Skocz do zawartości
Nerwica.com

Kiedy życie staje się egzystowaniem z dnia na dzień


Susannah

Rekomendowane odpowiedzi

tzn. miałam stwierdzoną jeśli można tak powiedzieć anoreksję. Znaczy to: zaliczyła, 1 szpital ogólny z powodu bólów brzucha,wymiotów w połączeniu z niemożnością wyprostowania ciała. Ból był silny, więc rodzina w nocy wezwała ambulans. Po trafieniu na oddział wiadomo, dużo badań, ściągania z żołądka płyn przez sondę. Okazało się,że mam jakąś bakterię w żołądku, kamienie małe na pęcherzyku a ponadto wpisano mi anoreksję, bo miałam wagę 45kg/168cm. No i napisali w papierach zalecenie dieta wysokoenergetyczna... koszmar w ogóle. Ale to szpitalik powiatowy,chyba na porządku dziennym jest stawianie diagnoz przez osoby niekompetentne... nie miałam tam ani jednej rozmowy z psychiatrą. Zalecilio też kontrolę w PZP Poradni Zdrowia Psychicznego.

Wyszłam ze szpitala,myślałam że będzie ok.

Wyszłam w listopadzie. Posiedziałam, i kiedy ocknęłam się po 1,5tyg. z 10kg więcej załamałam się i znowu zaczęłam się odchudzać chciałam wrócić mniej więcej do ok.50kg. No i w lutym na początku waga pokazała mi 35kg, czułam się ok ale bolały mnie nogi przy chodzeniu szczególnie po schodach. Poszłam do lekarza i dostałam skierowanie na oddział, tam znów badania, usg,krew,itp. I tym razem rozmowa z psychiatrą, wywiad itp. Po czasoe wyjścia okazało się,że pani psychiatra wypisała mi seronil, choć nie miałam bulimii i o to w wywiadzie m.in. pytała sama...

Nie wiem,teraz mam problemy z zaakceptowaniem siebie, wyszłam z wagą 45kg. ale przytyłam od tamtej pory :| jednoczesnie chcę byc zdrowa i jednocześnie wolałabym być chuda, wazyć max 48kg. Czasem jeszcze mam wyrzuty sumienia. Wtedy zaczęło się niewinnie, ale zobaczyłam upragnioną wagę cel,do którego dązyłam czyli 50kg i chciałam już się utrzymać jednak waga poleciała mi systematycznie, lekko się wtedy przestraszyłam. Jednak podświadomie się cieszyłam, bo nie byłam głodna choć miałam już wtedy napady smutku (ale przed odchudzaniem też,więc celuję,że depresję chyba mam od dawna?) ogólnie chciałam to zatrzymać spadki,ale bez zmiany odzywiania, bałam się zjeść coś innego niż do tej pory, codziennie planowałam posiłki na kolejne 2-3 dni, miałam poczucie bezpieczeństwa. Tak to wyglądało.

Co poza tym? Czuję,że mam zaburzenia osobowości, opisałam to w innym temacie ale napiszę tez tu:

ostatnio przeglądałam dużo artykułów dt. zaburzeń osobowości i niestety, pasują do mnie objawy osobowości unikającej. Już od dłuższego czasu, tj. od kilku czy nawet od zawsze miałam problemy pewnego rodzaju z adatpatacją w różnych środowiskach, przeważnie izoluję się. Nie mam o czym rozmawiać z ludźmi, jedynie czasami w kontakcie internetowym na czatach tudzież forach różnego rodzaju. Według opisu na wikipedii osobowość unikającą charakteryzują m.in. "trudności w kontaktach społecznych i unikanie ich (skrajna introwersja), mimo dążenia do bycia akceptowanym i pragnienia relacji interpersonalnych oraz zaniżona nieprawidłowa samoocena". To zgadza się z moimi objawami. Jednocześnioe cierpię, spędzając 99,9% czasu w domu, ale nie potrafię zdobyć znajomych/kontaktów. Nie jestem pewna, czy problem stanowi tylko introwersja,czy właśnie choroba (zaburzenia osobowości, osobowość unikająca). Jak w opisie, boję się kontaktów, w przeszłości pisałam na tym forum o problemach, jakie przeżyłam. Nie wiem,czy przeżycia po prostu wywołały taką postawę u mnie, bo mam od dzieciństwa takowe problemy, teraz natężenie jest znacznie większe. Boję się tego,co już dostałam wielokrotnie-wyśmiania, odrzucenia, napiętnowania. Czuję także niedopasowanie do otoczenia, czasów,itp. Mam objawy lęku i gniewu, zauważyłam też,że koncentruję się na krytyce, jestem nieatrakcyjna.

 

 

Poza tym są problemy w domu, matka ma schizofrenię, je co drugi dzień w nocy sama ma jak sądzę ED.

Kiedyś słyszałam, jak jeszcze miałam nadwagę,że za dużo jem, teraz panicznie się boję a wiem,że będzie wielkie jojo,znów usłyszę to co dawniej i wkręcę się w kolejne błędne koło. wiem,że po takim ścinaniu kalorii są napady ehh. Ogólnie to jadłam 400-500kcal.

Mam właśnie problemy ze wszystkim, jak wtedy gdy pisałam ten 1 post w temacie,nnic a nic się nie zmieniło. Nie mogę znaleźć zajęcia żadnego, wszędzie mnie odpychają,nie mam żadnych znajomych, 99% czasu spędzam w domu,cierpię na zaburzenia snu (czasem mam budzenie 2-3 razy w nocy, później problemy z ponownym zasnięciem albo zwyczajnie nie czuję potrzeby snu), czuję się wuiecznie zmęczona, straciłam sens życia, wróciły plany na samounicestwienie.

Czuję,że nigdy nie będę szczęśliwa, wszelkie plany i marzenia wzięły "w łeb", rodzina nie rozumie moich dążeń,że chciałam studiować. Teraz nie robię nic i mam codziennie napady płaczu i jest zaje*...

Powinni być zadowoleni, w końcu "po co mi studia" prawda:(

Ciągle mieszkam z rodziną, mam poczucie gorszej, niezaradnej i to prawda,jestem cholernie niezaradna, nie wiem zwyczajnie boję się o siebie,każdego dnia następnego. Boję się przyszłości-co bedzie, jak ojciec umrze? Z czego ja będę egzystować?? Ciągle na garnuszku,z zazdrością patrzę na zaradne rodzeństwo i niewiem, kogo nienawidzę bardziej-jego czy siebie?

 

-- 12 wrz 2011, 18:05 --

 

A nie mozesz sie wyprowadzic do duzego miasta? poza tym zabierz sie za siebie, schudnij zacznij realizowac swoje zamierzenia, uprawiaj sporty, samemu tez jest fajnie :) Zacznij cos robic, dzialac, a nie tylko tkwisz w domu.

teraz,gdy przeczytałam to 2 lata po tym poście, nie dowierzam że tak może się posypać, że w życiu wszystko może zataczać niezłe koło. Wtedy nie wierzyłabym,że będę ważyć wswoim życiu 35kg i trafię do szpitala. Sama już nie wiem,co się pojawiło najpierw i co z czego wynika-depresja z chęci bycia akceptowaną czy anoreksja z depresji

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no nie. Teoretycznie mam swiadomość tego, co dałoby mi szczęście i nie mówię o farmakologii bo pigułki szczęścia dają sztucznie wywołaną górkę nastrojową itp. a zależy mi na takim efekcie bez nich (choć pewnie to będzie niemożliwe). U nas na nfz jest 1 psychiatra, niestety oczekiwanie w kolejce kilka (jakieś 3-4_ miesięcy, no i spotkanie możliwa godzina w miesiącu to nieco mało... nie wiem,czy taka terapia dałaby skutek jakikolwiek. Próbowałam radzić sobie na własną rękę ale jestem bezsilna, bo próbuję a nie otrzymuję nic w zamian, mam wrażenie jakiegoś upchnięcia w ramy, z których nie mogę się wydostać. Najgorszer jest poczucie,że nic nie mogę,znaczę nic zupełnie. Nie wiem, ciagłe kłótnie z rodzicem ostatnio, on pewnie nie chce ale jego słowa mnie ranią, czuję brak poczucia bezpieczeństwa ch9ć mam już 21 lat a brak mi tego poczucia, czuję też poniżenie z jego strony jak słyszę texty "a co, pieniędzy nie masz? ja mogę cię olać". bliscy pogłębiają moja depresję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Susannah, to uniezależnij się finansowo od rodziców i wypnij się na nich. Jeżeli mieszkasz na jakimś "zadupiu", gdzie nie ma prawie lekarzy to może lepiej wybrać się gdzieś, gdzie ludzi jest więcej?

Jedno jest pewne. Jeżeli nic nie zmienisz to wrócisz tu za jakiś czas z tym samym lamentem, a pamiętaj, że przybędzie Ci już lat.

Na własną rękę to można działać jak masz małe problemy, Twoje raczej na takie nie wyglądają, więc warto się kimś podeprzeć i szukać w nim oparcia i motywacji.

 

i taka ciekawa sentencja dla Ciebie. Zabierz z niej co najlepsze.

"Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś. Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj."

Mark Twain

 

Pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No właśnie jest wielki problem odkąd skończyłam szkołę. Praktycznie jestem w domu, znajomi ze szkoły rozjechali się po róznych uczelniach, nie miałam w ogóle bliższych znajomych, w LO tylko "cześć" i jakieś zdawkowe info wymieniane na tematy dt. szkoły, i tak dalej. Nie wychodzę na piwo, nie umawiam się,nie imprezuję. Żyję sama. Z rodziną mam fatalnie, najpierw był boom jak pojawiła się anoreksja,nazwana tym razem po imieniu, a nie dietą Susannah, to nagle wszyscy opiekuńczy, po szpitalu itp. Nagle wszyscy chcą mi kupić owoce i tak dalej. Im dalej od niskiej wagi,tym ciężej bo zaczyna się znowu "a co, nie masz pieniedzy?ja ci nie będę dogadzał,mogę cię olać"... Także zaczełam się bać przyszłości. Poza tym zmagam się ze swoimi demonami, nadal mam czasem wyrzuty sumienia odnośnie jedzenia,choć minęło od wyjścia ze szpitala pół roku. Powiem tak: gdybym nie chciała się uniezależnić, nie pisałabym tutaj. Naprawdę marzę o swoim życiu, gdy będę mogła żyć jak człowiek. Ale dlaczego ciągle mam pod cholerną górkę? M

Wszędzie mnie odrzucają. Ja już nie mogę patrzeć na oferty pracy, bo dołuję się i w ogóle wolę nie startować, nie pisać podań, życiorysów nie nosić. Bo po co? Skoro nie mam DOŚWIADCZENIA a zdobyć go nie mogę dzięki kochanemu pośredniakowi w mojej mieścinie. Nie wiem, czy ma sens życie takie jakie mam,bo to nie życie tak naprawdę. Bo co ja mam robić? 3 rok oglądać tv? Za 5 lat będzie tak samo. Nie mówcie tutaj,że nie staram się,etc.,że zależy wszystko ode mnie. Guzik prawda! Miałam okres dobry po 1 hospitalizacji, i co? I nic, tony podań,listów,rozmów. I jedno wielke g... w zamian.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Susannah jeżeli dochodziło do rozmów kwalifikacyjnych i było ich faktycznie trochę to spróbuj zastanowić się czy czasem Ty sama nie jesteś sobie na minus.

Może czas poszukać pracy gdzieś dalej o domu, np. w innym większym mieście? Nie wiem co konkretnie Cię interesuje, ale z doświadczenia wiem, że jeżeli nie masz jakichś super kwalifikacji i ma być to raczej praca na same utrzymanie to najlepiej przejść się samemu po mieście i popytać.

 

Co do rodziców to aż tak bardzo cenisz ich zdanie? Czy jak powiedzą Ci, że jesteś śmieciem to faktycznie nim chcesz być? Pomyśl?

 

To nie to, że się nie starasz, ale wygląda to na zasadzie: powysyłałam trochę CV, byłam na kilku rozmowach... nie ma odzewu to niestety, ale więcej tego robić nie będę. Wolę posiedzieć w domu na tyłku i słuchać jak starzy mówią jaka to ja jestem głupia, chora, walnięta.

Twoim problemem jest brak akceptacji ze strony rodziców. Mogę się mylić, ale także anoreksja jest częstą tego następstwem. Ja bym niestety na to nie liczył. Ludzie nie zmieniają się od taka, szczególnie jeśli sami tego nie chcą.

Jeżeli mówią Ci, że nie masz pieniędzy to powiedz im, że tak nie masz, ale chcesz pracować i czy mogą Ci jakoś pomóc. Jeżeli pomogą to świetnie, jeśli nie to czy w dalszym ciągu będą uprawnieni do tego, aby mówić Ci, że nie masz pieniędzy i jesteś nikim? Przecież nie byli Ci wstanie pomóc kiedy byłaś w potrzebie!!!!!!!

 

Nie najgłupszym rozwiązaniem byłoby też odezwanie się chociaż do kogoś z Twojej szkoły. Siedzenie w domu na pewno Ci nie pomoże, a wychodzą do ludzi rośnie prawdopodobieństwo zdarzenia się czegoś istotnego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Susannah jeżeli dochodziło do rozmów kwalifikacyjnych i było ich faktycznie trochę to spróbuj zastanowić się czy czasem Ty sama nie jesteś sobie na minus.

Może czas poszukać pracy gdzieś dalej o domu, np. w innym większym mieście? Nie wiem co konkretnie Cię interesuje, ale z doświadczenia wiem, że jeżeli nie masz jakichś super kwalifikacji i ma być to raczej praca na same utrzymanie to najlepiej przejść się samemu po mieście i popytać.

 

Co do rodziców to aż tak bardzo cenisz ich zdanie? Czy jak powiedzą Ci, że jesteś śmieciem to faktycznie nim chcesz być? Pomyśl?

 

To nie to, że się nie starasz, ale wygląda to na zasadzie: powysyłałam trochę CV, byłam na kilku rozmowach... nie ma odzewu to niestety, ale więcej tego robić nie będę. Wolę posiedzieć w domu na tyłku i słuchać jak starzy mówią jaka to ja jestem głupia, chora, walnięta.

Twoim problemem jest brak akceptacji ze strony rodziców. Mogę się mylić, ale także anoreksja jest częstą tego następstwem. Ja bym niestety na to nie liczył. Ludzie nie zmieniają się od taka, szczególnie jeśli sami tego nie chcą.

Jeżeli mówią Ci, że nie masz pieniędzy to powiedz im, że tak nie masz, ale chcesz pracować i czy mogą Ci jakoś pomóc. Jeżeli pomogą to świetnie, jeśli nie to czy w dalszym ciągu będą uprawnieni do tego, aby mówić Ci, że nie masz pieniędzy i jesteś nikim? Przecież nie byli Ci wstanie pomóc kiedy byłaś w potrzebie!!!!!!!

 

Nie najgłupszym rozwiązaniem byłoby też odezwanie się chociaż do kogoś z Twojej szkoły. Siedzenie w domu na pewno Ci nie pomoże, a wychodzą do ludzi rośnie prawdopodobieństwo zdarzenia się czegoś istotnego.

 

dochodziło do rozmów, bo byłam na nie kierowane z up, były to teoretyczne "propozycje stażów", to jest 6 spotkań w ciagu 3 lat... Na inne rozmowy chodziłam z ogłoszeń, np. znam j.,niemiecki dobrze i poszłam na rozmowę dt. pracy pracownika biurowego (wymagana dobra znajomość niemieckiego), tak samo starałam się o referenta z tym językiem. Bez szans.

Tak samo było z recepcjonistką i sprzątaczką w jednej osobie, tak jak również z dwoma ofertami dla kelnerek. Zawsze z kwitkiem. Tak samo było odnośnie pracy w Media Expert i innych takich.

Cóż, mówią mi że "każdy jest kowalem własnego losu" (rodzice), oczywiście pomóc nie pomogą a także nie mają znajomości jakie są widać wymagane do znalezienia i podjęcia pracy takowej. Mówiąc o rodzinie,mam na myśli ojca, matka ma schizofrenię i większość spraw niestety do niej nie trafia/nie dociera. Mam wrażenie,że wszystkie podania jakie złożyłam znalazły się od razu w koszu.

(Przykładem jest rozmowa telefoniczna, pytałam o możliwość stażu w x, mówią "proszę przyjść ze świadectwem, będzie dana osoba i spyta się pani", przychodzę, nawet nie rozmawiał ze mną ten ów ktoś tylko wyszedł po 10 minutach wielkiego czekania na jaśnie pana, i od razu na wstępie nie dopuszczając mnie do głosu "nie bierzemy stażystów, bo up nie ma środków". Dzwonię póxniej z ciekawości do urzędu,słyszę że środki mają jeszcze. Bez komentarza?

Cóż, szukam na terenie całego powiatu, jestem w stanie dojeżdżać do roboty. I co z tego>? Chcieć to ja sobie mogę...A z ludźmi ze szkoły nie mam kontaktu, poza tym nie rozmawiałam z nimi na tematy inne niż o szkole i zdawkowe. :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Susannah, czy Ty, bądź Twoi rodzice czy rodzina nie macie żadnych a ŻADNYCH znajomości w jakichś urzędach żeby chociaż od stażu zacząć?

dziwne że się nigdzie nie dostałaś..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No poza powiatem to nie ma szans, bo dojazdu bym nie miała. W granicach mojego powiatu wiele razy próbowałam,odpowiadałam na oferty, w tym miesiącu starałam się na kelnerkę w pobliskiej restaurancji (teraz wywiesili nowe ogłoszenie, szok. Zupełnie jakby jednej osoby na rozmowę nie mogli zaprosić...) oraz do pracy w myjni (tam akurat odpowiedzieli,że zapiszą sobie dane w razie gdyby potrzebowali- to dlaczego dają ogłoszenie,jeśli teraz nie potrzebują?)

 

-- 26 wrz 2011, 15:46 --

 

mój ojciec mnie oszukał i to jest chamskie.

łudziłam się

powiedział do mnie "no popraw się, bo jak pójdziesz do x. na studia to musiz jakoś wyglądać "

i co, teraz jestem gruba i nie jestem na studiach. kolejny zjebany rok.

podpuscił mnie wykorzystał moje marzenie pretekstem żebym tylko przytyła

teraz zostałam z niczym i dodatkowymi kilogramami które szczerze NIE SĄ mi POTRZEBNE bo nie miałam zagrożenia zycia wychodzac ze szpitala (45kg nie jest to az taka straszna niedowaga) czuje sie podle bo ktos zdeptał moje marzenie to o czym sniłam i co i nie dosc ze mi psychike zniszczył bo teraz powinnam brac seronil na depresje to jeszcze spaprał mi wyglad posługujac sie obietnicami

nie wygladam wcale lepiej twarz mam jak pączek znowu wielkie policzki i moja złosc na siebie

najsmieszniejsze ze moglam nie marnowac cholernych 3 lat moglam isc nawet na dworzec na poczatek i wypisac pozew o alimenty i nie ma bata, bo w prawie rodzic musi sie podzielic z dzieckiem chocby mala suma np 100-200zł i dodajac stypendium socjalne moglabym wreszcie miec swoje marzenie. jaka ja bylam glupia ludzac sie kiedy mowil mi ze nie ma obowiazku mi dac i on "nie ma z czego i nie da" (choc pracował co prawda nie zarabiał kroci ale nie mial oprocz mnie ZADNYCH dzieci na utrzymaniu i uwazam,ze dalby sobie rade spokojnie majac mniej o małą sumę)

 

-- 01 paź 2011, 16:48 --

 

Dostałam receptę na lek, sama nie wiem czy zrealizować. Boję się. Ale jestem w fatalnej rozsypce i może to mi by trochę pomogło jak sądzicie? Bo nie wiem... może pójść na jakiś oddział otwarty? Nie daję sobie rady

 

-- 07 wrz 2013, 23:07 --

 

Susannah, czy Ty, bądź Twoi rodzice czy rodzina nie macie żadnych a ŻADNYCH znajomości w jakichś urzędach żeby chociaż od stażu zacząć?

dziwne że się nigdzie nie dostałaś..

Ok, trochę się zmieniło w moim życiu. W czerwcu 2012 dostała staż w firmie produkcyjnej, niestety nie było to dobre przeżycie ze zwględu na ludzi, któych tam spotkałam. OCzywiście, znalazło się kilka świetnych osób, ale większość utrudniała mi pracę. No i nie nadawałam się do produkcji, bo nie wyrabiałam norm, poza tym wszystko musiało być idealnie równo itp i później zbierałam opieprz od osoby z kontroli, że czemu wystaje tu to, a czemu nie pamiętam o tym itp. Może stres, może coś innego często się myliłam, zapominałam itp. PRzemęczyłam się 3 mce i nie chciałam przedłużyć, dostałam się wtedy na wszystkie kierunki studiów, na jakie złożyłam papiery. Jednak moi rodzice (mama schizofreniczka) byli bardzo przeciwni, bym szła do szkoły. Zobaczyli papiery z uczelni i "uuuu chyba nie zamierzasz iść do szczecina". Więc w końcu dałam za wygraną, nie poszłam. Spędziłam życie znów w domu z depresją.

Miałam ciężką jesień/zimę, 2 miesiące jeszcze były znośne bo odpoczęłam psychicznie od tej kierowniczki i nerwów. Późiej było tylko gorzej, zima była dlługa w tym roku jak wiecie i moje doły były coraz dłuższe. W marcu zaproszono mnie na rozmowę do tej samej firmy tylko na stanowisko w dziale transportu, poszłam, bardzo mi zależało, ale wiedziałam, że nie przyjmą mnie. Byłam w szoku, gdy się udało. Później spojrzałam na niektóre maile (poczta po dziewczynie, któa odeszła) i zobaczyłam, że oprócz mnie mieli 6 innych kandydatów, z lepszym doświadczeniem i wykształceniem (ja miałam tylko ten staż i praktykę w Niemczech). Tak trwała praca i było dobrze, do czerwca kiedy miałam atak kamicy żółciowej przewodowej i trafiłam do szpitala z żółtaczką. Zrobili mi ECPW i wyciągneli kamień, dostałam dietę i za 3 tygodnie planowy zabieg. Pech chciał, ze miałam operację gdy moja umowa prawie dobiegla konca (okres próbny) i bałam się, co dalej. PRzedłużyli mi umowę, rozmawiałam z dyrektorem. JEdnak od tamtej pory zaczęło się psuć, przyjęli kolejną osobę moim zdaniem zbędną i przez to pół dnia nie mam co robić... Tamta osoba jakby podkradła mi pracę. Dostałam propozycję innej pracy w moim mieście ale za niższą kasę, byłam na rozmowie. Ale wolałabym zostać tutaj, tylko że tak jak dawniej żeby było. Rozmwiałam z dyrektor, czy mogłabym mieć więcej obowiązków, Sądziłam, że pomyśli o mnie ambitna, bo mało kto prosi o więcej pracy... Ale ona powiedziała, że skoro tak to tamta może przejąć moje obowiązki. No i jestem w kropce, chciałam jej powiedzieć że tamtej pracy pewna nie jestem, bo tylko na zastępstwo umowa by była. Tutaj są fajni ludzie, no ok jest stres duży ale chciałabym pracować więcej jak na początku. Już się wdrożyłam i wolę nie zmieniać ale nie mam pewności, czy zostanę skoro dyrektor już tak mówiła... Umowa jest do końća września i nie wiem, co robić? Bo nie chcę zostać na lodzie, tam nie zaczekają na mnie a tu mi nie przedłużą... Sami widzicie. A co do szkoły, nie odważyłam się już 2 raz składać papierów, tracić kasę na zdjęcia i opłatę rekrutacyjną. Bo i tak nie wiem, czy na zaoczne będzie kasa, a rodzice są przeciwko.

Nadal jednak jestem samotna, w pracy tylko rozmowy o pracy, nie mogę poznać ludzi, nienawidzę weekendów bo muszę w domu siedzieć. Wychodziłam latem na rower, nad jezioro ale nadal sama jestem, nikogo nie poznałam, to pogłębiło moją samotność. Poznałam tydzien temu na internecie 26latka, pisal ze widział mnie jak spacerowałam, pamietam go, obejrzał się wówczas za mną. Pisaliśmy trochę i tydz temu miałam pierwszą w życiu randkę.

Było mi naprawdę dobrze, pierwszy raz w zyciu poczułam się szczęśliwa, ładna, mądra. Ale niestey się zmieniło. On najpierw powiedział, bym napisała mu i wybrała kolejne spotkanie, wybrałam zeszłą niedzielę ale amiast się pojawić o 15, napisał o 18.00 mimo że czekałam, że jest chory. W pon napisał, że ma anginę był u lekarza i ma nadzieję się spotkać jak wyzdrowieje, ma nadzieję że w weekend. JEdnak wczoraj napisał b krótko i już wiedziałam, że nic z tego. Że ma mnie głęboko.

Nasza rozmowa brzmiała tak:

 

x

 

wczoraj 17:18

Ja

:P

wczoraj 17:18

x

co tam

wczoraj 17:19

Ja

ładna pogoda dziś

x

bardzo

wczoraj 17:20

Ja

w czwartek też dużo pracy było

wczoraj 17:21

x

a dzis

wczoraj 17:23

Ja

dziś mniej niestety

wczoraj 17:23

a u Ciebie?

co robiłeś wczoraj

x

glownie spalem

wczoraj 17:24

Ja

nadal chory jesteś?

wczoraj 17:24

x

powoli przechodzi

wczoraj 17:25

Ja

to kiedy sie widzimy?

wczoraj 17:33

x

jak tylko bedzie lepiej ze mna

wczoraj 17:33

Ja

czyli?

wczoraj 17:33

x

nie wiem

wczoraj 17:34

Ja

cos długo chorujesz

wczoraj 17:35

x

ale czy to ode mnie zlaezy?

wczoraj 17:36

Ja

po prostu wydaje mi się to troszeczkę dziwne

wczoraj 17:37

ja w szpitalu krócej byłam

x

no ok skoro mi nie wierzysz

wczoraj 17:37

Ja

nie to że nie wierzę

wczoraj 17:38

 

ale myślałam że jakieś plany mogę porobić

wczoraj 17:40

SmyQ

nic na to nie poradze

wczoraj 17:40

Ja

ok

wczoraj 17:40

x

wczoraj 17:40

Ja

szkoda

wczoraj 17:40

chciałam po prostu wiedzie c

wczoraj 17:41

x

rozumiem

wczoraj 17:41

Ja

czyli raczej nie

wczoraj 17:41

x

mam nadzieje tak ale nie wiem jak bede sie czul

wczoraj 17:42

Ja

ok

wczoraj 17:42

bo nie wiem czy cos planowac czy nie

najwyzej napiszesz jutro jak się czujesz

wczoraj 17:43

x

to juz zalezy od Ciebie jesli chcesz to zaplanuj sobie cos

wczoraj 17:43

Ja

po prostu chciałabym wykorzystać ładną pogodę

wczoraj 17:44

ale skoro się źle czujesz

x

zobacze jutro

wczoraj 17:44

Ja

ok tylko napisz zebym wiedziała

wczoraj 17:44

bo wtedy tez czekalam

haha teraz to w ogóle Cię zapomniałam

wczoraj 17:47

x

wybacz ale ucikam bo glowa mi zaraz peknie

wczoraj 17:49

Ja

ok

wczoraj 17:49

x

no to pa

 

Poszłam dziś na rolki, bo zauwazylam ze był dostepny na gg przez 5 minut i nawet sie nie odezwał, po czym zmienił status. Wg mnie nic z tego nie b ędzie i tyle. Szkoda, kolejny raz widzę, że albo ktoś sobie ze mnie jaja robi albo nie wiem co? Nie umiem wierzyć ludziom, po tym co przeszłam w szkole itp. To piekło odcisnęło swój ślad i chciałabym mieć terapię, jednak w mojej mieścinie nie ma takich możliwości, jest na pewno w Szczecinie (100 km). Wróciłam do punktu wyjścia, moje życie nadal jest koszmarne, chyba całe będzie takie potworne, ciągle tylko w dupę dostaję, nic nie wychodzi. Zagubiłąm się w tym wszystkim, ostatnio często oglądam porno i zabawiam się sama.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×