Skocz do zawartości
Nerwica.com

Odstraszanie ludzi... czy Wy też tak macie


whiteblackchocolate

Rekomendowane odpowiedzi

dobrze ze nie masz powyzszych zachowan, to znaczy wszystko ok po tym względem:)

 

co do odstępu drugiej osoby od nas podczas dialogu... to normalne jest ze minimalna bariera podczas dwóch osob, które nie są ze sobą związane emocjonalnie musi wynoscic 1-1,5 metra. To jest normalne ludzkie zachowanie. Ja zmniejsze ten odstęp tylko wobec osoby, którą kocham albo np. z nią tancze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Majster - dzięki za dobre słowa :) Tak sobie pomyślałam, że nieźle pojechałeś z tym delektowaniem się :mrgreen:
Wcale nie pojechalem, mowie serio. Podam Ci przyklad: mam w pracy takiego znajomego, z ktorym caly czas od lat dre koty. I to nie przez moja depreche - on jest straszny choleryk i pieniacz, taki typowy alfa na maksa ale do tego pojechany autokrata: tylko on ma racje, nie myli sie nigdy itd. No i wystawil sobie mnie na cel - przy kazdej okazji cos wygrzebuje: jakies moje dokumenty wywleka, zanosi szefostwu, pokazuje ze gdzies cos jest nie tak, nagminnie na mnie kapuje, wymysla jakies niestworzone historie zeby tylko mnie postawic w krzywym swietle. Doszlo do tego ze pare lat temu sprawdzal czy spuszczam wode w toalecie a potem relacjonowal to swoim znajomym na stolowce, dacie wiare? Ja na to staram sie nie reagowac, w koncu kazdy ma swoja szajbe, ja mam swoja, on ma swoja, wazne jest ze razem pracujemy i zeby razem pchac wózek do przodu a nie rzucac sobie klody pod nogi. Az pewnego razu wymyslil juz jakis problem na maksa i dorobil do niego teorie z ktorej wynikalo, ze ja cos strasznie zaniedbalem i narazilem firme na kolosalne straty. Pobiegl z tym od razu do szefowej, a ja zostalem po chwili tez wezwany. Z miejsca zaczal sie na mnie wydzierac, az mi bylo trudno opanowac smiech, ale musialem sie jakos wstrzymac zeby nie wyjsc na lewusa :mrgreen: Jak juz przegial z tym wydzieraniem, to ja mowie: czlowieku, uspokoisz sie moze? moze szklanke wody? A ten jak sie nie wydrze, ze to nie on tu jest wariat i zebym uwazal co mowie. No i to zupelnie szefowej wystarczylo. Uciela ta dyskusje, a po jakims miesiącu gosciu "przeniosl" sie do innego dzialu. Ja nie wiem, jak to wygladalo w kuluarach, nie wiem kto i jak go zmotywowal do opuszczenia zespolu, ale w oczach szefowej tego dnia wyraznie widzialem po czyjej jest stronie i co bylo kropla wody przelewająca miarkę. No to jak tu sie nie delektowac? Zwlaszcza, ze nawet nic nie musialem tlumaczyc.

 

I jeszcze mam pytanie do tych, którzy pisali tu i mówili, że nie wyobrażają sobie życia bez ludzi: co Was odpycha od jakiegoś człowieka? Jakie cechy, zachowania? Może nam, którzy mamy z tym problem, uda się coś odnaleźć i powalczyć... Pozdrawiam
Mysle ze wyzej jest dosc dokladny opis czlowieka ktorego ja osobiscie nie trawie. Ale jesli to rozwinac to chyba najgorszym typem czlowieka jest skrajny egocentryk, ktos kto odrzuca wszystkie kompromisy, ktos widzacy wszedzie tylko swoj wlasny interes. Z innymi mozna sie dogadac ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam też coś takiego, wiem dlaczego, trudno mi to zmienić, choć chciałbym. Czytałem dużo o komunikacji interpersonalnej, nie wszystko co wyczytałem działało, nie wszystko udało mi się zastosować. Tak naprawdę chodzi właśnie o to by być sobą, lecz jak do tego dojść? Prostej drogi raczej nie ma.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Majster- no, teraz jak napisałeś o tym delektowaniu się to zrozumiałam dokładnie o co Ci chodziło :D I miałeś rację, czasem ta nienawiść i złość powinna niszczyć tych, którzy są jej pełni, a nie jej obiekt... (czyli depresyjniaków). To dla mnie ważna lekcja, bylem o niej pamiętała.

 

Hmm... pisaliście o różnych rzeczach, które Was odpychają, między innymi o rzeczach typu zaniedbanie wyglądu, zdrowia itp. A ludzie z trądzikiem albo bliznami na twarzy bardzo Was "brzydzą"? Wiem, że to brzmi okropnie, ale tak bywa, prawda?

Poza tym zastanawiam się nad tym czy ludzie, którzy się mało odzywają, też są dla Was odpychający? Ja np. nie lubię jak ktoś tak nerwowo gada o byle czym, byle tylko gadać, rozumiecie o co mi chodzi?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prometeus'ie

 

Byc sobą....czyli nie udawać, byc spontanicznym. Jak Cię boli głowa....to Cię boli głowa, gdy jesteś zły....mówisz ,że tak sie czujesz. Nie robisz dobrej miny do złej gry. Nie zachowujesz sie na przymus inaczej niżeli czujesz. Nikomu nic na silę nie musisz udowadniać.NIc nie musisz. Robisz to, na co masz ochotę. Nawet jeśli inni się śmieją, możesz płakać. NIe musisz w gronie zachowywac sie tak jak pozostali by sie dopasować.Nie dopasowujesz się.

To ciężka praca nad własnym wzorcem zachowania, aby w koncu byc sobą,żeby czuc sie dobrze we własnej skórze.

Przecież nie chodzi tu o robienie wrażenia,zeby wiekszosci sie spodobać, a tak naprawde meczyc się we wlasnym wnętrzu.

Jesteś chyba troszeczkę zagubiony, podatny na krytykę innych.Analizujesz każde słowo wypowiedziane w Twoją stronę? Jeśli tak...to po co? Nawet gdy widzisz czarny scenariusz.....postaraj się wyciągnąć chociaż jeden pozytyw. Gdy zaczynasz miec negatywne myśli, urywaj je, nie projetuj w ten sposob.

 

[Dodane po edycji:]

 

whiteblackchocolate

 

Mnie nie brzydzą osoby z bliznami czy trądzikiem.Zreszta o tradzik mozna zadbać. Gdy czlowiek jest zadbany, a ma trądzik...to wiadomo przeciez,że nie z zaniedbania...tylko z jakiś zaburzen ma te schorzenie.

 

Osoby małomówne mnie nie odpychają. Mało mówią więc jak mogą mnie odpychać . MOgą mnie irytować,że milczą kiedy np. sytacja wymaga z ich strony,żeby cos od siebie powiedzieć. Co innego osoby nieśmiałe-te z kolei są zablokowane, mogą się wstydzic coś powiedzieć. Przeciez człowiek małomówny moze byc sympatyczny.

 

Każdy ma prawo do tego,żeby być sobą.Może milczeć bo akurat ma na to ochotę.

 

whiteblackchocolate...o co Tobie tak naprawdę chodzi? O kompleksy? Czy postrzeganie drugiego człowieka np. moimi oczyma?

Mnie sie moze podobać osoba z blizną, Tobie np. nie.

MOgę lubić kogoś kto mało mówi, Ty możesz mieć z tym problemy. Chodzi o to,że każdy z nas jest inny i po swojemu postrzega drugą osobę. Mnie moze podobać się jako kobiecie Shakin Stevens, a Tobie np. nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ludzie z trądzikiem albo bliznami na twarzy bardzo Was "brzydzą"? Wiem, że to brzmi okropnie, ale tak bywa, prawda? Poza tym zastanawiam się nad tym czy ludzie, którzy się mało odzywają, też są dla Was odpychający? Ja np. nie lubię jak ktoś tak nerwowo gada o byle czym, byle tylko gadać, rozumiecie o co mi chodzi?

No i juz wiemy o co chodzi: o kompleksy. Ale przegielas w druga strone - jesli sama jestes milczkiem, to nie mozesz sobie wmawiac ze gadatliwosc jest zla. To jest inny sposob wyrazania siebie, inny temperament. Wyobraz sobie, ze wszyscy są tacy jak Ty, malomowni - i co wtedy? Ja Ci nie bede opisywal wizji takiego swiata, ale ja nie chcialbym w nim zyc. Celowo omijam temat pryszczy, bo to ... pryszcz :mrgreen::mrgreen::mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O kompleksy.... Mam jakieś tam kompleksy, ale nie wielkie, bo cóż, każdy jest sobą i kropa. Majster- ja nie chcę ludzi przerabiać na małomównych wszystkich albo gadatliwych- wiem, że są różnice temperamentalne. Nie chodzi mi o "gaduły", tylko o ludzi, którzy nerwowo gadają w towarzystwie innych- byle tylko coś mówiono. Ja np. jestem milczkiem i mogę wręcz uchodzić za gbura, ale jeszcze gorzej wychodzi jak zagaduję na siłę- ludzie uciekają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O kompleksy.... Mam jakieś tam kompleksy, ale nie wielkie, bo cóż, każdy jest sobą i kropa. Majster- ja nie chcę ludzi przerabiać na małomównych wszystkich albo gadatliwych- wiem, że są różnice temperamentalne. Nie chodzi mi o "gaduły", tylko o ludzi, którzy nerwowo gadają w towarzystwie innych- byle tylko coś mówiono. Ja np. jestem milczkiem i mogę wręcz uchodzić za gbura, ale jeszcze gorzej wychodzi jak zagaduję na siłę- ludzie uciekają.

Tak w ogole poruszono piekny temat ludzkiej roznorodnosci. Piekny, bo sama roznorodnosc jest piekna. I nie mam na mysli jakichs ladnych twarzy, zgrabnych figur, wysokich ilorazow, swietnej pozyscji spolecznej, zawodowej itd. To sa wszystko obiekty porzadania, z pieknem zwiazane tylko pozornie. Piekno mamy wtedy, gdy cos tworzy dla niego kontrast: czym by byly twarze z pierwszych stron gazet dla pan gdyby nie wyroznialy sie z tlumu innych podobnych? Co by oznaczal lexus w garazu gdyby kazdy na ulicy powozil lexusem? Coz by warta byla madrosc czy inteligencja gdyby nie miala problemow do rozwiazania, pleneru do zablysniecia? Nawet taki gadula z przekonania jest potrzebny, bo gdyby go nie bylo wtedy gadula bylby juz kazdy mowiacy o 5 slow mniej od niego. Nawet furiat i gbur sa potrzebni, bo bez nich poprzeczke podniesiono by pewnie wyzej. Jako gatunek mamy taka ceche, ze okreslamy pojecie normy jako sredniej jakiejs cechy w danym otoczeniu. Zmiana rozkladu tej cechy wplywa wiec na polozenie poziomu tej "normy" (cokolwiek by to nie znaczylo). Stad jasno wynika, ze my (czyli świry) tez jestesmy potrzebni - bez nas chorym bylby juz "zwykly" pesymista :mrgreen::mrgreen: Wlasnie to ze tak bardzo sie miedzy soba roznimy w obrebie populacji naszego gatunku sprawia, ze jest tak ciekawie :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byc sobą....czyli nie udawać, byc spontanicznym.

 

Bardzo bym chciał, czasem tak mam, czasem po prostu nie, ale kiedy przychodzi taka jakby "blokada" to nie mam sposobu, aby cokolwiek wyrzuć spontanicznego z siebie. Nie chodzi tu o zwykłe samopoczucie, tylko o właśnie "taką złą aure" która stoi na przeszkodzie. Czuje się wtedy tak jakby grawitacja była zwiększona 2-krotnie.

 

Jak Cię boli głowa....to Cię boli głowa, gdy jesteś zły....mówisz ,że tak sie czujesz.

 

No i tak robię, skończyłem już dawno z narzucaniem sobie poczucia winny, że nie jestem "przebojowy". Nad swoim dialogiem wewnętrznym pracuję, obserwuje siebie, swoje myśli i staram się rozmawiać ze sobą i innymi w sposób konstruktywny, uważam jednak, że za samopoczucie w dużej mierze odpowiada więcej czynników niż powierzchowne myśli, myślę, że mam pewne przekonania na głębokim poziomie podświadomości, które na mnie czasem wpływają a do których nie mam dostępu. Jeśli chodzi o złość to powiedzenie czasem nie wystarcza trzeba coś z nią zrobić, a mam mało wypracowanych sposobów jej wyrażania.

 

 

Jesteś chyba troszeczkę zagubiony, podatny na krytykę innych.

 

Raczej nie, to coś innego. Wiem gdzie jestem, to co myślą inni obchodzi mnie ale tylko w takim zdrowym stopniu, nie przejmuje się zwykłymi złośliwościami itd. Chodzi nie o to co się dzieje, tylko o podstawy, które kiedyś środowisko i ja sam sobie wybudowałem. Właśnie brak mi takich solidnych podstaw "nie można budować domu na piasku, lepiej jest budować go na skale", a te podstawy skądś wypływają. Zastanowię się co chciałbym uczynić w życiu taką podstawą.

 

Analizujesz każde słowo wypowiedziane w Twoją stronę? Jeśli tak...to po co?

 

Kiedyś tak było, teraz już nie. Teraz mam trochę zrozumienia, trochę doświadczeń i pracuje nad sobą, mam takie dni kiedy w ogóle nie analizuje, jestem ze sobą, z innymi i odczuwam po prostu tą sytuacje, odbieram ją bez analizy, jednak od takiego samopiszącego się scenariusza naprawdę ciężko jest uciec.

 

Gdy zaczynasz miec negatywne myśli, urywaj je,

 

Robiłem tak, ale właściwie to takie zachowanie psuje mi nastrój, bo te myśli po urwaniu nie znikają tylko przechodzą do podświadomości co jest jeszcze gorsze. Z doświadczenia wiem, że negatywne myśli trzeba - tak samo jak pozytywne wykorzystać do działania, widocznie mają one swoją rolę, która nie spełniona odbija się na nas.

 

Pozdrawiam,

 

p.s.

 

Jak zwykle okazuje się, że lekarstwem jest Życie, tylko trzeba wejść w nie całym sobą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prometeus'ie

 

Czytałeś wątek założony prze montechristo? Zniekształcenia poznawcze. Warte uwagi.

 

Liczy sie to,że próbujesz.

To co zadziała u jednego, nie musi zadziałać u Ciebie.

Z urywaniem myli zgodzę się.Jeśli są złe i jesteś tego świadom.....można je urywac , ale zastanowić się z czego wynikają ,Jest to trudne. Nie znamy bowiem innych wzorców zachowania, jak tylko te, które wszczepiono nam w dziecinswie, albo te, które na zasadzie prób i błędów wypracowaiśmy sobie sami. Zatem...metoda prób i błędów, poszukiwanie, studiowanie....ciężka praca, ale opłacalna.

Z kazdej myśli, nawet z tej złej można wyciągnąc wniosek, jakiś chociaż mały pozytyw.

 

Poczytaj proszę o tych zniekształceniach poznawczych. Przydadzą się do pracy nad sobą..........

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tez sie zgodze ze nie mozna w nieskonczonosc urywac mysli. Jak rozpoznac emocje za nimi stojace? oto jest pytanie

 

Jak rozpoznać? W metodach jakie poznałem jest coś takiego, że żeby je rozpoznawać trzeba je najpierw znać, dlatego były tam listy określające wszelakie emocje. Mówiąc "jestem zły" daje bardzo ogólnikowe określenie, a lepiej jest określić dokładniej co nam jest, bo wiemy z czym pracować, np. jestem sfrustrowany, zawiedziony, zniecierpliwiony, wściekły, rozgniewany, wzburzony, nieusatysfakcjonowany... jak widać jest tego dużo. Żeby włączyć ten tryb nazywania w chwili pojawienia się napięcia należy sobie zadać pytanie, 'jak się teraz czuje?' Z początku dalej możemy mówić dobrze-źle ale jeśli zapoznawać się będziemy z listą i konsekwentnie zadawać pytania to będziemy okrelać swój stan coraz to bardziej dokładanie.

 

Oto przykładowa lista uczuć:

http://www.warsztaty-zakroczym.eu/?-b-lista-uczuc-i-emocji-b-,63

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

whiteblackchocolate

 

Powiedz mi proszę wg Ciebie czym mogłaś zniechecić kogośdo siebie?

 

Te zniekształcenia poznawcze...to tak naprawdenei wszystko,żeby wykućna blaszkę i problem z glowy. Umiejętność zastosowania w różnych sytuacjach też jest trudna. Zresztą jest jeszcze nasza nieswiadomość. Jeśli chodzisz na terapie porozmawiaj o tym z terapeutą.

Nie chce Tobie sugerować czegoś czego nei jestem pewna, ale jeśli na czymś tak bardzo się skupiasz, walczysz z czymś to tak naprawdę przywiazujesz się do tego.

Nie testuj wszystkich znajomości przez pryzmat,ze kogoś odstraszasz czy zniechęcasz. A po drugie......Nie musimy wszyscy nawzajem siebie lubić przecież.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

whiteblackchocolate Wyluuuzzuujj. To nie pierwsza i nie ostatnia osoba jaką spotkasz, jeszcze masz szanse ;).

 

No to prawda my nerwicowcy trudniej zawieramy kontakty, ale każdy następny kontakt to kolejna próba puki się nie uda, trzeba próbować i wierzyć w siebie. Nie myśl co ktoś pomyśli, czy się uda nawiązać miłą znajomość czy nie, bo z takim nastawieniem naprawdę się odstrasza. Bądź trochę bardziej otwarta i bezpośrednia powiedz komuś bezpośrednio - "ostatnio miałam wrażenie, że nie chciałeś ze mną rozmawiać, że w jakiś sposób cię denerwowałam, możesz mi powiedzieć co jest nie tak?" nie licz na natychmiastowa odpowiedź, ale poruszysz całą tą machinerię i to najważniejsze. Nastaw się na swój cel i go realizuj za wszelką cenę :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×