Skocz do zawartości
Nerwica.com

Całkowite wyzdrowienie- walka i nie poddawanie się


inna123

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich tutaj na forum. Chciałam opisać Wam swoją historię. Mam nadzieję, że przynajmniej jednej osobie to coś pomoże.

Zacznę od początku. Od dziecka byłam strasznie nieśmiała. Wszystkim się przejmowałam, uważałam, że wszystko to moja wina. W podstawówce i w gimnazjum miałam mało koleżanek, nie miałam takich prawdziwych przyjaciół. Stresowałam się każdym wystąpieniem. Źle się czułam w szkole. W liceum było najgorzej. Na początku pierwszej klasy myślałam, że będzie dobrze, że poznam ciekawych ludzi ale się myliłam. Koleżanka z którą siedziałam w ławce okazała się po jakimś czasie bardzo fałszywa, wyśmiewała się ze mnie z innymi osobami z klasy. Nikt mnie nie brał na poważnie. Każdy pogadał tylko przez chwilę, a potem szedł do innych 'lepszych' osób. Czułam się bardzo samotna. Początek 3 liceum wielki stres, bo matury. Czułam się tak bardzo źle, że postanowiłam, że nie przystępuje do matury, nawet nie chciałam kończyć klasy. To był najgorszy moment. Nie potrafiłam się na niczym skupić, miałam w głowie pełno myśli. Miałam problemy ze wszystkim- z robieniem zakupów, z rozmową z rodzicami, z wykonywaniem najdrobniejszych czynności. Cały czas siedziało w mojej głowie coś takiego, czego nie umiałam się pozbyć. Przez jakiś czas chodziłam do psychologów, brałam nawet leki. Jednak zrezygnowałam z tego wszystkiego, bo zamiast pomagać tylko mnie ogłupiało. To nie było dla mnie.

Moim hobby jest gra w siatkówkę i właśnie wtedy gdy było najgorzej, zaczęłam bardzo często na nią chodzić. Na początku strasznie się czułam, bo wydawało mi się, że wszyscy się na mnie patrzą i mnie obserwują. Raz źle odbiłam piłkę i byłam zła przez cały trening. Ale im częściej chodziłam na siatkówkę, tym było coraz lepiej. Tam na boisku zapominałam o problemach przynajmniej na trochę. Mogłam się wyżyć i przynajmniej przez moment skupić na czymś uwagę.

Następnym takim krokiem było to, że zaczęłam robić wszystko co mi nie wychodziło. A że prawie wszystko mi nie wychodziło to miałam trochę do roboty. Zaczęłam w domu zmywać, sprzątać, robić ciasta, wychodzić z domu nawet jeśli nie było okazji- tak po prostu pochodzić sobie. Starałam się jak najwięcej czasu spędzać z ludźmi. I nie myślcie, że nie miałam z tym problemu, bo strasznie się bałam. Ale z dnia na dzień robiłam więcej, mniej się bałam.

Moja przygoda tak się skończyła, że przystąpiłam do matury, zdałam ją, w międzyczasie zrobiłam prawko, zostałam nawet przyjęta na studia i teraz jestem studentką. Rok temu byłam pewna, że żadna z tych rzeczy mi się nie uda, że stchórzę. A jednak się nie poddałam, walczyłam o siebie, bo wiedziałam, że jak się poddam to przegram życie. Miałam nerwicę, depresję a jednak jakoś się tego pozbyłam i to nawet szybko. Pamiętajcie jeśli tylko będziecie w coś mocno wierzyć i działać w tym kierunku to wszystko jest możliwe! Nie można się tylko poddawać, bo wtedy już nic nie będzie miało sensu.

 

Dla tych, co są ciekawi co teraz u mnie to tak: Chodzę na studia, przed studiami byłam na 3 spotkaniach integracyjnych (odważyłam się). Na studiach poznałam mnóstwo fajnych ludzi, z którymi bez problemu rozmawiam. Czuję się tam dobrze i z przyjemnością chodzę na zajęcia. Jestem pogodną osobą, żartuje z innymi, lubię poprawiać ludziom humor. Najlepsze określenie to będzie po prostu, że jestem SZCZĘŚLIWA.

I wam też tego życzę. Dacie radę!! Tak samo jak i ja :)

 

U mnie wielkim krokiem do wyzdrowienia było znalezienie swojej pasji i oddaniu się jej w całości. A także próbowanie tych rzeczy co mi nie wychodziło-do skutku. Mam nadzieję, że trochę pomogłam.

 

Pozdrawiam wszystkich.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo pozytywnie się zrobiło ;) Super, że udało Ci się przezwyciężyć swoje lęki. Naprawdę dużo daje próbowanie tego, czego się boimy. Kiedyś strasznie stresowały mnie np. rozmowy telefonicznie, załatwianie czegokolwiek, ale później rozpoczęłam staż i siłą rzeczy musiałam rozmawiać z ludźmi i telefonicznie, i twarzą w twarz, znalazłam się wśród nowych osób i stałam się trochę odważniejsza. Nieważne, czy wolimy rzucić się na głęboką wodę, czy działać metodą małych kroków - ważne, żeby pokonywać swoje słabości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×