Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pogorszenie NN po sobotniej tragedii


Milutki

Rekomendowane odpowiedzi

Nie interesuję się polityką, a z żadną z osób, które zginęły w Smoleńsku nie łączy mnie jakikolwiek związek, a mimo to czuję, że z dnia na dzień ma to coraz większy i gorszy wpływ na moją nerwicę natręctw.

Niby nie przeżyłem tego wydarzenia osobiście, ale z każdą chwilą czuję ciągle rosnące napięcie, niepokój, chęć ucieczki ... Nie jest to nic konkretnego co bym mógł nazwać, tylko jakieś nowe i nieokreślone lęki.

Dzisiaj już trzeci dzień i mam już taki poziom natręctw (czynności), że zupełnie nie mogę nad sobą zapanować...

 

Czy ktoś z Was ma to samo ? Jeżeli tak, to jak sobie radzicie ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czesc, mam podobnie

trafiłam na to forum szukając w internecie jak zawsze odpowiedzi na pytanie "co mi jest"

od soboty, czyli od chwili kiedy dowiedziałam się o katastrofie samolotu prezydenckiego dzieją się Ze mna dziwne rzeczy, nie wiem czy to tylko przypadek czy obudzona podświadomość zaczęła tak niszczyć mi normalny dzień.

Otóż jak siedze mam co jakiś czas wrażenie że coś we mnie jakby "faluje" , siedząc na fotelu nie siedzę normalnie tylko bujam sie na nim chwije huśtam aby tego nie odczuwać, czasem takie jakby "tąpnięcie" w którym łapie się nagle czegoś bo myśle ze spadne, nie utrzymam równowagi, w czasi tego ataku szybciej serce bije, chociaż ogólnie tez mam puls przyspieszony bo z reguły ponad 90.

co mi jest bo umieram ze strachu, że to coś w mózgu, albo inna śmiertelna choroba

nie przestaje czytać o tej katastrofie, dręczą mnie od soboty koszmary lęki no i te objawy

niby widze ok ale jakoś tak inaczej

ogólnie jestem wrażliwa na "trupy" i takie systuacje jak ta ostatnia

co myślicie , czy wywołał to we mnie lęk przed śmiercia, której panicznie się boje i tych robaków, które mnie obsiądą po ...????

 

dodam ,że często dopadały mnie duszności miałam badane serce wyszło ze ok, że na tle nerwowym

dziś boje wyjść z pracy do sklepu obok bo myśle ze na pewno coś mi się stanie:-(

poki co nie radZe sobie i nie wiem czy to po sobocie czy coś nowego mną zawładnęło

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To są efekty celowych ataków na morale Narodu dokonywanych przez media i polityków po katastrofie.

Po prostu, politycy/dziennikarze robią wszystko by swoją osobistą traumę przenieść na cały Naród i by pogrążyć wszystkich w rozpaczy.

Efekt jest taki, że co wrażliwsi ludzie popadają w depresje, nabawiają się lęków, inni są przygnębieni, mniej wydajnie pracują, są mniej uważni, przez co zwiększa się ryzyko wypadków, itd.

Ogólnie rzecz biorąc, cała ta kampania szerzenia rozpaczy nie przynosi niczego dobrego.

 

Z tego co widziałem w szkole, to zdrowi ludzie podświadomie się przed tym bronią gromadząc się w grupki, wygłupiając się i opowiadając dowcipy.

 

Moja rada:

Nie czytajcie o tym, wyłączcie telewizję, radio, itd.

Jeśli nie musicie, nie wychodźcie z domu dopóki nie znikną reklamy rozpaczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To są efekty celowych ataków na morale Narodu dokonywanych przez media i polityków po katastrofie.

 

Eee chyba troszkę nadinterpretacja.........media są po to ażeby informować, mają funkcję opiniotwórczą - ale od ciebie zależy co i kiedy będziesz oglądał. Ja wcale nie oglądam tv, raz, dwa dziennie czytam art na portalach informacyjnych a i tak w sobote i niedzielę, wczoraj z resztą też czułam się gorzej, przybita, smutna, zła - i nie mają tu nic do rzeczy żadni dziennikarze i politycy - tylko ogrom tragedii, setki ofiar pogrążonych w prywatnej żałobie i to jak wiele cennych żyć się zakończyło.

 

To chyba normalne, jesteśmy troszkę bardziej wrażliwi na otaczający nas świat i boimy się.......

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To zależy jak kto odbiera. Generalnie, massmedia, reklamy rozpaczy, itd. przemawiają do emocji poprzez symbolikę, ton głosu reporterów, itd.

Całość dość łatwo jest zracjonalizować, szczególnie jak ktoś nie jest fanem polityków. Gorzej z zaraźliwymi emocjami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sorrow, hmm może część jest na pokaz, ale zważ, że większość dziennikarzy znało osobiście prawie wszystkie osoby które leciały tym samolotem, wielokrotnie z nimi rozmawiali, przeprowadzali wywiady pewnie masa rozmów była off the record, znali się od wielu wielu lat......- jak to zrobić, żeby nie przekazać takich emocji które tobą targają?

 

Dlatego ja nie oglądam tv, tekst jest dla mnie bardziej "bezpłciowy" a jak widzę jak ktoś się wypowiada załamującym się głosem i ma świeczki w oczach to zaczynam, czuć to samo. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Śmiertelniczka: u mnie też nie wywołało to wielkich przeżyć, no ale za to "wylazło" w postaci niezwykle nasilonych natręctw.

 

Pewnie dlatego, jak pisali Sorrow i linka, że oprócz samych informacji, otrzymujemy wiele przekazów niewerbalnych, z których nie zdajemy sobie sprawy, a które jednak silnie wpływają na nasze emocje. A przy sporej dawce takich przekazów człowiek (zwłaszcza wrażliwy) zaczyna czuć inną rzeczywistość, nieprzyjazną, pełną niepokoju, którego nawet nie potrafi nazwać.

Miejmy nadzieję, że to tylko chwilowe i nie utrwali się w naszych umysłach.

 

Widziałem zachowanie kolegów w pracy podobne, jak pisałeś Sorrow o szkole.

Ja w ogóle miałem obawy przed przyjściem do pracy w poniedziałek, a tu jakby nigdy nic wszyscy sobie pracują, a nawet bardziej na luzie rozmawiają o głupotach. To pewnie była ich obrona przed tym wszystkim.

A u nas - nerwicowców metodą odreagowania są objawy, które przy tej dodatkowej porcji lęków po prostu się nasilają.

 

A czy nie sądzicie, że zwiększenie lęków może wynikać też z tego, że podświadomie odczuliśmy, że obniżyło się nasze - i tak niewysokie - poczucie bezpieczeństwa ? Bo skoro mógł wydarzyć się tak nieprawdopodobny wypadek, to równie dobrze możemy spodziewać się wszystkiego, tzn. jeszcze gorszych rzeczy... I teraz podświadomość każe nam temu zapobiec, tzn. natręctwami "przebłagać" przyszłość, żeby jednak to nie nastąpiło ???

 

Zgadzam się, że chyba najlepiej zredukować do minimum oglądanie i słuchanie o tym wszystkim i wrócić do swoich bardziej pozytywnych spraw. Co wcale nie oznacza, że jesteśmy niewrażliwi na tragedie. Raczej to, że będąc obciążeni swoimi problemami, nie chcemy jeszcze dodatkowych trudnych przeżyć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A czy nie sądzicie, że zwiększenie lęków może wynikać też z tego, że podświadomie odczuliśmy, że obniżyło się nasze - i tak niewysokie - poczucie bezpieczeństwa ? Bo skoro mógł wydarzyć się tak nieprawdopodobny wypadek, to równie dobrze możemy spodziewać się wszystkiego, tzn. jeszcze gorszych rzeczy... I teraz podświadomość każe nam temu zapobiec, tzn. natręctwami "przebłagać" przyszłość, żeby jednak to nie nastąpiło ???

Czemu nieprawdopodbny? Dlatego, że gadające głowy z telewizji wydają się nietykalne? To, że przy całej swojej władzy ponoszą niższą odpowiedzialność niż zwykły cieć, nie znaczy, że są nietykalni dla Śmierci.

 

Zgadzam się, że chyba najlepiej zredukować do minimum oglądanie i słuchanie o tym wszystkim i wrócić do swoich bardziej pozytywnych spraw. Co wcale nie oznacza, że jesteśmy niewrażliwi na tragedie. Raczej to, że będąc obciążeni swoimi problemami, nie chcemy jeszcze dodatkowych trudnych przeżyć...

W sumie nawet nie dlatego, że nie jesteśmy niewrażliwi, tylko dlatego, że jesteśmy wrażliwi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czemu nieprawdopodbny? Dlatego, że gadające głowy z telewizji wydają się nietykalne? To, że przy całej swojej władzy ponoszą niższą odpowiedzialność niż zwykły cieć, nie znaczy, że są nietykalni dla Śmierci.

pisząc "nieprawdopodobna" mam na myśli bardzo małe prawdopodobieństwo, że zaszło tyle połączonych okoliczności, w takiej skali i z udziałem tylu i takich ludzi...

to po prostu nie mógł być PRZYPADEK - zbyt dużo rzeczy się na to złożyło

miało się zdarzyć i zdarzyło się

może to jakiś znak dla nas ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cześć

wydaje mi się, że owszem - mogło to wywołać takie objawy, jeżeli jesteś podatna na tego rodzaju stresy jak to wydarzenie

ja takie "tąpnięcia" czasem odczuwam przy zasypianiu, raczej chwilowo i nie przeszkadza za bardzo

 

Ale zdaje mi się, że Ty masz typowo lękową nerwicę,

może napisz o tych problemach na forum: Zaburzenia >> Nerwica lękowa

(bo tu gdzie napisałaś są ludzie mający nerwicę natręctw, a to trochę inne zaburzenie)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czemu nieprawdopodbny? Dlatego, że gadające głowy z telewizji wydają się nietykalne? To, że przy całej swojej władzy ponoszą niższą odpowiedzialność niż zwykły cieć, nie znaczy, że są nietykalni dla Śmierci.

pisząc "nieprawdopodobna" mam na myśli bardzo małe prawdopodobieństwo, że zaszło tyle połączonych okoliczności, w takiej skali i z udziałem tylu i takich ludzi...

to po prostu nie mógł być PRZYPADEK - zbyt dużo rzeczy się na to złożyło

miało się zdarzyć i zdarzyło się

może to jakiś znak dla nas ?

To nie był przypadek. To był bardzo prosty związek przyczynowo-skutkowy.

Była bardzo zła pogoda i ważna uroczystość. Prezydent miał tendencje do zaniedbywania w pośpiechu bezpieczeństwa (raz już uniknął śmierci w Gruzji tylko dlatego że pilot stanowczo odmówił lotu w strefę zakazu lotów do lotniska które byłoby bliżej stolicy za co zresztą potem miał problemy) no i skończyło się na tym, że polecieli tam gdzie im wielokrotnie odradzano lecieć, jeszcze przed odlotem.

W zasadzie to było tak łatwe do uniknięcia że nic tylko wyciągnąć z tego lekcję na przyszłość.

 

Na takie numery mogą sobie pozwalać politycy jak sterują państwem i swoimi decyzjami "tylko" rozwalają ekonomię, społeczeństwo, stosunki międzynarodowe, itd. bo im nikt za to nic nie zrobi. W przypadku ryzykowania własnym życie coś takiego już coś takiego nie przejdzie. Prawa natury są nieubłagalne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Proponuję dywagacje polityczne odepchnąć na bok, a skupić się na nerwicy :?

Powiem Wam jak to było ze mną.

Nerwicę natręctw miałam ok.8 lat temu, wyleczyłam ją, choć na pewno nie do końca, bo chociaż zazwyczaj czuję się naprawdę normalnie to co jakiś czas mam jej nawroty.

U mnie większy niepokój zaczął się już od czwartku/ piątku. W sobotę przeraziłam się tą katastrofą( nie była mi ona obojętna na pewno, szczególnie dlatego, że szanowałam tych ludzi). Przez 3 dni byłam bardzo smutna i zszokowana. Jednak paradoksalnie, uważam, że przez to, że przejęłam się tak jak inni tą tragedią, nie czułam za bardzo swoich niepokojów, tylko ten normalny, związany z tragedią( a to było dużo bardziej znośne uczucie). Następnie we wtorek mój lęk się trochę nasilił. Najgorsze jednak przyszło przedwczoraj i trzyma mnie do dzisiaj. Mówię, że rzadko mam nawroty choroby( ok.co kilka miesięcy), zazwyczaj są one do zniesienia. Jednak teraz czuję ten niepokój cały czas, nie ginie on kiedy idę na studia( no dobra, tak leciutko), co zazwyczaj miało miejsce przy innych natręctwach. Towarzyszy mi całe dni i sprawia, że na nic nie mam ochoty, nic mnie nie cieszy, myślę tylko o tym.

Ja myślę, że takie wydarzenia zazwyczaj nasilają tą straszną chorobę, nawet jeśli Ty bezpośrednio tego nie przeżywasz. Myślę, że nawet gorzej jest, jeśli nie okazujesz emocji, nie obchodzi Cię niby to. Nie ma wtedy tego upustu emocji i uderzają one pod inną postacią. Ja wiem, że w okresach, kiedy miałam natręctwa i działo się wtedy coś niedobrego( np. ktoś poważnie zachorował) to nie działało to tak, że nagle przestawałam myśleć o sobie i skupiałam się na problemie. Wtedy te emocje, którymi normalnie "darzyłabym" ten wymierny, ludzki problem kumulują jeszcze bardziej ten mój irracjonalny lęk.

Tak więc wiem, że takie sytuacje mogą nasilać NN.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Śmiertelniczka: u mnie też nie wywołało to wielkich przeżyć, no ale za to "wylazło" w postaci niezwykle nasilonych natręctw.

 

 

No właśnie wywołało, ale w środku, nie wyraziły się one na zewnątrz jako uczucia/ emocje, więc musiały wyskoczyć jako natręctwa... ;-)

Może warto tym emocjom pozwolić się wyrazić - pogadać z kimś, popłakać (nie na siłę oczywiście...), po prostu się posmucić....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie najbardziej dobiło to, że ktoś na górze zadecydował za mnie, że mam być w żałobie. W zasadzie większość czasu obsesyjnie o tym myślałem.

Szczególnię, że zauważyłem, że w zasadzie zdrowi ludzie, których spotykałem wcale nie byli w żałobie tylko starali się normalnie żyć i wykonowywać swoje funkcje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

JA mam ten sam problem. Od tygodnia czuje się tak źle, że już nie daje rady. Milion natręctw na sekundę. Dzisiaj na terapii o tym rozmawiałam. No i to oczywiście nie chodzi o sam wypadek, tylko o mnie. Ta sytuacja po prostu w jakiś sposób hmmm uruchomiła, pobudziła we mnie ukryte problemy psychiczne. Np. właśnie ten, że czuje się tak, jakby mi narzucali żałobę i kazali rozpaczać. A ja w ogóle tak nie czuje.I tu jest konflikt, bo uważam, że to, co czuje jest złe i powinnam czuć tak, jak mi każą i jak pokazują w tv. To taki jeden przykład.

Tak z ciekawości znów tu zajrzałam, czy będzie cos na ten temat i prosze. Znowu się okazuje, że nerwicowcy reagują dokładnie tak samo ( albo podobnie) na pewne rzeczy.

 

:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Was Wszystkich,

zaglądam tu co jakiś czas, choć piszę dopiero po raz pierwszy. Ja do soboty radziłam sobie naprawdę dobrze. Od soboty zaczęłam zadręczać się myślami. Najpierw czy może to co się stało nie było moją winą, choć nie wiedziałam nawet kto, gdzie i kiedy leci, potem przypomniałam sobie jakieś natręctwo sprzed kilku lat, potem kolejne, potem doszło nowe.. Moim problemem są właśnie myśli, które po okresie spokoju potrafią uderzyć ze zdwojoną siłą.. A wszystko zaczęło się jak miałam 13 lat. Teraz mam 24 :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przestańcie się zadręczać, dajcie spokój, skupcie się na sobie, na sobie czyli wsłuchajcie się w siebie tak naprawdę. Z dala od tych wydarzeń, przestancie oglądać TV bo to pogarsza tylko nastrój i w ogóle umysł. Wyciszcie się, skupcie na sobie, na WŁASNYCH myślach, nie czyichś, mediów w ogólnie pojętej perspektywie. Wyłączcie Tv, radio, jakiegolwiek wiadomości/sieczkę i słuchajcie SIEBIE

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sorrow, nie obwiniaj mediów o to, że masz, czy że ktoś ma nerwice. Trudne sytuacje czy specjalne wydarzenia jak widać też się przytrafiają i będą przytrafiać, nie można innych obwiniać, że o tym mówią. To nie media ci narzucają określone reakcje, ani innym, one zależą od nas samych. Wiadomo, że jak komuś to źle robi, to nie ma co się katować oglądaniem w kółko, ale też nigdy nie uda nam się odizolować zupełnie od świata i nie napotykać trudnych momentów. A może można tą wrażliwość przetworzyć w jakąś wartościową refleksję opartą o ogólnoludzkie wartości? Czyli potraktować nerwicę dojrzałością, taką, na jaką nas stać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak w temacie.

Macie od tej całej żałoby doła, pogorszenie nastroju, pogorszenie nerwicy, depresji, natręctw?

Myślicie o kruchości życia, o śmierci?

Przytłacza Was ten temat?

 

Ja już rzygam tą żałobą szczerze mówiąc. Mój stan psychiczny jest już w rozsypce przez to. Dość mam.

 

A Wy?

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O, nie zauważyłam tego tematu. Dzięki, Linka. Więc nie jestem sama z tym samopoczuciem... To mnie pociesza ;)

Tylko że u mnie NN się nie pogorszyło bo nie mam, chociaż ostatnio nawiedzają mnie jakieś dziwaczne natręctwa których wcześniej nie miałam, i są one bardzo irytujące :? Natomiast mi się NL pogłębiło...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zdecydowanie nie jesteś sama Madziu... :roll: Ja dziś prawie cały dzień spędziłam przed telewizorem oglądając transmisje... Jestem jakby otępiona, ogłuszona tymi ostatnimi wydarzeniami... :roll:

Tak mi strasznie szkoda Marty Kaczyńskiej. :cry: A świętej pamięci państwo Kaczyńscy wydali mi się nagle tak bliscy jakby byli moją rodziną, zawsze tak mam, gdy ktoś umrze, a ja się o tym dowiem, strasznie przeżywam, wpadam w dziwne stany... :(

Przez to wszystko mam podły nastrój, też zaczęłam myśleć o śmierci, że nie da jej się przewidzieć, przygotować na nią... I jaki to wszystko ma sens... Dobrze, że we wtorek mam terapię, bo nie wyrobię. :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×