Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mam juz dość :(


ktos1526916965

Rekomendowane odpowiedzi

Witam mam 20 lat i czuję że dzieje się ze mną coś złego. Nie mam żadnych zainteresowań celu w życiu a wręcz przeciwnie z chęcią bym z tym wszystkim skończył ale jedyne co mnie tutaj trzyma to strach przed śmiercią i rodzina nie mógł bym im tego zrobić ;( moje życie opiera się na spaniu i pracy w dosłownym tego słowa tłumaczeniu nie śpię tylko w pracy cały wolny czas spędzam w łóżku śpiąc lub leżąc nie chce mi się z niego wychodzić nie mam po co przeraża mnie to ;( czuje ciągły nie pokój i strach sam nie wiem z czego to się wywodzi powodów jest kilka nie ciekawa sytuacja w rodzinie (ojciec alkoholik wieczne awantury w domu), problemy zdrowotne ,coś z kolanem sam dokładnie nie wiem lekarze też nie trwa to już 3 lata prześladuje mnie to dzień w dzień nawet jak bym chciał nie mogę tego zapomnieć odczuwam to przy każdym kroku ,samotność jest mi źle czuje się z tym wszystkim sam mimo że wokół jest wielu ludzi wspierających mnie chodź tak naprawdę nie wiem czy jest chociaż jedna osoba której mogę powiedzieć jak się czuje chodź nie wiem czy pojawienie się takiej co kolwiek by zmieniło jak to mówią wszędzie dobrze tam gdzie nas nie było. Przeszywa mnie uczucie bez nadziejnosć zaczynam się nienawidzić za to kim jestem jakim jestem i co robię ale nie potrafię tego zmienić. Nic mnie nie obchodzi ciągle się boje i denerwuje ;(

Nie wiem czego tu nie napisałem co bym chciał jeszcze dodać bede jeszcze pisał a tymczasem łózko na mnie czeka :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj jak Cię rozumiem... tylko stwierdziłam że ja nie wiem na co jeszcze czekam, bo nie boję się śmierci i nie mam bliskich których moja śmierć by zabolała. Tylko że mimo wszystko jakoś funkcjonuję, też tylko uczelnia i dom, nie mam siły nigdzie wychodzić, nie mam przyjaciół o chłopaku nie wspominając. Twoi bliscy widzą co się z Tobą dzieje? Moi znajomi niby zauważają ale nie próbują mi pomóc. Nie mam nikogo zaufanego, mogę liczyć w tym życiu tylko na siebie.

Jednak ze zdumieniem zauważam u siebie jakieś resztki nadziei, że może coś się zmieni, choć chyba samo się nie zmieni. Chodzi mi po głowie "A ja nie chciałbym tak po prostu, po prostu przeminąć..." I myślę czy nie znalazłabym trochę siły na życie. Byleby miećj akiś punkt zaczepienia, jakiś cel...

W końcu po ponad dwu latach takiego życia zawlekłam się z wielim bólem do psychologa. Niewiele mogłam w ogóle wydusić z siebie i mało się nie popłakałam, w pewnym momencie w ogóle stwierdziłam że to wszystko nie ma sensu. Zatrzymało mnie jedno zdanie psycholożki "Przecież po coś tu przyszłaś". Czeka mnie terapia, nie wiem jak to będzie i skąd wezmę na to wszystko siłę, przeraża mnie to, ale z drugiej strony dłużej takiego stanu jak teraz nie wytrzymam.

Ty też się najlepiej zgłoś do specjalisty, nie warto się męczyć. Wierzę w Ciebie. Pozdrówki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Punkt zaczepienia hmmm - taki mam a mianowicie nie chce żeby ktoś tłumaczył mojej 6 letniej siostrzyce że jej brat nie wytrzymał na tym świecie i już się nie obudził :(wracając do znajomych widzą że coś się dzieje ale nie dostrzegają prawdziwego powodu myslą że brak mi kobiety która zajeła by mi pół świata może i po części mają racje ale nie wiem czy to by coś zmieniło a tym bardziej tego nie chce ponieważ zraziłem się do kobiet może dlatego że trafiałem na nieodpowiednie które mnie nie rozumiały lub nawet nie próbowały zrozumieć gdy tylko coś zaczynałem mówić było brak reakcji zmiana tematu i nadal jesteśmy heppy jednym słowem - "padaka". Może bym i mógł powiedzieć ale część od części męskiej usłyszę nie pie..uol (cenzura) a damska raz że pewnie nie będzie mi umiała pomóc a dwa że tak jak pisze nie rozumiem kobiet i chyba z wzajemnością. Psycholog - nie nawidzę lekarzy to raz dwa że się do niego nie wybiorę bo nie chcę nie widzę sensu a trzy że skoro nie umiem powiedzieć tego bliskiej mi osobie wątpie żebym otworzył się na całkiem obca. Wiem że to głupie co pisze ale tak jest i nie potrafię inaczej myśleć. Chcę do łózka może dlatego że sen przynosi mi ukojenie dlatego bo wtedy nie myślę :( Mam dość ,mam dość siebie i niepokoju który we mnie narasta z dnia na dzień czasmi się zastanawiam czy nie dojdzie do tego że kiedyś w końcu nie wytrzymam.

Czuję się wyobcowany inny od otoczenia niby zgrywam się ze znajomymi ale jest granica której nie mogę przekroczyć. Nic w życiu mnie nie cieszy na mojej twarzy coraz żadziej pojawia się uśmiech o ile wogóle ma to miejsce. Wciaż próbuje odpowiadać sobie na pytania: Czemu tu jestem? Po co żyje? Jaki to ma sens? Czemu nie mogę być tak jak inni? Czemu nie umiem cieszyć się z życia? Tymczasem nawet nie potrafię sobie odpowiedzieć na pytanie czemu tu piszę po co? czego od was oczekuję a może po prostu gdzieś muszę sobie ulżeć a tu znalazłem trochę swojego miejsca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

skoro nie umiem powiedzieć tego bliskiej mi osobie wątpie żebym otworzył się na całkiem obca

sorki, ale tutaj właśnie otwierasz się na całkiem obce osoby :D i jakoś Ci to nie przeszkadza. Myślę że piszesz tu bo wiesz że potrzebujesz pomocy i na nią liczysz. Daj sobie szansę

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

skoro nie umiem powiedzieć tego bliskiej mi osobie wątpie żebym otworzył się na całkiem obca

sorki, ale tutaj właśnie otwierasz się na całkiem obce osoby :D i jakoś Ci to nie przeszkadza. Myślę że piszesz tu bo wiesz że potrzebujesz pomocy i na nią liczysz. Daj sobie szansę

 

Nie sadzisz że co innego napisać tutaj a spotkać się z kimś w cztery oczy i o tym mówić??

Piszę bo potrzebuję pomocy może i tak ale sam nie wiem czy jej chce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sorki że się wtrącę, ale ja też nigdy nie pójdę do psychologa/psychiatry.. wiem że może głupio robię.. trudno! ale nie chcę sobie nawet wyobrażać takiego spotkania.. pójdę tam i co? zrobię z siebie idiotkę..! jestem żałosna i nie chcę żeby ktoś musiał słuchać tych bzdur. Na forum jest łatwiej bo nikt na mnie nie patrzy, ja też nie widzę ironicznych uśmieszków itd.

Chcę do łózka może dlatego że sen przynosi mi ukojenie dlatego bo wtedy nie myślę :( Mam dość ,mam dość siebie i niepokoju który we mnie narasta z dnia na dzień czasmi się zastanawiam czy nie dojdzie do tego że kiedyś w końcu nie wytrzymam.

Czuję się wyobcowany inny od otoczenia niby zgrywam się ze znajomymi ale jest granica której nie mogę przekroczyć. Nic w życiu mnie nie cieszy na mojej twarzy coraz żadziej pojawia się uśmiech o ile wogóle ma to miejsce. Wciaż próbuje odpowiadać sobie na pytania: Czemu tu jestem? Po co żyje? Jaki to ma sens? Czemu nie mogę być tak jak inni? Czemu nie umiem cieszyć się z życia?

a wiesz że ja też.. ja też ciągle śpię.. naprawdę tak ciężko wstać mi z łóżka.. zrobić cokolwiek. Nic mnie nie cieszy wręcz przeciwnie nawet jeśli spotka mnie coś miłego to czuję się okropnie! nie wiem jak to będzie? nie wyobrażam sobie dalszego życia.. nie daję sobie z niczym rady, jestem taka beznadziejna, wstydzę się siebie i najchętniej nie wychodziłabym z domu! :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja się męczę w ten sposób przez dwa i pół roku. Chcę w końcu to zmienić, nie wiem wcale czy mi się uda, jak narazie jest tylko gorzej boję się tego wszystkiego, ale co mam do stracenia. Wierzę gdzieś w środku że jeszcze będą ze mnie ludzie, że się pozbieram choć przykro mi że muszę do tego dojść zupełnie sama. Wy macie swoich bliskich, doceńcie to i szukajcie w nich oparcia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdy czytam Twoje slowa, mam wrazenie jakbys pisal o mnie, mam tez 20 lat i rowniez nie mam ochoty na nic. Do tej pory myslalam, ze potrafie wszytko, ale od pewnego czas jestem pelna rezygnacji. Cale moje otoczenie stalo sie dla mnie calkiem obce i- szczerze mowiac- wcale mi to nie przeszkadza, bo mnie to juz w ogole nic nie obchodzi, nic mnie juz nie interesuje. Czy moj chlopak mnie kocha, cza moja rodzina sie mna interesuje, czy w pracy robie wszystko ok... wszystko stalo sie calkiem obojetne. Najchetniej przebywam cale wieczory w samotnosci. Najbardziej przeraza mnie to, ze nie wiem juz o czym mam rozmawiac ze swoimi bliskimi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Azotox droga. Kilkakrotnie bywałem u ludzi z branży psychoterapeutycznej. Nigdy, ale to nigdy i nikt nie uśmiechał się ironicznie. Zawsze mnie słuchali i już samo to było dla mnie terapią. Na początku byłem nieco rozczarowany bo sądziłem naiwnie że pójdę sobie do psychologa jak do lekarza a ten mi postawi diagnozę, wypisze receptę "na życie" i pa. Do kontroli za kilka lat. Oni nie mówią jak masz żyć, nie oceniają, nie klasyfikują kto jest idiotą, kto jest żałosnym idiotą, pomagają Tobie znaleźć odpowiedź, a jak już to się uda to przychodzi ulga. Cudowna ulga. Psycholog czy psychiatra to tak jak każdy inny lekarz. Jak boli nas gardło to leziemy i wywalamy gardło doktorowi do przeglądu, jak miałem kiedyś pryszcza na dupalu to polazłem do pani doktor i wywaliłem dupę na wierzch. Nie śmiała się, nie szydziła, nie ironizowała. Dla nich to chleb powszedni, kolejny pacjent, nic tu do śmiechu nie ma. Co nie znaczy że nie potrafią pomóc, są lepsi i gorsi jak w każdej profesji. Nie wyobrażam sobie żeby kafelkarz się śmiał bo zamówiłem u niego kafelki, albo żeby śmiał się ze mnie urzędnik bo przyniosłem mu podanie. Nie bój się.Nie zaszkodzi spróbować, zawsze możesz wyjść. Poza tym nawet na tym forum jest reklama swego rodzaju przychodni psychologicznej, forma dowolna - e mail, Skype, telefon. Nie zamykaj się. Pomału przekonasz się że Ci ludzie są od tego żeby Ci pomóc. Nikt ich za karę nie skazuje na ten zawód, biorą za to pieniądze albo od Ciebie albo z NFZ, znają się bardziej na tych sprawach niż większość uczestników tego forum. Jeśli kiedyś próbowałaś i faktycznie czułaś sie źle to znaczy że może nie trafiłaś do właściwego specjalisty. Poprostu zmień lekarza czy psychologa tak jak zmienia się mechanika albo fryzjera. Szukaj takiego z którego usług będziesz zadowolona. Zapewniam że nie będziesz szukała długo. Jeśli nie wiesz jak się zachować to chętnie się podzielę swoimi doświadczeniami. .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o postanowienia noworoczne to uważam to za głupotę. Nie ma takiego czegoś, że przychodzi sobie nowy rok i ja też od razu będę całkiem inna, zdrowa, radosna tylko dlatego bo tak chcę. Gdyby się tak dało to nie czekałabym wcale na Nowy Rok. Jeśli moje życie nie ma sensu to nie nabierze go z dnia na dzień.

Azotox, jeśli o mnie chodzi to też uważam, że powinnaś się zgłosić do jakiegoś specjalisty, warto się przełamać, męczysz się niepotrzebnie, a pomoc jest Ci naprawdę potrzebna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×