Skocz do zawartości
Nerwica.com

Depresja a związki/miłość/rozstanie


Rekomendowane odpowiedzi

już nie jestem w tym samym punkcie. dziś się wszystko okaże. ma mi dac odpowiedź co dalej będzie... może w końcu się wszystko ułoży...

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 5:56 pm ]

i może wróci do mnie. i będzie dobrze... może tym razem coś zrozumiał... i już nie będzie mnie tak traktował.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Akurat. Tu już się oszukujesz. Będzie dobrze przez kilka dni... A potem jeszcze gorzej. To równia pochyła-albo natychmiast się z niej zabierzesz, albo będziesz się turlać na dół. Czy warto?

Jeśli uda mu się zmienić-życzę Wam szczęścia. Niestety, byłoby to piękne-a fabuła telenowel rzadko się sprawdza w życiu.

Mam nadzieję, że ta historia nauczyła Cię choć tyle, by wymagać dla siebie szacunku i nie kończyć swego życia na jednej osobie.

Trzymaj się cieplutko. Naprawdę, chciałabym by ta historia była happyendem... I może się nim stać, jeśli pozwolisz sobie na więcej egozimu w związku. Nie rób nic na siłę. I nie daj się więcej szantażować.

I skrobnij czasem, jak u Ciebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, to już było na tym forum tyle razy pisane... Nie można kochac kogoś prawdziwą miłością, jeśli nie kocha się siebie. Pozwól mu wrócić, jeśli zerwie te kontakty, usunie numery. Inaczej zgotujesz sobie piekło. Masz prawo by Cię kochał i szanował-musi godzić się z Twoimi, nie tak wielkimi warunkami. Inaczej będzie to parodia związku... Zażądaj takiego traktowania jakie jesteś gotowa sama okazać. I okazuj samej sobie taką wyrozumiałość, jaką dajesz mu. W ogóle przelej swoje uczucia na siebie-odkryj na ile Cię stać.

A jeśli się nie zgodzi-przelejesz dziś wiele łez. Jutro pewnie też. Ale to doświadczenie zahartuje Cię. Wielu ludzi musi przeżyć rozstanie. I to często po znacznie dłuższym stażu. Najlepiej by było, gdybyś go symbolicznie pochowała. I obiecała sobie nie ekshumować.

3maj się, tulę mocno.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jednak niczego się nie dowiedziała... jak spytałam się czy przyjdzie do mnie porozmawiac o tym powiedział że nie ma czasu. i nic więcej się nie dowiedziałam. nie odpisuje na esy, nie odbiera telefonu, nic. powiedział tylko że jest zajęty i ma coś tam do roboty... i że pogadamy jutro... :( kolejna doba niepewności...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Będę brutalna.Dziewczyno!Prosisz o rady i pomoc,ale z tego co czytam Ty wciąż swoje.Każdy dobrze Ci życzy i radzi,ale Ty z tego nie korzystasz .Moim zdaniem sama nie wiesz czego chcesz.Dopóki nie zrobisz porządku w swojej głowie i z tym brutalem to nikt z tego forum nie będzie Ci w stanie pomóc.Wiem,że miłość nie wybiera,ale sama powinnaś wyciągnąć wnioski z tego jak ten facet Cię traktuje.Czy tak postępuje osoba,która Cię kocha,grożąc bronią czy choćby spotykając się z innymi dziewczynami za Twoimi plecami?Sama sobie odpowiedz na to pytanie.Mam nadzieję,że w końcu pójdziesz po rozum do głowy.Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli on twierdzi, że nie ma dla Ciebie czasu i nie chce się z Tobą kontaktować choćby przez SMS-y, to widać, że chyba nie za bardzo się Tobą interesuje (poza tym, sam fakt umawiania się z innymi dziewczynami w trakcie "związku", już o tym świadczy). Ciężko jest do końca stwierdzić, czemu on wciąż wraca i ucieka od Ciebie jak bumerang, ale może w pewnym sensie jest mu Cię jakoś szkoda i dlatego definitywnie Cię nie zostawia. Ja oczywiście wiem, że brzmi to okrutnie, kiedy powie się, że robi tak być może z jakiegoś rodzaju litości, ale nie jest to niestety do wykluczenia. Powiem Ci, że w całej tej historii, tylko jedna rzecz jest jak na razie najbardziej pewna: Im dłużej będziesz się go usilnie trzymała, tym bardziej emocjonalnie Cię skrzywdzi. Nie wydaje mi się też, żeby kiedykolwiek był w stanie pojąć, co Ci robi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

więc już się wszystko wyjaśniło... nie wrócimy do siebie bo on ma taką pracę że niedługo będzie musiał wyjechac na 3 miesiące bo ta firma w której pracuje będzie budowała obwodnicę Augustowa. a poza tym też niedługo prawdopodobnie jadą gdzieś na mazury na jakiś czas bo mają tam zlecenie na jakieś ogrody itp. i powiedział że to bez sensu się wiązac skoro tyle czasu go nie będzie. a ja mu nie ufam. i on powiedział że też by go zjadły tam głupie myśli i zazdrośc. więc nie będziemy razem. ale powiedział że chce się ze mną spotykac tak jak kiedyś, w każdej wolnej chwili. i że koleżanki będą. w sumie to nie mogę mu zabronic bo nie jesteśmy razem. jak teraz zaczęłam o tym myślec to w sumie jestem w punkcie wyjścia bo wtedy też nie byliśmy razem, spotykaliśmy się codziennie i były te koleżanki... ale zgodziłam się na to... ważne że jest przy mnie. może będzie dobrze...

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 12:01 am ]

viper_88

a co do tej litości... to nie wiem czy tak jest. jak mu powiedziałam że to koniec i żeby więcej do mnie nie przyjeżdżał, to on pierwszy poprosił o spotkanie. mówił że nie może beze mnie wytrzymac i że cały świat mu się zawalił jak mu powiedziałam że to koniec. tylko wg mnie to puste słowa bo gdyby aż tak mu zależało to olał by te koleżanki... jak tak się nad tym zastanawiam to może robi to z przyzwyczajenia? byliśmy ze sobą 2 lata. spotykaliśmy się codziennie. to może dlatego.... nie wiem... wiem tylko że go kocham. i modlę się żeby teraz się wszystko ułożyło. może w końcu zrozumiał jak mnie rani...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czegoś tu nie rozumiem.Nie jestescie razem,ale codziennie się spotykacie.On z Tobą ale i z innymi.Przedtem też nie byliscie razem,ale piszesz że byliście ze sobą 2 lata.Jedno drugiemu zaprzecza.Skoro od początku wiedziałaś że są inne to po co się na to godziłaś?Kompletnie się gubisz w tym co piszesz,nie dziwię się teraz że w uczuciach też.Nadal uważam,że żle ulokowałaś swoje uczucia,sama ukręciłaś na siebie tego bata od samego początku.Przykre ale prawdziwe

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sama nie wiem dlaczego tutaj weszłam...nie wiem czy potrzebuje pomocy...jedna rzecz mnie do tego skloniła, mianowicie wczoraj zobaczyłam pewnego czlowieka...siedział przy stacji metra euston w Londynie, bardzo padało...on nie był sam-miał obok siebie psa...uwierzcie mi-jeszcze nigdy nie widziałam tak mądrych psich oczu...nieważne....ważne jest to co poczułam. możecie sie smiać, ale bardzo chciałam sie z nim zamienić....bo właśnie w tej chwili poczułaqm sie najbardziej samotnym człowiekiem na ziemii, on w tym deszczu mial swojego psa i mial z kim podzielic sie swoja kurtką...a ja....mam 27, od roku jestem mężatka i czuję, że ziemia zapada mi sie pod nagami...popełniłam tyle błędów...małżeństwo mi sie rozsypuje, bo ja dopiero teraz widzę to co powinnam zobaczyc rok temu....a mianowicie, że nie da sie nikogo uszczęśliwić na siłę, że moje marzenia nie koniecznie musza byc marzeniami drugiej osoby...problem polega na tym że moj mąż nie chce odejść od swoich rodziców, a ja nie jestem w stanie żyć z jego matką...bo to jets osoba , z którą nie da sie żyć...wiem co mówie..wiedziałam o tym przed ślubem ale chciałam tego bo bardzo kochałam mojego męża...tak to ja dążyłam do ślubu, choć czułam że on nie jest do końca przekonany...liczyłam że jakos to będzie....ale nie jest...wyjechaliśny do anglii żeby zarobic na własny dom...wyjechaliśmy bo ja tego chcaiałam, bo ja mam taka a nie inną wizję rodziny....on tego nie chciał, bo on ma swój dom ....dom rodzinny i nie chce z niego odejść....a teraz???jesteśmy bardzo daleko od siebie....nie rozmawiamy, nie wspieramy sie.....kłóxcimy siew cxiągla...teraz dokładnie widze jak bardzo nasze plany różnią sie od siebie...mój mąż ma do mnie żal i ma tez żal do siebie...czuje sie rozdarty między mna a swoimi rodzicami, których zpostawił..a ja???sama nie wiem co czuje...czesem chce odejść ,ale nie wiem dokąd, czasem nie wyobrażam sobie rozstania...mam w sobie pustke....kładę sie każdego wieczoru obok czlowieka którego kocham i czuję sie smotna...nie mam celu nie mam marzen, boje sie nadchodzących dni...prosze nie oceniajcie mnie- ja sama wiem co zrobiłam źle.może ktos wie co moglabym zrobic żeby ocalic siebie i swoje małżenstwo, żeby nie krzywdzic juz siwebiwe i jwego

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:oops: musiałabyś podjąć trud, aby zaakceptować jego MATKĘ ( dla wielu facetów MAMA - to bardzo ważna osoba; spróbuj z nią porozmawiać, aby i Ona wyszła ci naprzeciw, polubiła Cię, jak coś kupisz zapytaj czy Jej się to podoba, a najlepiej pójdźcie razem na zakupy)

JESLI NIE :oops::oops::oops:

 

to młode małżeństwo - powinniście mieć wspólne zainteresowania i pracować na swój nowy dom- porozmawiaj z nim- że chcecie 'uwić sobie własne gniazdko' - na to nigdy nie jest za późno; po to tam pracujesz!!!

 

JEśLI NIE :oops::oops::oops::oops::oops::oops:

 

jesteś młoda i rozwiedź się bo taka egzystencja nie ma sensu, znajdziesz kogoś dla siebie lub będziesz sama i stworzysz sobie dom dla siebie; POD WARUNKIEM< że nie macie dzieci<

 

DECYZJA NALEZY DO CIEBIE :roll::roll::roll::roll::roll::roll::roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

/hej.

 

Mam problem. Wydaje mi się, że depresję wywołało u mnie rozstanie z dziewczyną. Było to jakiś rok temu. Nie ma problemu, to już historia, ale od tego czasu mam silne objawy depresji.

 

A jak twierdził Freud, Depresja to silne poczucie utraty czegoś przekierowane do wewnątrz.

 

Czy sądzicie, ze konfrontacja, spotkanie z nią i pogadanie przy piwie coś pomoże. Czy też żyć dalej swoim życiem i dbać po prostu o obecny związek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

spróbuj powiedzieć sobie: czuję się zdradzony, oszukany, czuję się podle, jest mi z tym cholernie źle. Powiedz to nam , sobie, wykrzycz to! Jeśli masz ochotę bądź wściekły, płacz, krzycz!

może to będzie dobry , pierwszy krok. A potem zastanów się czy chcesz JEJ to powiedzieć, i czy wogóle warto.

Nie spalaj się w tym, kochaj swoją kobietę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moczymordka ma dobry pomysł.

Wiem jednak po sobie, że mogę o czymś nie myśleć tylko kiedy sprawa zostanie wyjaśniona do końca. Problem w tym, że nie ze wszystkimi ludżmi da się konkretnie pogadać. Jeśli masz pewność, że będzie z Tobą szczera, to idż do niej i powiedz co czujesz i powiedz, że robisz to dlatego, żeby Ci ulżyło.

Teraz masz bliską osobę i jeśli Ci na niej zależy to nie pozwól by przeszłośc zniszczyła coś na prawdę wartościowego.

Powodzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×