Skocz do zawartości
Nerwica.com

Brak jakiejkolwiek skuteczności terapii


robertina

Rekomendowane odpowiedzi

@robertina Ciekawa jest ta Twoja opóźniona reakcja na bodziec, Ty się nie boisz samego zetknięcia z danym przedmiotem, coś się dzieje potem. Czyli musiałabyś się przekonać, że po zetknięciu się z przedmiotem w ciągu kolejnych dni nic się nie dzieje, żeby przestać się bać. A że się dzieje, metoda terapeuty nie działa. Musiałby siedzieć z Tobą przez tydzień albo dłużej.

Podejście behawioralne początkowo dotyczyło zwierząt, terapia behawioralna wzięła się z myślenia, że człowieka można uczyć tak samo jak zwierzę - przez warunkowanie jego zachowania. Okazało się oczywiście, że to nie działa, dlatego do terapii dodano element  poznawczy - powrócono do słusznej koncepcji, że człowiek myśli.

To co powoduje Twój lęk dzieje się w Twojej głowie, możliwe, że najistotniejszy jest lęk przed lękiem. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, robertina napisał(a):

Zdaje mi się, że tak. Ja już nie próbuję bo to nie ma sensu. Lekarz powiedział, że jeśli to w miarę działa, to niech zostanie, bo przy innych lekach jest natychmiast gorszy stan.

Nie próbujesz, to jak zamierzasz z tego wyjść?  W miarę działa, a jednak nie na tyle, żebyś mogła pójść do pracy, no to chyba jednak słabo działa. Neuroleptyki hamują powstawanie wolnych myśli, więc i nie dziwne, że nie umiesz czytać między wierszami, jesteś po nim otępiała. Zrobisz jak uważasz, ale ja bym jednak chemicznie się wspomógł , bo skoro masz to od małego to może masz genetycznie jakiś deficyt którego uzupełnienie by zaowocowało zniknięciem tego poczucia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tiapryd ci pomaga? To ciekawe, bo na mnie nie działał wcale. To dobrze, bo na neuroleptyki prawie nie rośnie tolerancja, a jeśli już to powoli. Jednak przeciwlękowo ta grupa leków wypada bardzo blado i przy silnych zaburzeniach tiapryd, czy kwetiapina nie przywrócą cię do normalności, a co najwyżej zwarzywią i wyłączą z życia całkowicie. Przez kilka lat zmagałem się z depresją, bezsennością, która z czasem przeszła w zaburzenia lękowe i fobię społeczną. Wypróbowałem prawie 30 leków i jedyne co dawało wyraźny efekt, to pregabalina, z której przez pewne względy musiałem zrezygnować. Próbowałaś jej? Uzależnia, ale jeśli ma pomóc, to warto spróbować. Zawsze można ją później stopniowo odstawić.

 

Przebrnąłem przez dzienną terapię grupową z przeplatanymi indywidualnymi spotkaniami z psychoterapeutami, ale jak wspomniano wcześniej brałem leki, które w ogóle nie eliminowały problemu, przez co z każdego z tych spotkań jedyne co wynosiłem, to kupę stresu. Nawet nie potrafiłem słuchać drugiej osoby.

 

Przeciwlękowo najskuteczniejsze są benzodiazepiny, które działają od razu ale to mocno uzależniające leki i po jakimś czasie problem powróci ze zdwojoną siłą. Można ich za to używać doraźnie, kiedy wiesz że możesz sobie z czymś nie poradzić ze względu na stres. Taki lorazepam np. (Lorafen, Lorabex) w moim przypadku był bardzo skuteczny, ale kiedy poczułem ten komfort życia jaki mi daje zacząłem brać go codziennie. Przestałem po dwóch tygodniach z dokuczliwymi objawami uzależnienia fizycznego. Doraźnie, w jakichś sytuacjach awaryjnych lorazepam, czy alprazolam powinny dużo pomóc.

 

15 godzin temu, robertina napisał(a):

Przez lęki nie mogę pracować, musiałam przerwać naukę, nie jestem w stanie wejść w związek, nawet wyjechać. Rujnuje mi to całe życie, nie mam znajomych, w wieku 30 lat utrzymują mnie rodzice. Chciałabym z tego wyjść, ale nie umiem. Takie życie jakie prowadzę jest prawie jak wegetacja ja już mam po prostu dosyć. Jest jakaś szansa, że to zadziała, iść w to?

Mam podobny problem i nie znalazłem jak do tej pory wyjścia. Na przykład spacery tylko nasilają nerwicę, co jest bardzo dziwne. Psychoterapeuci stwierdzili u mnie agorafobię, z którą się nie zgadzałem ale jednak może coś w tym jest. Są przypadki całkowicie lekoopornych, silnych zaburzeń lękowych i może to być trudna walka, ale trzeba ją podjąć. Brałem wspomniane wyżej benzodiazepiny, które pomagały ale do czasu bo rosła tolerancja i potrzebowałem co raz większych dawek. Dzisiaj żaden dostępny lek z tej grupy jest całkowicie nieskuteczny. Terapeutka mówiła mi o technikach oddechowych (ale to raczej tylko w przypadku napadu paniki), posiadaniu jakiegoś zwierzaka i innych pośrednich metodach.

 

Nie potrafię ci pomóc, ale znam ten problem.

Na twoim miejscu zapytałbym lekarza o paroksetynę, pregabalinę i doraźnie jakąś benzodiazepinę. Możesz również wypróbować bezpieczną hydroksyzynę działającą doraźnie, lub buspiron, który tak jak paroksetyna rozkręca się przez 2-4 tygodni. To znaczy porozmawiaj o tym z lekarzem. Wszystkie te leki przerobiłem i większość wykazywała jakąś skuteczność.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem co czujesz @robertina , ja kiedyś biorąc ogromne dawki alprazolamu rzędu 2,5mg (i to doraźnie!) miałem fobie po wyjściu z domu, w szczególności nocami, kiedy niejedna osoba by po prostu poszła spać po takiej dawce(nie róbcie tego, nie w takich dawkach). A wychodząc bez bycia na benzodiazepinach to czułem się cały czas jak w najgorszych momentach filmu typu horror (których ba nie lubię)

 

po latach jest już lepiej u mnie, lęki same się wyciszyły a biorę teraz do tego pregabalinę - która i nawet daje radę.

 

trzymam kciuki za zdrówko, pozdrawiam.

Edytowane przez Hooded Spirit

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 10.05.2023 o 19:13, robertina napisał(a):

Tak, jakoś miałam podejrzenia, że nikt tego nie zrozumie, bo jak dotąd nikt nie rozumiał... ale widzę, że jest inaczej. To wiele dla mnie znaczy... zmagam się z tą nerwicą już od 23 lat, więc tak, nie wierzę za bardzo, że uda mi się ją pokonać... 

 

Moim problemem jest mega silna emetofobia + nudności przy każdym większym stresie. To jest mieszanka wybuchowa. Nie da się z tym żyć...

Cześć,

sprawdziłem sobie co to znaczy emetofobia. Czyli boisz się, tego czym się mogą skończyć te nudności ? To faktycznie mieszanka wybuchowa, bo sam lęk powoduje taką reakcję układu pokarmowego, której się boisz - i tworzy się dodatnie sprzężenie zwrotne.

 

Pisałaś, że ta nerwica się wzięła z zabiegów, które miałaś w dzieciństwie. Czy te zabiegi w jakiś sposób były związane z przedmiotem Twojej fobii ?

 

Na fobię zwykle działa terapia przez ekspozycję. Np. ktoś się boi pająków -> przełamuje się do kontaktu z pająkiem w bezpiecznym, kontrolowanym środowisku -> zapisuje sobie w pamięci pozytywne/neutralne doświadczenie związane z pajakami, które "nadpisuje" dawne lęki.

Pomyślałem sobie, że może u Ciebie to nie działa, bo to co jest przedmiotem Twojej fobii nie jest dla Ciebie jednocześnie przedmiotem bezpośredniego poczucia zagrożenia (jak w przypadku pająków), tylko coś innego, co się za tym kryje. Jakby otwierało to "bramę" do traumatycznego przeżycia w dzieciństwie związanego z tymi zabiegami, do jakiegoś silnego stanu emocjonalnego ?

 

Może powinnaś leczyć traumę a nie fobię ?

 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 11.05.2023 o 07:08, Fobic napisał(a):

Na twoim miejscu zapytałbym lekarza o paroksetynę, pregabalinę i doraźnie jakąś benzodiazepinę. Możesz również wypróbować bezpieczną hydroksyzynę działającą doraźnie, lub buspiron, który tak jak paroksetyna rozkręca się przez 2-4 tygodni. To znaczy porozmawiaj o tym z lekarzem. Wszystkie te leki przerobiłem i większość wykazywała jakąś skuteczność.


Brałam pregabalinę dwa tygodnie - zero efektu. Lorafen też brałam - i też nic. Hydroksyzynę wzięłam w tabletce raz - było mi tak słabo i źle się czułam, że myślałam, że umrę. W syropie nie działa. Tiapryd to jedyny skuteczny lek na jaki trafiłam, niestety.

 

W dniu 17.05.2023 o 11:06, betelgeuse napisał(a):

Może powinnaś spróbować leczenia na jakimś oddziale stacjonarnym.


Byłam. Zostałam tam pobita i okradziona i w ogóle znęcano się nade mną tak, że nie chcę o tym nawet mówić, bo mam traumę od tego. Potem przez prawie rok nie kontrolowałam potrzeb fizjologicznych i musiałam się wspomagać pewnymi rzeczami, żeby nie brudzić i nie moczyć spodni...

 

W dniu 17.05.2023 o 22:42, forget-me-not napisał(a):

Cześć,

sprawdziłem sobie co to znaczy emetofobia. Czyli boisz się, tego czym się mogą skończyć te nudności ? To faktycznie mieszanka wybuchowa, bo sam lęk powoduje taką reakcję układu pokarmowego, której się boisz - i tworzy się dodatnie sprzężenie zwrotne.

 

Pisałaś, że ta nerwica się wzięła z zabiegów, które miałaś w dzieciństwie. Czy te zabiegi w jakiś sposób były związane z przedmiotem Twojej fobii ?

 

Na fobię zwykle działa terapia przez ekspozycję. Np. ktoś się boi pająków -> przełamuje się do kontaktu z pająkiem w bezpiecznym, kontrolowanym środowisku -> zapisuje sobie w pamięci pozytywne/neutralne doświadczenie związane z pajakami, które "nadpisuje" dawne lęki.

Pomyślałem sobie, że może u Ciebie to nie działa, bo to co jest przedmiotem Twojej fobii nie jest dla Ciebie jednocześnie przedmiotem bezpośredniego poczucia zagrożenia (jak w przypadku pająków), tylko coś innego, co się za tym kryje. Jakby otwierało to "bramę" do traumatycznego przeżycia w dzieciństwie związanego z tymi zabiegami, do jakiegoś silnego stanu emocjonalnego ?

 

Może powinnaś leczyć traumę a nie fobię ?


Ja nie wiem - bo w zasadzie żaden terapeuta nie zajmował mi się konkretnie tą fobią - jakoś ją dziwnie traktowali, jakby to nie było ważne. Bardziej im zależało na wyciąganiu ze mnie traumy z podstawówki, gdzie nauczyciele się nade mną znęcali i tłumaczenie tym tego, że nie mam znajomych - co nie jest prawdą, bo ja znajomych mam, ale nie obok siebie - mam dwie bliskie przyjaciółki, które mieszkają teraz w innych miastach, ale są w podobnej sytuacji, co ja i w zasadzie dni spędzam głównie na rozmowach z nimi online - to nie jest samotność. Może by mi to doskwierało, gdyby nie to, że ja bym nie dała rady teraz znieść czyichś odwiedzin "na żywo" - powiem "ale wyjdź teraz, bo mi się zaczyna lęk"? To bez sensu. 

Tamte zabiegi nie wiązały się z przedmiotem fobii i, wydaje mi się, że ja ją miałam już wcześniej, bo zawsze bałam się tej jednej rzeczy - te zabiegi wywołały nerwicę. To był dla mnie ogromny stres i trauma i do tej pory boję się być w centrum miasta, kiedy jest ciemno i świecą wszystkie bilbordy, bo to się wiąże z bardzo traumatycznym wspomnieniem. Ale fobia była od zawsze, od kiedy pamiętam. 

 

Ps. Wiecie może, czy ona mogłaby być powodem do zaakceptowania zdalnych studiów i egzaminów? Ja mam lekooporną chorobę lokomocyjną o dużym nasileniu a do uniwersytetu musiałabym dojeżdżać i nie jestem w stanie studiować... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×