Skocz do zawartości
Nerwica.com

Przerażająca sala wykładowa


Gość chillchasm

Rekomendowane odpowiedzi

Ot co. Zawalone lata studiów, przez obawę przed spojrzeniem kolegi z grupy. Nigdy nie udało mi się przeboleć choćby pierwszego semestru, a gdybym wziął się w garść już licencjat miałbym za sobą. Opowiem wam pewien schemat mojego studiowania.

Przykładowo:

 

Rano, z wielkim wysiłkiem wstaje na poranne ćwiczenia z matmy, ale cóż to? tramwaj wypełniony po brzegi, w sumie mógłbym się wcisnąć, ale ci wszyscy ludzie... no to poczekam na następny - dobra po dotarciu na wydział oczywiście spóźniłem się.

I teraz zaczyna się myślenie. A co jeśli to nie ta sala? spóźniłem się aż 15 min wszyscy mnie wyśmieją, myślę o tych spojrzeniach i tak z 15-minutowego spóźnienia robi się 40-minutowe, po trzecim papierosie z rzędu myśle sobie - dobra to papierosek i wchodzę!

Jak mam fajki to może jeszcze poczekam na następne zajęcia, nie ma mowy o wejściu w środku ćwiczeń/wykładów, jak nie

to wychodzę i wracam dopiero jutro, z nadzieją, że tym razem się nie spóźnię.

 

Kiedyś widziałem jak dwie koleżanki śmieją się z mojej powagi na twarzy, otóż rzadko okazuję radość w grupie. I to zaważyło na mojej przyszłości na studiach. Wkrótce znów muszę zabrać się za naukę, ale boje się, że znów będzie tak samo, a starzy już wydali tysiące złotych na moje grymasy. Macie jakiś pomysł jak ujarzmić ten strach ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chillchasm, to nie krytyka..wyluzuj,a mojego usposobienia raczej nie znasz :lol:

szkoda mi Twoich rodzicow bo pracujà na te Twoje szkoly ktorych i tak nie konczysz a to smutne;myslè,ze gdybys musial sam zapracowac na te studia i jeszcze siè utrzymac to inaczej bys na to spojrzal.Moze powinienes siè usamodzielnic? myslales o tym?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cóż za paskudne usposobienie,
Czyje? Chyba nie Wovki.. A w takim razie gratulujemy slusznej samokrytyki ;)
dziękuje za uroczą krytykę
Wovka nikogo nie skrytykowala, jestes przewrazliwiony. Poza tym Jej uwaga jest sluszna - chcialbys miec dziecko ktore tzreba daremnie sponsorowac tyle lat? Co bys wtedy czul? Jesli swoje studenckie niepowodzenia sprowadzasz do przepelnionego tramwaju to w takim razie logiczne wyjscie z tej sytuacji to wczesniejsza pobudka, wpadles na to? A moze podasz inny przyklad, ktory nam rzuci wiecej swiatla? Moze jednak Twoje niepowodzenia okaza sie uzasadnione? Pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chillchasm, z tego co napisales moze wynikac ze masz fobie spoleczna, wlasnie fobia powoduje ze nie wchodzimy do skupisk ludzi bo sie boimy tego ze na nas spojrza, wysmieja itd, idz do psychologa :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chillchasm, zdecydowanie polecam psychoterapie, ja teraz chodze na grupowa, okazuje sie ze wiele osob ma rozne problemy (ze soba np) ale ty o tym nawet nie wiesz!! Moze twoje bardziej sa zaostrzone od innych ale zareczam ci ze 90% ludzi sie wstydzi wchodzic na wyklad/lekcje gdy ona trwa, tylko ze latwiej im pokonac ten wstyd. I moze ty sie mozesz nauczyc go pokonywac! Diagnozy nie stawiam ale moze faktycznie fobia spoleczna, poczytaj o tym! Jesli pojdziesz do psychologa/psychiatry i powiesz ze nie zaliczyles paru lat na studiach z tego powodu ze nie mogles wejsc do tramwaju / do sali wykladowej / ze nie mogles zniesc czyjegos spojrzenia, mysle ze cie potraktuja serio - bo rozwalasz sobie zycie przez swoje problemy - lekowe, tak bym powiedziala. Sprobuj na nfz zeby bylo taniej. Ja tak zrobilam, jest to ciekawe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tramwaj wypełniony po brzegi, w sumie mógłbym się wcisnąć, ale ci wszyscy ludzie...
Co ci wszyscy ludzie? Nie dokończyłeś, a jestem bardzo ciekawy ciągu dalszego.
I teraz zaczyna się myślenie. A co jeśli to nie ta sala? spóźniłem się aż 15 min
Rada - nigdy się nie spóźniaj. W Twoim przypadku spóźnienie się = nie pójście na wykład/ćwieczenie. Więc nie możesz sobie pozwolić na spóźnianie. Miej stały dość szczegółowy rozkład jazdy rano po przebudzeniu. Np. wstaję zawsze o 6,30. Śniadanie kończę zawsze o 6,45 (niezależnie od tego, ile zdążyłeś zjeść ;) ) i tak dalej, aż do godziny wyjścia z domu. W ten sposób celowe, półświadome opóźnianie nic nie zaszkodzi Ci, bo będziesz miał "kotwicę" w postaci obiektywnych punktów czasowych, które wyprowadzą Cię z domu tak, byś się nigdzie nie spóźniał. Próbuj być jednym z pierwszych pod salą, by nie wchodzić do zapełnionego pomieszczenia, lecz by inni zapełniali je, podczas gdy Ty już jesteś w środku i nie zwracasz na siebie tak bardzo uwagi.
Kiedyś widziałem jak dwie koleżanki śmieją się z mojej powagi na twarzy, otóż rzadko okazuję radość w grupie.
Jest na to, jak myślę, środek zaradczy. Jego nazwa to - psychoterapia.
Macie jakiś pomysł jak ujarzmić ten strach ?
Łatwych sposobów nie podam, bo ich nie znam. Tak jak ktoś już wyżej napisał - prawdopodobnie masz fobię społeczną. Psychoterapia najprawdopodobniej dużo by zmieniła na lepsze w Twoim życiu. Więc ją polecam. Reszta to półśrodki. Powodzenia!

 

P.S. Jeśli masz kłopoty ze wstawaniem rano, to może przygotuj sobie zawczasu wieczorem kawę przy łóżku. I rano od razu sobie ją chlapniesz. To Cię powinno postawić na nogi. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj znam z autopsji takie uczucie ... ale sadze ze trzeba z tym walczyc ... nie mozna sie poddawac a tym bardziej uciekac . Z nadzieja ze jutro sie nie powtorzy poza tym ... musisz tez jednak pamietac o tym "wkładzie" twoich rodzicow , nie przytłaczac sie ta swiadomoscia ale zdac sobie jasno z tego sprawe , ze to nie tylko pieniadze ale i lata twojego zycia. Powodzenia :smile: !!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Impuls. Jestem już z powrotem. Tak się głębiej nad tym zastanowiłem i stwierdziłem, że chyba nie potrzebuje niczyjej pomocy.

choć dziękuje za troskę. Odnoszę wrażenie, że strata moja jest niewielka, potrafię o siebie zadbać. To czego nie powinienem robić to szukanie oparcia na forum. Może i sram ze strachu na myśl, że będę musiał tam wrócić po papiury, ale co tam ^^. Nie wiem na co ja liczyłem.

Psychoterapia? niee.. Wiecie co, nie chce się zmieniać. tak jest w porządku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chillchasm- jak przeczytałam Twój pierwszy post to jak bym o sobie czytała. Tyle tylko że ja sie uparłam i właśnie zaczynam czwarty semestr na studiach, a mam 20lat.

Cóż, jeśli nie jesteś w stanie stawić temu czoła sam to jednak znaczy że MASZ problem i że potrzebujesz pomocy. Potrzebujesz terapii bo to jest forma fobii społecznej. Mam to samo.

Ja też współczuję Twoim rodzicom. Ja już nie raz miałam ochotę rzucić studia, kiedy kolejny dzień z rzędu wymiotowałam z nerwów przed zajęciami. Ale wiem że to są ciężko zarobione pieniądze i nie mogę ich rzucić i tego zaprzepaścić. Też mi się wydaje że jak sam byś zapracował to inaczej byś do tego podchodził. Aczkolwiek wiem, że sie starasz- ja mam tak samo, naprawdę. I wiem że ciężko jest...

 

Co mogę Ci doradzić?

Ja radzę sobie tak- jestem na zaocznych i w szkole pojawiam się rzadko :smile: Ale jak idę na zaliczenia to jestem obkuta na blachę. I tak zdaję i to nieżle, mam średnią 4,0.

 

p.s. Problem mam tylko czasem w zdobyciu notatek i wkurza mnie jak ktoś mi gada- bo ciebie ciągle nie ma, co, nie chce ci sie? :evil::evil::evil::evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak się głębiej nad tym zastanowiłem i stwierdziłem, że chyba nie potrzebuje niczyjej pomocy. (...) Wiecie co, nie chce się zmieniać. tak jest w porządku.

Że nie chcesz się zmieniać to w to nie uwierzę bo lęki bardzo przeszkadzają w życiu (przynajmniej ja się zawsze czułam jak odmieniec, no ale nie wiem jak u ciebie).

To że ci się tutejsze niektóre wypowiedzi nie spodobały w to mogę uwierzyć. Że nie chcesz psychoterapii też w to mogę uwierzyć. Ale kiedy problemy cię przygną do ziemi to będziesz sam szukał wszelkich możliwych metod wyjścia z problemów... albo nauczysz się żyć z lękami całe życie, zależy co wolisz.

 

Bez niczyjej pomocy całkiem samemu jest trudno wyjść z wszelkich problemów (nie tylko nerwicowych), ale to kogo ty słuchasz, za czyją idziesz radą, jaką metodę pomocy wybierasz - to już zależy tylko od ciebie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem jak to jest opłacać studia z własnej kieszeni, nie jestem dzieckiem. Rodzice na moje studia nie wydali więcej niż ja. Nie czuje się jak niedowartościowany nastolatek, który nie może się dogadać z rówieśnikami. Psychoterapia jest zbyt "Radykalna" dla mnie. Zastosuje się po prostu do rad Magdy. Są, moim zdaniem, chyba najbardziej konkretne.

 

PS. Chętnie bym sformułował mój problem ponownie, tak abym nie miał łatki: godnej pożałowania "pijawki", co żeruje na mamusi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chillchasm, nawet jeśli uda Ci się zastosować do rad Magdy, nie uda Ci się pokonać lęku. A takie świństwa z reguły lubią się pogłębiać. Teraz obawiasz się wchodzić do sal wykładowych, ale może przyjść moment kiedy będziesz się bał wyjść w ogóle z domu.

I wówczas ciężko będzie poszukać środków zaradczych.

Spróbuj wytłumaczyć dlaczego uważasz psychoterapię za "zbyt radykalną". Ja szczerze żałuję, że nie zaczęłam jej wcześniej, bo podejrzewam, że wszystko potoczyłoby się o wiele lepiej. A na pewno nie doprowadziłabym się do takiego stanu, w jakim jestem teraz. Ja mam akurat psychoterapię indywidualną, być może nie dojrzałam jeszcze do grupowej lub nie jest ona stworzona dla mnie.

Troszeczkę pokutuje stereotyp, że jak ktoś leczy się u psychologa czy u psychiatry to zaraz dostaje łatkę "wariat". Wyobraź sobie, że na różne zaburzenia nerwicowe czy depresyjne cierpi co 4 osoba, a to i tak bierze się pod uwagę tylko tych ludzi, którzy w ogóle zgłosili się po pomoc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chillchasm- muszę Ci powiedzieć że ja też nie zaczełam psychoterapii jak tylko zaczełam chorować. Wtedy nie miałam fobii społecznej a teraz mam i niestety... nieleczona sie pogłębia. Mogę dać Ci gwarancję że będzie tylko gorzej. Te rady co napisałam pomagają, ale nie zlikwidują lęku i niestety ale to będzie sie pogłębiać. I może dojść do tego że będziesz sie bał wyjść po chleb (wiem z autopsji). Także nie zaniedbaj tego bo żle sie to może skończyć. I rozumiem Cie, nie mam Cie za pijawkę- mam ten sam problem i rozumiem.

Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

o rany, chyba faktycznie pójdę do psychologa. Od miesiąca obawiałem się zadzwonić do dziekanatu, gzdie chce składać papiery by wyjaśnić pewną nieścisłość. Dziś się przełamałem i zadzwoniłem, niestety nikt nie odebrał, ale z każdym sygnałem czułem narastające przerażenie.

jak się rozłączyłem byłem cały roztrzęsiony i napompowany adrenaliną, masakra.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wg mnie powinieneś coś z tym zrobić póki nie jest gorzej. Wybierz się do przychodni i zapytaj o psychologa na nfz. Naprawdę może sie wydawać że samemu można to pokonać, ale.. Na pewno będzie lepiej jak będziesz sie starać, ale takie fobie lubią się pogłębiać. Sam widzisz że już nie musisz tam iść aby czuć lęk. A taka sytuacja wymaga pracy ze specjalistą. Walcz :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj, tak - znam przypadłość z telefonem. Ogólnie też bardzo się stresuję jak mam załatwiać sprawę z kimś obcym, normalnie natomiast nie mam oporów, żeby zagadać kogoś na ulicy. Największym problemem są "przygotowania" - im dłużej w myślach analizuję przyszłą sytuację tym gorzej, jak idę na "spontana" jest o wiele łatwiej.

Czy w szkole średniej też pojawiały się u Ciebie takie sytuacje czy dopiero na studiach?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

te same sytuacje bywały w liceum, ale dopiero po maturze zacząłem odczuwać strach. Kurdelebele, jutro znów muszę tam zadzwonić.

I faktycznie, im dłużej myślę tym gorzej... mam nadzieję, że uda mi się pogadać z dziekanatem :/

 

PS.. psychoterapia jakoś brzmi fatalnie, czułbym się jak niedołęga.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Eee, to tylko taki stereotyp;] Nie musisz nikomu mówić, że chodzisz na psychoterapię jeśli się tego wstydzisz. Zrób to dla siebie, bo naprawdę warto;) Ja w sumie bardzo lubię swoje spotkania z terapeutką - mogę się wygadać, wyżalić i poruszyć takie sprawy, których z innymi ludźmi omawiać nie chcę. Generalnie dzięki temu wciąż jestem entuzjastycznie nastawiona do świata, zdarzają się chwile i to w sumie nierzadko kiedy uciekam do łóżka i "kryję się przed całym światem", ale następnego ranka wstaję z zacięciem, żeby próbować od nowa. Dobry psychoterapeuta zmotywuje Cię do walki z własnymi lękami i nauczy Cię jak sobie z nimi radzić. Co istotne - zdarza się, że idę na wizytę z fatalnym samopoczuciem, a wracam jak nowo narodzona;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chill, współczuję Ci, bo życie z takimi lękami jest bardzo uciążliwe. Musisz zacząć z tym walczyć. Ludzie podają Ci tutaj różne mądre rady typu poranna kawa, punktualność - powinieneś zastosować. Ale myślę, że najważniejsze jest to co dzieje się w Twojej psychice. Wiem, że nie chcesz tego słuchać, ale tak jak wszyscy piszą psychoterapia to podstawa. Nie traktuj psychoterapii jak siarę, proszę Cię. Nie masz pojęcia ile Twoich znajomych, tych których się tak boiz było na psychoterapii. To normalna sprawa. Idąc na psychoterapię powinieneś czuć się jak osoba mądra i odpowiedzialna za swoje życie, nie jak niedołęga. Zrobisz jak zechcesz. Wszystko ma swoje przyczyny. Twoje lęki przed ludźmi, przed wyśmianiem i opinią muszą mieć jakieś źródło. Musisz wiedzieć skąd się wzięły, żeby móc ten problem rozwiązać. Możesz normalnie żyć. Możesz pożegnać ten strach i nauczyć się nowego sposobu myślenia i dystansu do pewnych spraw. Ale żeby to zrobić musisz przeanalizować dokładnie swoje życie, przeszłość i wyciągnąć odpowiednie wnioski. Tylko wtedy zrozumiesz dlaczego jest jak jest. A zrozumienie to podstawa w wyzdrowieniu. Jakbyś chciał pogadać pisz. Znam dobrze temat i może uda mi się coś poradzić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chillchasm idz na psychoterapie! Jak zlamiesz reke albo dostaniesz zapalenia pluc, to tez nie pojdziesz do lekarza? Nerwica choroba jak kazda inna i trzeba sie niestety leczyc- jakby przechodzila dzieki "silnej woli", "braniu sie w garsc" czy "usamodzielnianiu" nie potrzeba by lekarzy specjalistow ani poradni psychologicznych finansowanych przez NFZ.

 

Mam to samo co ty i tez nie chcialam nigdzie isc, bo niby po co? I tak ciagnelo mi sie to ze 6 lat. Niby jest w porzadku, dobrze sie czuje, a potem nagle ogarnia mnie paniczny strach i nie jestem w stanie wyjsc z domu. Albo balam sie wasnego zeszytu. Albo skrecic na swiatlach w prawo. A raz wystraszylam sie maszyny xero w bibliotece (dobrze ze bibliotekarka byla mila i opanowana) Przez to dostawalam oceny: 5, 6, 1, 1, 1, 6, 1, 5, 5, 1, 1 i dwoje na koniec albo wogole nie zaliczalam, chociaz umialam. Probowalam juz wszystkiego i tak naprawde trwale dziala tylko psychoterapia. (ale potrzeba dobrego psychoterapeuty, jak ci ktorys nie podpasuje to nie czekaj na cud tylko natychmiast idz gdzie indziej- zaoszczedzisz sporo czasu i nerwow)

 

A na strach przed wejsciem na sale wykladowa mam taka metode: przeklinanie. (w myslach oczywiscie, nie na glos) Zamiast martwic sie ze jestem spozniona i co na to wykladowca i ze sie beda na mnie patrzec... po prostu ide i powtarzam sobie: K***A! IDE K***A! IDE! K***A IDE! K***A!! SCHODY. K***A WCHODZE!!! WCHODZE! K***A! DALEJ IDE! K***A IDE!! DRZWI. WCHODZE K***A!!!! I MOGA MNIE TE WSZYSTKIE H*** W D*** K***A POCALOWAC!!! i tak az nie dojde do swojego miejsca i nie usiade. A jak juz siedze to sie boje uciec wiec zostaje. Pomaga mi tez swiadomosc ze inni moga miec dokladnie to samo. Moze ten gostek obok boi sie mnie tak jak i ja jego albo bardziej. Na forum wypowiadaja sie tez nauczycielki, wiec moze wykladowca ma taka mine nie dlatego ze sie mnie brzydzi tylko chcialby juz uciec i zaszyc sie w kaciku wlasnego gabinetu. Mam nadzieje ze ci to pomoze (a jak masz jakies wlasne sprawdzone sposoby to daj znac) Powodzenia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×