Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zaburzenia osobowości (cz.I)


Słowianka

Rekomendowane odpowiedzi

Dokładnie Tup_tup, kto jak kto, ale my rozumiemy, jak możesz się czuć... Sama coś takiego przechodzę, od dawna w środku jakby umieram, a bliscy mi ludzie mówią, że przesadzam, że po prostu za dużo rozmyślam, że powinnam się wziąć w garść i skupić na przyziemnych obowiązkach (jakbym kurde tego nie robiła :evil: ) to mi przejdzie, nie rozumieją mnie... :( Nie rozumieją, że to tak po prostu nie przechodzi. Więc doskonale wiem, jak się czujesz. Trzymaj się ciepło i pisz!!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przez kilkanaście lat nikt nie słyszałam mojego krzyku...Rodzice słyszeli,ale nikt ich nie słuchał..."To dziecko,wyrośnie z tego" itd...Po 15 latach mam w końcu świetną psychiatre,która pomaga mi,kieruje mną...Chodzę na psychoterapię...W końcu ktoś mnie zrozumiał...Tylko moja Mama ma żal do siebie,że nic wcześniej nie zrobiła.Ale co mogła zrobić,gdy psychologowie u których bywałam mówili,że jestem tylko dzieckiem i wyrosnę...

Ale...mój facet nie rozumie i nawet nie stara się zrozumieć...I przez to są kłótnie...

Tup tup my Cię słyszymy i możemy zrozumieć,ale...My może pomóc w małym stopniu,musisz poszukać specjalisty,musisz uwierzyć,że warto i w końcu ktoś Ci pomoże...

Paranoja ja też mam podobnie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przez kilkanaście lat nikt nie słyszałam mojego krzyku...Rodzice słyszeli,ale nikt ich nie słuchał..."To dziecko,wyrośnie z tego" itd...Po 15 latach mam w końcu świetną psychiatre,która pomaga mi,kieruje mną...Chodzę na psychoterapię...W końcu ktoś mnie zrozumiał...Tylko moja Mama ma żal do siebie,że nic wcześniej nie zrobiła.Ale co mogła zrobić,gdy psychologowie u których bywałam mówili,że jestem tylko dzieckiem i wyrosnę...

Ale...mój facet nie rozumie i nawet nie stara się zrozumieć...I przez to są kłótnie...

Tup tup my Cię słyszymy i możemy zrozumieć,ale...My może pomóc w małym stopniu,musisz poszukać specjalisty,musisz uwierzyć,że warto i w końcu ktoś Ci pomoże...

Paranoja ja też mam podobnie...

 

No mi też pomaga psychoterapia. W tej chwili chyba tylko moja psychoterapeutka mnie rozumie :( Moja mama i w ogóle rodzina niestety dalej nie rozumieją. Nawet mojej psychterapeutce nie dowierzają :evil: Dla nich zawsze albo przesadzam, albo to wszystko wina niedoleczonej anoreksji (chociaż psychiatra uznała, że się z nią na dobre pożegnałam i to prawda ;) ).

 

A na jakiej psychoterapii jesteś?

 

Słowianka, nie poddawaj się, może Twój partner w końcu zrozumie, chociaż to nie jest proste, rozmawiałaś z nim o tym zaburzeniu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Piszę, a przynajmnmiej się staram, ale chyba bardzo niewyraźnie skoro nawet tutaj nikt nie jest w stanie tego zrozumieć i często moje słowa pozostają bez odpowiedzi... To przykre, gdy wydaje ci się, że to jedyne miejsce gdzie ktoś mógłby cokolwiek zrozumieć. Czasem Was czytam i mam wrażenie, że opisujecie mnie, ale ja nie umiem tego ubrać w słowa.

Co się dzieje? Naprawdę nie wiem..., to są jakieś nowe stany, nowe uczucia, dotąd mi nie znane. Nigdy wcześniej nie zdarzyło mi się nie wstać z łóżka cały dzień, cały dzień myśleć, albo i nie myśleć bo nawet nie wiem o czym myślałam. Nigdy wcześniej nie czułam aż tak silnego nie dam rady !, zawsze gdzieś ta resztka siły co we mnie została, kazała mi wstać i iść. Bo tak nauczyłam się żyć... "płacz tylko w ukryciu". A teraz? Boże, nie wiem co jest teraz!!!

Terapię mam wyznaczoną dopiero na marzec, to i tak jest bardzo szybko, nie da się wcześniej bo nie stać mnie na terapię prywatną, ale jak do tego marca do żyję, nie wiem :(

Miałam wczoraj jechać do chłopaka, ale jak mam pojechać przez pół Polski skoro do łazienki mi za daleko...? Może, gdyby ktoś potrafił słuchać, słuchać i nie mówić "będzie dobrze", bo w to już nie wierzę, nigdy nie wierzyłam. Ale ten ktoś, komu zaufałam... umył ręce :(

 

[Dodane po edycji:]

 

Ale...mój facet nie rozumie i nawet nie stara się zrozumieć...I przez to są kłótnie...

 

Mojemu się wydaje, że człowiek sam może sobie ze wszystkim poradzić..., nie wierzy w psychiatró, psychologów, terapeutów. A tak bardzo potrzebuję Jego wsparcia...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój pierwszy też nie rozumiał.. :( I każdy kolejny :( A ja odchodziłam... I to był zawsze błąd, ale niestety to zaburzenie ma właśnie często to do siebie, choć to marne usprawiedliwienie. :( Więc nie dawajcie za wygraną, bo potem się żałuje i to bardzo...

Tup_tup, ja też mam właśnie tak, że nie potrafię wielu rzeczy ubrać w słowa, zwłaszcza jeśli chodzi o uczucia i emocje (więc sesja z psychoterapeutką jest dla mnie często koszmarem). Moje wypowiedzi są przeważnie chaotyczne, w głowie w ogóle jeden wielki chaos :? Płacz w ukryciu - skąd ja to znam, echhh... :?

Do marca jeszcze trochę czasu... Ale wytrzymaj, nie jesteś sama!!! Pisz jeśli Ci źle. Leżysz w łóżku i...? Co robisz? Może jest jakieś zajęcie, które lubisz, nie wiem może posłuchaj muzyki, obejrzyj jakiś film, a może spróbuj namalować co czujesz, jak Ci mija dzień? Ja dostałam kiedyś takie zadanie od psychoterapeutki i teraz rysuję codziennie jak się czuję. Wiesz, że to mi pomaga?

 

Wiem, że łatwo powiedzieć: "Jedź i spotkaj się z chłopakiem, wyjdź gdzieś". :( Ja z jednej strony czuję się bardzo samotna, a z drugiej stronię od ludzi jak tylko mogę. I nie tyle dlatego, że się boję. Po prostu nie mogę być z innymi ludźmi. Trudno mi to wyjaśnić. Staram się to przełamywać, ciężko idzie...

Rozmawiaj ze swoim chłopakiem, może coś do niego dotrze. A jeśli masz taki czas, że nie chce Ci się dosłownie nic to pozwól sobie i na to, popłacz sobie, nawet się poużalaj nad sobą, to też potrzebne. Ten czas minie, zobaczysz. Tylko wytrzymaj...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja odkąd biorę leki jest znacznie lepiej, mniej płaczę i jakoś tak mi lepiej, choć nadal zdarza mieć gorsze dni, kiedy też mam wrażenie że nikt mnie nie rozumie, nikt mnie nie lubi, każdy mnie ignoruje, ma gdzieś. Tzn oczywiście są to tylko moje urojenia ale jednak nie umiem sobie wmówić że jest inaczej, że może być inaczej.

Nie mam chłopaka i nie będę miała bo kto by chciał kogoś takiego jak ja?

 

tup_tup, my naprawdę domyślamy się co czujesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

tup_tup, my naprawdę domyślamy się co czujesz.

 

 

Dziękuję...

 

Może to głupie, ale Wasze słowa dziś pomogły mi się troszkę zmobilizować, ubrałam się i poszłam do Pani Doktor, nie mam daleko, to wymaga tylko spaceru... Co prawda nie dało się z Nią dziś porozmawiać bo jest chora, ale przypisała mi nowe leki. Co prawda mam co do tego mieszanie uczucia, wciąż wydaje mi się, że nie chcę brać leków, ale może to jedyne wyjście, może to mi pomoże, przynajmniej narazie...

 

Może nawet uda mi się wkońcu spakować i pojechać do tej Warszawy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

xxsamotnaxx, kiedy masz wizytę u swojej pani psycholog i psychiatry? Idź jak najszybciej i koniecznie opowiedz co się z Tobą dzieje, może wspólnie coś wymyślicie, może uzyskasz jakąś przydatną radę, nie powinnaś w każdym razie zostawać z tą sytuacją sama. Pamiętaj - niezależnie od tego, co się dzieje i co się nie udaje - warto, żebyś żyła!!! Wiem, że studia to poważna sprawa (i mówi Ci to ktoś chorobliwie ambitny, dla kogo w przeważającej części życia nauka była jedynym celem), ale nie jest ważniejsza niż my sami, bo co, skoczysz z okna i...? Uczelnia będzie dalej normalnie funkcjonować. A Ty stracisz jedyną szansę na szczęście, bo czasu się nie cofnie, a życie mamy tylko jedno. Szkoda byłoby je zmarnować. Trzymaj się ciepło!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam nadzieję, że będziesz się po nich lepiej czuła. Zrób coś dobrego dla siebie, coś przyjemnego, zasługujesz na to.

 

Hm... lepiej? One są jakieś ogłupiające, usypiające? Może to tylko początkowa reakcja, ale jak narazie czuję się po nich bardzo źle i muszę je odsypiać, i wzmagają mój apetyt (co mnie baardzo niepokoi), a po jedzieniu mnie mdli.

 

 

znowu chciałam się zabić na uczelni bo jako jedyna na 100 osób nie zaliczyłam referatu i pracy zaliczeniowej;/

 

Myślałaś kiedyś o nauczaniu indywidualnym? Skoro uczenia wywołuje tak negatywne emocje, może warto ograniczyć przebywanie w tym miejscu. Uwierz mi na słowo, że nauczyciele i wykładowcy patrzą zupełnie inaczej, gdy mają kogoś indywidualnie. Patrzą bardziej przyjaźnie. Może warto spróbować?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tup_tup, prawdopodobnie to dlatego, że zaczełaś dopiero brać te leki, ale jeśli po ok. 2 tygodniach nie będziesz czuła żadnej poprawy to warto wybrać się jeszcze raz do psychiatry i o tym porozmawiać. A jeśli nieprzyjemne objawy będą się nasilać to ja bym się na Twoim miejscu nawet szybciej tam wybrała.

Ja w związku ze swoim zaburzeniem żadnych leków nie biorę, gdyż od dziecka w ogóle bardzo źle reaguję na jakąkolwiek chemię, każdy przyjęty lek chemiczny (nie tylko uspokajający, na stabilizację/poprawę nastroju itp.) mój organizm mocno odchorowuje, więc moje leczenie opiera się na psychoterapii. Leki w przypadku zaburzeń osobowości są najczęściej niewielką pomocą, aczkolwiek w niektórych przypadkach są konieczne...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytałam że z borderline się nie wychodzi więc po co mi żyć!!!Nie chcę żyć z tym gównem!!!!!!!11CHCĘ UMRZEĆ I BYĆ WOLNA od tego paskudztwa:/

 

Nie wiem gdzie to przeczytałaś, ale to bzdura! Droga do wolności jest bardzo długa i trudna, ale możliwe jest wyzbycie się tego pasqdztwa! Proponuję lekturę "Uratuj mnie" - Rachel Reiland, a uwierzysz w niemożliwe... :)

 

dziś to mi sie udziliło i czuję się fatalnie, kolejny raz się zawiodłam, kolejny raz zostałam zignorowana, odrzucona i potraktowana jak śmieć.

 

Jestem niepatrzysta, nie nadaję się do jakichkolwiek znajomości, nie mówiąc o związkach

 

Słońce, kto i gdzie Cie zignorował? Jak śmiał?! Nie martw się ja też się bardzo często tak czuję, niemal nieustannie, potrzebuję stałej uwagi, ale gdy wołam po raz któryś i dalej spotykam się z ciszą myślę sobie, że dla nich to po prostu za trudne, nie rozumieją i boją się zabierać głos...

Jakoś sobie z tym poradzimy, jestem z Tobą :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytałam że z borderline się nie wychodzi więc po co mi żyć!!!Nie chcę żyć z tym gównem!!!!!!!11CHCĘ UMRZEĆ I BYĆ WOLNA od tego paskudztwa:/

 

Nie wiem gdzie to przeczytałaś, ale to bzdura! Droga do wolności jest bardzo długa i trudna, ale możliwe jest wyzbycie się tego pasqdztwa! Proponuję lekturę "Uratuj mnie" - Rachel Reiland, a uwierzysz w niemożliwe... :)

 

 

No więc tak..., faktycznie trudno mówić o całkowitej wyleczalności jeśli mowa o bpd jako o jednostce chorobowej, jednak długotrwała psychoterapia jest w stanie bardzo poprawić stan osób z bpd, tak bardzo, że będą one w stanie normalnie funkcjonować w społeczeństwie, cieszyć się życiem i nie odczuwać objawów i skutków bpd. Poza tym:

"Statystycznie BPD osiąga swoje maksimum ok. 25 roku życia i w pewnym stopniu "wygasa" z czasem; po 40 r. życia już tylko 25% z nich można wciąż zdiagnozować BPD, aczkolwiek pewne cechy BPD i skłonności zostają do końca życia." (ze strony o borderline http://bpd.szybkanauka.net/)

 

Ja od nie dawna zmieniłam sposób postrzegania borderline i sądzę, że powinniśmy skupiać się na rozwiązywaniu naszych bieżących problemów, polepszaniu jakości życia nie zaś myśleć ciągle o bpd jako o chorobie. Wtedy jest o wiele łatwiej. Mi moja psychoterapeutka w ogóle nie nazywa moich zaburzeń tylko mówi, że mam problemy z emocjami, ale poradzimy sobie z tym jeśli będę z nią współpracować. I radzimy sobie na bieżąco, powolutku, kroczek po kroczku (choć nie mówię, że nie zdarzają mi się kroki w tył :P ).

Kluczowa jest zmiana myślenia z "mam zaburzenia osobowości typu borderline i zostanie mi to na zawsze" na "teraz nie radzę sobie jeszcze z własnym życiem, emocjami, ale wspólnie z terapeutą uda mi się to zmienić".

Wiem, że to nie jest proste, ale warto podjąć walkę o własne szczęście i normalne życie. Ja nie zamierzam się poddać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kluczowa jest zmiana myślenia z "mam zaburzenia osobowości typu borderline i zostanie mi to na zawsze" na "teraz nie radzę sobie jeszcze z własnym życiem, emocjami, ale wspólnie z terapeutą uda mi się to zmienić".

Wiem, że to nie jest proste, ale warto podjąć walkę o własne szczęście i normalne życie. Ja nie zamierzam się poddać.

 

U mnie troszkę inaczej to wygląda, ja chyba wciąż nie mogę uwierzyć, że ten problem, problem który znałam jak dotąd tylko z literatury dotyczy właśnie mnie...

 

[Dodane po edycji:]

 

tup_tup, jak zwykle to moje urojenia.

 

Co by to nie było, pozbądź się tego szybciutko :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie troszkę inaczej to wygląda, ja chyba wciąż nie mogę uwierzyć, że ten problem, problem który znałam jak dotąd tylko z literatury dotyczy właśnie mnie...

 

Tup_tup, ja bardzo bardzo długo w ogóle nawet nie dostrzegałam tego problemu. Po prostu myślałam, że tak ma być, taka moja natura i mam cierpieć, i że pewnie inni też tak mają tylko podobnie jak ja o tym nie mówią.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie troszkę inaczej to wygląda, ja chyba wciąż nie mogę uwierzyć, że ten problem, problem który znałam jak dotąd tylko z literatury dotyczy właśnie mnie...

 

Tup_tup, ja bardzo bardzo długo w ogóle nawet nie dostrzegałam tego problemu. Po prostu myślałam, że tak ma być, taka moja natura i mam cierpieć, i że pewnie inni też tak mają tylko podobnie jak ja o tym nie mówią.

 

Podobnie, a jednak inaczej. Moje myśli są w stanie zaakceptować chorobę innej osoby, każdą, ale ja...? Przecież i tak wiele już (kopniaków) od życia dostałam, jeszcze jeden...?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×