Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy miłość jest przereklamowana? Nie istnieje?


Gość Strzyga

Rekomendowane odpowiedzi

majaks, nie czuję się facetem bo usłyszałem na swój temat kilka rzeczy, które mnie zdruzgotały.

Ja mam jakieś obawy przed związkami teraz. Zegar biologiczny tyka a ja jestem sam i w sumie chciałbym coś z tym zrobić ale na razie nie umiem. Mojej ex wybaczyłem i życzę jej wszystkiego najlepszego w kolejnym etapie jej życia. Wybaczenie jest bardzo ważne, bo tak jak napisałaś bez tego nie da się pójść dalej.

Teoretycznie powinienem być już gotowy na zmiany w moim życiu ale nadal nie jestem. Dziwne, co?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

SadSlav, mnie to jakoś nie dziwi, każdy ma swój rytm, postępowanie wbrew niemu na dobre raczej nie wychodzi. Poza tym przecież zmiany w Twoim życiu nastąpiły, to chyba godzenie się z nimi jest trudne. Ja jeszcze tego nie zrobiłam i mimo, że też mam ciśnienie, że w tym wieku to już powinnam rodzinę zakładać albo chociaż mieć na nią jakieś widoki, to postanowiłam dać sobie tyle czasu ile potrzebuję. Zająć się sobą.

To były przemyślane z jej strony słowa?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

majaks, tak, chociaż jak zauważyła, że się wziąłem za siebie i jakoś idę do przodu, mówiła mi że to nieprawda i żebym wrócił do niej. Co najmniej dziwne to było z jej strony. Ale było już za późno z wielu względów. Pokręcona historia...

Jak słyszę ludzi z pracy, że mają mężów, dzieci, rodziny, i są w moim wieku to mam wrażenie, że przez to gdzie się znajduję, jestem zacofany, niedojrzały. A ja nawet nie wiem czy się nadaję do wychowywania dzieci...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

SadSlav, a nie prosiła Cię jak byliście razem żebyś coś zmienił, nie rozmawialiście wcześniej na ten temat? Sytuacja wydaje mi się podobna do mojej i spojrzenie na nią oczami faceta jakoś dobrze na mnie wpływa :)

Staram sie nie patrzeć na innych ludzi, wiem że mają rodziny, dzieci i w jakiś sposób im tego zazdroszczę, ale tak się składa, że moja siostra niedawno urodziła i jak z nią rozmawiam to ona zazdrości mi swobody :) postanowiłam wykorzystać ten czas maxymalnie, zrobić rzeczy na które wcześniej mi go brakowało. Myślę, że sam fakt że zastanawiasz się nad tym czy nadajesz się do wychowywania dzieci stanowi o Twojej dojrzałości, mnóstwo ludzi tego nie robi a później ich potomstwo siedzi na tym forum ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

majaks, pewnie, że prosiła. Tylko że pod koniec wolała ze mną pograć wspólnie na konsoli niż szczerze porozmawiać. Do końca mi nie wierzyła, że mam depresję, myślała że mam wymówkę z różnych powodów. Bo tak mi wygodniej podobno wygodniej. Ale na depresję zapadałem od dawna a jej mocne słowa tylko się do tego przyczyniały. Chciałem się zmienić ale z wielu powodów wtedy nie mogłem (brak pracy, beznadzieja) a potem doszedł koniec związku do kolekcji. Zresztą nagle oczekiwała ode mnie dziwnych rzeczy, których wcześniej od niej nigdy nie usłyszałem ani nie wyczytałem z jej dziwacznych zachowań. Ogólnie bardzo pokręcona sprawa, a nie opowiedziałem nawet 20% wszystkich moich perypetii...

Co do bycia samemu, to pewne plusy są - to prawda. Nie jestem od nikogo uzależniony w pewien sposób. Robię co chcę, gdzie chcę i z kim. A wcześniej nie mogłem bo jej chora zazdrość spowodowała, że zamykałem się w sobie. W sumie w pewien sposób jej obecność źle na mnie wpływała ale dopiero teraz to zauważam.

Czy ja wiem czy moje zastanawianie się co do dzieci jest dojrzałe? Inni nie myślą tylko działają i rzucają się w wir rodziny. Nie uważam to za plus na moją korzyść.

A z innej beczki: masz cały czas kontakt z tym, któremu nie możesz wybaczyć?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

SadSlav, często niestety tak jest, że ludzie depresje z lenistwem mylą, ja nadal uczę swoją rodzinę że to jednak spora różnica. Mam jakąś taką dziwną zdolność, że jak z kimś jestem to te złe rzeczy widzę jasno i wyraźnie, a jak tylko się rozstajemy to zostają same dobre co utrudnia mi tylko dojście do siebie. Ostatnio widzieliśmy się miesiąc temu, straszny błąd z mojej strony bo byłam już całkiem nieźle pozbierana a nagle wszystko się rozpadło i znów muszę się podnosić. A Wy utrzymujecie kontakt??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

majaks, dokładnie. Łatwo pomylić lenistwo z depresją. W moim przypadku tak właśnie było.

Kontaktu z nią nie mam od prawie dwóch miesięcy. Czasami korci żeby zadzwonić po przyjacielsku i spytać się co tam u niej ale na dobrą sprawę te działania nie mają sensu. W sumie martwię się o nią z kilku powodów i chyba właśnie dlatego chciałbym zadzwonić ale będzie lepiej jeśli tego nie zrobię.

Miesiąc temu jak go zobaczyłaś odżyły dobre wspomnienia czy odnowiły się rany? Umiesz mu wybaczyć?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

SadSlav, a dlaczego przyjacielski telefon nie ma sensu? Mega bym chciała, żeby on zadzwonił, ale może to tylko pogorszyłoby sprawę. Nie potrafię mu wybaczyć, nie życzę mu źle ale dobrze też jakoś nie bardzo. Chciałabym, ale jest we mnie tyle żalu, że nie potrafię. Właśnie to spotkanie wszystko mi popsuło, do tego czasu byłam pewna swojej decyzji i całkiem nieźle sobie radziłam. Zbudowałam to na jego słowach, z których podczas tego spotkania się wycofał. Zostałam z niczym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

majaks, przyjacielski telefon do niej już nie ma sensu, bo ona raczej nie chce ze mną utrzymywać kontaktu. Sam już nie wiem czy dlatego, że wciąż coś do mnie czuje, ma kogoś innego czy mnie nienawidzi. W każdym, razie nie dzwonię. A znam ją i wiem, że ona nigdy tego już nie zrobi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

majaks, przyjacielskie relacje z byłymi wychodzą tylko w dwóch przypadkach: żadna z osób nie czuje już pociągu fizycznego do tej drugiej albo oboje kogoś mają i są z nimi na tyle szczęśliwi, że można się już tylko przyjaźnić. Chociaż po co się przyjaźnić z byłymi skoro ma się najważniejsze - miłość? Tak to widzę.

A jak ja się z tym czuję? Muszę się przyzwyczaić. Porozmawiałbym sobie z nią chętnie o wielu sprawach: jak się czuje, co tam w pracy słychać, jak jej rodzina i czy mama się dobrze czuje. Ale powinienem uszanować to, że nie chce mnie słyszeć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

SadSlav, dużo w tym racji, choć przyjaźń z byłymi jak już naprawdę wygasną wszystkie uczucia to bardzo fajna sprawa. Zawalczyłam o nią w odpowiednim czasie i dziś się cieszę, gdybym odpuściła zostałabym z niczym. Właśnie to przyzwyczajanie się najgorzej mi wychodzi, łapie się na tym że często jak coś fajnego sie dzieję mam odruch żeby wziąć fon i zadzwonić. Dopiero po chwili przychodzi myśl, że nie bardzo mam juz do tego jakiekolwiek prawo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

SadSlav, dużo w tym racji, choć przyjaźń z byłymi jak już naprawdę wygasną wszystkie uczucia to bardzo fajna sprawa. Zawalczyłam o nią w odpowiednim czasie i dziś się cieszę, gdybym odpuściła zostałabym z niczym. Właśnie to przyzwyczajanie się najgorzej mi wychodzi, łapie się na tym że często jak coś fajnego sie dzieję mam odruch żeby wziąć fon i zadzwonić. Dopiero po chwili przychodzi myśl, że nie bardzo mam juz do tego jakiekolwiek prawo.

Też tak mam cały czas. Jak zobaczę śmieszny filmik, usłyszę fajną piosenkę albo coś dziwnego mi się przydarzy to chciałbym zadzwonić, podzielić się tym z nią. Ale jednak tego nie robię. To chyba w sumie dobrze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

majaks, wiem, że ona tak może mieć. Zresztą przestaliśmy odzywać się do siebie w specyficznym i ważnym dla nas czasie. To byłaby data naszej kolejnej rocznicy bycia ze sobą... Ale tak jest lepiej bo wyrządziliśmy sobie dużo krzywd i nie ma sensu wracać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

majaks, nie sądzę. Bagaż wspólnych doświadczeń (niekoniecznie tych dobrych, bo w końcu z jakiegoś powodu związek się rozpadł), rozgrzebywanie dawnych ran i pamięć o przykrych chwilach. Ja sobie jednak tego nie wyobrażam. Wiem, że to by u mnie nie wypaliło, ona była baaaardzo pamiętliwą osobą i potrafiła mi po latach takie pierdoły wypominać, że nie mieściło mi się to w głowie.

Ale w Twoim przypadku może być przecież zupełnie inaczej. Wyobrażasz sobie, że mogłaby się udać taka reaktywacja?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

SadSlav, nie wiem, codziennie o tym myślę i nie znam odpowiedzi. Byłoby mi łatwiej gdybym była pewna w którą stronę chce pójść. Czasami mi sie wydaję, że chciałabym wrócić do tego co było, czasami że tęsknię za nim tylko dlatego, że miałam w głowie wizję wspólnego życia. małżeństwo, rodzina, te sprawy. Boje się zaczynać znów od zera. Ja nie jestem pamiętliwa, nie wypominam, czasami potrzebuję więcej czasu żeby wybaczyć, on też raczej taki jest. Może mogłoby się udać. nie wiem. Nie masz wątpliwości?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

majaks, dzisiaj już nie mam. Zdaję sobie coraz większą sprawę z tego, że przy niej nie potrafiłem być w pełni sobą. Może widziałaś się ze mną tylko jeden raz i jeszcze dobrze mnie nie znasz ale jestem dość otwarty w rozmowie. Wcześniej byłem zdecydowanie bardziej zamkniętym w sobie człowiekiem, nie byłem taki wygadany, zepchnięty w introwertyzm. Tłamsiły mnie jej ograniczenia, oczekiwania w stosunku do mnie, jej spojrzenie na świat i fakt, że nie lubiła ludzi. Ja lubię ludzi ale dopiero teraz siebie lepiej poznaję od tej strony.

Zakładam, ze Ty nie miałaś podobnych problemów w swoim związku? Nie jesteś pamiętliwa? Myślałem, że wszystkie kobiety tak mają :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

SadSlav, hmmmm u mnie bylo chyba trochę podobnie, on nigdy nie lubił moich znajomych, ciągle ich krytykował - swoich nie miał w ogóle. zawsze byl negatywnie nastawiony do moich pomysłów, mojej terapii, długo musiałam go do wszystkiego przekonywać choć po czasie byl bardzo zadowolony. miedzy nami byla jakaś chora rywalizacja, on nie mógł sie pogodzić z tym ze więcej zarabiam, mam mieszkanie itp. choć ja nigdy na ten temat nic mu nie mówiłam, ech długo by opowiadać.

nie jestem pamiętliwa, choć bardzo tego nie lubię. ludzie czasami wypominają mi pół życiorysu a ja nie mogę sobie przypomnieć jednej krzywdy od nich doznanej, slaby układ :P

 

Sprawiasz wrażenie bardzo otwartego, przynajmniej ja Ciebie tak odbieram po jednym spotkaniu :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

majaks, tak, staram się być otwarty, jakoś lepiej się z tym czuję, jestem bardziej sobą, to mi sprawia frajdę, czuję się z tym luźniej. Przedtem nawet sprośnego kawału w towarzystwie nie umiałem opowiedzieć.

Ona też ze mną rywalizowała, a to nic dobrego. Twierdziła np, że jestem za głupi żeby wykonywać pracę taką jaką ona wykonuje, choć nie robiła nic specjalnego. Ja wtedy pracowałem akurat na kasie w markecie bo nic lepszego złapać nie mogłem.

 

Przy tej rozmowie zdaję sobie sprawę jak bardzo źle na mnie wpływała ta znajomość. Była na swój sposób toksyczna. Społecznie przeżywałem regres. Na końcu podochodziły jeszcze gierki w wywoływanie zazdrości, czepianie się wszystkiego, wygadywanie dawnych spraw... Cieszę się, że to definitywny koniec.

 

Wiesz, w dzisiejszych czasach kiedy kobiety robią karierę, dla faceta kwestia finansów może w niego uderzać, ale w sumie nie to powinno być przecież najważniejsze w związku.

 

Jestem gotowy do nowej drogi i dobrze mi z tym. Mam nadzieję, że u Ciebie ten cięższy okres też minie i nastąpi przełom - pogodzenie się z przeszłością, czego bardzo Tobie życzę :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

SadSlav, też mam taką nadzieję, choć dziś właśnie jak wracałam od Was dostałam wiadomość od niego. Ma jakieś wyczucie, jak tylko mam lepszy dzień postanawia się odezwać. Totalnie nie wiem, jak mam na to reagować.

 

Dużo nad tym myślałam, wiesz skąd w związku bierze się rywalizacja?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

majaks, jak dla mnie z chęci podbudowania własnego ego. Nie jestem jakimś specjalnie pewnym siebie gościem ale mam inne podejście i nigdy bym czegoś takiego nie zastosował. Może też z chęci zwrócenia uwagi na pewne rzeczy.

 

Rozumiem, że owa wiadomość nie wpłynęła na Ciebie dobrze?

A w Twoim przypadku skąd wzięła się rywalizacja?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×