekawe mnie "wola" kobiety np. z problemami natury rodzinnej) , moge sie rozwijac, nie musze sie tlumaczyc, ufamy sobie, zarabiam, mam swoje pieniadze, nie czekam na meza z obiadami (zreszta rzadko jemy w domu), nie rozkazuje mi, niczego nie wymusza, sama decyduje jakich mam znajomych, nie sprzatam po nim, pomaga, moge sama wyjechac, sama wyjsc np z kolezankami z pracy wieczorem bo jedna swietuje 40stke itd.

I duzo robi. Wyprowadzi psa rano, zrobi kawe (nie lubie jesc sniadania), nie musze sprzatac, nie syfi, nie pije, nie siedzi ciagle z wodka, nie przeklina, nie nazywa mnie dziwka, nie mowi ze jestem nikim, nie rozlicza mnie (ojciec nas rozliczal nawet ze srodkow higienicznych i z jedzenia), nie krzyczy, przytula, jest spokojny i kochany.

Jest przeciwienstwem mojego ojca. I tyle mi wystarczy.

Wiem ze dla wiekszosci to normalne rzeczy, ale dla mnie to cud, ze ktos sie na mnie nie wydziera dzien w dzien, nie mowi ze mnie uderzy, nie obraza itd.

Ale mi odpowiada to ze w sferze psychicznej i emocjonalnej no i zwiazkowej moge w pelni oprzec sie na mezu, a nie zgrywac silna i przejmujaca inicjatywe. Zle bym sie czula.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

iiwaa, jak widzisz Ḍryāgan jest przykładem na to, że nie do końca ;)

Ale nawet jeśli młodsi mężczyźni już tak nie robią, to być może dlatego, że wiele kobiet tego nie wymaga, a niektóre nawet czułyby się zawstydzone, gdyby facet wszystko za nie robił. Szczególnie obcy.

 

Jeśli dużo dla Ciebie zrobił, to rzeczywiście trudno nie być wdzięczną. Pytanie czy miłość do niego wynika z tej wdzięczności, czy jest wobec niej autonomiczna?

 

Aaaa... Rozmawialam o tym na terapii :)

Autonomiczna. Najpierw sie zakochalam. Mialam obawy czy powinnam sie zakochiwac, balam sie powielenia schematu z domu, ale zakochanie bylo.

I dalej odczuwam pewien rodzaj zakochania, o tym rowniez rozmawialam z psychologiem, to jest rzadkie, ale sie zdarza (ze organizm pod wplywem mozgu wydziela rowniez te same hormony co na poczatku zwiazku, choc oczywiscie w mniejszych ilosciach).

I maz mnie pociaga, wiec nie jest to tylko platoniczna wdziecznosc do kogos, kto mi pomogl.

 

Bardzo duzo dla mnie zrobil. Wlasciwie spelnil wszystkie moje marzenia z dziecinstwa (no, moze oprocz zabawek bo one znikly). Ale, kilka miesiecy przed 40 urodzinami powiedzialam ze w dziecinstwie zawsze marzylam zeby miec psa. Na 40 urodziny dostalam psa. To jest w mezu urocze :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest przeciwienstwem mojego ojca. I tyle mi wystarczy.

Wiem ze dla wiekszosci to normalne rzeczy, ale dla mnie to cud, ze ktos sie na mnie nie wydziera dzien w dzien, nie mowi ze mnie uderzy, nie obraza itd.

I chyba właśnie o to chodzi. On jest tak wspaniały, bo nie jest taki jak Twój ojciec. Jest to w pewnym sensie idealizacja.

 

Aaaa... Rozmawialam o tym na terapii :)

Przerobiłaś problemy z dzieciństwa na terapii?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hehe już dawno odniosłem wrażenie, że to jedna wielka prowokacja :) być może dziewczyna zakochała się w profesorze i nie może zrozumieć dlaczego on jej nie chce :) zresztą nie ma co zgadywać, a dyskusja i tak utonęła w zalewie pseudointelektualnego bełkotu. Swoją drogą założycielka podała tyle szczegółów ze "swojego" życia, że odgadnąć o kogo chodzi jest już naprawdę nietrudno. Co wskazuje, że to wszystko to wielki bzdet.

tez sadze ze bzdet. Najpierw babka pisze ze taka madra, pozniej sie okazuje ze facet jej załatwił kariere, pozniej ze jej nie pociaga, pozniej ze tak super, idylla, pozniej ze facet taki inteligent a sypie potocznym słownictwem a taki wieeelki prawnik i intelektualista... dla mnie to wyglada na jakas schizofrenie...Dodatkowo prowadzac niby wlasna działalnosc a pozniej piszac ze sie pracuje na rownym stanowisku i wykłada na uczelni znowu sobie zaprzecza... :bezradny:

 

 

Ale przednio sie bawie w tym temacie :D

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A więc sielanka. iiwaa myślę, że pora zamknąć ten temat. Jesteś szczęśliwa w swoim małżeństwie, zakochana w mężu, który spełnia Twoje marzenia z dzieciństwa, to że nie go pociągasz okazało się nieprawdą. Nie szukasz rady. Jesteś ustawiona finansowo. Chcesz się tylko pochwalić swoim szczęściem a to nie jest miejsce. Zdecydowanie. Sorry

 

Równiez to zauwazyłam, ze mocno odbiegła od tematu i okazało sie że problem zostal rozwiązany jakkowliek to brzmi, zaś cała dyskusja sprowadza sie na idealizowaniu męża i chwaleniu się, co mi mąż zapewnił, co kupił itd az do znudzenia ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hehe już dawno odniosłem wrażenie, że to jedna wielka prowokacja :) być może dziewczyna zakochała się w profesorze i nie może zrozumieć dlaczego on jej nie chce :) zresztą nie ma co zgadywać, a dyskusja i tak utonęła w zalewie pseudointelektualnego bełkotu. Swoją drogą założycielka podała tyle szczegółów ze "swojego" życia, że odgadnąć o kogo chodzi jest już naprawdę nietrudno. Co wskazuje, że to wszystko to wielki bzdet.

tez sadze ze bzdet. Najpierw babka pisze ze taka madra, pozniej sie okazuje ze facet jej załatwił kariere, pozniej ze jej nie pociaga, pozniej ze tak super, idylla, pozniej ze facet taki inteligent a sypie potocznym słownictwem a taki wieeelki prawnik i intelektualista... dla mnie to wyglada na jakas schizofrenie...Dodatkowo prowadzac niby wlasna działalnosc a pozniej piszac ze sie pracuje na rownym stanowisku i wykłada na uczelni znowu sobie zaprzecza... :bezradny:

 

 

Ale przednio sie bawie w tym temacie :D

 

I znowu wszystko przeinaczasz i nie umiesz czytac.

Praca na uczelni to nie jest JEDYNA praca. Tam nie mamy rownorzednych stanowisk.

W tej drugiej mamy.

Wiem, ze to ciezkie, ale moze zalapiesz.

Studiowalas kiedys? Wiesz jak wielu wykladowcow pracuje na uczelni glownie dodatkowo? Zdecydowana wiekszosc. Na uczelni to ja jestem mniej nix 10 godzin w tygodniu...

Jak i cala reszta wykladowcow.

A wez wykladowcow z medycznego - myslisz ze wykladanie to ich glowne zajecie. Chyba raczej marginalne.

 

NN4V, moglbys nauczyc czytac? Bo ja jestem niecierpliwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest przeciwienstwem mojego ojca. I tyle mi wystarczy.

Wiem ze dla wiekszosci to normalne rzeczy, ale dla mnie to cud, ze ktos sie na mnie nie wydziera dzien w dzien, nie mowi ze mnie uderzy, nie obraza itd.

I chyba właśnie o to chodzi. On jest tak wspaniały, bo nie jest taki jak Twój ojciec. Jest to w pewnym sensie idealizacja.

 

Aaaa... Rozmawialam o tym na terapii :)

Przerobiłaś problemy z dzieciństwa na terapii?

 

Tak.

Pomoglo. Ale chyba nie do konca.

Co do mowienia o mezu - zawsze o nim dobrze mowie. Przy znajomych rowniez. Jak moglabym mowic zle?

Ostatnio przy kolezance z pracy (tej uczelnianej, dla dociekliwych) mowie ze maz jest taki spokojny. Glupio wyszlo, bo cos jej odburknal a ona stwierdzila ze go chyba cos ugryzlo w takim razie i gryzie czesto :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wykształcenie, ateizm, kariera, Praga i filharmonia, to się nazywa życie na poziomie.

agusiaww, ladywind i mirunia, bijcie pokłony :)

Teraz już wierzący to nie na poziomie? :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wykształcenie, ateizm, kariera, Praga i filharmonia, to się nazywa życie na poziomie.

agusiaww, ladywind i mirunia, bijcie pokłony :)

 

atic byłam w Pradze Budapeszcie Barcelonie Veronie Mediolanie Wenecji Loret De Mar, miałam okazje poleciec do Nowej Zelandii,(nie skorzystałam)ale ja sie z tym nie obnosze.

Wiesz dlaczego? Poprostu nie lubie sie chwalić i dla mnie jest to w złym guscie. Nie lubie tez ludzi, którzy sie obnoszą czy to z wczasami czy swoimi osiągnieciami.

Mnie cos takiego poprostu śmieszy i żal mi takich ludzi, którzy musza budowac swoje poczucie wartosci na rzeczach materialnych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

iiwaa, też pracuję na uczelni i nie zauważyłem, żeby obecnie tak duża liczba wykładowców pracowała tam głównie dodatkowo. Nie wiem co za uczelnia, ale dzisiaj prawie wszędzie chcą klauzuli, że będzie to pierwszy etat a na uczelniach w dobie niżu demograficznego nie ma aż tak wielu studentów. Natomiast fakt, że dydaktyka to jakieś 8 godzin tygodniowo. Tylko, że praca naukowa to nie tylko dydaktyka. Najwięcej czasu pochłania biurokracja. No nieważne...

A propos pracy i wykształcenia - naprawdę prawnicy uprawiają takie wodolejstwo? Bo mnie się zdawało, że prawnik = konkret, natomiast Twoje wypowiedzi są bardzo rozbudowane i mało rzeczowe :)

 

Napisalam Ci wiadomoosc prywatna, bo o szczegolach pracy nie chce tu pisac.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×