Skocz do zawartości
Nerwica.com

Blackperson

Użytkownik
  • Postów

    10
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Blackperson

  1. Gdy jest mi źle, nie lubię o tym mówić. Wolę zatrzymać to dla siebie. Czuję się lepiej...chyba. Jutro jest 13. Rok temu poznałam świetnego mężczyznę.. myślałam, że będę z Nim już zawsze. Lecz wypaliłam się po 4 miesiącach. Zostawiłam Go. Przez pół roku byłam sama. Próbowałam sobie jakoś z tym poradzić..zapomnieć, cokolwiek. Nic, na próżno. Nic mi nie pomogło. Teraz od 2 miesięcy wreszcie jestem szczęśliwa. Z innym mężczyzną. Próbuję poukładać swoje życie jakoś. Lecz to wcale nie takie proste. Niestety lecz teraz...pojechał do domu na 2 dni. Wróci we czwartek wieczorem. Myślałam, że będzie jutro ze mną. Wystarczyło by mi gdyby tylko był. Nic więcej. Sama Jego obecność.. Lecz to niemożliwe. Jak zwykle zostałam sama. Już wybaczam Mu te Walentynki. Bo One tak naprawdę nic dla mnie nie znaczą. Lecz 15 mijają nam 2 miesiące. I później w piątek też jedzie...jak dobrze pójdzie to wróci w niedzielę.. Mam już dość. Nie daję już rady. To mnie przerasta. Tak bardzo bym chciała by był teraz przy mnie.. Przytulił mnie. Lecz został mi tylko pluszowy miś...
  2. Mój poprzedni związek trwał 4 miesiące. Mi starczyło bym pokochała Go mocno. Kochaliśmy się. Lecz w pewnym momencie poczułam, że nie dam już rady, że wypaliłam się. Zerwałam. Pół roku później poznałam Łukasza. Student filozofii. Jestem z Nim od półtora miesiąca. Chcemy być ze sobą już do końca. Ja naprawdę chcę z Nim być. Jestem szczęśliwa. Lecz... powraca do mnie Kuba... Śni mi się nocami. W dzień bez przerwy o Nim myślę. Nie potrafię zapomnieć. On już od dawna ma nową dziewczynę. I jest z Nią bardzo szczęśliwy. tego bardzo pragnęłam, gdy się rozstaliśmy. Ale ja wciąż Go kocham... Cały czas płaczę... Nienawidzę związków. Jedyne co mnie ratuje, to moja filozofia postrzegania świata. Tam, po drugiej stronie będzie lepiej. Tutaj na ziemi żyjemy, bo musimy przejść przez ten etap. Tam będzie cudownie.
  3. Ja dzisiaj idę do szpitala... Strasznie nie chcę tam iść. Nie potrafię siedzieć długo w jednym miejscu. Zostaję minimum do środy...:/ Będą robili mi gastroskopię, USG...itp. Mam straszne bóle żołądka... Ja wiem, że jest to przez stres...Przez to wszystko co mnie otacza.. Ale moja matka nie. I niech lepiej dalej będzie w tym przekonaniu. Trzymajcie się. Jak wrócę to nadrobię posty. Paa ;**
  4. Wreszcie moja matka zauważyła, że coś się ze mną dzieje. I chce mnie zaprowadzić do psychologa bądź psychiatry. Czekałam tylko na to by ktoś mi pomógł.. Już sama nie daję rady. lecz pojawił się w moim życiu ktoś kto przywraca mi uśmiech na twarzy.
  5. Pokaz im na co Cię stać. Najważniejsze jest to, żebys Ty mała wiarę w siebie. Że warto dalej żyć. Że warto pokazać innym, że dasz radę. Nie poddasz się. Bo jesteś silna, jesteś tego warta. Walcz o swoje. Wierzę, że uda Ci się. :) Trzymaj się cieplutko :*
  6. Tacy właśnie są faceci. Nie czuli... Kobiecie wystarczy zwykłe przytulenie by poczuła się szczęśliwa i kochana.. Mooni..powiedz wprost swojemu facetowi czego oczekujesz. Wytłumacz mu, ze jeżeli opowiesz mu o swoim problemie to niech przynajmniej Cię przytuli. Powiedz, że działa to na Ciebie uspokajająco. Trzymaj się. Wszystko się ułoży. :) :* Mam już wszystkiego dość. Każdy do mnie pisze jaki on ma problem. Każdy zwraca się do mnie po pomoc. Tylko dlaczego ja nigdy jej nie dostaję jak potrzebuję? Chciałabym to zakończyć. Raz na zawsze. Jeszcze ta pieprzona szkoła. Nie potrafię już rozmawiać normalnie z ludźmi. To już nie dla mnie. Teraz potrafię tylko siedzieć i patrzeć się w sufit. Boję się ludzi. Boję się ich spojrzeń. Nienawidzę jeździć autobusami. Każdy Cię dotyka, ociera się o siebie... Ale trudno iść na piechotę przez całe miasto. Chciałabym się wybrać do psychologa...albo gdziekolwiek. Chciałabym by zamknęli mnie gdzieś... Żebym mogła odizolować się od ludzi. Wystarczy mi kartka papieru i ołówek. Nic więcej. Czasem boję się, że wpadnę w szał i zrobię komuś krzywdę. Myślałam, że mnie to wszystko nie dotyczy. Że jestem normalnym człowiekiem żyjącym na tej parszywej planecie. Ale nie .... musiałam to być ja... Musiałam! Te niekontrolowane ataki agresji. Ten płacz w nocy. Te niespokojne sny...
  7. Ile podobnych sytuacji ja mam w życiu. Moje natręctwa m. in. to : -muszę coś zrobić zanim wybije pełna godzina (np. dobiec do pokoju, staną na dywanie, pomyśleć zyczenie) -Liczę kąty...np. ile kątów mam w pokoju, wszystkie rogi.. -ja też miałam tak, ze musiałam iść równym krokiem -liczę słowa w każdym zdaniu -ale mam myśli typu np. 'co by się stało gdybym nie zdązyła na autobus?' -strzelam z kostek -jak coś sobie myślę to kiwam głową Na pewno coś jeszcze by się znalazło, ale jakoś nie mogę sobie przypomnieć...
  8. Kierunek to Technik Architektury Krajobrazu. Zawsze wyglądałam inaczej...tzn. glany, czerwone włosy, kolczyk. Ale nie byłam agresywna, nie wiem nie robiłam sobie problemów. Wręcz przeciwnie w gimnazjum była cicha. Tak w sanatoriach też można, ale nie nauczali by mnie przedmiotów zawodowych... :/ Później wracając do miasta musiałabym to wszystko nadrobić. To też nie jest ciekawe... i kto by mi pomógł? Znowu sama musiałabym zaliczać... Hasło: najtrudniej
  9. A co do szkoły, porozmawiaj z wychowawczynią i z panią pedagog. Powiedz na czym polega problem. Mnie obie bardzo pomogły w zaliczeniu jakoś I klasy. Głowa do góry, będzie dobrze! Jakoś dyrektorka nie jest nastawiona przyjaźnie do mnie. To samo pedagog. Niestety ale mam wychowawce. Ten już dawno skreślił mnie... Mówi, że jestem nieodpowiedzialna i nie można na mnie polegać... Młody..ma raptem 30 kilka lat. Przynajmniej na tyle wygląda. Z nim nie ma co rozmawiać. On nie zna takich problemów. Ma dziecko 7-letnie. Co on może o tym wiedzieć... Boję się przyznawać do tego jak się czuję. Jak się zachowuję. Nie potrafię o tym rozmawiać... Masz o tyle lepiej, że masz szkołę tylko w weekendy. No i co z tego, że więcej godzin. Ale to zawsze weekend. A nie 5 pieprzonych dni.. Dzięki z słowa otuchy. Ty również się trzymaj.
  10. Ja też mam podobne problemy do Was. Choć jestem dopiero w pierwszej klasie technikum to dzisiaj mi dyrektorka powiedziała, że jeżeli nie zacznę chodzić to wyrzucą mnie ze szkoły. Z resztą i tak już zawaliłam ten semestr. W gimnazjum było okropnie. Byłam dręczona i prześladowana na każdym kroku. I tak przez 3 lata. Myślałam, że się od tego uwolniłam ale nic z tego. tutaj jest tak samo. Boję się chodzić do szkoły. Mam problemy z żołądkiem... Nie potrafię się na niczym skupić. Zero jakiejkolwiek koncentracji. Cała drżę. W nocy budzę się często. Jakoś nigdy nie miałam problemów przed wystąpieniami publicznymi. Od 4 lat jestem gram w teatrze. tam jestem sobą. Kocham to miejsce. Moich przyjaciół. Lecz w szkole jestem sama. Nie wiem co mam dalej robić...Jeszcze chcą mnie wysłać do sanatorium aż koło Poznania. Co wtedy będzie.... Co ze szkołą... Już mam dość wszystkiego. Nie radzę już sobie. To takie trudne.
×