Cześć Wszystkim! :)
Mam 22 lata, jestem studentem psychologii. Wybrałem ten kierunek studiów, ponieważ chcę pomagać ludziom i chcę pomóc samemu sobie.
Co mi dolega? Zapewne nerwica/zburzenia lękowe. Dlaczego? W dużym skrócie dlatego, że w pewnym momencie życia zacząłem żyć wartościami, które w rzeczywistości nie prowadziły mnie do bycia bardziej człowiekiem, nie prowadziły do poznania prawdy, dobra i piękna. Te pseudo (tak je dzisiaj mogę nazwać) wartości doprowadziły mnie do ruiny. W najgorszym okresie nieobce mi były napady paniki ("samonakręcający" się lęk, mrowienie, przyspieszona akcja serca, przeczucie, że miałbym zaraz umrzeć - coś przerażającego). Jednak, paradoksalnie, gdyby nie te straszne napady, być może bym nigdy nie spostrzegł, że coś jest nie tak. Myślałem, że takie straszne cierpienie to ofiara miła Bogu.
Myślę, że jestem na dobrej drodze. Studiuję psychologię na renomowanym uniwersytecie z dobrymi wynikami. Od października będę uczęszczał na psychoterapię. Ale przede wszystkim pokładam ufność w Prawdziwym Bogu, który naprawdę istnieje, czego jestem świadkiem :).
Pozdrawiam wszystkich :)