Skocz do zawartości
Nerwica.com

Susannah

Użytkownik
  • Postów

    66
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Susannah

  1. Czyli nie ma sensu walczyć i ratować? Nie chcę mówić mu o swoich złych emocjach (boję się) ale z drugiej strony przeszkadza mi to, że on nie potrafi się zaangażować. -- 27 kwi 2014, 20:00 -- zostawiłam go. Nigdy tak naprawdę nie byliśmy ze sobą.
  2. Robił tak już kilka razy, dzwonił na policję. Ja się boję tego, że już tak jest zakopany w rodzinę i ja zawsze będę na drugim miejscu. Przychodzi weekend, kolejny i znów woli mi powiedzieć, że jego starsza siostra przyjeżdża do niego, bo jedzie na wesele gdzieś tam i wraca w niedzielę. Nie chcę go tłumaczyć, że pracuje jutro bo przecież pracuje do 14.30. A i tak nie zamierza się ze mną widzieć, nie wiem co powinnam zrobić, boję się cierpienia, bo nigdy nie miałam przedtem nikogo. Boli mnie, że ze wszystkim muszę sobie radzić sama, bo on nie jest obecny, mamy ze sobą kontakt ale to dla mnie za mało, czy on nie potrafi się zaangażować? Czy mówi mi prawdę o swoich uczuciach? Boję się kłamstw, pustych obietnic. Nauczyłam się, że ludzie porzucają mnie, gdy ich potrzebuję, składają obietnice i nie dotrzymują, że jestem sama ze wszystkimi moimi problemami, nie mam wsparcia w nikim. Zawsze jestem samodzielna, nienawidzę prosić o pomoc. Nie wiem, czy to co on mówi, co chciałby w przyszłości od życia, jest prawdą.
  3. ok, nie wszystko. Np. boli mnie trochę to, gdy ja mam problem, napiszę mu lub powiem o tym, to on powie "nie daj się" ogólnie pocieszy. Kiedy ja chcę pocieszyć jego, to nic nie działa, neguje wszystko, twierdzi, że wątpi, by było dobrze, a gdy ja coś wesołego napiszę a on ma zły humor, zignoruje to, stwierdzi, że się wkurzył/i/lub ma doła i powie dlaczego. Gdy staram się go wesprzeć, jakby to nie docierało do niego.Mówi ogólnikami "widzę, co się tutaj dzieje, nie wiem co będzie dalej"
  4. Jakich warunków na przykład? Wydaje mi się, że jego cechy charakteru odpowiadają mi, jego stosunek do różnych spraw. Troszeczkę pomoże, spojrzę na to z różnych stron. Ja słucham ale mam problem z zaufaniem.
  5. A czy to źle, że napisałam na forum? Czy to od razu oznacza "publiczną debatę"? Może nie mam doświadczenia i chciałam, by ktoś ocenił to z zewnątrz jak to widzi, jak to wygląda -- 23 sty 2014, 20:55 -- Rozmawiałam, tłumaczyłąm mu, że jego życie nie kończy się na rodzicach, że jest już dorosły, ma 30 lat w tym roku. Pytałam, jak widzi swoją przyszłość, jakie ma plany, czy zamierza mieszkać z rodzicami. Czy myślał kiedyś o usamodzielnieniu się, wyprowadzce? Zapytałam, co wówczas z jego mamą. Stwierdził, że mama mieszka z ojcem, bo dzieci się nie wyprowadziły (siostra, 26 lat ma dziecko i wyprowadziła się do innej części Polski, druga siostra jest w ciąży i mieszka z rodzicami) i gdy ich nie będzie w domu to raczej na pewno nie będzie mieszkała z ojcem, a pojedzie do starszej siostry. On kiedyś wziął pożyczkę i teraz ma raty, kiedy je spłaci twierdzi, że mógłby wynająć kawalerkę w miejscowości, w któej pracuje. Mówi też, że gdyby coś ojciec odstawiał, to bez wahania by przyjechał do matki.
  6. ja ich nie wybrałam, po prostu z tymi dobrze mi się rozmawiało, tych chciałam poznać, wydawali mi sie interesującymi ludźmi. Z obecnym przegadałam miesiąc, nie znudziło mi się to.
  7. i co wyszło z anginą, wiesz? Odezwał się po... miesiącu mówiąc, że mu głupio bo się mijamy. I że uwaga- "musiał wrócić do swojej byłej"
  8. uwierz mi, nie chodzi o bezpieczeństwo= choć tu też nigdy nie wiem, jak matka zareaguje. Bardzej wstyd, pamiętam jak miała elementy katatonii, stała przez pół dnia w korytarzu, w dziwnych pozach. Wychodziła nie wiadomo gdzie, chodziła z pismem św. wszędzie, nawet gdy jej się rozleciała biblia, to te strzępki chowała w różnych miejscach, na szafkach, po kieszeniach itp. Kilka lat trwała sprawa o ubezwłasnowolnienie i przymusowe leczenie, gdy miała ją zabrać już karetka (na siłę), to wyszłam z domu, sąsiedzi niektórzy to widzieli, ponoć klękała i się modliła na ulicy. Podczas pierwszych dni w szpitalu podobno nie spała, tylko stała całymi dniami. Nie potrafiłam się zmusić, by ją odwiedzić, moja siostra tam pojechała. Ja sama miałam problemy z depresją a wcześniej z anoreksją, moja matka nie widziała tego ( zrozumiałe u schizofrenika) a co dziwniejsze, mój ojciec i siostra udawali, że nie jestem chora, nawet jak ważyłam 35 kg. Mamy teraz mniej się wstydzę, bierze leki, a jak nie bierze, to jest niestety gorzej Ja rozumiem jego sytuację ale nie chcę być na drugim miejscu, on może nigdy nie opuścić domu, założyć własnej rodziny, kiedyś powiedział mi, że ma dość życia, że urodził się tylko po to, by mieć przej...ne, że kiedyś chyba będzie musiał iść do psychiatry. Nie zlewam jego problemów, staram się go wspierać, mówię, że ojciec ma swoje życie i jeśli chce je przechlać, to jego sprawa a on musi mieć swoje życie, sam może o nim decydować, jak ono ma wyglądać. Nie wiem, jak miałabym mu pomóc.A odległość jest mała, tylko że nie mam prawka, pracujemy w jednym mieście, ale dojeżdżamy. Ja jeździłam tam z siostrą, ona zawsze jest gotowa mnie podwieźć ale nie chcę za każdym razem odwoływać ją na kilka godzin przed wyjazdem, gdy już w połowie spakowałam się... -- 23 sty 2014, 20:05 -- skąd ten wniosek? Nigdy nie byłam w związku dotąd.
  9. Tyle, że byłam u niego w domu, dwa razy. W tym raz od sylwestra 31. do 3.01.
  10. Nie wiem, co bym zrobiła, on może przyjeżdżać do mnie, ja nie muszę tam być, tyle że nie może/nie chce matki zostawić samej. I to się będzie powtrzało, jak ojciec będzie miał ciągi. Nie wiem, co robić. A choroba to schizofrenia, bardzo się bałam zapraszać innych ludzi, w przeszłości matka takie rzeczy robiła, że miałam myśli samobójcze poza tym anoreksję.
  11. Witam, mam dość poważny problem i zupełnie nie wiem, co robić. Jestem w dość krótkim związku z kimś, z kim mi jest dobrze. Jest jednak coś, co mnie boli i zastanawiam się nad przyszłością tego związku. Otóż dzieli nas odległość, która w sumie nie jest duża- jakieś 35 km), jednak nie widujemy się w każde weekendy. Teraz już mam troszkę problem, bo ostatni raz spotkaliśmy się w andrzejki. Zawsze facet przyjeżdżał do mnie, bo zwierzył mi się, iż ma problem z ojcem alkoholikiem. Nie przeszkadza mi to w postrzeganiu faceta, nie zmieniłam zdania o nim, bo sama mam problem rodzinny. Ale co mnie martwi- on ostatnio nie przyjechał do mnie, bo pilnował ojca, obawiał się, by ten nie zrobił nic jego mamie. Kiedy jednak ja mu powiedziałam o swoich rodzinnych problemach, zaryzykowałam (bo mam problem z chorobą psychiczną w rodzinie i też nie jest mi lekko kogoś zapraszać) a on nie chce, bym go odwiedziła. Tłumaczy to tym, że wstydzi się, że nie chce, bym sobie o nim coś pomyślała i musiała oglądać jego ojca w stanie nietrzeźwym. Poczułam się, jakby mi nie potrafił zaufać, ja też nie wiem jak się u mnie zachowa członek mojej rodziny z pwoodu choroby ale mimo to postanowiłam zaprosić kogoś mi bliskiego do domu. Teraz nawet święta stoją pod znakiem zapytania, koleżanka mi doradza, bym zakończyła ten związek, bo nie wiem, czy w tym miesiącu się zobaczymy. Ale ja wiem, że będzie mnie to bolało i czuję się jak w pułapce- w którą stronę pójść, każdy wybór będzie zły. __________________ Kolejny raz to samo. Umawia się, ja już spakowalam się a dziś rano info, że mam nie przyjeżdżać, bo ojciec pije. Mam takiego doła, bo niestety zaangażowałam się, gdy się poznaliśmy nie wiedziałam o alkoholiku w jego rodzinie. Wiem, że powinnam to zakończyć, ale to mnie bardzo boli a ja nie chcę cierpieć. Jestem głupia, bo tak czy siak będę cierpieć- przecież za tydzień może być to samo, co weekend to samo. I co, ani on nie przyjedzie (bo musi pilnować ojca) ani mnie nie zaprosi. Przecież nie da się zbudować niczego poważnego, widując się raz w miesiącu i ja to wiem, tylko dlaczego płaczę?
  12. Wiem, że dobrze prawisz. Tylko pytanie, czy bym się odważyła.
  13. Nie potrzebuję już leków. Miałam tylko fluo po anoreksji, głównie na myśli samobojcze.
  14. skoro widać chcesz kontaktu z tamtym czemu się obcałowywujesz z innym gdy tamten nie może? ponieważ podobał mi się bardzo i chciałam to przeżyć (nigdy wcześniej się nie pocałowałam) -- 14 wrz 2013, 15:03 -- wiesz, userzy tutaj mają różne doświadczenia życiowe, różne punkty widzenia, każdy ma inne zdanie po prostu. najważniejsze, że Ty dobrze wspominasz ten pocałunek. nie ma w tym nic złego, to jest w porządku. a to że tamten typek jest chory- nie jesteś z nim związana, no nie? więc chyba żadnych ograniczeń nie masz, jesteś dorosła, masz prawo spotykać się z kim chcesz i robić co Ci się żywnie podoba. przynajmniej ja tak to widzę. może nachalna to za mocne słowo. okej, powiedział w pizzerii, że masz wybrać datę i miejsce- a więc czekaj teraz, kiedy sam się Ciebie zapyta kiedy i gdzie. tak, przecież z nim spotkałam się tylko raz w pizzerii. Zadnych deklaracji nie ma, więc kiedy poznana osoba zaproponowała mi przejażdżkę, zgodziłam się. Nie chcę jak dotad, całego życia przesiedzieć w domu. To mi już minęło, teraz czuję się samotna i brakuje mi ludzi, nawet takich, z którymi można wspólnie spędzać czas czy porozmawiać. Z pracą myślę,ze rozwiążę ten problem tak: zapytam wprost dyrektor, co dalej. Powiem, że nie mogę czekać, gdyż firma nr 2 chce wiedzieć, jaką decyzję podjęłam. Jeśli chodzi o szkołę- tak, jestem dorosła i teoretycznie mogę decydować o woim życiu, ale kiedy ciągle mi mówili, że nie jest mi potrzebna dalsza edukacja, to zwątpiłam i poddałam się. Bałam się sprzeciwić i może to był błąd? Bardzo chciałam usamodzielnić się, poznać inne życie, samemu odpowiadać za siebie (studia w innym mieście to zupełnie inne życie niż z rodzicami). A może trochę bałam się i dlatego się ugięłam? Zastanawiam się... wybrałam wtedy dwa kierunki, jeden ścisły ale oczywiście moja siostra poczęła mi mówić, że przecież sobie nie poradzę itp. że jestem humanistką. Denerwuje mnie ona, chciałaby ustawić moje życie i sterować mną.
  15. gdzie napisałam, że się obściskuję? Dla mnie pocałunek nie jest obściskiwaniem. Co do rzekomej nachalności- mam inne zdanie na ten temat.
  16. socorro, własnie wszyscy mnie tutaj linczują, ale ja tego nie żałuję. Nawet jeśli już się nie spotkamy, to mam piękne wspomnienia z dwóch spotkań. Wcale nie jestem nachalna. -- 13 wrz 2013, 22:39 -- nie widze żadnej nachalności. Zresztą, wcześniej pisał mi różne rzeczy więc naprawdę sądziłam, że chce kolejny raz mnie spotkać (powiedział w pizzerii, że mam wybrać miejsce i czas kolejnego spotkania). -- 13 wrz 2013, 22:43 -- hola, hola. Bralam te leki po anoreksji przez kilka mcy, później juz nie czułam potrzeby i teraz też nie jest z moimsamopoczuciem na tyle źle, że mogę sobie radzić bez nich. PS. a czy ja z nim jestem w związku? NIE. Więc mogę spotykać się z innymi takie jest moje zdanie. A z resztą wypowiedzi kompletnie nie mam zdania- to drugi pan, któego poznałam więc skąd opinia "co chwile innym". Bez komentarza. A w pewnym wieku normalne. że odczuwam potrzebę bliskości, miłości itp. Widzisz coś niezwykłego w tym? Bo ja nie.
  17. Pewnie go wystraszylas czym? pisalismy o swoich zainteresowaniach...
  18. true- tak, ja muszę mieć cały dzieć pracę, pełne 8 h. Jak się nudzę, to się czuję okropnie. Nie wiem, co robić bo tamta firma nr 2 chce mnie, ale umowa jest tylko na zastęostwo i 4 stówki mniej... Za to więcej pracy. Sama nie wiem, nie umiem podjąć tej decyzji. Co do gg, na razie nie wykonuję żadnych ruchów, co ma być to będzie. Focha nie mam, po prostu jestem bardzo podejrzliwa co do osob których nie znam w miarę dobrze. Problem jest taki, że ludzie znajomi mówią że jestem mądrą i niebrzydką kobietą ale to dziwne, skoro mam poukładane w miarę w głowie (w takim sensie, że jestem wierna swoim wartościom, nie zależy mi wyłącznie na rozrywkach, w miarę poważnie podchodzę do życia) a jednak jestem całe życie sama, znajomi jedynie w pracy albo w płytkim sensie (cześć i tyle), po prostu brakuje mi ludzi w moim życiu, poza pracą. Nie wiem, może starzeję się ale gry na pc przestają mi wystarczać. Uzytkowniku hans, czy ty myślisz że chcę się zestarzeć, czekając aż przyjdzie czas? Nie jestem desperatką ale każdy człowiek ma swoje potrzeby, może ty nie, nie mam pojęcia
  19. Starasz się zrekompensować swoją zaniżoną samoocenę całowaniem? Nie no, miło, ale skoro nie wiesz, po co to robiłaś... po co to robiłaś? Przecież nie jesteś w nim zakochana? zrobiłam to, ponieważ podobał i się i miałam na to ochotę. -- 12 wrz 2013, 20:42 -- jaja? Strasznie nachalna jestes... facet jest chory..angina to nie katar a Ty nie mozesz poczekac az sie wykuruje tylko meczysz, naciskasz, smecisz haha... sorry facet ma anginę od prawie 2 tygodni- jak dla mnie to ściema tym bardziej, ze na tym portalu się logował a na gg przestał pisać. -- 12 wrz 2013, 20:44 -- no dobra, niektóre rzeczy się trochę zmieniły. Ale nadal męczy mnie to, że poza pracą nie mam normalnego życia jak większość ludzi. Nie mam co robić poza książkami, filmami, netem czy zakupami. Brakuje mi ludzi w moim życiu.
  20. Ok, trochę się zmieniło w moim życiu. W czerwcu 2012 dostała staż w firmie produkcyjnej, niestety nie było to dobre przeżycie ze zwględu na ludzi, któych tam spotkałam. OCzywiście, znalazło się kilka świetnych osób, ale większość utrudniała mi pracę. No i nie nadawałam się do produkcji, bo nie wyrabiałam norm, poza tym wszystko musiało być idealnie równo itp i później zbierałam opieprz od osoby z kontroli, że czemu wystaje tu to, a czemu nie pamiętam o tym itp. Może stres, może coś innego często się myliłam, zapominałam itp. PRzemęczyłam się 3 mce i nie chciałam przedłużyć, dostałam się wtedy na wszystkie kierunki studiów, na jakie złożyłam papiery. Jednak moi rodzice (mama schizofreniczka) byli bardzo przeciwni, bym szła do szkoły. Zobaczyli papiery z uczelni i "uuuu chyba nie zamierzasz iść do szczecina". Więc w końcu dałam za wygraną, nie poszłam. Spędziłam życie znów w domu z depresją. Miałam ciężką jesień/zimę, 2 miesiące jeszcze były znośne bo odpoczęłam psychicznie od tej kierowniczki i nerwów. Późiej było tylko gorzej, zima była dlługa w tym roku jak wiecie i moje doły były coraz dłuższe. W marcu zaproszono mnie na rozmowę do tej samej firmy tylko na stanowisko w dziale transportu, poszłam, bardzo mi zależało, ale wiedziałam, że nie przyjmą mnie. Byłam w szoku, gdy się udało. Później spojrzałam na niektóre maile (poczta po dziewczynie, któa odeszła) i zobaczyłam, że oprócz mnie mieli 6 innych kandydatów, z lepszym doświadczeniem i wykształceniem (ja miałam tylko ten staż i praktykę w Niemczech). Tak trwała praca i było dobrze, do czerwca kiedy miałam atak kamicy żółciowej przewodowej i trafiłam do szpitala z żółtaczką. Zrobili mi ECPW i wyciągneli kamień, dostałam dietę i za 3 tygodnie planowy zabieg. Pech chciał, ze miałam operację gdy moja umowa prawie dobiegla konca (okres próbny) i bałam się, co dalej. PRzedłużyli mi umowę, rozmawiałam z dyrektorem. JEdnak od tamtej pory zaczęło się psuć, przyjęli kolejną osobę moim zdaniem zbędną i przez to pół dnia nie mam co robić... Tamta osoba jakby podkradła mi pracę. Dostałam propozycję innej pracy w moim mieście ale za niższą kasę, byłam na rozmowie. Ale wolałabym zostać tutaj, tylko że tak jak dawniej żeby było. Rozmwiałam z dyrektor, czy mogłabym mieć więcej obowiązków, Sądziłam, że pomyśli o mnie ambitna, bo mało kto prosi o więcej pracy... Ale ona powiedziała, że skoro tak to tamta może przejąć moje obowiązki. No i jestem w kropce, chciałam jej powiedzieć że tamtej pracy pewna nie jestem, bo tylko na zastępstwo umowa by była. Tutaj są fajni ludzie, no ok jest stres duży ale chciałabym pracować więcej jak na początku. Już się wdrożyłam i wolę nie zmieniać ale nie mam pewności, czy zostanę skoro dyrektor już tak mówiła... Umowa jest do końća września i nie wiem, co robić? Bo nie chcę zostać na lodzie, tam nie zaczekają na mnie a tu mi nie przedłużą... Sami widzicie. A co do szkoły, nie odważyłam się już 2 raz składać papierów, tracić kasę na zdjęcia i opłatę rekrutacyjną. Bo i tak nie wiem, czy na zaoczne będzie kasa, a rodzice są przeciwko. Nadal jednak jestem samotna, w pracy tylko rozmowy o pracy, nie mogę poznać ludzi, nienawidzę weekendów bo muszę w domu siedzieć. Wychodziłam latem na rower, nad jezioro ale nadal sama jestem, nikogo nie poznałam, to pogłębiło moją samotność. Poznałam tydzien temu na internecie 26latka, pisal ze widział mnie jak spacerowałam, pamietam go, obejrzał się wówczas za mną. Pisaliśmy trochę i tydz temu miałam pierwszą w życiu randkę. Było mi naprawdę dobrze, pierwszy raz w zyciu poczułam się szczęśliwa, ładna, mądra. Ale niestey się zmieniło. On najpierw powiedział, bym napisała mu i wybrała kolejne spotkanie, wybrałam zeszłą niedzielę ale amiast się pojawić o 15, napisał o 18.00 mimo że czekałam, że jest chory. W pon napisał, że ma anginę był u lekarza i ma nadzieję się spotkać jak wyzdrowieje, ma nadzieję że w weekend. JEdnak wczoraj napisał b krótko i już wiedziałam, że nic z tego. Że ma mnie głęboko. Nasza rozmowa brzmiała tak: x wczoraj 17:18 Ja wczoraj 17:18 x co tam wczoraj 17:19 Ja ładna pogoda dziś x bardzo wczoraj 17:20 Ja w czwartek też dużo pracy było wczoraj 17:21 x a dzis wczoraj 17:23 Ja dziś mniej niestety wczoraj 17:23 a u Ciebie? co robiłeś wczoraj x glownie spalem wczoraj 17:24 Ja nadal chory jesteś? wczoraj 17:24 x powoli przechodzi wczoraj 17:25 Ja to kiedy sie widzimy? wczoraj 17:33 x jak tylko bedzie lepiej ze mna wczoraj 17:33 Ja czyli? wczoraj 17:33 x nie wiem wczoraj 17:34 Ja cos długo chorujesz wczoraj 17:35 x ale czy to ode mnie zlaezy? wczoraj 17:36 Ja po prostu wydaje mi się to troszeczkę dziwne wczoraj 17:37 ja w szpitalu krócej byłam x no ok skoro mi nie wierzysz wczoraj 17:37 Ja nie to że nie wierzę wczoraj 17:38 ale myślałam że jakieś plany mogę porobić wczoraj 17:40 SmyQ nic na to nie poradze wczoraj 17:40 Ja ok wczoraj 17:40 x wczoraj 17:40 Ja szkoda wczoraj 17:40 chciałam po prostu wiedzie c wczoraj 17:41 x rozumiem wczoraj 17:41 Ja czyli raczej nie wczoraj 17:41 x mam nadzieje tak ale nie wiem jak bede sie czul wczoraj 17:42 Ja ok wczoraj 17:42 bo nie wiem czy cos planowac czy nie najwyzej napiszesz jutro jak się czujesz wczoraj 17:43 x to juz zalezy od Ciebie jesli chcesz to zaplanuj sobie cos wczoraj 17:43 Ja po prostu chciałabym wykorzystać ładną pogodę wczoraj 17:44 ale skoro się źle czujesz x zobacze jutro wczoraj 17:44 Ja ok tylko napisz zebym wiedziała wczoraj 17:44 bo wtedy tez czekalam haha teraz to w ogóle Cię zapomniałam wczoraj 17:47 x wybacz ale ucikam bo glowa mi zaraz peknie wczoraj 17:49 Ja ok wczoraj 17:49 x no to pa Poszłam dziś na rolki, bo zauwazylam ze był dostepny na gg przez 5 minut i nawet sie nie odezwał, po czym zmienił status. Wg mnie nic z tego nie b ędzie i tyle. Szkoda, kolejny raz widzę, że albo ktoś sobie ze mnie jaja robi albo nie wiem co? Nie umiem wierzyć ludziom, po tym co przeszłam w szkole itp. To piekło odcisnęło swój ślad i chciałabym mieć terapię, jednak w mojej mieścinie nie ma takich możliwości, jest na pewno w Szczecinie (100 km). Wróciłam do punktu wyjścia, moje życie nadal jest koszmarne, chyba całe będzie takie potworne, ciągle tylko w dupę dostaję, nic nie wychodzi. Leków nie biorę, bo nie mam już myśli samobójczych i w miarę egzystowałam. Ale nadal czuję niezadowolenie i smutek/bezradność... W niedzielę umówiłam się z kimś, z kim pisałam na necie, na przejażdżkę motocyklem. Może to bardzo odważne, ale nie żałuję. PRzeżyłam cudowne chwile W poniedziałek poszłam z nim na pizzę, później na drinki. Odprowadził mnie do domu i całowałam się po raz pierwszy w życiu. Wiem, że to nie ma przyszłości i nie wiem, dlaczego to robiłam ale naprawdę, poczułam się szczęśliwa, lekka jak bardzo rzadko/prawie nigdy w życiu... Jakiś czas temu tarocistka powiedziała mi, że będę miała rozwód w przyszłości. To samo tylko innymi słowy powiedział wróżbita ze sprawdzonego forum. Jakoś przestałam wierzyć, że cokolwiek mi się uda. Wszystko jest takie nieosiągalne, w czym ja jestem gorsza?
  21. Ok, trochę się zmieniło w moim życiu. W czerwcu 2012 dostała staż w firmie produkcyjnej, niestety nie było to dobre przeżycie ze zwględu na ludzi, któych tam spotkałam. OCzywiście, znalazło się kilka świetnych osób, ale większość utrudniała mi pracę. No i nie nadawałam się do produkcji, bo nie wyrabiałam norm, poza tym wszystko musiało być idealnie równo itp i później zbierałam opieprz od osoby z kontroli, że czemu wystaje tu to, a czemu nie pamiętam o tym itp. Może stres, może coś innego często się myliłam, zapominałam itp. PRzemęczyłam się 3 mce i nie chciałam przedłużyć, dostałam się wtedy na wszystkie kierunki studiów, na jakie złożyłam papiery. Jednak moi rodzice (mama schizofreniczka) byli bardzo przeciwni, bym szła do szkoły. Zobaczyli papiery z uczelni i "uuuu chyba nie zamierzasz iść do szczecina". Więc w końcu dałam za wygraną, nie poszłam. Spędziłam życie znów w domu z depresją. Miałam ciężką jesień/zimę, 2 miesiące jeszcze były znośne bo odpoczęłam psychicznie od tej kierowniczki i nerwów. Późiej było tylko gorzej, zima była dlługa w tym roku jak wiecie i moje doły były coraz dłuższe. W marcu zaproszono mnie na rozmowę do tej samej firmy tylko na stanowisko w dziale transportu, poszłam, bardzo mi zależało, ale wiedziałam, że nie przyjmą mnie. Byłam w szoku, gdy się udało. Później spojrzałam na niektóre maile (poczta po dziewczynie, któa odeszła) i zobaczyłam, że oprócz mnie mieli 6 innych kandydatów, z lepszym doświadczeniem i wykształceniem (ja miałam tylko ten staż i praktykę w Niemczech). Tak trwała praca i było dobrze, do czerwca kiedy miałam atak kamicy żółciowej przewodowej i trafiłam do szpitala z żółtaczką. Zrobili mi ECPW i wyciągneli kamień, dostałam dietę i za 3 tygodnie planowy zabieg. Pech chciał, ze miałam operację gdy moja umowa prawie dobiegla konca (okres próbny) i bałam się, co dalej. PRzedłużyli mi umowę, rozmawiałam z dyrektorem. JEdnak od tamtej pory zaczęło się psuć, przyjęli kolejną osobę moim zdaniem zbędną i przez to pół dnia nie mam co robić... Tamta osoba jakby podkradła mi pracę. Dostałam propozycję innej pracy w moim mieście ale za niższą kasę, byłam na rozmowie. Ale wolałabym zostać tutaj, tylko że tak jak dawniej żeby było. Rozmwiałam z dyrektor, czy mogłabym mieć więcej obowiązków, Sądziłam, że pomyśli o mnie ambitna, bo mało kto prosi o więcej pracy... Ale ona powiedziała, że skoro tak to tamta może przejąć moje obowiązki. No i jestem w kropce, chciałam jej powiedzieć że tamtej pracy pewna nie jestem, bo tylko na zastępstwo umowa by była. Tutaj są fajni ludzie, no ok jest stres duży ale chciałabym pracować więcej jak na początku. Już się wdrożyłam i wolę nie zmieniać ale nie mam pewności, czy zostanę skoro dyrektor już tak mówiła... Umowa jest do końća września i nie wiem, co robić? Bo nie chcę zostać na lodzie, tam nie zaczekają na mnie a tu mi nie przedłużą... Sami widzicie. A co do szkoły, nie odważyłam się już 2 raz składać papierów, tracić kasę na zdjęcia i opłatę rekrutacyjną. Bo i tak nie wiem, czy na zaoczne będzie kasa, a rodzice są przeciwko. Nadal jednak jestem samotna, w pracy tylko rozmowy o pracy, nie mogę poznać ludzi, nienawidzę weekendów bo muszę w domu siedzieć. Wychodziłam latem na rower, nad jezioro ale nadal sama jestem, nikogo nie poznałam, to pogłębiło moją samotność. Poznałam tydzien temu na internecie 26latka, pisal ze widział mnie jak spacerowałam, pamietam go, obejrzał się wówczas za mną. Pisaliśmy trochę i tydz temu miałam pierwszą w życiu randkę. Było mi naprawdę dobrze, pierwszy raz w zyciu poczułam się szczęśliwa, ładna, mądra. Ale niestey się zmieniło. On najpierw powiedział, bym napisała mu i wybrała kolejne spotkanie, wybrałam zeszłą niedzielę ale amiast się pojawić o 15, napisał o 18.00 mimo że czekałam, że jest chory. W pon napisał, że ma anginę był u lekarza i ma nadzieję się spotkać jak wyzdrowieje, ma nadzieję że w weekend. JEdnak wczoraj napisał b krótko i już wiedziałam, że nic z tego. Że ma mnie głęboko. Nasza rozmowa brzmiała tak: x wczoraj 17:18 Ja wczoraj 17:18 x co tam wczoraj 17:19 Ja ładna pogoda dziś x bardzo wczoraj 17:20 Ja w czwartek też dużo pracy było wczoraj 17:21 x a dzis wczoraj 17:23 Ja dziś mniej niestety wczoraj 17:23 a u Ciebie? co robiłeś wczoraj x glownie spalem wczoraj 17:24 Ja nadal chory jesteś? wczoraj 17:24 x powoli przechodzi wczoraj 17:25 Ja to kiedy sie widzimy? wczoraj 17:33 x jak tylko bedzie lepiej ze mna wczoraj 17:33 Ja czyli? wczoraj 17:33 x nie wiem wczoraj 17:34 Ja cos długo chorujesz wczoraj 17:35 x ale czy to ode mnie zlaezy? wczoraj 17:36 Ja po prostu wydaje mi się to troszeczkę dziwne wczoraj 17:37 ja w szpitalu krócej byłam x no ok skoro mi nie wierzysz wczoraj 17:37 Ja nie to że nie wierzę wczoraj 17:38 ale myślałam że jakieś plany mogę porobić wczoraj 17:40 SmyQ nic na to nie poradze wczoraj 17:40 Ja ok wczoraj 17:40 x wczoraj 17:40 Ja szkoda wczoraj 17:40 chciałam po prostu wiedzie c wczoraj 17:41 x rozumiem wczoraj 17:41 Ja czyli raczej nie wczoraj 17:41 x mam nadzieje tak ale nie wiem jak bede sie czul wczoraj 17:42 Ja ok wczoraj 17:42 bo nie wiem czy cos planowac czy nie najwyzej napiszesz jutro jak się czujesz wczoraj 17:43 x to juz zalezy od Ciebie jesli chcesz to zaplanuj sobie cos wczoraj 17:43 Ja po prostu chciałabym wykorzystać ładną pogodę wczoraj 17:44 ale skoro się źle czujesz x zobacze jutro wczoraj 17:44 Ja ok tylko napisz zebym wiedziała wczoraj 17:44 bo wtedy tez czekalam haha teraz to w ogóle Cię zapomniałam wczoraj 17:47 x wybacz ale ucikam bo glowa mi zaraz peknie wczoraj 17:49 Ja ok wczoraj 17:49 x no to pa Poszłam dziś na rolki, bo zauwazylam ze był dostepny na gg przez 5 minut i nawet sie nie odezwał, po czym zmienił status. Wg mnie nic z tego nie b ędzie i tyle. Szkoda, kolejny raz widzę, że albo ktoś sobie ze mnie jaja robi albo nie wiem co? Nie umiem wierzyć ludziom, po tym co przeszłam w szkole itp. To piekło odcisnęło swój ślad i chciałabym mieć terapię, jednak w mojej mieścinie nie ma takich możliwości, jest na pewno w Szczecinie (100 km). Wróciłam do punktu wyjścia, moje życie nadal jest koszmarne, chyba całe będzie takie potworne, ciągle tylko w dupę dostaję, nic nie wychodzi. Zagubiłąm się w tym wszystkim, ostatnio często oglądam porno i zabawiam się sama.
  22. Pytasz, drogi Łazarzu co musiałoby się stać? Otóż, musiałabym po pierwsze przestać spędzać dnie w domu. Albo studia dzienne albo praca jakakolwiek, prócz zamiatania i zaoczne dodatkowo aby mieć wykształcenie. Poza tym dodatkowo nie wiem, czy samo to pomogłoby mi przy problemach rodzinnych ale na pewno wybycie z domu na większą część dnia ulżyłoby mi niemiłosiernie. Może też byłoby mniej kłótni, bo są ciągłe o to że ja chcę się zabić a on tego nie rozumie. Ale jak nie chce mi pomóc, to niech żyje beze mnie, trudno. Ja nie będę błagać na kolanach o normalne życie, możliwości rozwoju i samorealizacji. Jak ktoś mnie traktuje w domu jak trędowatą, niech nie liczy na to, że ja będę żyła. Ciągle mam bóle z nerwów, stresu w domu, każdy drze się, nie potrafi normalnie i spokojnie porozmawiać, wyzywa mnie od chorych, czubków,itp. Na dodatek gdy ja mówię swoje racje -a sądzę, że to normalne czego pragnę i każdy człowiek pragnie podobnych rzeczy, celów jak ja, jestem wyzywana od chorych na głowę. No ludzie! Z jakiej racji ja mam nie mieć szczęścia? Bo jestem gorsza? dlatego nie chcę tu żyć, bo zazdroszczę im życia a jestem na łasce innych i nie umiem tak dalej żyć! Nie godzę się więc mam plany samobójstwa. Nie chce, aby brzmiało to jak bełkot rozwydrzonego nastolatka, ale w tej "rodzinie" czuję się okropnie i chyba nic tego nie zmieni przykład z życia wzięty: ktoś na święta tegoroczne kupił ciasto, daje je mojemu rodzicielowi aby sobie pokroił do kawy, choć ja też siedzę obok ale w sumie przyzwyczaiłam się, że nikt ze mną nie rozmawia. Żałuję, że musiałam zjechać do Polski. Smutne święta ale po nich chyba mogę odejść bo co mi szkodzi? Zaprosili mnie na 1 rozmowę kwalifikacyjną a ja oczywiście boję się i najprawdopodobniej nie pojadę bo tez nie chcę słuchać rodziny jakby nie wyszło a wielka szansa, że nie wyjdzie nic (przez telefon mówiono mi o ewentualnych dniach próbnych). Kredytów nie chcę brać a już mówię dlaczego: otóż jestem dobra z humanistycznych przedmiotów, a jak wiecie humaniści na rynku pracy mają marne szanse. Jeśli wezmę kredyt i będę musiała go spłacać po ukończeniu studiów 2 stopnia, a zwyczajnie nie znajdę pracy, to co wtedy? Przecież będę zdana na siebie. A nie chcę znów żyć w strachu, że nie spłacę kredytów jakie nabrałam za młodu. -- 30 kwi 2012, 17:45 -- Postanowiłam ostatni raz spróbować,by móc uczciwie powiedzieć sobie, że uczyniłam wszystko, co byłam w stanie ku polepszeniu sytuacji. Poszłam na rozmowę kwalifikacyjną, poszło mi całkiem dobrze, tydzień później oddzwonili. Zaczęłam czuć poprawę, bo miałam wreszcie sens w życiu i możliwość nauki, nowe cele. Mój nastrój poszybował,a świat wydał mi się zupełnie inny. Dziś jednak runęło, wiedziałam, że to by było zbyt piękne, by mogło trwać i trwać! Po prostu powiedzieli, że dni próbnych koniec, i teraz "mają jeszcze kogoś innego do sprawdzenia". Wróciłam do domu. A myśli samobójcze wróciły ze zdwojoną siłą, oczywiście zniżka nastoju na dzień dobry i planowanie powieszenia. -- 07 wrz 2013, 22:58 -- Ok, trochę się zmieniło w moim życiu. W czerwcu 2012 dostała staż w firmie produkcyjnej, niestety nie było to dobre przeżycie ze zwględu na ludzi, któych tam spotkałam. OCzywiście, znalazło się kilka świetnych osób, ale większość utrudniała mi pracę. No i nie nadawałam się do produkcji, bo nie wyrabiałam norm, poza tym wszystko musiało być idealnie równo itp i później zbierałam opieprz od osoby z kontroli, że czemu wystaje tu to, a czemu nie pamiętam o tym itp. Może stres, może coś innego często się myliłam, zapominałam itp. PRzemęczyłam się 3 mce i nie chciałam przedłużyć, dostałam się wtedy na wszystkie kierunki studiów, na jakie złożyłam papiery. Jednak moi rodzice (mama schizofreniczka) byli bardzo przeciwni, bym szła do szkoły. Zobaczyli papiery z uczelni i "uuuu chyba nie zamierzasz iść do szczecina". Więc w końcu dałam za wygraną, nie poszłam. Spędziłam życie znów w domu z depresją. Miałam ciężką jesień/zimę, 2 miesiące jeszcze były znośne bo odpoczęłam psychicznie od tej kierowniczki i nerwów. Późiej było tylko gorzej, zima była dlługa w tym roku jak wiecie i moje doły były coraz dłuższe. W marcu zaproszono mnie na rozmowę do tej samej firmy tylko na stanowisko w dziale transportu, poszłam, bardzo mi zależało, ale wiedziałam, że nie przyjmą mnie. Byłam w szoku, gdy się udało. Później spojrzałam na niektóre maile (poczta po dziewczynie, któa odeszła) i zobaczyłam, że oprócz mnie mieli 6 innych kandydatów, z lepszym doświadczeniem i wykształceniem (ja miałam tylko ten staż i praktykę w Niemczech). Tak trwała praca i było dobrze, do czerwca kiedy miałam atak kamicy żółciowej przewodowej i trafiłam do szpitala z żółtaczką. Zrobili mi ECPW i wyciągneli kamień, dostałam dietę i za 3 tygodnie planowy zabieg. Pech chciał, ze miałam operację gdy moja umowa prawie dobiegla konca (okres próbny) i bałam się, co dalej. PRzedłużyli mi umowę, rozmawiałam z dyrektorem. JEdnak od tamtej pory zaczęło się psuć, przyjęli kolejną osobę moim zdaniem zbędną i przez to pół dnia nie mam co robić... Tamta osoba jakby podkradła mi pracę. Dostałam propozycję innej pracy w moim mieście ale za niższą kasę, byłam na rozmowie. Ale wolałabym zostać tutaj, tylko że tak jak dawniej żeby było. Rozmwiałam z dyrektor, czy mogłabym mieć więcej obowiązków, Sądziłam, że pomyśli o mnie ambitna, bo mało kto prosi o więcej pracy... Ale ona powiedziała, że skoro tak to tamta może przejąć moje obowiązki. No i jestem w kropce, chciałam jej powiedzieć że tamtej pracy pewna nie jestem, bo tylko na zastępstwo umowa by była. Tutaj są fajni ludzie, no ok jest stres duży ale chciałabym pracować więcej jak na początku. Już się wdrożyłam i wolę nie zmieniać ale nie mam pewności, czy zostanę skoro dyrektor już tak mówiła... Umowa jest do końća września i nie wiem, co robić? Bo nie chcę zostać na lodzie, tam nie zaczekają na mnie a tu mi nie przedłużą... Sami widzicie. A co do szkoły, nie odważyłam się już 2 raz składać papierów, tracić kasę na zdjęcia i opłatę rekrutacyjną. Bo i tak nie wiem, czy na zaoczne będzie kasa, a rodzice są przeciwko. Nadal jednak jestem samotna, w pracy tylko rozmowy o pracy, nie mogę poznać ludzi, nienawidzę weekendów bo muszę w domu siedzieć. Wychodziłam latem na rower, nad jezioro ale nadal sama jestem, nikogo nie poznałam, to pogłębiło moją samotność. Poznałam tydzien temu na internecie 26latka, pisal ze widział mnie jak spacerowałam, pamietam go, obejrzał się wówczas za mną. Pisaliśmy trochę i tydz temu miałam pierwszą w życiu randkę. Było mi naprawdę dobrze, pierwszy raz w zyciu poczułam się szczęśliwa, ładna, mądra. Ale niestey się zmieniło. On najpierw powiedział, bym napisała mu i wybrała kolejne spotkanie, wybrałam zeszłą niedzielę ale amiast się pojawić o 15, napisał o 18.00 mimo że czekałam, że jest chory. W pon napisał, że ma anginę był u lekarza i ma nadzieję się spotkać jak wyzdrowieje, ma nadzieję że w weekend. JEdnak wczoraj napisał b krótko i już wiedziałam, że nic z tego. Że ma mnie głęboko. Nasza rozmowa brzmiała tak: x wczoraj 17:18 Ja wczoraj 17:18 x co tam wczoraj 17:19 Ja ładna pogoda dziś x bardzo wczoraj 17:20 Ja w czwartek też dużo pracy było wczoraj 17:21 x a dzis wczoraj 17:23 Ja dziś mniej niestety wczoraj 17:23 a u Ciebie? co robiłeś wczoraj x glownie spalem wczoraj 17:24 Ja nadal chory jesteś? wczoraj 17:24 x powoli przechodzi wczoraj 17:25 Ja to kiedy sie widzimy? wczoraj 17:33 x jak tylko bedzie lepiej ze mna wczoraj 17:33 Ja czyli? wczoraj 17:33 x nie wiem wczoraj 17:34 Ja cos długo chorujesz wczoraj 17:35 x ale czy to ode mnie zlaezy? wczoraj 17:36 Ja po prostu wydaje mi się to troszeczkę dziwne wczoraj 17:37 ja w szpitalu krócej byłam x no ok skoro mi nie wierzysz wczoraj 17:37 Ja nie to że nie wierzę wczoraj 17:38 ale myślałam że jakieś plany mogę porobić wczoraj 17:40 SmyQ nic na to nie poradze wczoraj 17:40 Ja ok wczoraj 17:40 x wczoraj 17:40 Ja szkoda wczoraj 17:40 chciałam po prostu wiedzie c wczoraj 17:41 x rozumiem wczoraj 17:41 Ja czyli raczej nie wczoraj 17:41 x mam nadzieje tak ale nie wiem jak bede sie czul wczoraj 17:42 Ja ok wczoraj 17:42 bo nie wiem czy cos planowac czy nie najwyzej napiszesz jutro jak się czujesz wczoraj 17:43 x to juz zalezy od Ciebie jesli chcesz to zaplanuj sobie cos wczoraj 17:43 Ja po prostu chciałabym wykorzystać ładną pogodę wczoraj 17:44 ale skoro się źle czujesz x zobacze jutro wczoraj 17:44 Ja ok tylko napisz zebym wiedziała wczoraj 17:44 bo wtedy tez czekalam haha teraz to w ogóle Cię zapomniałam wczoraj 17:47 x wybacz ale ucikam bo glowa mi zaraz peknie wczoraj 17:49 Ja ok wczoraj 17:49 x no to pa Poszłam dziś na rolki, bo zauwazylam ze był dostepny na gg przez 5 minut i nawet sie nie odezwał, po czym zmienił status. Wg mnie nic z tego nie b ędzie i tyle. Szkoda, kolejny raz widzę, że albo ktoś sobie ze mnie jaja robi albo nie wiem co? Nie umiem wierzyć ludziom, po tym co przeszłam w szkole itp. To piekło odcisnęło swój ślad i chciałabym mieć terapię, jednak w mojej mieścinie nie ma takich możliwości, jest na pewno w Szczecinie (100 km). Wróciłam do punktu wyjścia, moje życie nadal jest koszmarne, chyba całe będzie takie potworne, ciągle tylko w dupę dostaję, nic nie wychodzi. Zagubiłąm się w tym wszystkim, ostatnio często oglądam porno i zabawiam się sama.
  23. Wysyłałam cv niezliczoną ilość razy na stanowiska na produkcji, przy pakowaniu itp.( na opiekę nie wysyłam, nie na moje nerwy bo mam chorą na schizofrenię osobę w rodzinie i nie mogę wytrzymać psychicznie, to nie byłoby dla mnie dobre.) ale nikt nie odpowiada na moje zgłoszenia
  24. Nie udaje mi się nic zmienić, nie wiem już jak mogłabym zmienić życie
×