Skocz do zawartości
Nerwica.com

PAROKSETYNA (Arketis, ParoGen, Paroxetine Aurovitas, Paroxinor, Paxtin, Rexetin, Seroxat, Xetanor)


Ania

Rekomendowane odpowiedzi

W dniu 30.03.2023 o 07:16, Szczebiotka napisał:

Wiem że pytasz panów, ale ja tylko dodam od siebie że na paro libido praktycznie jest na zero. Przynajmniej u mnie 🤷 

To nie uzależnia. Chyba że on sobie wbił do głowy " uzależnienie" bo mu fajnie po tym. 

Niby 40mg, ja tyle biorę. Ale wiem że czasami lekarze dają więcej. 

 

To nie jest wina leków. Albo inaczej. Twój narzeczony taki był i przez to że zaczął brać leki które mu pomogły wyjść z lęków i depresji, to wrócił do prawdziwego siebie. Ja też po paro wracam do starej siebie czyli uśmiecham się, żartuje, wygłupiam itp. Fakt że po tych lekach ma się mega lenia i najlepiej to by się siedziało np przed TV czy z tel w ręce. Ale one nie zmieniają osobowości, one przeważnie pomagają wrócić do naszej prawdziwej osobowości. Ja np już nie pamiętam kiedy byłam sobą, dopiero po paro do tego wracam. 

Co do reszty. To tak, paro może wypierać z nas emocje i wszystko spływa po nas🤷 szukasz sobie mieszkania to spoko, powodzenia - tak może sobie myśleć, bo ma to gdzieś. 

Mi się po prostu wydaje że facet uciekł ze związku bo doszło do niego że już nie chce w nim być. Poczuł się lepiej, nie potrzebuje pomocy twojej i wsparcia to zaczął szaleć. Dziwi mnie tylko fakt że pije na tych lekach 🤨 ja rozumiem symbolicznie raz na jakiś czas, ale upić się? 🤨 Szok

Ja ci proponuje zacząć życie od nowa. Wiem że łatwo nie będzie ale z tego co napisałaś widać że on już nie chce być z tobą. Wcale by mnie nie zdziwiło gdyby wrócił do ciebie z powodu braku kasy. Zacznij układać sobie życie na nowo, bo nie wiem czy jest sens czekać aż on się zmieni ( bardzo w to wątpię że tak będzie). 

To będzie tylko jego wymówka, bo przecież łatwiej jest zrzucić winę na leki 😉

@Szczebiotka mogę jeszcze przytruć? Oczywiście ja robię własne plany ale związku nie zakończę w jeden dzień, ani nawet w miesiąc. Po prostu się nie da, chociażby ze względów prawnych i finansowych po tych 15 latach i wspólnym mieszkaniu od około 8 lat. A żeby było śmieszniej - „narzeczony” odnośnie związku potrafi powiedzieć na ten moment zarówno, że jestem „jeb*** psychopatką” i ślubu nie będzie nigdy, jak i stwierdzić, że on nie wie o co chodzi, związek był i jest 15 lat, a to ja nie chcę go wpuścić do mieszkania… Nie wpuszczam, bo nie chcę znowu słuchać wyzwisk. Zwłaszcza że one lecą tylko z jednej strony (od niego), ja nie daję się sprowokować, nie wyzywam, a jak zacznie on, to jasno i wyraźnie proszę aby zaprzestał. Decyzja prawo czy lewo miała być dzisiaj. Dzisiaj był u lekarza. Miał przedstawić dalszy plan leczenia, a ja na tej podstawie decydować co dalej. Leczenia, a raczej odstawki… Mówił że plan leczenia obejmuje pół roku na paroksetynie, a po pół roku odstawka i próba bez leków. Jeśli się nie uda, to kolejna próba farmakologiczna tym razem na rok, trzecia na dwa lata - takie info dostałam na początku. Pół roku minęło miesiąc temu, on dzisiaj wjechał z 30mg na 40mg…

 

Napisałaś że bierzesz 40mg. No i „partner” też dzisiaj zacznie. Mogę zapytać jak u Ciebie wyglądało zwiększanie dawki? No i czy paroksetyna była pierwszym lekiem zaproponowanym przez lekarza? Czy wcześniej były jakieś inne i „słabsze”?

 

Czego ja znowu nie rozumiem? Pacjent „z ulicy”. Pierwszy raz w życiu (31 lat) u psychiatry w październiku ubiegłego roku. Samo to, że akurat (jak wyczytałam „silna”) Paroksetyna już od początku mnie trochę zdziwiło. Nie jestem lekarzem, nie wcinam się…

 

No to tak:

1) Październik 20mg. Gdyby ktoś mnie pytał - pomogło w fobii społecznej moim zdaniem wystarczająco. Z wychodzenia z domu „towarzysko” raz na tydzień zrobiły się 3-4 razy w tygodniu, a nawet kilka dni pod rząd. Chyba o to chodziło? Jego plany na ślub, dzieci itd. No ok.

2) „Chyba faktycznie źle działająca Paroksetyna” w styczniu została podniesiona do 30mg. Po dwóch-trzech tygodniach zauważyłam że coś nie gra. Do mnie wiecznie pretensje, „diagnozy” o które nie pytałam, na mnie samą wyrąbane, zasypiane do pracy, włączenie piwkowania co wieczór „na spanie”, na konsoli grane do oporu… 12 a nawet więcej godzin na dobę (o ile był w domu). Jeśli coś było zawalane mocno (np. sterta brudnych talerzy obok kompa), to odłączałam internet. Gra się zawiesza. Niestety wifi do pracy praktycznie non stop potrzebuję ja… Jestem odpowiedzialna za dwie firmy. Także po pół h czy godzinie włączam znowu internet, nie minie 10 minut a on znowu w transie grania… Talerze jak leżały tak leżą. Zaczyna się zapominanie i „nieogarnianie”. Wakacje z mamusią, a ja w jego szafie odkrywam puszki po psim jedzeniu sztuk kilka. Noż kuźwa, przecież z tego biorą się robaki! Szafa jest jego, ja tam nie zaglądam, bo nie mam po co. Znalazłam zupełnie przypadkiem.

3) Dzisiaj miałam decydować. Liczyłam że tak jak było mówione - poł roku minęło zatem odstawka. No i niespodzianka. Z 30mg na 40mg. Już przy poprzedniej dawce czułam się jak rozmawiając z kosmitą i bez logiki. Rozmowy były ograniczone już na 30mg do absolutnego minimum, bo i tak nic z nich nie wynikało. No ewentualnie „psychopatka”. Liczyłam na obiecywaną odstawkę, a co będzie teraz na 40mg, to nawet boję się pomyśleć. Dodatkowo on o związku rozmawiać nie chce. Proponowałam terapie dla par i wszystko co jest możliwe. Nic z tego. Albo „jeb*** psychopatka, ślubu nie będzie nigdy”, albo „no przecież to Ty mnie nie wpuszczasz!”… Kurcze, przecież idzie zgłupieć. Zapytałam dzisiaj o dalszy plan leczenia tj. jak długo ono ma jeszcze trwać według lekarza. „Tyle ile trzeba!”

Ok, pytam czy było w coś celowane np. 3 miesiące, pół roku, rok, 10 lat? „Nie da się określić”. Jak tu podejmować jakieś decyzje? Nie mogę sobie pozwolić na „życie w zawieszeniu” czyli jego farmakoterapia przez kolejnych kilka lat. A obawiam się że tak to się skończy…

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, xyz0302 napisał:

ale związku nie zakończę w jeden dzień, ani nawet w miesiąc

Rozumiem. Bądź co bądź nie był to miesiąc a kilka lat. 

6 minut temu, xyz0302 napisał:

Mogę zapytać jak u Ciebie wyglądało zwiększanie dawki?

U mnie zaczęło się od pół tabletki paroxinoru przez kilka dni, do tego miałam inny lek na ataki paniki i lęki. Po kilku dniach weszłam na całą tabletkę, czyli 20 mg. Ale nie dawało rady i nadal czułam się raczej kiepsko. Poszłam po miesiącu do lekarza i powiedział że wchodzimy na 30 a jeśli to nie da rady to na następnej wizycie wchodzimy na 40 mg. Jak weszłam na 30 czułam się mega źle. Kompletnie nic mi się nie chciało, wszystko mnie wkurzało, ja nawet często nie robiłam posiłków dla rodziny 😱 czułam mega rozdrażnienie, większe i częstsze ataki strachu, głowa mnie ciągle bolała plus kilka innych rzeczy. W tym mój mąż mnie tak wkurzał że miałam ochotę go udusić 🤪 ale na to nie patrz, bo zauważyłam że ostatnio często tak mam 😏 

W końcu podniosłam już sobie sama na tą dawkę 40 mg. I po kilku dniach poczułam się zupełnie inaczej. Nie byłam już taka wybuchowa i agresywna słownie, bóle głowy ustąpiły, zawroty też. Ale brałam to w podzielonych dawkach tj rano 20 mg i po obiedzie 20. Przez to całymi dniami byłam mega zmęczona i senna. Na wizycie lekarz powiedział że dajemy wszystko na rano plus dostałam jeszcze inny lek SSRI na porę obiadową dzięki niemu mam trochę więcej motywacji do działania. Bo tak to w sumie nic za bardzo bym nie robiła bo nic mi się nie chciało. 

14 minut temu, xyz0302 napisał:

No i czy paroksetyna była pierwszym lekiem zaproponowanym przez lekarza?

Ja zaczęłam się tak na dobre leczyć około 20 lat temu, oczywiście z małymi przerwami. Na początku brałam inne leki, ale tak szczerze mówiąc to spowodowały one u mnie tylko duże przybieranie na wadze co jeszcze bardziej wrzucało mnie w depresję. 

Później dostałam paro. Uważam że jest to jeden z najlepszych leków jeśli chodzi o lęki. Bardzo wycisza. Ale przez wiele lat brałam tylko 20 mg. Bo to mi wystarczyło. 

17 minut temu, xyz0302 napisał:

Zaczyna się zapominanie i „nieogarnianie”.

No to akurat też czasami mam. Albo chce coś powiedzieć i po chwili zapominam o co mi chodziło. 

19 minut temu, xyz0302 napisał:

Zapytałam dzisiaj o dalszy plan leczenia tj. jak długo ono ma jeszcze trwać według lekarza. „Tyle ile trzeba!”

Ok, pytam czy było w coś celowane np. 3 miesiące, pół roku, rok, 10 lat? „Nie da się określić

No ale niestety tak to wygląda. Nikt ci nie odpowiem ile będzie trwało leczenie. Jednym pomogą minimalna dawka i kilka miesięcy żeby wyjść z choroby, a innym lata i większe dawki, albo kombinacje z różnymi lekami. Tutaj nie można powiedzieć " pół roku i odstawiamy", to tak nie działa. Ja prawdopodobnie będę już brać leki do końca życia, bo co miałam odstawione to było dobrze tylko na krótki czas, a później wszystko wracało i to dużo mocniej. 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 30.03.2023 o 06:08, xyz0302 napisał:

Skomplikowane…

1. Święta u rodziny i gadka o dzieciach, ślubach etc.

2. Z mojej strony prośba tylko o jeden wspólny film przez 4 dni Świąt tj. już od 23.12 z zaznaczeniem, że jak gra to może być „jutro”

3. Z tego „jutro” wyszło tyle, że jak wyszedł 26.12 o 12, tak upił się i nie trafił do domu na noc (pierwszy raz w życiu!)

4. Ja powiedziałam, że mam tego cyrku dosyć, że czekałam i płakałam. Stał pod drzwiami cały dzień i wypisywał, błagał o ostatnią szansę, że „ta paroksetyna chyba faktycznie źle działa”, „odstawiam to i wtedy podejmiesz ostateczną decyzję”, no ok - faktycznie nie wiem jak to działa…

5. Jak 27.12 niby działała źle i miała być do odstawki, tak w styczniu podniesiona do 30mg (?!)

6. W lutym wymyślił wakacje z matką na 4.03

7. Ten termin był bardzo niekorzystny - dla mnie zagrożenie zdrowia i życia

8. Było powiedziane, że jeśli te wakacje nie zmienią terminu, to już nie wraca, a wyprowadzić ma się przed.

9. Nie wyprowadził się, po powrocie 3h stał pod dzwiami ale już bez wielkich dram - pojechał do matki i siedzi tam do tej pory. Co z domu potrzebował, to dostał na zasadzie wystawienia przed drzwi. 

10. Liczyłam że ~2 tygodnie wystarczą, żeby uświadomić sobie raz a dobrze, że naprawdę się  rozstajemy jeśli nie zacznie się wreszcie starać. Przypominam, że 15 lat związku to np. sąd w sporach finansowych.

11. Ja wczoraj byłam oglądać nowe mieszkanie, on o tym wie i ma to gdzieś. Siedzi u matki i chce konsole, a wracać niekoniecznie.

12. To tyle na przełomie 3 miesięcy - jeśli zmienię mieszkanie finalnie, a on np. za pół roku znowu stwierdzi że to „te złe leki” - nie mamy już o czym rozmawiać… Przynajmniej z mojej strony. Nigdy. 

Po paroksetynie np ja byłem obojętny, ale ja zawsze mam dystans i czy jest lepiej czy gorzej jestem taki sam i nie szukam wrażeń. Co do sexu to mogę dłuuugo jak dla kochanki to by było ok, ale dla żony po dwie godziny dziennie się męczyć to już słabo. Libido jest, ale trzeba się dobrze nakręcić i potrzeba więcej bodźców ze względu na zobojętnienie i mniejsze czucie. Viagra nie poprawia chęci i jest przydatna tylko jak są chęci, a możliwość kuleją. Pisałem Ci już kiedyś, że wibrato ma ponad niebiosami na paroksetynie, moja koleżanka ma tak po sertralinie z zalęknionej wieśniary myśli, że jest samicą alfa i nawet pokłóciła się  z moją żoną, a kolegowały się naście lat. Jeśli ktoś ma o sobie wysokie mniemanie, a jest zaburzony to tego nie okarze mimo, że by chciał, a włączenie leków zdejmuje ograniczenia i wtedy taka osoba myśli, że może wszystko i tak jak Ty się zamartwiasz to on w ogóle nie ma poczucia, że Cię rani, wręcz może się z Ciebie śmiać, bo jest mu dobrze i czuje się silny. Osobowość wychodowana chemicznie. Odstawia leki i się buja w fotelu i ssie kciuka, tak jak też już Ci napisałem. Ja na Twoim miejscu umówił bym się  z nim na rozmowę, powiedz mu, że tyle lat było dobrze, a po włączeniu leków się zmienił i Ty nie wiesz czy jeszcze mu zależy na Tobie i czy chce coś w związku z tym zrobić, bo Ty jesteś rozdarta nie wiesz co masz począć kiedy tyle lat przeżyliście razem, a dwa, czy trzy opakowania leków to obróciły w zgliszcza. To jest Twoje życie, a jego kwiatu jest pół światu. Niech Ci się określa, albo w prawo, albo w lewo, bo Ci życie ucieka, a on się skupia na konsoli do gier. Czasem trzeba być suką:) i to nie jest tak, że tylko paroksetyna może tak opierzyć, bo po innych lekach też to się może zdarzyć, jak ktoś ma huyowy charakter. Ty może tego nie dostrzegałaś bo był zblokowany zaburzeniami, a teraz stałaś się po prostu nie potrzebna, kiedy on czuje się dobrze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 30.03.2023 o 07:16, Szczebiotka napisał:

Wiem że pytasz panów, ale ja tylko dodam od siebie że na paro libido praktycznie jest na zero. Przynajmniej u mnie

Kobiety chyba i tak mają łatwiej. Ogólnie. Że on na paroksetynie potrzeb nie ma, to jest sprawa jedna. Jak już… „Udanego” seksu nie było od ponad pół roku czyli samego początku paro. „Sprzęt” działa tak na 50%. No ja niestety też od początku czuję, że on podniecony nie jest tak jak powinien (czyli jak przed paro). Już przez to się odechciewa. O jego dojściu mowy nie ma. Ani przez pół godziny, ani przez godzinę i w żadnej pozycji. Wcześniej była do dosłownie kwestia maksymalnie 5 minut. Upatrywałam winy w sobie, już dawno temu poświęciłam pół dnia na „bycie bardziej seksowną”. Nic z tego. Finalnie próby były ze trzy, cztery (z inicjatywy mojej) i tak czy siak więcej by już nie było. Nie ma sensu zaczynać i w ogóle się nakręcać, bo wychodzi z tego tylko jedna wielka frustracja i rozczarowanie :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, xyz0302 napisał:

Kobiety chyba i tak mają łatwiej.

Niby z czym? 🤨 Mężczyźni mogą się ratować innymi medykamentami a my kobiety nie za bardzo. Jestem osobą która kocha seks a na paro nie dość że nie mam ochoty na niego, to nawet gdyby już coś doszło to ja nie dojdę bez względu jakbym się starała i chciała. Więc nie wiem czy jest łatwiej, bo mnie osobiście to wkurza, bo ja chcę orgazmów 🤪

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Szczebiotka napisał:

Niby z czym? 🤨 Mężczyźni mogą się ratować innymi medykamentami a my kobiety nie za bardzo. Jestem osobą która kocha seks a na paro nie dość że nie mam ochoty na niego, to nawet gdyby już coś doszło to ja nie dojdę bez względu jakbym się starała i chciała. Więc nie wiem czy jest łatwiej, bo mnie osobiście to wkurza, bo ja chcę orgazmów 🤪

Ehhh no fakt, bardzo współczuję. Też kiedyś tak miałam przez rok albo i dłużej. Napad ciężkiej depry i nie ma mowy o dojściu. Z facetem czy sama, bez różnicy. Dobrze pamiętam jak to wkurzało. Mogę zapytać co na to mąż/partner, który potrzeby swoje ma nadal? Fakt faktem, że kiedy problem leżał po stronie mojej, to seksu zaniechaliśmy całkowicie. Na plus dla partnera za wyrozumiałość i cierpliwość… Dopiero teraz przekonałam się jak to jest być po drugiej stronie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, xyz0302 napisał:

Mogę zapytać co na to mąż/partner, który potrzeby swoje ma nadal? 

U mnie jest to dosyć skomplikowana sprawa. Ale moja szuflada, baterie i zabawki zbierają kurz 😏 

Także może i paro pomaga na lęki ale zabiera przy okazji przyjemność.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Szczebiotka wiekie dzięki za info i odpowiedzi na wszelkie pytania. Oboje kręcimy się w kółko i lepiej nie będzie. Ja cały czas zastanawiam się czy wyczerpałam już wszelkie możliwości... On dzisiaj stwierdził że jutro do mieszkania wraca ale nie na zasadzie narzeczonego/partnera tylko „bo chce”. Jak to „bo chce”

wygląda w praktyce, to ja świetnie wiem. Ja dopiero półtora roku temu określiłam się sie zawodowo. Zarabiam słabo. On 8 lat w IT, 7tys. netto. Na zasadzie „bo chce” wrzuca do domowego budżetu ok.2tys. zł. Ale w nagrodę mam nie oczekiwać niczego. On siedzi w jednym pokoju, ja w drugim. Robi co chce, wychodzi gdzie chce, lata na wakacje ze swoją matką, a na co dzień uskutecznia uzależnienie od internetu i gier. Ja mam zająć się sama sobą, pracą czy czym tam chce. Najlepiej gdybym nie gadała nic ale od wielkiej biedy poświęci mi 2-10 minut grając jednocześnie. 

 

Uzależnieni od siebie finansowo jesteśmy bardzo, a rozstanie faktyczne dla obu stron kończy się konsekwencjami poważnymi. Mam wrażenie, że on nie zdaje sobie z tego sprawy. Już teraz na dzień dobry mamy do podziału sprzęty, rzeczy, a nawet psy o wartości lekko licząc 50tys. Idąc dalej… Ze względu na mój zły stan psychiczny, z uwagi na to że my dogadać się nie możemy, a ja sama mieszkania nie utrzymam, wczoraj włączyła się moja matka. Jako właściciel mieszkania chociażby. Zwyczajnie uznała że mieszkanie trzeba sprzedać, pieniądze na konto i czekają na moje „lepsze czasy”. Ja wracam do domu rodzinnego i tyle. Naświetlam mu to dzisiaj cały dzień. On mi mówi że chce psa, który od miesiąca przebywa u mojej matki i ona jest jego prawnym opiekunem. Miesiąc temu mówił dokładnie to samo… A finalnie… Co ma do rzeczy pies skoro matka chce sprzedać „nasze” mieszkanie i o zgodę go pytać nie będzie, bo jest jedynym właścicielem? Do niego w ogóle to dociera po polsku? Miesiąc temu też „chciał psa”. Nie dostał i nie dostanie. Dodatkowo zaraz matka ruszy ze sprzedażą mieszkania. Uznała że w związek się nie wtrąca, jesteśmy dorośli i mamy dogadać się sami. A skoro nie możemy… ona tylko zrobi to co musi czyli sprzeda mieszkanie i zawróci mnie do domu rodzinnego. Bo mieszkanie jest na nią i opłaty też. Oczywiście odda mu wszystkie jego rzeczy prywatne + szafę, lodówkę i zmywarkę, które kupował on. A on mi na to dokładnie to samo co miesiąc temu… tj. „chce psa”. Nikt mu na złość nie robi, pies jest wzięty ze schroniska na dom tymczasowy przez moją matkę. Wobec właściciela toczy się postępowanie sądowe. Matka mu zwyczajnie psa nie da, bo nie może nim dysponować. W każdej chwili sprawa sądowa może się zakończyć, a pies decyzją sądu może trafić znów do poprzedniego właściciela. Jego „chcenie” nie ma tu nic do rzeczy. Po prostu trzymamy się litery prawa. A ja mam wrażenie że rozmawiam z pięciolatkiem. Mam dosyć i mózg mi paruje… A to nie mnie powinien. On ma po prostu ostatni dzwonek jeśli rozumie powagę sytuacji i chce się „dogadać”. Później po prostu dostanie tylko swoje rzeczy. I to nie z decyzji mojej, a mojej matki. Bo ktoś musi tu „posprzątać”.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@xyz0302 Kobieto, masz prawie 35 lat, a Twoje wypowiedzi i zachowanie wskazywałoby na 20... mama posprząta? I Wy chcieliście zakładać rodzinę?! Mama ściągnię Cie do domu rodzinnego, bo sprzeda mieszanie. Chyba brak Wam priorytetów, odcięcia pępowiny i rozmowy ze sobą. 

Jeśli tak bardzo martwi Cie ta paroksetyna to u mnie wjechała jako pierwsza. Za gówniarza brałam jedynie hydro, więc można powiedzieć że jako pierwszy lek dostałam paro. W dawce 20mg, dość szybko weszłam na 40mg. Jako człowiek z ulicy, nigdy nie będąc u psychiatry. Jak się ustabilizowalam to zeszłam z tego do 0...

Tobie się wydawało ze po 20mg partner pozbył się fobii społecznej. Czy pytałaś się jego jak on się czuł? I ma racje, długości leczenia nie da się określić...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam ponownie!

Ponieważ mój objaw dyskontynuacji trwa długo i jest bardzo męczący (bardzo silne drgawki) lekarz psychiatra przepisał mi Relanium 2mg,  mam je brać: 3x1 tab przez 4 dni, dalej 3x1/2 tabl przez 4 dni dalej 1/2 tabl rano przez 4 dni i odstawić. Do tego dostałam Xonovea  na mdłości. Nigdy nie brałam tego, czy jest to bezpieczne w tej dawce i czy nie będę miała znowu objawu dyskontynuacji tym razem po Relanium? Ile bez relanium mogą trwać te drgawki?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 6.04.2023 o 09:32, Vesspertine napisał:

Witam ponownie!

Ponieważ mój objaw dyskontynuacji trwa długo i jest bardzo męczący (bardzo silne drgawki) lekarz psychiatra przepisał mi Relanium 2mg,  mam je brać: 3x1 tab przez 4 dni, dalej 3x1/2 tabl przez 4 dni dalej 1/2 tabl rano przez 4 dni i odstawić. Do tego dostałam Xonovea  na mdłości. Nigdy nie brałam tego, czy jest to bezpieczne w tej dawce i czy nie będę miała znowu objawu dyskontynuacji tym razem po Relanium? Ile bez relanium mogą trwać te drgawki?

Hmm, nie wiem dlaczego akurat relanium ci dał🤨 ja np dosyć szybko się uzależniłam od niego. Ale to było bardzo dawno temu i nie pamiętam ile brałam tego. 

18 minut temu, spidi napisał:

Mozna łaczyć paro z wenlą ??

A ty co znowu kombinujesz? Takie pytania to do lekarza a nie na forum. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, spidi napisał:

😊 Lekarz kazał zapytać na forum :P

Żaden szanujący lekarz tego by nie zrobił, chyba że chodzisz do znachora a nie lekarza. 

 

 

Nie kombinuj to nie są witaminy. 

Z racji tego że dzisiaj nie czuje się na siłach by ciągle pilnować forum, to już ostrzegam osoby które zaczną tutaj udzielać rad odnośnie samoleczenia że posypią się osty bądź bany. Tyczy się to też naszych forumowych znachorów. 😏

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam leczę się na nerwicę lękową i depresję od 11 lat a choruje drugie tyle.Biorę rexetin dopiero tydzień w dawce 20 mg.Mam pytanie po jakim czasie u was skutek uboczny w postaci senności znikł?Bo tak to czuję znaczną różnicę na plus po przejściu z wenflaxyny na paroksetynę.Ale wiadomo praca życie i tą senność  przeszkadza czy każdy z was miał?Poza tym innych skutków ubocznych brak 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, rafal1980 napisał:

Witam leczę się na nerwicę lękową i depresję od 11 lat a choruje drugie tyle.Biorę rexetin dopiero tydzień w dawce 20 mg.Mam pytanie po jakim czasie u was skutek uboczny w postaci senności znikł?Bo tak to czuję znaczną różnicę na plus po przejściu z wenflaxyny na paroksetynę.Ale wiadomo praca życie i tą senność  przeszkadza czy każdy z was miał?Poza tym innych skutków ubocznych brak 🙂

Ja do tej pory czuję senność po paro 😅 a biorę już kilka miesięcy. Szczególnie czuję senność tak 30-40 minut po wzięciu leku i czasami muszę się położyć i przespać chwilę😏 to chyba jeden z większych minusów paro. Mi lekarz dał jeszcze esci przez to właśnie, bo po paro chciało mi się spać i nie miałam ochoty na nic.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

[...]

 

Za to ja mam inne pytanie😏 

Czy paro przestaje działać czy mam schizmy🤨 od kilku dni czuję mega niepokój, lęk nie wiem przed czym i dlaczego. I ogólnie słabo się czuje. I teraz nie wiem czy leki przestają działać czy pogoda jakoś wpływa na mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Szczebiotka napisał:

[...]

 

Za to ja mam inne pytanie😏 

Czy paro przestaje działać czy mam schizmy🤨 od kilku dni czuję mega niepokój, lęk nie wiem przed czym i dlaczego. I ogólnie słabo się czuje. I teraz nie wiem czy leki przestają działać czy pogoda jakoś wpływa na mnie.

Będzie długi dzień, wszyscy wyjdą na dwór. Nie masz niepokoju przed porą letnią? Ona z natury rzuca więcej wyzwań, może się ich obawiasz i zradza się napięcie. Samopoczucie może być słabe bo jak ładna pogoda to się ma ochotę ze znajomymi pobyć na głupim grilu, a Ciebie lęk tego pozbawia bo nie czujesz się komfortowo, a jednak serce by tego chciało:) może stan który czujesz to po prostu nagromadzenie tego wszystkiego. Na zaburzonego codzienność, odciska piętno. Wiosna to czas gdy wszystko rusza pełną parą i czyż nie to może być podświadomą wiadomością dla Ciebie, że będą wyzwania których się obawiasz?:) 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

53 minuty temu, DEPERS napisał:

Będzie długi dzień, wszyscy wyjdą na dwór. Nie masz niepokoju przed porą letnią? Ona z natury rzuca więcej wyzwań, może się ich obawiasz i zradza się napięcie. Samopoczucie może być słabe bo jak ładna pogoda to się ma ochotę ze znajomymi pobyć na głupim grilu, a Ciebie lęk tego pozbawia bo nie czujesz się komfortowo, a jednak serce by tego chciało:) może stan który czujesz to po prostu nagromadzenie tego wszystkiego. Na zaburzonego codzienność, odciska piętno. Wiosna to czas gdy wszystko rusza pełną parą i czyż nie to może być podświadomą wiadomością dla Ciebie, że będą wyzwania których się obawiasz?:) 

Nie wiem już sama. W lutym była rocznica śmierci mojego taty za którym mega tęsknię. Przez to ciągle śnie ostatnio o cmentarzu, dzisiaj leżałam na tym cmentarzu przy jakimś starym pomniku i pomógł mi wstać jakiś facet( jak się okazało był to mój były🤨 ale ja go nie znam😜). Szukałam grobu taty, widziałam rodzeństwo przy nim ale nie mogłam tam dojść 🤬 po za tym niedługo matura syna. Do tego w takim okresie mniej więcej (dwa lata temu)mój teść zaczął się gorzej czuć i ja coraz bardziej się nim zajmowałam a za nim też mega tęsknię bo był dla mnie jak ojciec. No i czerwiec😭w zeszłym roku wtedy dostałam tego mega ataku paniki po którym zaczęło się piekło i boje się lata że będzie tak samo jak rok temu, że będę leżeć i umierać. Wiem że to głupie ale ja ciągle o tym myślę. Do tego od kilku dni ciągle boli mnie głowa, takie typowe migrenowe bóle ( kiedyś się leczyłam na migrenę). I mam wrażenie że leki jakby mniej działały albo ja się bardziej nakręcam🤨 bo przecież wczoraj była moja mama a ja nie wsadziłam kwiatów które mi przywiozła z siostrą na moje urodziny i wiedziałam że mi się dostanie za to😜 tym bardziej że znowu jakieś mi przywiozła 🥲😅 nie wiem, naprawdę nie wiem. Położyłam się spać i trochę mi ból głowy się zmniejszył i widzę że już nie pada deszcz i nawet słońce jest. Co do grilla i ludzi, tak chciała bym tym bardziej że widziałam u sąsiadów że mają mega zjazd rodzinny, a mi tego brakuje i to bardzo. 

A może ja już po prostu wariuje? 🤔

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, Szczebiotka napisał:

Nie wiem już sama. W lutym była rocznica śmierci mojego taty za którym mega tęsknię. Przez to ciągle śnie ostatnio o cmentarzu, dzisiaj leżałam na tym cmentarzu przy jakimś starym pomniku i pomógł mi wstać jakiś facet( jak się okazało był to mój były🤨 ale ja go nie znam😜). Szukałam grobu taty, widziałam rodzeństwo przy nim ale nie mogłam tam dojść 🤬 po za tym niedługo matura syna. Do tego w takim okresie mniej więcej (dwa lata temu)mój teść zaczął się gorzej czuć i ja coraz bardziej się nim zajmowałam a za nim też mega tęsknię bo był dla mnie jak ojciec. No i czerwiec😭w zeszłym roku wtedy dostałam tego mega ataku paniki po którym zaczęło się piekło i boje się lata że będzie tak samo jak rok temu, że będę leżeć i umierać. Wiem że to głupie ale ja ciągle o tym myślę. Do tego od kilku dni ciągle boli mnie głowa, takie typowe migrenowe bóle ( kiedyś się leczyłam na migrenę). I mam wrażenie że leki jakby mniej działały albo ja się bardziej nakręcam🤨 bo przecież wczoraj była moja mama a ja nie wsadziłam kwiatów które mi przywiozła z siostrą na moje urodziny i wiedziałam że mi się dostanie za to😜 tym bardziej że znowu jakieś mi przywiozła 🥲😅 nie wiem, naprawdę nie wiem. Położyłam się spać i trochę mi ból głowy się zmniejszył i widzę że już nie pada deszcz i nawet słońce jest. Co do grilla i ludzi, tak chciała bym tym bardziej że widziałam u sąsiadów że mają mega zjazd rodzinny, a mi tego brakuje i to bardzo. 

A może ja już po prostu wariuje? 🤔

Udzieliłaś właśnie odpowiedzi na wszystkie swoje pytania. Problem jest, adrenalina i dopamina wyryła głębokie bruzdy. Zasypywanie się serotoniną tego nie rozwiąże, sama musisz je zasypać raz na zawsze. Ten temat też poruszę w moim wątku:) 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam mam codziennie ataki paniki biorę Pregabalin 150mg rano i 150 wieczorem ostatnio zwiększyli mi się ataki postaci uczucia stracenia przytomności nogi są waty tętno skaczę na 170 czy paroksetyna wyleczy ataki paniki pomoże bo clonozepam pomaga to chwilowe 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, DEPERS napisał:

Udzieliłaś właśnie odpowiedzi na wszystkie swoje pytania. Problem jest, adrenalina i dopamina wyryła głębokie bruzdy. Zasypywanie się serotoniną tego nie rozwiąże, sama musisz je zasypać raz na zawsze. Ten temat też poruszę w moim wątku:) 

Może masz rację, ale ja chcę żeby już tak nie było😮💨 

52 minuty temu, Guma34 napisał:

Witam mam codziennie ataki paniki biorę Pregabalin 150mg rano i 150 wieczorem ostatnio zwiększyli mi się ataki postaci uczucia stracenia przytomności nogi są waty tętno skaczę na 170 czy paroksetyna wyleczy ataki paniki pomoże bo clonozepam pomaga to chwilowe 

Paro akurat jest dobre na takie jazdy. Chyba jedno z lepszych. Ja też tak miałam i nie tylko to. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Paro nie biorę już prawie 2 tygodnie jednak czuje się jakby depresja wróciła  - choć nigdy się na nią nie leczyłam. Obniżony nastój, nic mi się nie chce, nie wyobrażam sobie wrócić do pracy (nie byłam ostanie półtora tygodnia). Biorę  to relanium na drgawki po odstawieniu, jednak nic mi humoru nie poprawia tak jak poprawiał Xetanor, mam wszystko tak w d...e ze szkoda gadać. Odliczam tylko dni by wrócić do paro, jednak z wiadomych względów przez 9mies mogę o niej tylko marzyć. A najgorsze są porady wszystkich typu weź się w garść czy "przesadzasz"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×