Skocz do zawartości
Nerwica.com

Fobia społeczna!


Pustka

Rekomendowane odpowiedzi

Ja byłam prześladowana w podstawówce, czarna owca, potem w gimnazjum także. w technikum było tyćkę lepiej, miałam pierwsze koleżanki. zaczęłam wychodzić do ludzi. W mgnieniu oka zamieniłam się w duszę towarzystwa, schudłam, zaczęłam dbać o siebie, stałam się atrakcyjniejsza. Pierwszy chłopak. Dla którego opuściłam Polskę. Ujął mnie czymś. Obcokrajowiec, kultura inna. Arab - o dziwo chrześcijanin, ale jednak temperament to temperament. Arab jakiego piszą, takim jest. Traktował jak niewolnicę, bił, wychowywał, odciął od świata, zrobił pranie mózgu. Uwolniłam się od niego kiedy poszedł do kicia. Teraz po roku przerwy mam nowego chłopaka, ciężko było mi się otworzyć na kogoś nowego, kocham go bardzo, bo dzięki niemu nie zrobiłam żadnej głupoty, wspiera mnie, wysłuchuje, jest jakby moim psychologiem, czuję, że jedyny on mnie rozumie. Odcięłam się od świata, nie umiem nikomu zaufać. Każdego widzę jako zakłamanego, lub jako antypatycznego. Siedzę w domu, czekam aż wróci z pracy, nie utrzymuję z nikim innym kontaktu. Boję się wyjść na dwór, na spacer. Nie mam przyjaciół. Wszystko zaniedbane - wyginęło. Zostałam sama i walczę, wmawiam sobie, że trzeba się otworzyć na świat, jednak kiedy mam z kimś rozmawiać, nagle w mojej głowie jest pustka, czuję jakby światło było o 10000 razy silniejsze, razi mnie w oczy, nie mogę patrzeć na rozmówcę, przytakuję, zaczynam mocniej wydychać powietrze, mam wrażenie że zaraz mnie coś zgniecie, jakby niewidzialne dwie ściany miażdżyły mnie, jedyne o czym myślę, to uciec z tej sytuacji. Kiedy w końcu uda mi się wyrwać, moje ciało, szczególnie ręce i twarz, są tak spocone jakbym przebiegła nie wiadomo ile km.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mark123, Jeszcze jakiś czas temu odczuwałem wręcz paraliżujący lęk kiedy dzwonił telefon. Od matki przeważnie nie odbierałem. Podłożem lęku były właśnie nieuregulowane relacje z matką, strach przed jej agresją. Teraz, kiedy relacje mamy na nowo ułożone, jest o niebo lepiej. Mimo chorego poczucia, że wyrządzam jej krzywdę, dałem jej do zrozumienia jakie są zasady nowej, nieagresywnej komunikacji i zdrowej relacji między nami, wskazałem gdzie jest granica, której nie ma prawa przekraczać. Dałem jej do zrozumienia, że jedynie na takich warunkach mogę z nią nadal utrzymywać bliski kontakt. Już nie daję się wciągać w emocjonalne gierki, a sporadyczne napady jej agresji od razu ucinam tekstem w stylu "nie będziemy rozmawiać w ten sposób. zadzwoń kiedy się uspokoisz" Czasem jeszcze czuję się tak jakbym to ja robił jej krzywdę, ale już potrafię się przed tym uczuciem bronić ..umiem zachować zimną krew.

Teraz kiedy dzwoni telefon reaguję spokojnie, bez negatywnych emocji. Co innego dzwonienie.. lęk przed wykonaniem telefonu czasem się pojawia. Matka niestety nadal jest w jakimś stopniu częścią mnie i z tej pozycji sączy swój jad.

 

Ktoś z Was odczuwa silny lęk w czasie pisania/podpisywania się w obecności innych osób?

Ja już tego nie mam, ale kiedyś podpis np. w banku był dla mnie traumatycznym doświadczeniem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja wyalienowałam się całkowicie. Nie wychodzę z domu, nie odbieram telefonów. Nie spotykam się ze znajomymi, a nawet z rodziną. Jak dzwoni moja matka to wpadam w panikę, wiem, że ta rozmowa skończy się moim płaczem. Kiedyś radość sprawiało mi wychodzenie z psem, teraz nawet tego się boję, bo ludzie mnie zaczepiają żeby pogadać o pupilu. Moja przyjaciółka stwierdziła, że mam promieniejącą i pogodną twarz i dlatego nawet obce osoby do mnie zagadują, choleraaa :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moja terapeutka uważa, że drżą mi dłonie ponieważ chcę zwrócić na siebie uwagę. coś w tym musi być bo to się nasila kiedy jem z nowymi osobami. kiedy już zobaczą jak się trzęsą to potem jedząc z nimi jest nieco spokojniej

 

W sensie, że chcesz pokazać im, że się boisz i jak oni już to wiedzą, to jesteś spokojniejszy?

 

psycholog uważa, że to jakaś chęć zaistnienia- "zobacz że jestem". jakbym jadł normalnie nikt by nie zwrócił uwagi. z drugiej jednak strony kiedy powiem, że jestem chory i dokucza mi drżenie to ono ustępuje więc w sumie dobrze to ująłeś

 

-- 10 lip 2014, 14:30 --

 

Mnie się ręce trzęsą tylko podczas rozmów z obcymi osobami. Gdy rozmawiam z kimś z rodziny (o dziwo!) nie mam tego problemu.

 

pewnie tu chodzi o poziom lęku który jest wtedy mniejszy gdy się kogoś zna. obiad na stażu mogę zjeść w spokoju z panią z którą spędzam dużo czasu. kiedy tylko wejdą inne osoby zaczyna się niepokój... na zasadzie inni- "źródło zagrożenia". no niezły jestem z tymi obiadami tam :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

MamSwojePoglady

Było kiedyś dobrze ,a co się stało ,że nagle fobia społeczna ?

Pytam ,bo nie rozumiem jak można to nabyć będąc w dzieciństwie zdrowym ,wyszczekanym itd.a tu nagle pach fobia społeczna ?

Jeśli u Ciebie tak było to interesuje mnie odpowiedz :smile:

 

khalessi

Miałem tak samo w dzieciństwie pierwsze co to nerwica natręctw ,a reszta się wkradała stopniowo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wnioskuje ,że byłaś nieśmiała ,pojawił się szereg sytuacji które pogłebiły ten odchył (niesmialość)powodując fobię.

Nieśmiałośc powoduje brak radości z życia gdyż wstyd płynący z tego powodu często dławi emocje człowieka.Pisałaś wcześniej ,że byłaś radosną osobą itd.Czy na pewno ? Bez objawów depresji,melancholi?Nieśmiałość prowadzi do melancholi ,a ona do przygnębienia w następstwie pojawia się depresja.

Z natury jesteś nieśmiała,może tego nie akceptujesz i w pewnym momencie chciałaś zostać bardziej wygadana,towarzyska jednak to nie tkwi w twojej naturze.Po porzekoniu i zniechęceniu do pracy nad sobą ,to stalo się tylko i wyłącznie fantazją dając złudne nadzieje ,na lepsze jutroi bez jakichkolwiek czynów. Póki nie zaakceptujesz własenej osoby niemożkiwa jest zmiana na lepsze wtedy i praca nad osobowością jest mniej skuteczna?Bo człowiek wtedy uzależniony od własnych "marzeń" i kurczowo się ich trzyma powodują skupienie terapeuty na swoim nałogu.Zamiast rozwikłaś ważniejsze rzeczy które siedzą w twojej głowie.Znam osoby któe zawsze były nieśmiałe jednak koncząc szkołe ,zaczęły dobierać swoich prawdziwych znajomych ,bajerując dobrze dziewczyny itd.

Niestety oni mieli mnieli więcej szczęścia :smile:

 

-- 12 lip 2014, 12:33 --

 

Wnioskuje ,że byłaś nieśmiała ,pojawił się szereg sytuacji które pogłebiły ten odchył (niesmialość)powodując fobię.

Nieśmiałośc powoduje brak radości z życia gdyż wstyd płynący z tego powodu często dławi emocje człowieka.Pisałaś wcześniej ,że byłaś radosną osobą itd.Czy na pewno ? Bez objawów depresji,melancholi?Nieśmiałość prowadzi do melancholi ,a ona do przygnębienia w następstwie pojawia się depresja.

Z natury jesteś nieśmiała,może tego nie akceptujesz i w pewnym momencie chciałaś zostać bardziej wygadana,towarzyska jednak to nie tkwi w twojej naturze.Po porzekoniu i zniechęceniu się do pracy nad sobą,to stalo się tylko i wyłącznie fantazją dającą złudne nadzieje ,na lepsze jutro . Póki nie zaakceptujesz własnej osoby niemożliwa jest zmiana na lepsze gdyż wtedy praca nad osobowością jest mniej skuteczna?Bo człowiek jest uzależniony od własnych "marzeń" i kurczowo się ich trzyma powodują skupienie terapeuty na swoim nałogu.Zamiast rozwikłaś ważniejsze rzeczy które siedzą w twojej głowie i powodują wszystkie złe objawy.Znam osoby które zawsze były nieśmiałe jednak koncząc szkołe ,zaczęły dobierać swoich prawdziwych znajomych ,znalezli hobby jak np.sztuki walki,siłownia wzrosła ich pewnosć siebie i teraz bejeruja dobre laski :)

Niestety oni mieli więcej szczęścia od nas :smile:

 

-- 12 lip 2014, 12:35 --

 

CZYTAJCIE DRUGI tekst gdyż PIERWSZy NAPISAŁEM Z BŁĘDAMI I NIE MOGLEM EDYTOWAC

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

JużTuByłem, coś w tym jest. Faktycznie zawsze byłam nieśmiała, melancholijna, a radość to były bardziej jakieś epizody euforyczne, których w sumie teraz nie potrafię sobie przypomnieć. Moje ambicje były wyższe, nie pasowały do mojej osoby. Wstyd, brak pewności siebie często powodowały rezygnację z czegoś na czym mi zależało. Byłam zła na siebie, później złość zamieniała się w żal. Gdy ktoś ma tak wiele żalu do siebie, nie akceptuje swojego ja to popada w depresję. To z marzeniami i fantazjami to też prawda, żyję w jakimś wyimaginowanym świecie, lubię śnić tam mogę być tym człowiekiem którym chcę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też tak macie że w pewnej sytuacji śmiejecie się, ale sztucznie bez emocji? Czy zapalenie spojówek też można wliczyć jako fobia społeczna? TO jest straszne mam straszną nadwrażliwość na światło gdy gdzieś wyjdę na miasto, stres wtedy jeszcze gorszy :/

 

Nieraz mam pewność siebie i w ogóle czuje się dobrze ale jak gdzieś wyjdę i spotkam kogoś w swoim wieku i zobacze że ubiera i zachowuje się lepiej ode mnie, pewność siebie zanika gwałtownie i jest jeszcze gorzej niż przedtem... tak odbiegając od tematu, znacie jakieś leki które powodują gwałtowną, bezbolesną śmierć? :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czasami, gdy jestem wśród ludzi i np. ktoś opowie dowcip, który mnie zupełnie nie śmieszy, ale wszyscy się śmieją, to robię dobrą minę do złej gry i też się uśmiechnę.

 

Ja jestem bardzo pewna siebie, ale w domu :lol: Gdy wyjdę gdzieś poza mój ukochany domek pewność siebie pryska niczym bańka mydlana, czuję się gorsza od wszystkich innych ludzi pod każdym względem.

 

Co do ostatniego - też czasem chciałabym mieć do czegoś takiego dostęp ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do uśmiechania, to zdarza mi się uśmiechać bez emocji.

 

Co do pewności siebie, to ogólnie jestem mocno niepewny siebie, ale w domu jestem pewniejszy siebie niż poza nim. A świadomość, że jestem gorszy od wszystkich innych mam zawsze, i w domu i poza nim.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

MamSwojePoglady

Moje ambicje były wyższe, nie pasowały do mojej osoby.

Lub takie miały być jednak organizm pękł.

Kiedyś żyłem fatanazjami ,teraz zdarza się pomarzyć lecz rzadko.Kwestia odzwyczajania się i nie popadania w nie.Po marzeniach nastaje bolesny powrót do rzeczywistości i jest jeszcze gorzej ?

Na terapie chodzisz ? Ja byłem tydzien temu i dziś mam drugą wizytę ,a jestem typem fobika lękowca.Zobaczymy jak za rok będzie ,mam nadzieje ,że fortuny nie wyrzucam w błoto :smile:

 

 

Uśmiechanie to normalny odruch żeby wpasować się w innych ,a nie być odmieńcem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

JużTuByłem,

Po marzeniach nastaje bolesny powrót do rzeczywistości i jest jeszcze gorzej ?
gorzej już chyba być nie może w tej kwestii. A tak poważnie nie zwróciłam nigdy na to uwagi, zazwyczaj czuję się źle, nie potrafię określić stopnia.

Na terapię chodziłam, ale nie stricte na lęki, odpuściłam po około 4 miesiącach chyba. W błoto nie wyrzucasz fortuny, nawet jak nie przyniesie takich efektów jakich byś chciał to dużo z niej wyniesiesz:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja przy ludziach czuje się tak jakbym był ograniczony do miniumum, zero luzu, emocji, tak jakbym widzial tylko czarne i białe. Nie potrafie sie zaśmiać z jakiegoś dobrego żartu, a jak juz to robie to na sile (co pewnie widać), a z kolei kiedy jestem wśród ludzi, których znam od dluższego czasu to śmieje sie z byle czego jak mam dzien :) Nie wiem jak mam to naprawić...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

myślę że bazą mojej fobii społecznej była niska samoocena - miażdżący kompleks niższości. Do tego dochodzą kwestie czysto taka-się-urodziłam, tzn bojaźliwość i nieśmiałość, z którymi borykam się, tak jak napisałam - od dzidziusia (mama często mi to wypomina i uważa, że w tej kwestii nic się nie zmieniłam). Do rzeczy. Dostaję konwulsji, gdy tylko pomyślę o zrobieniu zakupów w jakieś chociażby głupiej biedronce. Kolejka ludzi za mną, nieprzyjemna mina kasjerki - NIE. Obsesyjnie zaczynam wyobrażać sobie, jak się ośmieszam, popełniam jakąś gafę. Podobnie w pociągu, gdzie dochodzi kwestia kupienia biletu u konduktora. Dłonie i głowa zaczynają mi potwornie drżeć, napływa fala duszności, serce wali jak głupie. Zaczynam bać się, że powiem coś źle, rozważam wszystko co mogłoby się wydarzyć, analitycznie. W autobusie boje się przedzierać do kasownika, bo czuję, jak oczy niektórych ludzi wędrują w moją stronę, dosłownie dostaję paraliżu, ale tylko na chwilę, bo potem dłonie znów zaczynają się trząść, fala gorąca et tout ca. Nie lubię wychodzić do ludzi. Czuję się spokojna tylko w domu, ale konkretnie jedynie wtedy, gdy nie zaprzątam sobie głowy tym, że jutro muszę wsiąść pociąg, potem autobus, a na koniec pójść do kilku sklepów - NIE (to wiąże się z automatycznym rozważaniem, rozdrabnianiem każdej pojedynczej sytuacji). To brzmi absurdalnie. Właściwie nie wychodzę dużo z domu. Mieszkam w małym odludziu, jest spokojnie. Wyjazdy do miasta stanowią udrękę. Nienawidzę myśli o ewentualnym ośmieszeniu. To cholerne błędne koło. Boję się ośmieszenia->trzęsą mi się dłonie->ktoś to zauważa, dorzucając do tego mało błyskotliwy tekścik->czuję się ośmieszona. Karuzela. Unikam ludzi na wszelkie możliwe sposoby. Wstydzę się podjąć rozmowy. To mnie bardzo przytłacza. Po całym takim nerwowym dniu (a jest ich mnóstwo) czuję się nieobecna, kręci mi się w głowie, szumi w uszach, chcę tylko spać (... ze skutkiem, przesypiam więcej godzin niż przeciętny emeryt). Rzecz jasna - nie chodzę na imprezy, unikam takich spotkań towarzyskich, NIENAWIDZĘ tłumów i hałasu. To wszystko jest strasznie przybijające, utrudnia normalne funkcjonowanie. Powinnam zostać pustelnikiem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wtorek ja mam to samo z tym że zaczyna się problem jak idą albo spotykam ludzi w wieku podobnym do moim czyli 16 lat. Z ludźmi starszymi takiego problemu nie ma. Wiem jak się czujesz ja osobiście nikomu takiego czegoś nie życzę i ciężko z tego wszystkiego wyjść, możesz udać się do psychologa lub psychiatry ja sam nie mam odwagi się tam udać, zwlekam to z każdym dniem, na razie są wakacje więc nie muszę wychodzić zbyt często do ludzi ale jak zacznie się szkoła stres powróci niesamowity....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Harp, no to witam rówieśniczkę:)

Wiem, wiem, słyszałam że takie problemy bardzo często diagnozowane są wśród młodzieży, ale chyba czas wreszcie przestać to bagatelizować. Sprawiają mi kłopoty zwykłe codzienne czynności, których nijak, nie da się ominąć. Wydaje mi się, że z biegiem czasu może być jeszcze ciężej. Rzecz w tym, że w końcu zaczynam to sobie uświadamiać, po prawie 2 latach. Moi rodzice ciągle obstają przy swojej diagnozie, według której mam nerwicę. Ale to by było na tyle, bo ciężko jest im zabrać mnie do psychologa czy psychiatry, zważywszy na to jaki tryb życia prowadzą (=kompletny brak czasu). Myślę też, że nie do końca zdają sobie sprawę z powagi sytuacji, bo z natury jestem osobą zamkniętą, nie wychodzimy wspólnie, etc. Makabra, przyjaciółka zmusza mnie, żebym "wyluzowała", a ja ciągle obsesyjnie myślę - " a co jeśli... " Nie potrafię otworzyć się na nowe znajomości, wdać się w krótką pogawędkę z obcą osobą, po prostu nie. To dla mnie coś niepojętego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja boję się ludzi, ale pragnę kontaktu z nimi...

 

Znam to. To powoduje jeszcze większy dyskomfort, bo jest konflikt

 

-- 20 lip 2014, 15:31 --

 

Terapeutka uważa, że moje drżenia dłoni przy jedzeniu w pokoju socjalnym w pracy kiedy są inni to po części efekt leku (Escitalopram trochę mnie pobudza) a po części efekt choroby.

 

Cóż, kiedy wszyscy wyjdą drżenia prawie jak za dotknięciem magicznej różdżki znikają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja boję się ludzi, ale pragnę kontaktu z nimi...

 

Znam to. To powoduje jeszcze większy dyskomfort, bo jest konflikt

 

A największy dyskomfort powoduje to, że nikt nie chce się ze mną kolegować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja boję się ludzi, ale pragnę kontaktu z nimi...

 

Znam to. To powoduje jeszcze większy dyskomfort, bo jest konflikt

 

A największy dyskomfort powoduje to, że nikt nie chce się ze mną kolegować.

 

ciężko dziś o przyjaźń, czasy są specyficzne

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×