Skocz do zawartości
Nerwica.com

Witam wszystkich:)


asikl

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich forumowiczów,

Postanowiłam wreszcie o siebie zawalczyć. Uswiadomiłam sobie, że żyję w jakimś innym świecie. Ze nic nie jest tak jak powinno być. Boję się o przyszłość, że nie dam sobie rady. Moje życie nie miało tak wyglądać a nie mam siły wprawić w ruch machinę zmian. nie mam siły robić nic, czuję się bezradna. Wolałabym nie być. Najgorsze jest to, że cały czas mam wrażenie, że przecież powinnam sobie dać radę, że histeryzuję, że przecież inni mają gorzej....ale ja już nie mam siły..... Bardzo chciałabym się z kimś tym podzielić, ale nie mam z kim. Nie mam sumienia obciążać najblliższych moimi problemami.Przecież powinnam poradzić sobie sama, ale nie mam siły już.... Jak mam powiedzieć o moich problemach np Mamie, która ma tyle swoich własnych? Wiem, że bedzie się martwić.... Z jednej strony chcę to z siebie wywalić, chcę żeby ktoś się mną zaopiekował, bo nie mam już siły....a z drugiej powiedzenie komuś o tym powoduje u mnie taki stres, że nie wiem czy się odważe....Za tydzień idę do lekarza- drugie podejście w życiu- pierwsze kilka lat temu zakończone fiaskiem.... Może tym razem się uda.... Trzymajcie się i do poczytania na forum. Będę tu szukać pocieszenia, nadziei, innych zbłąkanych dusz...

Asikl

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj ^^

 

Mam bardzo podobnie jak Ty :C to chyba jest wada empatii, kiedy nie chce się komuś narzucać i zawalać swoimi problemami :C Trzymam kciuki za wizytę u lekarza!

 

Dzięki Esu,

Wada empatii... no coś w tym jest.... czyli nie ja jedyna na świecie tak mam..... Jak sobie z tym radzisz?

Lekarza boję się jak cholera, chociaż wiem ze to głupie. Boję się, że nawet psychiatra weźmie mnie za wariatkę, chociaż wiem,że to skrajnie nieracjonalne podejście....Eh.... zapętlam się we własnych pokręconych myślach....

Pozdrawiam cieplo

asikl

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki Esu,

Wada empatii... no coś w tym jest.... czyli nie ja jedyna na świecie tak mam..... Jak sobie z tym radzisz?

Lekarza boję się jak cholera, chociaż wiem ze to głupie. Boję się, że nawet psychiatra weźmie mnie za wariatkę, chociaż wiem,że to skrajnie nieracjonalne podejście....Eh.... zapętlam się we własnych pokręconych myślach....

Pozdrawiam cieplo

asikl

 

Zawsze sobie tak to tłumaczę, że jak ktoś jest empatyczny to zamiast wczuć się we własne potrzeby nasiąka potrzebami innych i ciężko się uwolnić od tego głosu. W sumie ja kiedyś pomagałam wszystkim, każdego wspierałam i czułam się szczęśliwa. To była taka moja ucieczka przed własnymi problemami. Do tego wierzyłam, że te wszystkie osoby kiedyś przyjdą i mi pomogą. No cóż, mocno się zawiodłam ech. W zasadzie to jest nasza wina, bo dajemy innym ludziom znak, że nie potrzebujemy wsparcia, i oni nie pomyślą, że moze coś się za tym kryć. Myślę, że w pewnym momencie we mnie problemy zaczęły narastać. Wręcz "gniłam" nimi od środka. Plus czułam się tak jakbym hamowała w sobie krzyk. Czasami znalazłam osoby, które chciały słuchać, chociaż to też nie wystarcza na dłuższą metę. Czasami potrzeba działań. A Twoja mama wysłucha Twoich problemów? Wiesz, że jest osobą, która nagle zainteresuje się tym? Bo to też trzeba znaleźć odpowiednią osobę, która będzie chciała słuchać. Mi jest ciężko mówić o problemach, zawsze muszę miec do tego odpowiednie miejsce, bo łzy płyną. Plus sama pewnie wiesz, że nie tak łatwo zacząć mówić. Więc jeśli wiesz, że Twoja mama jest odpowiednią osobą to odważ się i powiedz co Cię dręczy. Czasami tak bywa, że osoby obok nawet nie zdają sobie sprawy, że może coś Cię męczyć. Spróbuj być nieco egoistyczna. Ja po wielu przyjaźniach itp dochodzę do wniosku, że człowiek zawsze jest zdany na siebie. Inni mogą mu radzić, ale to on nas zależy czy dane słowa wprowadzimy w działanie. Sama wiem jakie to trudne, ale jak powiesz co Ci leży na duszy, co dręczy, wypłaczesz to czy wykrzyczysz, a moze wyszepczesz to poczujesz się lżej.

 

Co do lekarza to mam identycznie. Dlatego od pół roku walczę ze sobą, aby zadzwonić do psychoterapeuty. Też się boję, że jak powiem na głos o swoich problemach to zabrzmią one głupio i banalnie :C że okaże się, że sobie coś wymyśliłam, albo wyolbrzymiłam. Ale myślę, że jak jest jeden powód, poważny to on rodzi masę innych i tych cięższych i w zasadzie takie pierdoły, które wydają się niczym, ale strasznie kują w serce. Ja w takich chwilach próbuję nie myśleć he. Dziwne to, ale np jak mam zadzwonić (nienawidzę dzwonić do ludzi, jakiś strach mnie ogarnia) to wtedy jakby zamykam wszystkie myśli, wszystkie te, które krzyczą mi jak się boję i żebym to odsunęła. Skupiam się na działaniu, nie myślę, łapie telefon, naciskam numer i już! stało się! wiadomo co innego jak pójście do lekarza, bo wtedy jest oczekiwanie, ale próbuj odciąć od siebie te wszystkie wątpliwości, skup się na tym, że idziesz tam, aby porozmawiać i tyle. Może do tego czasu zawal sobie czas. Zajmij się czymś tak, abyś nie miała chwili, aby zacząć się tym dręczyć. Zawsze tez próbuję mówić sobie: Kobieto, idziesz i robisz! Ile można siedzieć i się użalać! Dorosła jesteś! - tylko z przekonaniem :)

Mam nadzieje, że chociaż trochę pomogłam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki @Esu,

No tak potraktować pójście do lekarza w sposób profesjonalny. Tak właśnie zrobiłam i nie było tak źle. Myślę, że mi bardziej potrzebna będzie psychoterapia niż leczenie farmakologiczne. Okazało się, że nie mam jako takiej depresji, tylko jakieś gówno co się nazywa chorobą dwubiegunową, czyli w skrócie: stany lękowe depresyjne połączone z momentami euforii. Po lekach jest lepiej, ale mam wrażenie, że to lepiej jest sztuczne i nakręcone przez chemię, no ale tak ma być. Po zwiększeniu dawki dostalam gorączki i wysypki, więc pewnie będzie zabawa od początku. Ech to nie jest grypa co przechodzi po tygodniu. Myślę, że jest tak jak mówisz, trzeba podejsć do sprawy chłodno i w razie możliwości bez emocji, jakby rozmawiało się o innej osobie..... Ciężkie to ale nie ma chyba wyjście.... Będzie lepiej nie??

Mamie jeszcze nie powiedziałam, trochę się boję. Może przyjdzie odpowiedni czas i się odważę. Nie potrafię jeszcze. Ona zrozumie, ale będzie się martwić. Wiem, że to głupie, ale na razie nic na siłe. Za dużo by mnie to kosztowało...

Przepraszam, że tak wartościową wypowiedzi od Ciebie pozostawiłam bez odpowiedzi tak długo, ale musiałam to wszystko ogarnąć jakoś, przespać się z tym. Przepraszam, że skupiam się na razie na sobie. Muszę się do forum przyzwyczaić. Na razie po lekach chodzę trochę jak automat, ale może tak musi być? Mętlik w głowie trochę mam. Na psychoterapię się zapisałam dopiero na czerwiec, ale tak to jest gdy chce się skorzystać z bepłatnej. Nie wiem czy to dobry pomysł,ale ciężko mi inaczej....będzie dobrze, może to wszystko się naprostuje. Dziękuję jeszcze raz i przepraszam za cisze, wiem, że to nieelegancko.

Pozdrawiam i powodzenia- Byłaś u lekarza już? pewnie tak dzielna jesteś przecież!!

asikl

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×