Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dysmorfofobia - Negatywny odbiór ciała w lustrzanym odbiciu


pitek

Rekomendowane odpowiedzi

Zwykłe przejmowanie się mankamentami nie utrudnia ci w żaden sposób życia,co prawda może je utrudniać,ale tylko na jakiś czas,nie myśli się o nich przez większość dnia,i nie sprawdza się ich w lustrze.

Osoby mało atrakcyjne też mogą zachorować na dysmorfofobie nie jest powiedziane,że na tą chorobę chorują osoby atrakcyjne.

Wydawało mi się, że to dotyczy tylko wymyślonych mankamentów, np. ktoś ma mały nos, a wymyśla sobie, że ma duży. Moje narzekanie na wygląd wszyscy terapeuci ignorowali:( Może nie wspominałam o tym często, ale po pierwsze wstydzę się tego, a po drugie nie lubię się powtarzać. Jeśli zdarzało mi się rezygnować z wyjścia z domu, dlatego że nie podobało mi się jak wyglądam, to chyba jest to poważny problem?

 

Niestety, jeśli rezygnujesz z wychodzenia z domu przez wygląd, to nie zapowiada sie ciekawie. I to beznadziejne ze strony terapeutów, ze ignorowali twoje narzekania. Musisz wziąć pod uwage fakt, ze dysmorfofobia jest jednak mało znanym zaburzeniem i ponoc niektórzy psychologowie nawet nie wiedza o jej istnieniu albo zbyt malo o niej wiedza, bo nie odróżniają jej od zwyczajnych kompleksów. Ale to nie oznacza, ze jej nie masz. Na twoim miejscu poszukałabym jakiegoś dobrego psychologa i jesli okaże sie, ze twoje obawy co do choroby sa prawdziwe, to zacznij terapie. Ponoc im wcześniej tym lepiej...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...nie mam stwierdzonej dysmorfofobii ale wiele rzeczy pasuje do moich zaburzen...nie tylko lustro jest utrapieniem, ja mam potworny lek przed ogladaniem siebie na zdjeciach...juz pare ladnych lat nie widzialam swoich zdjec...na sama mysl o tym robi mi sie niedobrze...moja terapeutka ma nadzieje, ze terapia wiele wyjasni skad moje obrzydzenie sie wzielo...czekam na to z niecierpliwoscia...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Petek, ciężko mówić o jakimś życiu społecznym w moim przypadku. Ciężko nie popaść w izolacje kiedy nie wychodzi sie z domu a jak juz sie wychodzi, to unika sie kontaktu z ludźmi. Dysmorfofobia to nie jedyne zaburzenie z którym się zmagam i nie tylko ona utrudnia mi kontakty społeczne, ale sie do tego znacznie przyczyniła. W moim życiu jest pewna, ważna dla mnie osoba, ale to znajomość przez internet, nic więcej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Larissa Ja tak samo . Mam nerwice depresje i jeszcze na dodatek wygląd kiedyś siostra dobrze mnie skwitowala wyslalem jej zdjecie to powiedziała ze wyglądam jak bezdomny. Odpycham ludzi niestety. Leki tez maja znaczenie w moim wyglądzie chyba mnie zniszczyly szkoda :( Naj gorzej jak wchodzę na silownie to się wszyscy patrza jak na potwora i dlatego odechciewa mi się cwiczyc a musze bo po lekach waze 120 kg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

adel, nie biorę. Kiedyś brałam prozaca, ale nie pamiętam juz jak to było,w każdym razie, nie pomógł mi.

Obecnie nic nie biorę, ale mój psycholog jest dość dziwny, nie jest raczej zwolennikiem leków ale chce znowu bym brała fluoksetynę, tym razem regularnie. Problem w tym, ze nie jestem przekonana i ciągle odkładam wizytę u psychiatry.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety, jeśli rezygnujesz z wychodzenia z domu przez wygląd, to nie zapowiada sie ciekawie. I to beznadziejne ze strony terapeutów, ze ignorowali twoje narzekania. Musisz wziąć pod uwage fakt, ze dysmorfofobia jest jednak mało znanym zaburzeniem i ponoc niektórzy psychologowie nawet nie wiedza o jej istnieniu albo zbyt malo o niej wiedza, bo nie odróżniają jej od zwyczajnych kompleksów. Ale to nie oznacza, ze jej nie masz. Na twoim miejscu poszukałabym jakiegoś dobrego psychologa i jesli okaże sie, ze twoje obawy co do choroby sa prawdziwe, to zacznij terapie. Ponoc im wcześniej tym lepiej...
Nie wiem, jak to ze mną jest, bo takie problemy mogą też wynikać z innych zaburzeń. Jest o tym nawet na początku tego wątku. Ponudzę jeszcze o tym psychologowi przy następnej okazji. I tak teraz jest ze mną dużo lepiej pod względem niż było kiedyś. A jest jakiś rodzaj terapii, który szczególnie się nadaje do leczenia dysmorfofobii?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na rodzajach terapii sie nie znam, ale moja w skrócie wygląda tak, ze mój psycholog mi tłumaczy i pokazuje, jak schematyczne jest moje myślenie, a od czasu do czasu zadaje jakieś ćwiczenie typu patrzenie sie w lusterko od kilku do kilkudziesięciu minut ale rzadko cokolwiek z tych rzeczy robię. Nie potrafię sie przełamać. Ciężki ze mnie pacjent :hide:

 

adel, ja sobie właśnie rady nie daje... ale martwi mnie branie codziennie tabletek, nie wydaje mi się to zdrowe. A o efektach ubocznych nie wspomnę. I moze to zabrzmi absurdalnie, ale kiedyś jak brałam prozaca, to byłam spuchnięta na twarzy co bardzo mi sie nie podobało. Jakbym juz nie miała wystarczająco kompleksów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

adel, 3 lata. Ogólnie to trochę chaotycznie ta terapia wygląda. Zdarzyły mi się przerwy przez niewychodzenie wynikające głównie z braku chęci i lęku. Na ostatniej wizycie doszliśmy do martwego punktu, jakby już nie wiedział co ze mną zrobić a ja nie wiem co zrobić sama ze sobą... ale nie rezygnuje bo dobrze się od czasu do czasu komuś wygadać i wypłakać czy nawet pośmiać, bo mój lekarz to pozytywny człowiek. A u Ciebie jak z tym jest?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Larissa, mam nadzieje, ze tym razem dobrze trafilam, moja pierwsza pani psycholog uparcie twierdzila ze to kompleksy, wymyslala mi jakies dziwne rzeczy do zrobienia, co oczywiscie nie przynioslo zadnej poprawy, bylo nawet gorzej...obecna teraputka naszczesie widzi to wszystko inaczej...powiedziala mi, ze problem jest duzo powazniejszy i na pewno bardziej zlozony...rzeczywiscie zupelnie inaczej wygladaja te nasze spotkania...na dzien dzisiejszy jest totalny regres, tak mi sie przynajmniej wydaje, znowu wrocilam do checi oszpecania siebie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam tak, ze czasami paradoksalnie przybieram obojętna postawę i robię rzeczy których bym nie zrobiła, np. zajadam sie słodyczami kiedy normalnie staram sie tego nie robic, bo wiem, ze wpływa negatywnie na moja cerę... ale później myślę, ze co za różnica, bo i tak jestem brzydka i "łamie" własne zasady. A później sie obwiniam i zaczynam moje rytuały pielęgnacyjne w ramach rekompensaty. Błędne koło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Larissa, chyba bardzo ciezko mi to wyjasnic, wydaje mi sie, ze to pozwala mi rozladowac napiecie zwiazane z odczuwanie tego obrzydzenia wtedy kiedy widze sie np w lustrze, mam chaos w glowie pewnie przez terapie...
Nie jestem pewna, czy dobrze zrozumiałam Twój post, ale wydaje mi się, że mam podobnie do Ciebie. Pisałam o tym tutaj: autoagresja-psychiczna-t53360.html. Czy masz podobnie? Bardzo zależy mi na Twojej odpowiedzi, bo nigdy nie słyszałam, aby ktoś jeszcze miał coś takiego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio na ten temat pojawił się na ten temat artykuł w "Wiedza i życie" (nawiasem mówiąc, jest on dostępny na ich stronie internetowej). Gazetą tą ukochany rzucił mi w łeb, żebym sobie poczytała. Uważam, że zrobił błąd bo to on wspólne z moją matką powinien ten artykuł przeczytać. Ja w porównaniu z nimi wiem co mi jest. I wiem też, że wolałabym z nimi o tym rozmawiać a nie słuchać gróźb w stylu: jak zrobisz to czy tamto to się wyprowadzasz.

 

Ja również unikam wychodzenia z domu, rezygnuje z życia towarzyskiego.

U mnie dysmorfofobia przejawia się tym, że całą swoją uwagę poświęcam na tym "by stać się doskonałą". W odpowiedzi na moje zachowania słyszę: Ale ty zbrzydłaś (nie wiem, czy ma to swoje uzasadnienie czy nie" i tak w koło Macieju. Relacje z bliskimi spierdo***am przez to do reszty....

 

-- 03 sty 2015, 12:36 --

 

Dodam jeszcze, że w marzeniach czy snach (jakże romantycznych) widzę siebie jako osobę wychudzoną (a jakże, to chyba constans) jednak bez ręki, bez włosów która mimo wszystko jest kochana, czuje się potrzebna...

 

 

 

 

Bliscy uważają mnie za skrajną egoistkę, myśląca tylko o sobie, przejmującą się wyimaginowanymi problemami i nie widząca cierpienia innych. Ot, pusta suka ze mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Larissa, mam podobnie, może nie tyle z niejedzeniem słodyczy bo i tak ich nie lubię, ale z wszelkimi próbami poprawy swego wyglądu. nie pójdę do fryzjera, bo i tak we wszystkim mi okropnie, nie pomaluję się, bo i tak wyglądam strasznie... tylko się nakręcam i jeszcze bardziej dołuję

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

milena.ana, ja mam bardzo podobnie, tez poświęcam mnóstwo czasu by "Stac się idealna". Jestem chorobliwą perfekcjonistką i nie akceptuje przeciętności, szczególnie kiedy chodzi o mnie. Wszystko co robię, robię po to, żeby mój wygląd w końcu zaczął pasować do kanonu który sobie nałożyłam. To jest niemożliwe. Wiem o tym, ale nawet ta świadomość nie sprawia, ze przestaje. Ja ciągle próbuje...czuje sie trochę jak mój własny rzeźbiarz. Chce nadać sobie idealną formę. Wszystko to powoduje wieczne napięcie oraz ogromną frustracje. Bo to wieczna walka z samą sobą, brak akceptacji i niezadowolenie. A za tym idzie niska samoocena którą wiecznie próbuje ukryć. Ale wciąż nie mogę się z tego wyrwać.

Z życia towarzyskiego tez zrezygnowałam ale o tym już mówiłam wcześniej.

 

I nie przejmuj się, niech uważają cie za egoistkę. Ja tez czasami usłyszałam, ze jestem powierzchowna. Czasami sama sobie mowie, ze tak jest. Terapeuta powiedział, ze nie jestem powierzchowna, ze to choroba... może powinnaś tez tak na to spojrzeć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Potomkini, z tego co przeczytałam rzeczywiście mam bardzo podobnie, tez jakaś chora cześć mnie dąży do tego żeby wyglądać coraz gorzej, źle, wręcz obrzydliwie. Osobiście wole (choć to pewnie złe słowo) widok siebie w lustrze z bardzo daleka, bliskość mnie przeraza...tez zauważyłam, ze postarzałam się bardzo szybko, kondycja mojej skory, włosów itp. to po prostu tragedia, ja dodatkowo byłam spuchnięta, kompletnie inna ja, wyraz twarzy nie ten...od ponad roku jest lepiej, pewnie leki pomagają i nadzieja na owocna tym razem terapie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja ostatnio znowu mam nasilone myśli o mojej cerze. Czuje sie jakby się pogarszała, jest taka dziwna w dotyku, szara, bez życia... przeraza mnie to. Przeraza mnie patrzenie na siebie w lustrze, czuje się jakby moja twarz miała sie zaraz zapaść. :cry:

adel, ja tez bardzo często wole na siebie patrzeć z daleka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Potomkini, z tego co przeczytałam rzeczywiście mam bardzo podobnie, tez jakaś chora cześć mnie dąży do tego żeby wyglądać coraz gorzej, źle, wręcz obrzydliwie. Osobiście wole (choć to pewnie złe słowo) widok siebie w lustrze z bardzo daleka, bliskość mnie przeraza...tez zauważyłam, ze postarzałam się bardzo szybko, kondycja mojej skory, włosów itp. to po prostu tragedia, ja dodatkowo byłam spuchnięta, kompletnie inna ja, wyraz twarzy nie ten...od ponad roku jest lepiej, pewnie leki pomagają i nadzieja na owocna tym razem terapie.
Jakbym czytała o sobie... Trochę mi ulżyło, że nie jestem jedyna. Moja terapeutka wyglądała na zdziwioną, gdy jej opowiadałam o tym problemie... Wyglądała tak, jakby nie mieściło jej się to w głowie. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej wszystkim

Chyba wiem z czego sie wziela moja erytrofobia . Czyzby z dysmorfobii, ale nie wazne. Mam jedno zasadnicze pytanie. Pierwszy post pisze o przegladaniu sie w lustrze, w takim czy innym sloncu. OK zgadzam sie w 100% ale pytanie brzmi " Jaki moj obraz jest prawdziwy"? Czy to ten kiedy moje odbicie mi sie podoba, czy to ten kiedy mysle ze jestem poprostu brzydki heh ? Prosze odpiszcie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pytanie brzmi " Jaki moj obraz jest prawdziwy"? Czy to ten kiedy moje odbicie mi sie podoba, czy to ten kiedy mysle ze jestem poprostu brzydki heh ? Prosze odpiszcie.

 

A co to znaczy "prawdziwy"? Zgodny z czym? Co do wyglądu i urody człowieka nie ma raczej pojęcia "prawdziwy". Jest tylko "podoba mi się" lub "nie podoba". Twój obraz po prostu jest, a jaki to zalezy od tego, kto na niego patrzy, z jakiej perspektywy, jakie ma poglądy, upodobania, co lubi w innych, a nawet jaki ma dziś nastrój.

Twój obraz po prostu jest. - jaki? Sam nadaj mu wartość taką, jaka pozwoli Ci spokojnie żyć.

 

Podobno uroda jest pojęciem względnym a o gustach się nie dyskutuje. Każdemu podoba sie co innego (na szczęście bo byłoby kiepsko) i chyba tego trzeba się trzymać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×