Skocz do zawartości
Nerwica.com

Myśli samobójcze


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

no ale jakie jest wyjście z tej fatalnej sytuacji? ja się go upatruje w na pozór gimbusowskim powiedzonku: są we mnie dwa wilki jeden zły drugi dobry, którego bede karmić ten będzie większy, czy jakoś tak to szło, a jeszcze innymi słowy, podążaj za dobrem unikaj zła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podziwiam tych wszystkich ludzi, którzy się nie przejmują trudami życia czy tam przejmują w nie wielkim stopniu. Znam trochę ludzi, którzy są nadal optymistami pomimo tego, że ze względu na wszystkie problemy, czasem nawet mocno uniemożliwiającymi życie mogli by być skrajnie zdołowani ale nie są. Widać w nich miłość do życia, do innych i radość z drobiazgów, nawet z codziennych rutynowych czynności, widać w nich tą siłę życiową, "zdrową duszę". Często też są to wrażliwe osoby ale takie, których nie ogarnęła pustka ze względu na to wszystko. Co ja był dał, żeby być na ich miejscu. Mnie diabeł już dawno duszę zabrał... Są też ludzie nie wrażliwi, mający wszystko i wszystkich gdzieś, tacy to dopiero dobrze się mają. Część ich filozofii jest dobra bo pozwala pełniej cieszyć się życiem, jednak jeżeli wpadną w zbytnie samouwielbienie mogą okazać się nie złymi skurwielami. Najbliższa mi niedościgniona jeszcze filozofia jest taka, żeby nie przejmować się niczym, mieć wszystko gdzieś ale w tym sensie żeby nie brać wszystkiego do siebie. Zdrowy egoizm jest potrzebny ale tak jak mówiłem nie mogę całkiem tego opanować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

abrakadabra xx, a może te osoby, które pomimo problemów potrafią się cieszyć życiem, dlatego takie są ponieważ owe problemy na to wpływają, dzięki czemu potrafią dostrzec szczęście, które tak rzadko im dopisuje. Myślę, że to jest najwłaściwsza i najbardziej godna poszanowania postawa.

 

Jeśli chodzi o mnie to jestem kimś w stylu co ma wszystko gdzieś, jednak wbrew pozorom jak to opisałaś, wygląda to u mnie inaczej, nie jestem raczej szczęśliwa z tego powodu, raczej obojętna na wszystko, chyba lepsze to niż bycie nieszczęśliwą...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio jak zacząłem medytować przez kilka dni nachodziły mnie myśli samobójcze

Rysunek - Samobójstwo z Powodów Finansowych.

W sumie to lepiej się zabić niż być niedożywionym i odciętym od netu. Ale jaka będzie przyszłość jeszcze nie wiem. Może się obędzie bez.

 

Dziewczyna mi mówi, że jak z nią zerwę, to ona się zabije, bo beze mnie ona nie potrafi żyć. Ja jej nie kocham, mam jej dość, i w ogóle nie cierpię. Seksu nie ma. Inne kontakty seksualne raz na kilka miesięcy. Nie ma o czym z nią pogadać, jest nudna, wolałbym być sam. Każe mi się ubierać tak jak ona chce, bo jak się ubiorę po swojemu to "ona nie będzie mieć ochoty". Albo że nie będę prawdziwym mężczyzną, bo prawdziwy facet musi chodzić w garniaku.

Zerwij ze swoją dziewczyną. Niech się zabije. Ona zasługuje na śmierć.

ZOd134Il.png

Rysunek - Nędzny garniturzysta otrzymuje swą należność

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No bo dobrych psychiatrów jest mało. Kiedyś trafiłam na taką psychiatrę, co mnie o mało nie wykończyła lekiem niedostosowanym do moich dolegliwości somatycznych. Po tym epizodzie na długi czas zraziłam się do psychiatrów w ogóle. W małych miastach jest ciężej z psychiatrami, wiem też z doświadczenia, ale może akurat jakoś trafisz na w miarę normalnego. Jak coś będzie nie tak z leczeniem, to zawsze można przerwać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No bo dobrych psychiatrów jest mało. Kiedyś trafiłam na taką psychiatrę, co mnie o mało nie wykończyła lekiem niedostosowanym do moich dolegliwości somatycznych. Po tym epizodzie na długi czas zraziłam się do psychiatrów w ogóle. W małych miastach jest ciężej z psychiatrami, wiem też z doświadczenia, ale może akurat jakoś trafisz na w miarę normalnego. Jak coś będzie nie tak z leczeniem, to zawsze można przerwać.

Mieszkam w małym mieście. Jest jeden psychiatra, niby opinie mówią, że dobry. Ale kto tam wie. Albo trafię na normalnego, albo mnie wykończy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lekkie życie (niekoniecznie zewnętrznie bo ktoś może mieć zewnętrznie ciężej niż drugi ale i tak się wewnętrznie czuć lekko i beztrosko) nie woła o usprawiedliwienie...ja niestety jestem na etapie rozpaczliwego poszukiwania jakiegoś usprawiedliwienia dla mojego życia, jakiegoś głębszego sensu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zaczął się czerwiec i moje lęki znów powrociły, szczególnie te dotyczące śmierci. Jakoś tak mam, że jak zaczyna się czerwiec, to we mnie coś umiera - inni się cieszą, że ciepło, słonko, kolory, a ja coraz bardziej zapadam się w sobie. Mimo zmniejszania leków i jakieś nadziei na zakończenie kolejengo ataku depresji, to w mojej głowie rodzą się kolejne mysli samóbojcze: teraz wiem, że to zrobię, nie wiem tylko kiedy coś we mnie pęknie. Jakoś zawsze moje próby samobójcze wypadały w czerwcu, nie wiem, co w tym miesiącu jest

Boję się powiedzieć lekarzowi, że te myśli mnie przerażają, bo są coraz silniejsze, że mam szufladę pełną tabletek, które znów zaczynam chomikować. Chyba nie mam w nikim oparcia: mąż nie widzi niczego poza swoją pracą, nawet nie wiem, jak mam z nim rozmawiać. Dobija mnie to, że nie mogę mieć dzieci, a to jedyne co mi chodzi po głowie, mogę myśleć tylko o tym, i tak kółko się zamyka. Czasami mam ochotę powiedzieć mu, że pozwalam mu odejść, niech znajdzie szczęście gdzie indziej. Może o to chodzi, żebym wyszła i zaczęła wszystko od nowa, może w tym jest sens.

Przepraszam, że tak się rozpisałam, ale nie mam z kim pogadać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zaczął się czerwiec i moje lęki znów powrociły, szczególnie te dotyczące śmierci. Jakoś tak mam, że jak zaczyna się czerwiec, to we mnie coś umiera - inni się cieszą, że ciepło, słonko, kolory, a ja coraz bardziej zapadam się w sobie. Mimo zmniejszania leków i jakieś nadziei na zakończenie kolejengo ataku depresji, to w mojej głowie rodzą się kolejne mysli samóbojcze: teraz wiem, że to zrobię, nie wiem tylko kiedy coś we mnie pęknie. Jakoś zawsze moje próby samobójcze wypadały w czerwcu, nie wiem, co w tym miesiącu jest

Boję się powiedzieć lekarzowi, że te myśli mnie przerażają, bo są coraz silniejsze, że mam szufladę pełną tabletek, które znów zaczynam chomikować. Chyba nie mam w nikim oparcia: mąż nie widzi niczego poza swoją pracą, nawet nie wiem, jak mam z nim rozmawiać. Dobija mnie to, że nie mogę mieć dzieci, a to jedyne co mi chodzi po głowie, mogę myśleć tylko o tym, i tak kółko się zamyka. Czasami mam ochotę powiedzieć mu, że pozwalam mu odejść, niech znajdzie szczęście gdzie indziej. Może o to chodzi, żebym wyszła i zaczęła wszystko od nowa, może w tym jest sens.

Przepraszam, że tak się rozpisałam, ale nie mam z kim pogadać.

Hej sonka. Z gory przepraszam za ten post ale musze to napisac. Gdzie mialas oczy jak wybieralas tego faceta, no powiedz gdzie. Czy kobiety naprawde nie potrafia juz wybierac normalnych facetow. Co zwiazek to tylko praca i kasiora, brak uczuc wyzszych. Ostatnia parka nawet podrozy nie miala, fotografa, video, urlopu - nic bo trzeba kase chomikowac- a kasy maja od groma i ciut ciut. Napisze moze i dosadnie : widzialy oczy co braly. Pewnie nie jednemu odmowilas, lamiac tym samym serce. A ile opowiesci slysze @moglam byc z Andrzejem, a wybralam ciebie itp itd@.

Zlozylas przysiege malzenska to sie mecz az do smierci. Jednoczesnie zycze duzo zdrowia, mam nadzieje ze sie jakos ulozy Tobie, bo na meza juz za pozno i nie oszukujmy sie on zawsze taki byl, a Ty bylas slepa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po próbie samobójczej (150mg alpry i flaszka) leżałem 2 dni w zwykłym szpitalu po czym po prostu kazali mi iść do domu. To tak jakby powiedzieć: "Chciałeś się zabić, normalka, możesz już iść". Zero pomocy psychologicznej, wróciłem do domu i siedziałem kilka dni sam w pokoju. Co za kraj...

 

Jak się później okazało wyczytałem gdzieś, że ta dawka jest o wiele, wiele za mała żeby umrzeć, ale fazę miałem przez tydzień.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

abrakadabra xx, to bardzo dziwne, że nie zostałeś skierowany na obserwację do oddziału psychiatrycznego. Zbagatelizowali tak poważną sprawę jak zagrożenie życia. Nie mogę uwierzyć, że są jeszcze w Polsce szpitale z takim podejściem, przecież ich też obowiązują jakieś procedury w takich przypadkach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×