Skocz do zawartości
Nerwica.com

Susannah

Użytkownik
  • Postów

    66
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Susannah

  1. Czyli nie ma sensu walczyć i ratować? Nie chcę mówić mu o swoich złych emocjach (boję się) ale z drugiej strony przeszkadza mi to, że on nie potrafi się zaangażować. -- 27 kwi 2014, 20:00 -- zostawiłam go. Nigdy tak naprawdę nie byliśmy ze sobą.
  2. Robił tak już kilka razy, dzwonił na policję. Ja się boję tego, że już tak jest zakopany w rodzinę i ja zawsze będę na drugim miejscu. Przychodzi weekend, kolejny i znów woli mi powiedzieć, że jego starsza siostra przyjeżdża do niego, bo jedzie na wesele gdzieś tam i wraca w niedzielę. Nie chcę go tłumaczyć, że pracuje jutro bo przecież pracuje do 14.30. A i tak nie zamierza się ze mną widzieć, nie wiem co powinnam zrobić, boję się cierpienia, bo nigdy nie miałam przedtem nikogo. Boli mnie, że ze wszystkim muszę sobie radzić sama, bo on nie jest obecny, mamy ze sobą kontakt ale to dla mnie za mało, czy on nie potrafi się zaangażować? Czy mówi mi prawdę o swoich uczuciach? Boję się kłamstw, pustych obietnic. Nauczyłam się, że ludzie porzucają mnie, gdy ich potrzebuję, składają obietnice i nie dotrzymują, że jestem sama ze wszystkimi moimi problemami, nie mam wsparcia w nikim. Zawsze jestem samodzielna, nienawidzę prosić o pomoc. Nie wiem, czy to co on mówi, co chciałby w przyszłości od życia, jest prawdą.
  3. ok, nie wszystko. Np. boli mnie trochę to, gdy ja mam problem, napiszę mu lub powiem o tym, to on powie "nie daj się" ogólnie pocieszy. Kiedy ja chcę pocieszyć jego, to nic nie działa, neguje wszystko, twierdzi, że wątpi, by było dobrze, a gdy ja coś wesołego napiszę a on ma zły humor, zignoruje to, stwierdzi, że się wkurzył/i/lub ma doła i powie dlaczego. Gdy staram się go wesprzeć, jakby to nie docierało do niego.Mówi ogólnikami "widzę, co się tutaj dzieje, nie wiem co będzie dalej"
  4. Jakich warunków na przykład? Wydaje mi się, że jego cechy charakteru odpowiadają mi, jego stosunek do różnych spraw. Troszeczkę pomoże, spojrzę na to z różnych stron. Ja słucham ale mam problem z zaufaniem.
  5. A czy to źle, że napisałam na forum? Czy to od razu oznacza "publiczną debatę"? Może nie mam doświadczenia i chciałam, by ktoś ocenił to z zewnątrz jak to widzi, jak to wygląda -- 23 sty 2014, 20:55 -- Rozmawiałam, tłumaczyłąm mu, że jego życie nie kończy się na rodzicach, że jest już dorosły, ma 30 lat w tym roku. Pytałam, jak widzi swoją przyszłość, jakie ma plany, czy zamierza mieszkać z rodzicami. Czy myślał kiedyś o usamodzielnieniu się, wyprowadzce? Zapytałam, co wówczas z jego mamą. Stwierdził, że mama mieszka z ojcem, bo dzieci się nie wyprowadziły (siostra, 26 lat ma dziecko i wyprowadziła się do innej części Polski, druga siostra jest w ciąży i mieszka z rodzicami) i gdy ich nie będzie w domu to raczej na pewno nie będzie mieszkała z ojcem, a pojedzie do starszej siostry. On kiedyś wziął pożyczkę i teraz ma raty, kiedy je spłaci twierdzi, że mógłby wynająć kawalerkę w miejscowości, w któej pracuje. Mówi też, że gdyby coś ojciec odstawiał, to bez wahania by przyjechał do matki.
  6. ja ich nie wybrałam, po prostu z tymi dobrze mi się rozmawiało, tych chciałam poznać, wydawali mi sie interesującymi ludźmi. Z obecnym przegadałam miesiąc, nie znudziło mi się to.
  7. i co wyszło z anginą, wiesz? Odezwał się po... miesiącu mówiąc, że mu głupio bo się mijamy. I że uwaga- "musiał wrócić do swojej byłej"
  8. uwierz mi, nie chodzi o bezpieczeństwo= choć tu też nigdy nie wiem, jak matka zareaguje. Bardzej wstyd, pamiętam jak miała elementy katatonii, stała przez pół dnia w korytarzu, w dziwnych pozach. Wychodziła nie wiadomo gdzie, chodziła z pismem św. wszędzie, nawet gdy jej się rozleciała biblia, to te strzępki chowała w różnych miejscach, na szafkach, po kieszeniach itp. Kilka lat trwała sprawa o ubezwłasnowolnienie i przymusowe leczenie, gdy miała ją zabrać już karetka (na siłę), to wyszłam z domu, sąsiedzi niektórzy to widzieli, ponoć klękała i się modliła na ulicy. Podczas pierwszych dni w szpitalu podobno nie spała, tylko stała całymi dniami. Nie potrafiłam się zmusić, by ją odwiedzić, moja siostra tam pojechała. Ja sama miałam problemy z depresją a wcześniej z anoreksją, moja matka nie widziała tego ( zrozumiałe u schizofrenika) a co dziwniejsze, mój ojciec i siostra udawali, że nie jestem chora, nawet jak ważyłam 35 kg. Mamy teraz mniej się wstydzę, bierze leki, a jak nie bierze, to jest niestety gorzej Ja rozumiem jego sytuację ale nie chcę być na drugim miejscu, on może nigdy nie opuścić domu, założyć własnej rodziny, kiedyś powiedział mi, że ma dość życia, że urodził się tylko po to, by mieć przej...ne, że kiedyś chyba będzie musiał iść do psychiatry. Nie zlewam jego problemów, staram się go wspierać, mówię, że ojciec ma swoje życie i jeśli chce je przechlać, to jego sprawa a on musi mieć swoje życie, sam może o nim decydować, jak ono ma wyglądać. Nie wiem, jak miałabym mu pomóc.A odległość jest mała, tylko że nie mam prawka, pracujemy w jednym mieście, ale dojeżdżamy. Ja jeździłam tam z siostrą, ona zawsze jest gotowa mnie podwieźć ale nie chcę za każdym razem odwoływać ją na kilka godzin przed wyjazdem, gdy już w połowie spakowałam się... -- 23 sty 2014, 20:05 -- skąd ten wniosek? Nigdy nie byłam w związku dotąd.
  9. Tyle, że byłam u niego w domu, dwa razy. W tym raz od sylwestra 31. do 3.01.
  10. Nie wiem, co bym zrobiła, on może przyjeżdżać do mnie, ja nie muszę tam być, tyle że nie może/nie chce matki zostawić samej. I to się będzie powtrzało, jak ojciec będzie miał ciągi. Nie wiem, co robić. A choroba to schizofrenia, bardzo się bałam zapraszać innych ludzi, w przeszłości matka takie rzeczy robiła, że miałam myśli samobójcze poza tym anoreksję.
  11. Witam, mam dość poważny problem i zupełnie nie wiem, co robić. Jestem w dość krótkim związku z kimś, z kim mi jest dobrze. Jest jednak coś, co mnie boli i zastanawiam się nad przyszłością tego związku. Otóż dzieli nas odległość, która w sumie nie jest duża- jakieś 35 km), jednak nie widujemy się w każde weekendy. Teraz już mam troszkę problem, bo ostatni raz spotkaliśmy się w andrzejki. Zawsze facet przyjeżdżał do mnie, bo zwierzył mi się, iż ma problem z ojcem alkoholikiem. Nie przeszkadza mi to w postrzeganiu faceta, nie zmieniłam zdania o nim, bo sama mam problem rodzinny. Ale co mnie martwi- on ostatnio nie przyjechał do mnie, bo pilnował ojca, obawiał się, by ten nie zrobił nic jego mamie. Kiedy jednak ja mu powiedziałam o swoich rodzinnych problemach, zaryzykowałam (bo mam problem z chorobą psychiczną w rodzinie i też nie jest mi lekko kogoś zapraszać) a on nie chce, bym go odwiedziła. Tłumaczy to tym, że wstydzi się, że nie chce, bym sobie o nim coś pomyślała i musiała oglądać jego ojca w stanie nietrzeźwym. Poczułam się, jakby mi nie potrafił zaufać, ja też nie wiem jak się u mnie zachowa członek mojej rodziny z pwoodu choroby ale mimo to postanowiłam zaprosić kogoś mi bliskiego do domu. Teraz nawet święta stoją pod znakiem zapytania, koleżanka mi doradza, bym zakończyła ten związek, bo nie wiem, czy w tym miesiącu się zobaczymy. Ale ja wiem, że będzie mnie to bolało i czuję się jak w pułapce- w którą stronę pójść, każdy wybór będzie zły. __________________ Kolejny raz to samo. Umawia się, ja już spakowalam się a dziś rano info, że mam nie przyjeżdżać, bo ojciec pije. Mam takiego doła, bo niestety zaangażowałam się, gdy się poznaliśmy nie wiedziałam o alkoholiku w jego rodzinie. Wiem, że powinnam to zakończyć, ale to mnie bardzo boli a ja nie chcę cierpieć. Jestem głupia, bo tak czy siak będę cierpieć- przecież za tydzień może być to samo, co weekend to samo. I co, ani on nie przyjedzie (bo musi pilnować ojca) ani mnie nie zaprosi. Przecież nie da się zbudować niczego poważnego, widując się raz w miesiącu i ja to wiem, tylko dlaczego płaczę?
  12. Wiem, że dobrze prawisz. Tylko pytanie, czy bym się odważyła.
  13. Nie potrzebuję już leków. Miałam tylko fluo po anoreksji, głównie na myśli samobojcze.
  14. skoro widać chcesz kontaktu z tamtym czemu się obcałowywujesz z innym gdy tamten nie może? ponieważ podobał mi się bardzo i chciałam to przeżyć (nigdy wcześniej się nie pocałowałam) -- 14 wrz 2013, 15:03 -- wiesz, userzy tutaj mają różne doświadczenia życiowe, różne punkty widzenia, każdy ma inne zdanie po prostu. najważniejsze, że Ty dobrze wspominasz ten pocałunek. nie ma w tym nic złego, to jest w porządku. a to że tamten typek jest chory- nie jesteś z nim związana, no nie? więc chyba żadnych ograniczeń nie masz, jesteś dorosła, masz prawo spotykać się z kim chcesz i robić co Ci się żywnie podoba. przynajmniej ja tak to widzę. może nachalna to za mocne słowo. okej, powiedział w pizzerii, że masz wybrać datę i miejsce- a więc czekaj teraz, kiedy sam się Ciebie zapyta kiedy i gdzie. tak, przecież z nim spotkałam się tylko raz w pizzerii. Zadnych deklaracji nie ma, więc kiedy poznana osoba zaproponowała mi przejażdżkę, zgodziłam się. Nie chcę jak dotad, całego życia przesiedzieć w domu. To mi już minęło, teraz czuję się samotna i brakuje mi ludzi, nawet takich, z którymi można wspólnie spędzać czas czy porozmawiać. Z pracą myślę,ze rozwiążę ten problem tak: zapytam wprost dyrektor, co dalej. Powiem, że nie mogę czekać, gdyż firma nr 2 chce wiedzieć, jaką decyzję podjęłam. Jeśli chodzi o szkołę- tak, jestem dorosła i teoretycznie mogę decydować o woim życiu, ale kiedy ciągle mi mówili, że nie jest mi potrzebna dalsza edukacja, to zwątpiłam i poddałam się. Bałam się sprzeciwić i może to był błąd? Bardzo chciałam usamodzielnić się, poznać inne życie, samemu odpowiadać za siebie (studia w innym mieście to zupełnie inne życie niż z rodzicami). A może trochę bałam się i dlatego się ugięłam? Zastanawiam się... wybrałam wtedy dwa kierunki, jeden ścisły ale oczywiście moja siostra poczęła mi mówić, że przecież sobie nie poradzę itp. że jestem humanistką. Denerwuje mnie ona, chciałaby ustawić moje życie i sterować mną.
  15. gdzie napisałam, że się obściskuję? Dla mnie pocałunek nie jest obściskiwaniem. Co do rzekomej nachalności- mam inne zdanie na ten temat.
×