Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwy mnie... zjadły.


Mezus

Rekomendowane odpowiedzi

Serio...

To. że mam nerwicę lękową- to wiem.

To, że staram się ją okiełznać "zielonym"- taką decyzję podjąłem.

To, że próbowałem psychoterapią, ale ją po kilku spotkaniach przerwałem- moja własna decyzja, nie wiem czy słuszna.

 

Ale z przerażaniem obserwuję, co się dzieje ze mną fizycznie.

Jeden plus dodatni- z wagi ok 100 kg, przy wzroście 185 w oka mgnieniu zszedłem, niecałe 2 miesiące, do 85. Kłania się stres, który apetytowi raczej nie pomaga. Jest to także efekt problemów żołądkowych- jestem na doskonałej, niestety, drodze do wrzodów, których pierwsze objawy mam już za sobą.

Efekt?

Poza tym, że makabrycznie źle śpię, mając z samym zasypianiem problemy, co dotychczas nie miało miejsca, widzę, jak spada mi siła, wydolność, ja na to mówię "nie mam mocy".

Praca fizyczna, która kiedyś nie stanowiła wyzwania, teraz powoduje, że po chwili mam zadyszkę, a i tak nawet część "zadania" nie wykonałem...

Noszenie czego, czasami praca zawodowa mnie zmusza do takiego wysiłku- nie dość, że nie podniosę przedmiotu o wadze np 80-90 kg, co jeszcze niedawno nie stanowiło niemożliwego, dziś "miękki w nogach" się robię przy 60 kg, to po chwili czuję jak moje tętno szybuje w kosmos, zaczynają mi mroczki przed oczami latać.

 

Tak, pamiętam, że mam niewiadomego pochodzenia nadciśnienie, ale nigdy wcześniej aż tak "pary" mi nie brakowało.

Dziś dłuższy rodzinny spacer, piękna pogoda, wypad za miasto- a ja po przejściu może 1 km czuję, jakbym w maratonie przebiegł cały dystans.

 

Najgorsze jest to, że tak naprawdę stress nie opuści mnie, teraz głupio zabrzmi, oby jak najdłużej- długa historia.

Ale coś muszę wymyślić i nie wiem, szukać istniejących lub nie schorzeń fizycznych, czy jednak szukać wytłumaczenia w permanentnym stresie?

W sumie to cholera wie, co lepsze..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cozicozicozi

 

z badań, to mi już chyba tylko spirometria została. Tak, znakomita większość nie tylko zrobiona, ale i w porządku.

 

kotek em

 

Jednak, coś mi się wydaje, że to nie "tylko" choroba, która się pesel nazywa...

Odnoszę wrażenie i szukam teraz potwierdzenia, że ryjąca się psyche zabiera za sobą także ciało. I to nie "tylko" poprzez różne objawy psychosomatyczne, ale także siłę, moc, wydolność, itp...

 

Co niestety ma jeszcze jedno następstwo- ogólny "tumiwisizm" powoduje, że mimo świadomości potrzeby ruchu i nadrobienia sprawności fizycznej, nie mam mobilizacji i siły, żeby zacząć uciekać do przodu, zanim czy głowa, czy pesel doprowadzi do końca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×