Skocz do zawartości
Nerwica.com

Cześć


filip133

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

moja historia jest długa, nie będę tutaj się o wszystkim szczegółowo rozpisywał... We wrześniu będę miał 27 lat. Niedługo po osiemnastce zacząłem się leczyć u neurologa na tiki nerwowe, zaczęło mi się często odbijać i bardzo często wymiotowałem. Potem leczyłem się na bezsenność, a potem na depresję. Jakoś bodajże w 2012 i 2013 roku byłem w szpitalu psychiatrycznym pod Warszawą po próbie samobójczej. Potem, w październiku 2013 roku, nie pamiętam nic z tego dnia, poszedłem na stację metra i pociąg mnie uderzył w głowę. Wycięli mi krwiaka i nie mam części kości w czaszce i miałem operację barku, przez złamane ścięgna. Stwierdzono u mnie że "poprzestawiały mi się po wypadku neurony w głowie i już mam prawidłowe myślenie, nie mam depresji". Zacząłem też wtedy dużo smsów pisać z dziewczyną z która miałem wcześniej trochę kontaktu, mieszkającej około 180 km ode mnie a poznanej na portalu muzycznym lastfm. We wrześniu 2014 roku rozpoczął się Nasz związek, a jest to moja pierwsza dziewczyna mimo że mam już 26 lat.... Rejestruję się tu i piszę, ponieważ chcę tu poszukać czy coś może mi pomóc. Ostatnio często zacząłem być jakiś nerwowy i bardzo niespokojny i wraca mi depresyjne myślenie... I moja dziewczyna od jakiegoś czasu mi mówiła że zrobiłem się zbyt uparty i za bardzo myślę o sobie, za mało o Nią dbam tak jak kiedyś. Chyba sobie kompletnie nie radzę na dłuższą metę z moim pierwszym związkiem, a Ona teraz zachowuje się jakby miała mnie dość, ma mniej czasu na rozmowy ze mną przez sms czy gadu gadu, przez telefon dużo mniej rozmawiamy, jej siostra zaczęła spotykać się z chłopakiem, który ze swoimi kolegami przyjeżdża do nich - w poprzedni weekend i w ten weekend - i jeżdżą na imprezy typu Dni (nazwa miasta) i Ona mi nie odpisuje na żadne smsy przez 4-5 godzin, bo Ona "nie ma czasu, jest na koncercie, a potem na dyskotece pod gwiazdami. Nie zamknę jej przecież w domu i w klatce" - no sorry, ja nie chce jej w klatce zamykać, no ale to nie powinno tak być że z jakimiś obcymi chłopakami sobie tańczy i ignoruje mnie przez te 4 godziny "bo Ona nie może siedzieć ciągle w domu, musi gdzieś wyjść".... Chciałbym się jutro zapisać do jakiegoś psychologa, na jakąś psychoterapię, może mi się uda... I może tutaj coś znajdę... Miałem w skrócie opisać moją historię a i tak strasznie długa mi wyszła... xD ale skupiłem się na obecnych czasach, dużo problemów z przeszłości wspomniałem skrótem....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć Filip :)

 

Ciężka historia...

 

a jest to moja pierwsza dziewczyna mimo że mam już 26 lat....

 

Zdziwiłbyś, ilu facetów w tym wieku i starszych nigdy nie było w związku z kobietą.

 

Myślę, że najlepszym wyjściem będzie szczera rozmowa z dziewczyną. Jeśli jest tak, że to, że masz dla niej mniej czasu jest związane z Twoimi stanami depresyjnymi, a nie z olewanctwem - to powiedz Jej to. Jeśli kocha - na pewno zrozumie! Jeśli nie, chyba sam wiesz, jakie będzie najlepsze wyjście.

 

Wizyta u psychologa obowiązkowo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O tych starszych facetach bez kobiet, to niby wiem, ale mnie bardzo dołuje że zawsze mam problemy ze znajomościami, brakuje mi dobrych przyjaciół i dobrych znajomych z którymi mógłbym się spotykać, nigdy wcześniej nie była mną nawet zainteresowana żadna dziewczyna. Za miesiąc mam 27 urodziny, a ciągle jestem prawiczkiem... :] Podkopuje to wszystko moją bardzo kiepską pewność siebie i samoocenę.

 

Nie, to Ona ma mniej czasu dla mnie ze względu na to, ze jak twierdzi "utraciła zaufanie do mnie". Trudno to dokładnie opisać i stwierdzić czemu tak jest, już za dużo tego się działo i się trochę pogubiłem w tym żeby to przedstawić. W każdym razie, jak to dziś psycholog powiedział: to Ona była dla mnie pewnego typu lekarstwem, dzięki któremu nie miałem złych stanów, a że zaczęło się coś psuć to zaczęły mi się depresyjne kłopoty zaczynać, bo jestem zbyt uzależniony od niej, Może to i racja, ale przeraża mnie jakbym miał zostać samotny i ją stracić, już teraz się zdarza że ona okropnie długo nie pisze przez dzień żadnego smsa, a ja się z tym bardzo źle czuję... Zawiodłem jej zaufanie, bo na początku bardziej dawałem jej dowody miłości i starania się o nią, potem to wszystko takie "zwyczajne i standardowe" mi się wydawało. Że wystarczą po prostu spotkania, wspólnie spędzony czas i czasem jakieś wyjazdy gdzieś, a Ona chciałaby częściej kwiaty dostawać, żebym ciągle się starał o jej uczucia... A ja zacząłem za dużo marudzić, narzekać, np na bóle w barku po tym wypadku i że nie mogę nic robić, żadnego wysiłku podejmować, bo boli. Za dużo myślałem o tym co ja chciałbym żebyśmy sobie razem robili, a za mało się starałem spełniać jej pomysły. Ehh znowu zaczynam tyle pisać o tym :/ Nie wiem kiedy ja się z tym ogarnę i opanuję :/ Znowu ciągle narzekam i narzekam i przeżywam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O tych starszych facetach bez kobiet, to niby wiem, ale mnie bardzo dołuje że zawsze mam problemy ze znajomościami, brakuje mi dobrych przyjaciół i dobrych znajomych z którymi mógłbym się spotykać, nigdy wcześniej nie była mną nawet zainteresowana żadna dziewczyna. Za miesiąc mam 27 urodziny, a ciągle jestem prawiczkiem... :] Podkopuje to wszystko moją bardzo kiepską pewność siebie i samoocenę.

 

Nie, to Ona ma mniej czasu dla mnie ze względu na to, ze jak twierdzi "utraciła zaufanie do mnie". Trudno to dokładnie opisać i stwierdzić czemu tak jest, już za dużo tego się działo i się trochę pogubiłem w tym żeby to przedstawić. W każdym razie, jak to dziś psycholog powiedział: to Ona była dla mnie pewnego typu lekarstwem, dzięki któremu nie miałem złych stanów, a że zaczęło się coś psuć to zaczęły mi się depresyjne kłopoty zaczynać, bo jestem zbyt uzależniony od niej, Może to i racja, ale przeraża mnie jakbym miał zostać samotny i ją stracić, już teraz się zdarza że ona okropnie długo nie pisze przez dzień żadnego smsa, a ja się z tym bardzo źle czuję... Zawiodłem jej zaufanie, bo na początku bardziej dawałem jej dowody miłości i starania się o nią, potem to wszystko takie "zwyczajne i standardowe" mi się wydawało. Że wystarczą po prostu spotkania, wspólnie spędzony czas i czasem jakieś wyjazdy gdzieś, a Ona chciałaby częściej kwiaty dostawać, żebym ciągle się starał o jej uczucia... A ja zacząłem za dużo marudzić, narzekać, np na bóle w barku po tym wypadku i że nie mogę nic robić, żadnego wysiłku podejmować, bo boli. Za dużo myślałem o tym co ja chciałbym żebyśmy sobie razem robili, a za mało się starałem spełniać jej pomysły. Ehh znowu zaczynam tyle pisać o tym :/ Nie wiem kiedy ja się z tym ogarnę i opanuję :/ Znowu ciągle narzekam i narzekam i przeżywam...

 

Nie ma nic złego w tym ze Nam to wszystko opisujesz to dobre dla Ciebie (bo możesz się wygadać) i dla Nas gdyż mamy więcej materiału aby lepiej zrozumieć sedno Twojego problemu i w konsekwencji precyzyjniej Ci pomóc.

Miłość jest trudna do zdefiniowania gdyż każdy z nas jest inny co za tym idzie w przypadku każdego definicja miłości ulega zmianie każdy kocha inaczej każdy odbiera miłość bliskiej mu osoby inaczej.

Ja również kiedyś się zakochałem mówiąc kiedyś mam na myśli okres 4 lat wstecz od momentu pisania tych słów również dużo myślałem o tej dziewczynie nie było dnia abym nie myślał co robi w tym momencie gdzie jest itp. lecz mi te rozmyślania dużo dały nie powstrzymywałem potoku myśli z nią związanych lecz pozwalałem sobie płynąć w jego (potoku myśli o niej) nurcie. To mi pomogło w efekcie pogodzić się z zaistniałą sytuacją.

Być może Tobie również pomoże zrozumieć niemy przekaz płynący z sytuacji przytrafiających się Nam każdego dnia, zrozumieć i podjąć odpowiednie kroki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziś to myślę o tym, ze te doświadczenia pomogą mi się wzmocnić i być lepszy gdy będę w kolejnym związku... I lubię ją, więc życzę jej żeby jej się dobrze ułożyło.

Tylko inna sprawa, że nie wiem ile czasu będę miał takie myślenie o wzmocnieniu a nie o smutku, a także też nie bardzo wierzę że miałbym poznać inną która mnie zechce...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lubię ją, więc życzę jej żeby jej się dobrze ułożyło.

 

Czyli już nie jesteście razem?

 

Napisała mi dziś "już nie mogę być razem z Tobą." - chociaż w sumie to mogła napisać mi to już tydzień temu, nie wiem po co to tyle przeciągała, bała się czy co... I trochę lipa że przez smsa, a nie porozmawiała ze mną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Napisała mi dziś "już nie mogę być razem z Tobą." - chociaż w sumie to mogła napisać mi to już tydzień temu, nie wiem po co to tyle przeciągała, bała się czy co... I trochę lipa że przez smsa, a nie porozmawiała ze mną.

 

nie wiń jej za formę w jakiej przekazała Ci tę wiadomość w końcu smsy to dzisiejsza nowoczesna forma rozmowy.

 

Nie była gotowa najwyraźniej na poważny związek mało tego nie była gotowa być oparciem dla drugiego człowieka w trudnych dla niego sytuacjach.

 

Ciekawi mnie czy gdybyście zawarli związek małżeński czy były by dla niej jakąś wartością słowa wypowiadane podczas ślubu ''oraz to, że Cię nie opuszczę aż do śmierci.'' czy podczas poważnej próby waszego związku jaką była by niewątpliwie Twoja obecna sytuacja psychiczna również stwierdziła by że nie może już z Tobą być.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trudno powiedzieć jak to się ostatecznie skończyło naprawdę. Ja sam mam z jednej strony wrażenie że to ja byłem zbyt niedoświadczony, pierwszy związek dopiero, pierwsza dziewczyna która się mną zainteresowała i zacząłem robić się z czasem trochę zbyt hmmm rozkojarzony i za mało myśleć o tym związku..? Nie wiem czy tak to nazwać. A z drugiej strony może Ona się okazała jednak zbyt niedojrzała (jak stwierdził mój psycholog), zbyt zaczęła marzyć o jakimś ideale faceta według jej wyobrażeń i nie dała sobie rady ze mną. Też może jakieś różnice w wychowaniu miały znaczenie, w jej części Polski (bo to jednak ponad 170 km, dokładnie nie wiem bo i tak bezpośredniego połączenia nie mieliśmy) wychowanie na wsi to mam wrażenie bardziej konserwatywne i rodzice tacy, no i bardziej przyzwyczajona do roboty, u niej w domu się codziennie bardzo wiele sprząta rano i jest praca w polu, to ma mniej czasu. Ja wychowany w mieście, potem studia w Kielcach i w Warszawie, no to luźniejsze podejście do życia i rodzice bardziej otwarci i "nowocześni"(?) - w sensie np. moja mam pisze dużo smsów, a jej rodzice nie umieją, u niej jak siedzi z rodzicami albo ktoś z rodziny przyjedzie, to nie może pisać smsów przy nich, u mnie jest mniej pracy codziennie w domu i mamy np. zmywarkę, mikrofalówkę, więc trochę łatwiejsze wszystko u mnie, brak pola i pracy w polu, brak gospodarstwa :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×