Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Moni ja mam tak samo z facetem...Niby mówił że kocha itp rzeczy a teraz nawet nie słucha jak mówię...Bezsensu-wszystko się sypie...Ma pretensje że nie mówię,że mam tajemnice a jak chce coś powiedzieć ma to najnormalniej w d... Nie interesuje go ani moje życie ani to co w mojej głowie.Ja go nie interesuje-ot tak po prostu...Co mnie w ogóle tu trzyma?(...)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Faktycznie, taka reakcja mnie by najbardziej zdenerwowała i jeszcze spotęgowała by mój napad. Cóż, ja z kolei od 2 tygodni chodzę po ścianach (jeszcze do mnie nie dotarło że mam i nerwicę i depresję, po prostu zawsze mi się wydawało, że to jest coś co łapie innych, a nie mnie, a ja to najwyżej za bardzo wszystko biorę do siebie i przepracowana jestem). A tu bach :shock::shock::shock::shock::shock:

 

A do tego wszelkie czarne myśli typu "ja to na pewno się z tego nie wygrzebię, a jak już to za 100 lat, jak dożyję", że świat taki beznadziejny, że się do niego dopasować nie można - pędzi na przód, a ja nie nadążam, mimo że młoda jestem i w ogóle beton jeden wielki jak to u nas na wsi Szczecińskiej mówią :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tacy właśnie są faceci. Nie czuli... Kobiecie wystarczy zwykłe przytulenie by poczuła się szczęśliwa i kochana.. Mooni..powiedz wprost swojemu facetowi czego oczekujesz. Wytłumacz mu, ze jeżeli opowiesz mu o swoim problemie to niech przynajmniej Cię przytuli. Powiedz, że działa to na Ciebie uspokajająco. Trzymaj się. Wszystko się ułoży. :) :*

 

Mam już wszystkiego dość. Każdy do mnie pisze jaki on ma problem. Każdy zwraca się do mnie po pomoc. Tylko dlaczego ja nigdy jej nie dostaję jak potrzebuję? Chciałabym to zakończyć. Raz na zawsze. Jeszcze ta pieprzona szkoła. Nie potrafię już rozmawiać normalnie z ludźmi. To już nie dla mnie. Teraz potrafię tylko siedzieć i patrzeć się w sufit. Boję się ludzi. Boję się ich spojrzeń. Nienawidzę jeździć autobusami. Każdy Cię dotyka, ociera się o siebie... Ale trudno iść na piechotę przez całe miasto. Chciałabym się wybrać do psychologa...albo gdziekolwiek. Chciałabym by zamknęli mnie gdzieś... Żebym mogła odizolować się od ludzi. Wystarczy mi kartka papieru i ołówek. Nic więcej. Czasem boję się, że wpadnę w szał i zrobię komuś krzywdę. Myślałam, że mnie to wszystko nie dotyczy. Że jestem normalnym człowiekiem żyjącym na tej parszywej planecie. Ale nie .... musiałam to być ja... Musiałam! Te niekontrolowane ataki agresji. Ten płacz w nocy. Te niespokojne sny...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pokaz im na co Cię stać. Najważniejsze jest to, żebys Ty mała wiarę w siebie. Że warto dalej żyć. Że warto pokazać innym, że dasz radę. Nie poddasz się. Bo jesteś silna, jesteś tego warta. Walcz o swoje. Wierzę, że uda Ci się. :) Trzymaj się cieplutko :*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie łatwe...bo jak narazie czuje ze ide pod wiatr ciagle pod wiatr i pod gorę chodzi mi o prace, o zycie??? zmęczona jestem ciagle zmartwienia o mnie zygam ludzkim zmartwieniem odbiera mi ono wiare czuje sie z tym jak niepełnosprawna

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

On nie odezwał się słowem, odwrócił, podszedł do kompa, usiadł i odpalił sobie gierkę. Spytałam go, czy jego wogóle interesuje mój stan. Zrobił wielkie slepia :shock: i rzekł beznamietnie: tak, ale co ja mam zrobić?!

Czy to znaczy, że po 10 latach ze sobą człowiek uodparnia się na cierpienie najbliższej osoby czy on zawsze taki był?

Generalnie - oby go pogięło za to że tak Cię potraktował, a Ty pamiętaj:nie jesteś sama.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Eh ci rodzice i ich wymagania...

 

Polina, ja podobnie miałam i mam nadal właściwie - z tym że we mnie strasznie wszyscy wierzyli i w ogóle, że mi się powiedzie w świecie muzycznym, normalnie kariera od 7 roku życia i w ogóle, presja 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, z nasileniem w wakacje, ochom i achom końca nie było (nawet wtedy kiedy sama myślałam, że to właśnie droga mojego życia, nawet wtedy kiedy dostawałam ostrego rozstroju żołądka na myśl o wyjściu na scenę, z której rozciągał się majestatyczny widok na widownię wypełnioną po brzegi itd, itp).

Myślałam, że się przyzwyczaję, że to minie. Ale nie, teraz stwierdziłam, że to nie dla mnie i niech się wszyscy wypchają, co mnie próbują "wypromować" i zrobić ze mnie nie wiadomo co, mówiąc, że mam potencjał.

 

Blackperson ja wiem, że trudno to przyjąć będąc w nerwach, ale izolacja to chyba jedna z gorszych rzeczy jakie można zrobić. Wiem z własnego doświadczenia - sama w niej trwam już tyle lat że aż trudno doliczyć. Właściwie to nie jestem pewna czy w moim życiu kiedykolwiek było inaczej. Może i by było, gdyby rodzina na czas wykumała czaczę i zaprowadziła mnie do psychologa/psychiatry, na rozmowę, spróbowała zmienić moje środowisko które mi nerwów nie mało zżarło w dzieciństwie, kiedy sama jeszcze na to nie wpadłam.

 

Przynajmniej z facetem nie mam problemów, ale to z jednego prozaicznego wręcz powodu - bo żadnego nie mam (jakoś wolą "lachony" ganiające na imprezy i do pubów - czyli w miejsca do których mnie nie zaciągnie żadna siła, z powodu z którego jestem na tym forum jak i z odmiennych upodobań). Zresztą... Kto by wytrzymał z kimś, kto dostaje szału na dźwięk muzyki ? (chyba reakcja zwrotna po 14 latach zmuszania mnie do słuchania muzyki wszelkiej maści po 12 godzin dziennie, dzień w dzień).

 

Ale może tak będzie lepiej (skoro inni wytrzymują sami całe życie, to ja też^^).

 

Ktoś tu pisał, że ma dość tego że wszyscy jej się żalą? Witaj w klubie

 

 

:D

 

Ja robię za skrzynkę zażaleń dla babki, która według własnego mniemania jest najnieszczęśliwszą kobietą na ziemi "bo jest wrażliwa" jak sama to mówi (co nie przeszkadza jej urządzać awantur średnio 2 razy dziennie), rodziców, któzy też swoje problemy mają + ludności z uczelni i nawet kilku bezdomnych już próbowało na ulicy. :shock::shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie interesuje go ani moje życie ani to co w mojej głowie.Ja go nie interesuje-ot tak po prostu...Co mnie w ogóle tu trzyma?(...)

 

właśnie: co nas trzyma? Właśnie usiłuję do tego dojśc i się poważnie zastanowić.

 

 

po 10 latach ze sobą człowiek uodparnia się na cierpienie najbliższej osoby czy on zawsze taki był?

 

wychodzi na to, że zawsze. A może raczej: mamy diametralnie różne punkty widzenia.

 

 

..powiedz wprost swojemu facetowi czego oczekujesz

 

tylko, że on nie bardzo chce słuchac. To, co mówię, jest dla niego abstrakcją. Śmiem podejrzewać, ze on to uważa za moją fanaberię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam problem czy ktos moze wie od czego to może być?

Jestem ciagle zmeczona na nic nie mam sily wypiłam dwie kawy rano i padam na pysk ze zmeczenia nigdy wczesniej tak nie miałam mam wrazenie ogolnie ze ciagle śpie czuje sie i tak teraz. Czy to nerwy wykonczony organizm nerwami czy czym? dlaczego ktorys dzień z kolei się tak czuje pęka mi głowa i czuje się okropnie. A moze to cukrzyca????

 

wiecie ze ja się tak czuje :? i martwei mnie to :cry:

Clipboard01.jpg.1974d94ce24756ae8840b30248d742f9.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

na nic nie mam sily wypiłam dwie kawy rano i padam na pysk ze zmeczenia nigdy wczesniej tak nie miałam mam wrazenie ogolnie ze ciagle śpie

 

istnieje coś takiego, jak zespół przewlekłego zmęczenia, ale nie chcę ci tu stawiać diagnozy na odległość, na dodatek nie będąc lekarzem. Zresztą takie zmęczenie może miec różne przyczyny, będziesz musiała sobie zrobić badania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

w takimrazie cos sie musialo zmienic w twoim zyciu albo 'nazbierac'

kiedy osttanio odpoczywalas, relaksowalas sie tak na prawde, wyspalas jadlas w odpowiednich porach..?

najlepiej byloby zostawic wszystko i zadbac o siebie spac jesc spacerowac sluchac lagodnej muzyki.. da sie w jakims stopniu chociaz?

acha i odstawic kawe bo tak naprawde ma ona czesto odwrotny efekt..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

z psem staram się wychodzić przynajmniej 2 razy dzienie w tym sensie ze w domku mieszkam i jest b duzo opiekunów ja i dwie inne dorosłe osoby staram sie jak najczęsciej ... co do jedzenia to kiepsko mi idzie nie mam jeszcze kuchni jak do tej pory bo od niedawna takze pozostaje gotowe albo kanapki. A ostatnio zwolnili mnie z pracy tzn zwolinili nie miałam wogle podpisanej umowy :( zadnej i to tez mocno mi dało sie we znaki :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jovita kochanie jak jednorazowo tak się stało to nie zamartwiaj sie jutro od rano zacznij zdrowo

smutna skarbie sił Ci życzę i przesyłam pozytywną energię resztki tej co mi została ;)

 

ja oczywiście ostatnie nerwy zajadłam straszną ilością czekoladek znowu nie jem nic prócz tych cholernych czekoladek :twisted: Bozzssss ile jeszcze tak wytrzymam ????????????????

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A mi się ciężko zrobiło na koniec dnia...

 

Cały czas walczę z objawami tego nieszczęsnego zapalenia - choć dziś już ryż mogłam zjeść (wczoraj na samych jogurtach - na tyle żołądek nic nie przyjmował) - więc jakby lepiej - nadal czuję się nieciekawie...

 

Na dokładkę mój kochany ma bardzo ciężki dzień - jeśli chodzi o stany wyobcowania, odrealnienia, ciężko mi mu pomóc - choć on twierdzi, że robię to doskonale, cały czas mi dziękuję - jakoś to wszystko odległe, jakbym sama mało wierzyła w to, co piszę, choć wiem, że to wszystko pochodzi gdzieś z głębi i jest prawdziwe...

 

Ale nikt nie powiedział, że życie będzie łatwe... Nie warto narzekać - jutro będzie lepiej :smile:

 

A mam pytanko do Poznaniaków - znacie dobrego kardiologa /na fundusz/ tu w Poznaniu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jedyne na co mam teraz ochote to garść tabletek...choc wiem ze nie moge ze nie powinienem...chcialem znow uozyc sobie z kims zycie ico uslyszalem?? Zostanmy przyjaciolmi....to boli i to tak kurwasko ze nie mam sily juz na nic zbyt wiele razy to slyszalemi slysze nadaj...nie moge sie poddawac wiem jestel glupi wydaje mi sie ze caly swiat to dziewczyna...tutaj nie chodzi o seks czy pokazywanie sie z kims na miescie to nie to chcialbym kochac i byc kochanym chcialbym miec dla kogo zginac oddawac siebie dawac z siebie z kazdym dniem 300% ale nie moge...nawet jesli bardzo tego chce wszystko zawsze wali mi sie pod stopami...t tak jak by swiat sie zawalil i tak sie czuje ze spadam i ze juz nie wstane chcialbym bo moje zycie to porazka...zawsze nim bylo. Potrafie dostrzec w codziennosci pieknosc wiem ze wiele osob tego nie umie ale po co mi to skoro nie mam z kim dzielic sie tymi chwilami...sam czuje sie nikim...dawniej mialem serducho z lodu udalo mi sie je zamrozic ale pojawila sie Ona...i choc nikomu nawet mi nie udawalo sie go rozpuscic to Ona rozgrzala je do czerwonosci cieszylem sie zada chwila spedzona z Nią, i co ? kopniak. Zostanmy przyjaciolmi...czy one nie widza ze mnie rania ze wbijaja mi noz w serce i zeby chociarz wycignely ten noz to bym sie wkrwawil i umarl a tak zostawiaja go i tkwi latami to boli mam tyle ran nie daje sobie rady nie umiem nawet rozmawiac teraz z ludzmi...i placze co chile lzysame cina mi sie na oczy nawet w szkole na zajeciach, musze to ukrywac przed wszystkimi........

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja mam myśłi o śmierci....tak nagle mnie dopadło ...życie nie ma sensu...szkoda tylko że nie potrafie tego życia zakończyć,powiedzieć"ja wysiadam"i skończyć ze sobą :cry:

Dzisiaj ktoś mnie dobił...znowu okazało się że jestem najgorszy

:cry::cry::cry:

Kurcze...ja już chyba dla wszytkich na realu jestem gorszy od reszty

:cry::cry::cry::cry:

Do tego jeszcze ta pieprzona samotnosc :cry::cry::cry:

Do tego jeszcze lęki które przechodzą potem znowu się pojawiają...

Boje się że mam coś z sercem albo z innymi narządami.....że jakiegoś raka mam i niedługo umre :cry::cry:

Sorry za te moje nocne pisanie glupot... :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To ja tez sobie pomarudze. Ostatnie dni nie naleza do milych :( Zwlaszcza, ze mieszkam w blizniaku i sasiedzi, z ktorymi mam 2 pokoje przez sciane nie sa zbyt normalni... Ich "coreczka" (gowniara taka, ledwie od ziemi odrosla) robi mi dyskoteki przez caly dzien (zdaje sie, ze do szkoly nie chodzi), puszcza "umc umc umc" tak glosno, ze slychac na pol ulicy i w calym moim domu. Zyc sie z nimi nie da, bo "corunia" jest taka grzeczna i w ogole... Wchodza mi na moj plac (ogrodzony), bo im piesek przechodzi do mnie przez szczeline w siatce, a jak zwracam im uwage, to jeszcze na mnie z ryjem, ze jak smie... Ehh... Dzis mnie ta gowniara i jej matka zwyzywaly na ulicy (!?) bo smialam zwrocic uwage, ze po to mam dzwonek przy bramie, aby dzwonic jak chce wejsc... Obie do mnie na 'ty', jakbym byla ich kolezanka... Co za wychowanie :/ Szkoda slow... A najgorsze jest to, ze nie moglam sie potem uspokoic :( tak mnie z rownowagi wyprowadzily... do tej pory drza mi rece tak, jak w silnym stresie. I jak tu zyc z takimi ludzmi za sciana?!

 

edit:

no i musialam dac upust emocjom... znowu poryczalam sie jak dziecko :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ludzie! Wiaruchna kochana!

Zastanówcie się nad własnym systemem wartości. Co jest dla Was ważniejsze - szczęście i miłość, czy ból i cierpienie. To co dla nas ważne jest pielęgnowane, a tutaj co niektórzy zapędzili się nieco i pielęgnują nie to co trzeba. Kochacie życie czy śmierć?

Jeżeli jest Wam jedno i drugie obojętne, znaczy wybór jest ponownie przed Wami - warto się zastanowić - i wybrać - proponuję wybrać życie, szczęście i miłość - bo chyba warto - ja się na swoim wyborze nie zawiodłam i mimo iż czasami się jeszcze gubię w wartościach, przyświeca mi jeden cel - nauczyć się chodzić tymi ścieżkami życia, jakimi będę chciała (chodzi mi tu o wartości oczywiście) a nie takimi na jakie wiatr mnie rzuci. Nie poddawajmy się emocjom chwili, budujmy trwałe poczucie wartości!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Polino, z jednej strony masz racje... czasami moja mama tak robi, ale to tez nic nie daje... Zastanawiam sie czy telefon na policje mialby jakis sens... bo w zasadzie robia to wszystko miedzy 6 a 22, czyli nie naruszaja ciszy nocnej... Mimo to nie da sie normalnie funkcjonowac... Ja na szczescie nie pracuje, ucze sie wieczorowo... Ale moja mama pracuje na 3 zmiany, wiec o wyspaniu sie po nocy nie ma mowy... Co o tym myslicie? Prosze o jakies rady.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×