Skocz do zawartości
Nerwica.com

Uzależnienie krzyżowe i zaburzenia psychiczne


Ergina

Rekomendowane odpowiedzi

Uuuuu , to żeś mnie zaskoczył teraz Depas na maxa! Nie ,żebym był zdziwiony ,może się zdarzyć,,,każdemu. Ważne ,żebyś w to TERAZ nie brnął, otrząsnął się i wyciągnął jakieś konstruktywne wnioski i przestał chlać. Jak najbardziej jestem za chemicznym wspomożeniem , straszakami etc , dosłownie wszystkim co pomaga NIE PIĆ. Jednak nie Ty pierwszy mówisz mi o ściemach lekarzy z lewymi wszywkami. Olać to , strata kasy. Lepszy Anticol w tabletkach . Cwiartka tabletki na noc i masz spokój przez następne 24 godziny -Na pewno. Polecam Naltrexon , samo odechciewa się pić , a nawet jak się zdarzy to żadna z tego przyjemnośc , zwykłe bezduszne ujebanie. Jest jeszcze Akomprazat,,,ale o czym ja Ci tu teraz gadam. Wez pod uwagę ,że bierzesz proszki ,a one z alkoholem to może być róznie i nieciekawie. Ja wiem ,że sobie poradzisz , masz trochę oleju w głowie,,,i z wszywką czy bez dasz radę. sam dobrze rozumiesz, że picie to samo gówniane staczanie się we wszyskim na denko. Nara.

A co ty tam od tych aptekarek wyciągasz ? :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kalebx3, od miłych pań z apteki wyciągam standardowe produkty, to znaczy pseudoefedrynę, dekstrometorfan i kodeinę. Oczywiście nie wszystko na raz, po troszę. Chyba nie wyglądam na typowego wyciągacza, bo wszystko dostaję z uśmiechem i pozytywnym przekazem. Może po prostu jestem za stary na to gówno i stąd taka a nie inna reakcja... Póki byłem zablokowany i nie piłem, nabywałem jedynie środki z recepty, teraz wszystkie chwyty dozwolone...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

depas, dziewczyny mają rację.

 

Sama się wzburzyłam gdy przeczytałam, że masz pretensje do lekarza.

Miej pretensje teraz do siebie.

Lekarz pewnie pomyślał, że efekt placebo zadziała na Ciebie.

Ale Tobie i prawdziwa wszywka nie pomoże. A wiesz dlaczego? Bo napiłeś się i pijesz. Jesteś alkoholikiem.Różnica byłaby z prawdziwą wszywką tylko taka, że może wylądowałbyś w szpitalu po zachlaniu.

Przysporzyłbyś sobie wstydu, sobie może nie, ale rodzinie.

Nie wiem jak ja bym zareagowała, gdybym była Twoją żoną.Ona jest współuzależniona i dlatego toleruje i znosi, bo myśli, że musi Twoje picie.

Ja to bym dawno z Tobą nie była. Co to mi za przyjemność wdychać opary dzieląc z Tobą łózko. Co to za przyjemność żyć z kimś, kto nie jest w stanie przewartościować zysków i strat wynikających z picia?

Na dzień dzisiejszy jesteś aktywnym, pijącym alkoholikiem.

Jeśli masz dzieci...bardzo im współczuję. Zafundowałeś im życie podobne do Twojego i Twojej żony...takie mają wzorce. Jeśli to nie jest wystarczającą motywacją dla Ciebie, żeby przestać pić, to miej honor i żyj sam.

Bo żona nie ma na tyle siły, żeby Cię zostawić. Tak samo potrzebna jej pomoc, może jeszcze bardziej niż Tobie.

Wiem, że te słowa nie wywarły na Ciebie większego wrażenia. Alkoholicy tak mają.

Wydaje mi się, że jesteś inteligentnym mężczyzną, mało zmotywowanym, żeby przestać pić przede wszystkim dla siebie. Ale może następne podejście zakończy się sukcesem?

Nadzieja matką głupich, ale istnieje.....

Zaangażuj się w jakieś przedsięwzięcie, zmień styl życia, chodź na grupę wsparcia, korzystaj z psychoterapii, spędzaj z żoną czas, wychodź z tego bagna.

Nie odraża Cię widok pijących, zesikanych pijusów z plamą na wysokości rozporka?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

*Monika*, nie wiem czemu sądzisz że te słowa nie wywarły na mnie większego wrażenia, czy bycie uzależnionym od alkoholu znaczy tyle samo co bycie debilem? Słowa dziewczyn wcześniej i Twoje jak cholera zrobiły na mnie wrażenie. Fakt, czy coś z tego pozytywnego wyniknie to inna sprawa, ale nie jestem głuchy na głos rozsądku, nie wmawiam sobie że wszystko jest ok i że jestem dobrym człowiekiem. Nie, nie mam dzieci i nie będę miał, mam jeszcze na tyle zdrowego rozsądku żeby wiedzieć że nie nadaję się na ojca i to się nigdy nie zmieni. Żonaty też wygląda na to że długo już nie będę.

Najgorsze w tym przedsięwzięciu zwanym nie-piciem, jest to że tak dobrze mi szło przez 2 lata, ale nie ma to najmniejszego znaczenia, bo wystarczy jeden raz, i to kasuje cały dorobek. Teraz jestem w tym samym miejscu w którym byłem 2 lata temu na ostatnim kacu, czyli generalnie w dupie. Ale macie rację, to wszystko moja wina, byłem słaby i złamałem się, teraz zasługuję na potępienie i kopy w dupę. Od kiedy znów napiłem się, nie mam już żadnych praw, należy mnie gnoić i niszczyć za wszelką cenę. Rozumiem to, ale zdumiewa mnie jak łatwo Wam przychodzi oceniać i krytykować, nic o mnie nie wiedząć ponad kilka zdań które o sobie napiszę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

depas, Wiesz od czego są prawdziwi przyjaciele i dobrzy znajomi?

Nie od głaskania po główce, tylko od pokazania tego, co się zawaliło swoim zachowaniem i postępowaniem.

Wiem, nie znamy się osobiście. A Ty odniosłeś wrażenie, że Cię oceniłam.

Ja Cię nie oceniłam. Ocenić zachowanie, a ocenić kogoś to są dwie różne rzeczy.

To jest specyficzne forum i nie muszę domyślać się, że wcześniej musiałeś mieć trudną sytuację, pewnie jeszcze w dzieciństwie... błędy wychowawcze rodziców, rozbita rodzina, pijący ojciec lub matka, trauma etc.

Każdy tu ma jakieś przejścia za sobą, nikt tu nie wchodzi tylko po to, żeby sobie poczytać tematy wątków dla zabicia czasu, są przecież inne, bardziej interesujące zajęcia.

Nie obrażaj się.

Napisałam to z troski, a nie po to , żeby dodatkowo Cię dobić, jak to określiłeś.

Wolałbyś, żebym użalała się nad Tobą pisząc jaki to Ty nie jesteś biedny? Jakie to biedactwo z Ciebie?

Co by z tego wynikło?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja się nie dziwię, że cię tak opieprzają, tłumaczenia alkoholików i postawa typu "nie jestem dobrym człowiekiem ale co ja mogę" to jest przecież standard

jak chcesz coś z tym zrobić to detoks i ośrodek odwykowy, a nie wszywki - nawet jak ci w dupę wszyją 2 kilo disulfiramu, to albo sobie sam wytniesz, albo będziesz odliczać dni, myśląc tylko o piciu

 

detoks i odwyk (solidny, wielotygodniowy, najlepiej z dala od domu) można mieć za darmo, terminy nie są jakoś zabójczo odległe

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

*Monika*, no masz rację, nie mogę oczekiwać głaskania po główce, jak słusznie piszesz za mało się znamy. W gruncie rzeczy to niczego tak naprawdę nie oczekuję, ani dobrego ani złego. Byłem tylko zszokowany jak łatwo niektórym przychodzi niszczenie drugiego człowieka znad klawiatury. Może jestem jakiś dziwny, ale ja czytając czyjś post podobny do mojego, raczej napisałbym coś w stylu "nie łam się, będzie dobrze, dasz radę", a tu taka krytyka jakbym komuś coś złego zrobił.

No mniejsza z tym, jak napisał kolega powyżej, też się nie dziwi takiej sytuacji. Jedno się zgadza, każdy pijak pije z własnej nie przymuszonej woli, która jest nad wyraz słabowita, nie ma co. Także nie oczekuję współczucia za własną słabość. Wbrew pozorom, niczego nie oczekuję, napisałem tylko parę zdań o sobie na forum które do tego służy, nic więcej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

teraz wszystkie chwyty dozwolone...

czyli wolna amerykanka ;) . No tak, przyszedł chyba u Ciebie czas ,żeby się solidnie sponiewierać przez różnego rodzaju ścierwa( na czele z alkoholem). Tak to chyba już z nałogowcami jest ,że po dłuższej abście jadą po bandzie na całego do konkretnej wywrotki. Potem przychodzi opamiętanie które ,żebyś Chłopie dobrze wykorzystał. Sam doskonale wiesz ,że dlużej na tej "baśniowej" destrukcji nie pojedziesz , więc jak Ci gówno nie wypali do końca rozumu rzucisz to i znowu będziesz się" męczył na trzeżwo " ale lepsze to , niż rynsztok alkoholowo -apteczny.

Te apteczne zagrywki z paniami znam na wylot ;) . Tyle ,że ja mam trudniejsze zadanie, muszę palić super głupa i trzymać się za kręgosłup z bólem na gębie prosząc o zmiłowanie i trampka bez recki, jako ,że wyjątkowa sytuacja. Poniżające ,ale nałogi to też wyjątkowa bajka, i nie ważne czy masz 20 lat , czy 60 , tak samo ciśnie.

Powodzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie widzę powodu do pocieszania czynnego alkoholika, może jestem spaczona, ale uważam, że kopa takiemu potrzeba a nie pocieszania i podnoszenia na duchu. Mnie doświadczenie nauczyło, że rozumienie, rozmowy, prośby i tolerancja to tylko woda na alkoholowy młyn. depas, składnie piszesz, na głupiego nie wyglądasz więc sam siebie możesz żałować, że potencjał marnujesz i zabijasz po kolei swoje szare komórki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba macie rację krytykując mnie, a w każdym razie nie powinienem oczekiwać wyrozumiałości i głaskania po głowce, zdałem sobie sprawę jak wiele osób ma tragiczne doświadczenia z alkoholikami w rodzinie i nie powinny mnie dziwić takie a nie inne reakcje. Nie wiem dokładnie po co w ogóle zabierałem głos, ale chyba rzeczywiście chciałem się po prostu nad sobą poużalać. Może to i lepiej że trochę mi się oberwało za taką postawę, z pijakami faktycznie z reguły nie można się cackać, bo wiem doskonale jak umiałem wykorzystywać dla siebie cudze współczucie. No nic, zostaje mi tylko wziąć się w garść i zacząć znów brać disulfiram w tabletkach doraźnie, niby tylko straszak a nie prawdiwe leczenie, ale skutek jest taki jak ma być, czyli nie picie.

 

Kalebx3 zgodzę się z Tobą że te apteczne podchody są poniżające, to że człowiek się na to decyduje kosztem utraty twarzy i szacunku dla samego siebie, dobitnie pokazuje jakim bagnem jest siła nałogu. Ale lepiej już się zamknę, bo znów będzie że się użalam nad sobą :smile: Dzięki za odrobinę zrozumienia i życzę powodzenia w walce z tym gównem, Tobie i sobie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No nic, zostaje mi tylko wziąć się w garść i zacząć znów brać disulfiram w tabletkach doraźnie, niby tylko straszak a nie prawdiwe leczenie, ale skutek jest taki jak ma być, czyli nie picie.

.

Wszytko to nieprawda co napisałeś - nie ma brania się w garść to pusty frazes a skutek jaki daje straszak czyli nie picie to ściema wielka. Pomyśl chłopie co Ci daje samo nie picie? Samo bycie na dupościsku daje tylko efekt zewnętrzny - nie czuć od Ciebie gorzały a Ty masz fałszywy obraz że jesteś trzeźwy. Jesteś trzeźwy tylko fizycznie ale alkoholizm to choroba emocji. Co z Twoimi emocjami jak będziesz na siłę wytrzymywał bez %? No bez sensu nie sądzisz? To tak jakbyś zjadł starą kiełbasę i jej nie wyrzygał tylko powstrzymywał się różnymi sposobami żeby wytrzymać. Trucizna jest w środku ale na zewnątrz jest poprawnie. No ma to sens?

Byłem tylko zszokowany jak łatwo niektórym przychodzi niszczenie drugiego człowieka znad klawiatury.
ja osobiście nie zauważyłam żeby ktokolwiek Cię niszczył czy krytykował. To sama prawda bez otoczki i zbędnego ubierania w miękkie słówka. Zacznij pracę nad swoimi emocjami a alkohol nie będzie Twoim wrogiem tylko stanie Ci się obojętny. Jak na razie to manipulujesz sprytnie słówkami ale kogo? Tylko siebie oszukując się ciągle. To jest tylko i wyłącznie Twoja bajka. Żona jak zrozumiałam wypisuje się powoli z tej bajki i uważam że robi bardzo słusznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kaja123, jeśli chodzi o to co napisałaś na temat używania straszaka, czyli wszywki albo tabletek, to owszem masz dużo racji - nie jest to żadne leczenie, bo zgodzę się również że alkoholizm to w jakimś sensie choroba emocji. Ale musisz przyznać chyba że sam fakt nie picia alkoholu, nie upijanie się jest już dużym postępem, w każdym razie na pewno z punktu widzenia bliskich alkoholika. Moim zdaniem pierwszym i najważniejszym krokiem jest odstawienie alkoholu i trzeźwość. Potem prawdopodobnie powinno się poddać terapii, dotrzeć do przyczyn picia, czyli uciekania od realu itd. I tym samym uwolnić się od potrzeby picia.

Kilka lat temu mieszkałem w Irlandii i tam właśnie trafiłem do poradni uzależnień, przez rok widywałem się z terapeutką, która zaleciła mi branie disulfiramu i przekonywała mnie że to jest najlepszy sposób na uwolnienie się od alkoholu. Nie idealny, ale jednak najskuteczniejszy. Mówiła mi że sama terapia czy spotkania AA są jak najbardziej wskazane, jednak nic nie daje takiej pewności jak disulfiram. Generalnie była zdania że być może powinienem brać ten lek do końca życia, aby mieć pewność że nie będę pił, i jednocześnie uczęszczał na terapię i pracował nad sobą, cokolwiek to ma znaczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

depas, mam nadzieję, że u Ciebie to tylko jakiś niepokojący, przejściowy kryzys. Ale dlaczego? Co się dzieje? Przecież jesteś jedną z bardziej świadomych siebie osób na forum. Poza tym czytałam, że wreszcie trafiłeś na dający dobre efekty mix prochów, wydawało mi się że wszystko zmierza ku lepszemu. Wyszedłeś z niejednej opresji, a teraz… :( Co jest grane?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kaja123, alkoholizm to w jakimś sensie choroba emocji.

alkoholizm to przede wszystkim choroba emocji a nie w jakimś sensie. Alkohol jak inne środki zmieniające nastrój wpływa na stan emocjonalny. Przestaniesz pić = przestajesz się znieczulać ale co z tego skoro boli dalej? Jak długo można wytrzymać bez znieczulenia nie naprawiając tego co boli? Odstawianie % i terapię powinno zaczynać się jednocześnie a nie jak to napisałeś potem prawdopodobnie poddać się terapii. Dlaczego prawdopodobnie? Przede wszystkim!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bianka78, mam w sobie wroga, który co jakiś czas popycha mnie w stronę autodestrukcji, niszczenia wszystkiego co dobre i zdrowe. Dziesiątki razy już to przerabiałem, po każdym epizodzie zdrowienia, poprawy samopoczucia, lepszej kondycji, robiłem coś bardzo głupiego żeby to zepsuć. Tak jakbym nie był w stanie zaakceptować tego, że może być dobrze i normalnie. Jakbym nie dawał sobie prawa do szczęścia. Przerabiałem to na terapii i wychodzi na to, że mam w sobie ogromne, ukryte poczucie winy za pewne rzeczy, które właśnie objawia się tym pędem do autodestrukcji. Dlatego wcale nie byłem zaskoczony że kiedy udało mi się z lekarzem znaleźć fajnie działający miks, musiałem zrobić coś naprawdę głupiego żeby to zniwelować. Czy to piciem, czy ponownym nachodzeniem aptek po legalne używki, nieważne, byle się zniszczyć. Niby z biegiem lat jest lepiej, kiedyś ciąłem się, między innymi, już tak skrajnych rzeczy nie robię. A jednak, co jakiś czas załącza się tryb self-destruct i płynę.

 

kaja123, co mogę powiedzieć, znów masz rację. Tylko jak wielokrotnie uzmysławiał mi terapeuta, ja boję się i uciekam od terpii, boję się zmian na lepsze i tego że może być normalnie. Mimo to zapewnia mnie że jeśli się przyłożę, mam szansę na normalne życie w przyszłości, bez autodestrukcji i całego tego bagna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×