Dziekuje, za wasze wskazowki, ale mi nie chodzi w sumie o to, ze nie potrafie sobie fizycznie poradzic z moja praca i w ogole. Ja sie tutaj po prostu czuje obco. Na poczatku mialam jeszcze chlopaka, z ktorym dobrze sie rozumialam, a teraz jestem tak jakby calkiem sama. Samotnosc za granica nie jest tym samym co samotnosc w kraju ojczystym. Tutaj nie ma nikogo do kogo moglabym sie zwrocic o pomoc. Moi "przyjaciele" sa przy mnie tylko w dobrych chwilach, nie mam tu- tak jak w Polsce- kogos kogo znam od lat i moge z nim o wszystkim po prostu pogadac. Myslalam, ze jakos sie tutaj ulozy. Ze jak pojde do szkoly to poznam nowych milych ludzi nowe kolezanki, kolegow itp. itd.- marzenia dziecka, ktore idzie pierwszy raz do szkoly :-D, ale tutaj nikt nie szuka przyjaciol, to walka o kase, prace, stopnie. Najchetniej wrocilabym do Polski i zaczela tam studiowac, ale nie moge, mam tutaj umowe o prace i nie moge przerwac tak po prostu szkoly, to tez nie ma sensu. Nie wiem jak to dalej ciagnac, bo kazdy dzien jest gorszy. Caly czas powtarzam sobie, ze gorzej byc nie moze, albo, ze po burzy zawsze wychodzi slonce, ale tak zle jak teraz to jeszcze nigdy nie bylo. A najgorsze jest to, ze nikt niczego nie podejrzewa. Wszyscy opowiadaja mi jak dobrze mam...jak swietnie ulozylam sobie zycie- ja zbudowalam sobie swietna klatke, z ktorej nie moge teraz wyjsc...