Skocz do zawartości
Nerwica.com

PAROKSETYNA (Arketis, ParoGen, Paroxetine Aurovitas, Paroxinor, Paxtin, Rexetin, Seroxat, Xetanor)


Ania

Rekomendowane odpowiedzi

Masz 

3 godziny temu, Happyandsad napisał:

@Szczebiotka Raczej tak, od razu na 20. Za pierwszym razem chyba przez tydzień brałem połowę tabletki czyli 10mg, następnie przeszedłem na 20mg i nie było źle. Chyba najgorsze co mnie spotkało to zaciskanie się szczęki co było raz, że irytujące, a dwa - bolały już od tego zęby.

Jeszcze zastanawiam się nad Fluwoksaminą.Ponoć na lęki działa podobnie jak Paro, a przy okazji aż tak nie zamula.

@chester Eh, w tym też mój problem, wielki problem. Zbyt często myślę o tym, że leki wyrwą mnie z tego stanu w jakim jestem, że obudzę się pewnego dnia pełen energii i chęci do działania. Jednak czas leci, a nic się nie zmienia. Najwyraźniej jestem zbyt słaby aby samemu ruszyć z miejsca, nie mam też cierpliwości. Chcę coś już, na teraz, a jeśli tego nie ma to uznaję za nieosiągalne. Zepsuta psychika=zepsute życie ;d

Masz depresję? Ja mam od urodzenia zepsute życie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 29.08.2022 o 08:01, DEPERS napisał:

Kastruje, jest nawet tego logiczne wytłumaczenie czemu tak się dzieje. Jak wiadomo paro bardzo blokuje serotoninę, do takiego stopnia, że przysypuje nią dopaminę, a ona jest odpowiedzialna za pożądanie. Stosunek serotoniny do dopaminy jest nieproporcjonalny i dlatego ochota na sex spada. Ja ratuje się od tygodnia dopaminowcem i jest coraz lepiej. No, ale jeśli chodzi o kastrację, to neuroleptyki wymiatają bo one blokują wydzielanie dopaminy, po dłuższym czasie zanika całkowicie fascynacja i pożądanie. Jest się emocjonalnym zerem. Swoją drogą, powinni to fundować pedofilom i przestępcom na tle sexualnym, odechciało by się wszystkiego

Cześć jestem DonPapuas rozumiem że nie masz zaburzeń lekowych? Bo dopamina je potęguje... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, DonPapuas napisał:

Cześć jestem DonPapuas prawdopodobnie to Placebo. Pozdrawiam

 

7 godzin temu, DonPapuas napisał:

Cześć jestem DonPapuas rozumiem że nie masz zaburzeń lekowych? Bo dopamina je potęguje... 

Ja mam bezsens egzystencji na tej planecie, wszystko mnie wkurwia. Leki trochę to tłumią. Po prostu jest mi źle

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, zburzony napisał:

Chyba już kiedyś pytałem, ale próbowałeś fluwoksaminy?

Nie próbowałem. Jestem na 150wenli i 0,5mg kabergoliny i jest trochę lepiej, ale wiesz, że po dragach to te leki działają jak gumy do żucia. Receptory pamiętają euforię, a tu taki normalny stan to raczej nie cieszy. No, ale do dragów nie zamierzam wracać już nigdy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@DEPERSwiem aż za dobrze o co chodzi z tymi dragami, ale na szczęście do końca tak nie jest, leki w tym zwłaszcza fluwoksamina nie raz dały mi świetny nastrój i ogólnie lepszy okres w życiu, nie jest różowo i nie będzie nigdy u mnie ale dzięki lekom bywało I bywa znacznie lepiej, chwilami bardzo dobrze. Może musi więcej lat upłynąć żeby mózg "zapomniał" o tamtym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@zburzonyTeż kiedyś lubiłem substancje wyskokowe.Ale to dawno i nieprawda:D

Fluvoxamina działa na receptor sigma dosyć mocno, dlatego przy abstynencji od dragów może pozytywnie zaskoczyć. Sertralina również dotyka sigma, ale słabiej. Jak jesteśmy już w wątku o paroksetynie, to uważam, że nie ma lepszego leku na lęki i NN. Natomiast nie wyobrażam sobie brać jej bez czegoś aktywizującego

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich

Powiedzcie mi kto z was bierze 40mg paro na leki i jak dlugo na tą dawke wchodziliście.

Ja wróciłem do paro po 4 miesięcznej ( 1,5 roku na dawce 40mg) przerwie zaczynając od 20 i przez ten czas poprawa była widoczna po 2 tygodniach ale znowu doły wróciły i leki  więc zwiększylem dawke powoli do 40mg .Jak myślicie powinienem przeczekać na dawce 20mg 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, chester napisał:

@Lukaszroz Nie ma co już teraz rozważać 20 mg. Dobrze, że wszedłeś na 40 i czekaj spokojnie na działanie. Taka dawka pomogła Ci kiedyś, pomoże i teraz  

Dzięki

Tak czułem że mniejsze dawki nie pomagają. Po zwiększeniu dawki jest trochę ubokow ale nie jest źle Bo początek to był koszmarem.Pamietam że za pierwszym razem też dlugo się mi wkręca seroxat.Mam nadzieję że szybko się Wszystko wynormuje.

Pozdrawiam 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej. To znowu ja 😅 dzisiaj przyszłam do was żeby się trochę pochwalić, bo wiem że wy przynajmniej w jakimś stopniu mnie zrozumiecie. 

Wczoraj musiałam pojechać do gminy bo zadzwoniono do mnie że muszę wypełnić jakieś dokumenty. Sama myśl o tym że mam jechać dwie wsie dalej była koszmarem, no ale pojechałam. Sama droga nie była aż taka zła jak wcześniej. Ale czym bliżej gminy to zrobił mi się gul w gardle, nie mogłam śliny przełknąć, zaczęły mi się dłonie pocić, mówię do siebie " głupia jesteś, znasz tych ludzi od kilkunastu lat. Dasz radę". Poszłam do środka, kobietka wiedziała jaka jest sytuacja bo w sierpniu jej powiedziałam. Powiedziała mi że pójdziemy na korytarz do stolika koło drzwi bo w pokoju w którym przyjmują jest kilka osób więc może być mi ciężko, dała mi dokumenty mówiła co mam zrobić, co napisać itp, otworzyła drzwi bo mówi że będzie lepiej jak będzie świeże powietrze. Rozmawiała ze mną i udało mi się 😁 zero stresu, wyszłam z gminy i miałam iść do samochodu ale przypomniałam sobie że moje koty nie mają karmy bo ostatnio u nas jest problem z karmą😤 weszłam do Lewiatana, trochę się bałam i szłam na lekkim autopilocie, ale wyszłam bo nie było. Poszłam obok do kiosku bo musiałam kupić zeszyt dla syna, stałam przy drzwiach żeby w razie co uciec😂 ale dałam radę mimo że stałam w małej kolejce. Poszłam do męża do samochodu i mówię że chce jeszcze iść do apteki chociaż się boje i nie wiem czy dam radę, a on na to to wtedy do biedry podjedziemy, a ja " coo?", Ale dobra podjechaliśmy do apteki, poszłam sama. Weszłam i mówię do kobietki " jeśli ucieknę to niech pani nie zwraca na to uwagi", zapytała dlaczego mam uciec więc jej opowiedziałam co mam, na co ona " zmieniła pani gwałtownie jakieś leki? Albo odstawiła?" Mówię jej o tym co zrobił rodzinny, ona mi na to że powinnam zgłaszać jak się czuje lekarzowi bo powinien słuchać pacjenta ponieważ każdy reaguje inaczej na dany lek a z tego co ona pamięta to ja mam alergię w tym na leki. Powiedziałam jej że zgłaszałam kilka razy to kazał mi do psychiatry iść🤬 tylko głową kręciła i mówi że aż uwierzyć nie może że w taki sposób mnie potraktował, mówiła że dawno mnie nie widziała ( od czerwca albo maja), że zawsze byłam uśmiechnięta, pełna życia, wesoła a teraz wyglądam kiepsko, śińce pod oczami, zmęczona i poddenerwowana. Mówiła mi też że będzie dobrze tylko mam brać leki dalej, że niektórzy potrzebują więcej czasu żeby zadziałało ale jak biorę od lipca to już powinnam zauważyć jakieś zmiany, powiedziałam że ogólnie ostatnio jest kilka zmian no i jestem tutaj a to już duża zmiana😅 mówiła że dam radę i będzie lepiej tylko cierpliwości, a jakby coś się działo albo czuła bym że coś nie tak to nam porozmawiać z lekarzem i może inna dawka albo da mi jeszcze coś dodatkowo. Rozmawiałam z nią 15-20 minut sama byłam w szoku że nie czułam się tam źle 🤨 może świadomość że tyle dragów w około mnie jest działa na mnie kojąco🤔 żartuje 😅 ale naprawdę czułam się dobrze mimo że zostawiłam tam sporo kasy🤪. Wróciłam do samochodu a mój mąż do mnie " miałem iść cię szukać czy gdzieś nie leżysz i nie trzeba cię zbierać" 😅. Podjechaliśmy do biedry, mówię " idę z tobą, a co mi tam" a on że Ok, na co ja " a co jeśli nie dam rady? Jeśli ucieknę?" " To uciekniesz i tyle, masz swoje klucze do auta to wrócisz tutaj". Nie byłam w takim miejscu od trzech miesięcy. Poszliśmy, hmm lekko nie było ale dałam radę, poszłam szukać swojego szamponu itp a on chodził gdzie indziej, tylko starałam się omijać ludzi, więc jeśli było więcej ludzi w danej alejce ja szłam do innej, poszliśmy do kasy, ludzi pełno😱 ale patrzę na swoje dłonie i jest ok, nic się nie trzęsie. Zrobiliśmy zakupy, wyszliśmy. W samochodzie mój mi mówi że moja kawa była w promocji, a ja ze mógł mi wcześniej powiedzieć, a on to idź 😱 dobra poszłam bo śmiał się że jak nie wrócę za 5 minut to przyjdzie mnie zbierać. Weszłam i wiecie co? Zaczęło mi się robić ciemno przed oczami, słabo i miałam wrażenie że padnę 🤬 miałam już wyjść ale poszłam szukać tej kawy, chociaż było mi ciężko ale mówiłam sobie ciągle " dasz radę", niestety nie dała bym rady być tam dłużej, szłam do kasy jak na autopilocie bo było mi słabo, nie wiem czemu bo wcześniej byłam tam z mężem i było w miarę ok. Zaczęliśmy wracać do domu i mówię żeby zatrzymał się w naszym Lewiatanie ( pod koniec sierpnia jak tam weszłam z córką, to gdyby nie ona to bym uciekła, bo było mi bardzo słabo, ciemno przed oczami, zawroty głowy itp), weszłam, szukam tej karmy bo przecież w żadnym sklepie nie ma karmy dla kotów🤨 patrzę jest kobietka z obsługi, pytam ją, ona podeszła i zaczęliśmy rozmawiać, ona że nie widziała mnie od kilku miesięcy i się zastanawiała czy zaginęłam w tych " górach" ( mieszkam na obrzeżach wsi na górce z dala od innych ludzi, wśród pól , takie tam pustkowie😅) i tak sobie gadamy i gadamy, kupiłam co chciałam i zero stresiku 🤘 wyszłam z uśmiechem na twarzy 😁 mimo że czułam się słabo bo moje dzieci przyniosły jakiegoś wirusa ze szkoły😏 i np głowa mi pęka i trochę słabo mi. Ale udało mi się! Nawet nie wiecie jaka jestem szczęśliwa. Może nie było idealnie ale było dużo lepiej niż przez ostatnie miesiące. Przełamałam się, dałam radę. Wiem że dla wielu osób to nie żaden wyczyn, usłyszałam już że z czego ja się cieszę przecież to normalna sprawa że chodzi się do sklepu, nie dla mnie, dla mnie to było coś wielkiego. Wczoraj jak weszłam do biedry zrobiłam zdjęcie i wysłałam do mojej córki i siostry. Córka wysłała mi buziaki i " dajesz mamita" siostra " brawo brawo, jestem z ciebie dumna, dajesz dajesz". Jak wróciłam do domu to mój syn( ma 20 lat i ma zespół Aspergera sam nie za bardzo lubi kontakt z ludźmi) i moja córka ( 16 lat) zaczęli mi bić brawo😁 wiecie jakie to było miłe 🙈 pod wieczór poszliśmy wszyscy na podwórko graliśmy w piłkę z dwie godziny ( to też jest wyczyn, bo ja nawet koło domu kiedyś bałam się wyjść a teraz nie mam z tym problemu i codziennie coś robię koło domu, albo idę na spacer). Także nooo, chyba paro się odpala 😁 oby było lepiej, trzymajcie kciuki. Czasami mam gorszy dzień i czuję się kiepsko ale już są też te lepsze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 8.09.2022 o 08:58, Szczebiotka napisał:

Hej. To znowu ja 😅 dzisiaj przyszłam do was żeby się trochę pochwalić, bo wiem że wy przynajmniej w jakimś stopniu mnie zrozumiecie. 

Wczoraj musiałam pojechać do gminy bo zadzwoniono do mnie że muszę wypełnić jakieś dokumenty. Sama myśl o tym że mam jechać dwie wsie dalej była koszmarem, no ale pojechałam. Sama droga nie była aż taka zła jak wcześniej. Ale czym bliżej gminy to zrobił mi się gul w gardle, nie mogłam śliny przełknąć, zaczęły mi się dłonie pocić, mówię do siebie " głupia jesteś, znasz tych ludzi od kilkunastu lat. Dasz radę". Poszłam do środka, kobietka wiedziała jaka jest sytuacja bo w sierpniu jej powiedziałam. Powiedziała mi że pójdziemy na korytarz do stolika koło drzwi bo w pokoju w którym przyjmują jest kilka osób więc może być mi ciężko, dała mi dokumenty mówiła co mam zrobić, co napisać itp, otworzyła drzwi bo mówi że będzie lepiej jak będzie świeże powietrze. Rozmawiała ze mną i udało mi się 😁 zero stresu, wyszłam z gminy i miałam iść do samochodu ale przypomniałam sobie że moje koty nie mają karmy bo ostatnio u nas jest problem z karmą😤 weszłam do Lewiatana, trochę się bałam i szłam na lekkim autopilocie, ale wyszłam bo nie było. Poszłam obok do kiosku bo musiałam kupić zeszyt dla syna, stałam przy drzwiach żeby w razie co uciec😂 ale dałam radę mimo że stałam w małej kolejce. Poszłam do męża do samochodu i mówię że chce jeszcze iść do apteki chociaż się boje i nie wiem czy dam radę, a on na to to wtedy do biedry podjedziemy, a ja " coo?", Ale dobra podjechaliśmy do apteki, poszłam sama. Weszłam i mówię do kobietki " jeśli ucieknę to niech pani nie zwraca na to uwagi", zapytała dlaczego mam uciec więc jej opowiedziałam co mam, na co ona " zmieniła pani gwałtownie jakieś leki? Albo odstawiła?" Mówię jej o tym co zrobił rodzinny, ona mi na to że powinnam zgłaszać jak się czuje lekarzowi bo powinien słuchać pacjenta ponieważ każdy reaguje inaczej na dany lek a z tego co ona pamięta to ja mam alergię w tym na leki. Powiedziałam jej że zgłaszałam kilka razy to kazał mi do psychiatry iść🤬 tylko głową kręciła i mówi że aż uwierzyć nie może że w taki sposób mnie potraktował, mówiła że dawno mnie nie widziała ( od czerwca albo maja), że zawsze byłam uśmiechnięta, pełna życia, wesoła a teraz wyglądam kiepsko, śińce pod oczami, zmęczona i poddenerwowana. Mówiła mi też że będzie dobrze tylko mam brać leki dalej, że niektórzy potrzebują więcej czasu żeby zadziałało ale jak biorę od lipca to już powinnam zauważyć jakieś zmiany, powiedziałam że ogólnie ostatnio jest kilka zmian no i jestem tutaj a to już duża zmiana😅 mówiła że dam radę i będzie lepiej tylko cierpliwości, a jakby coś się działo albo czuła bym że coś nie tak to nam porozmawiać z lekarzem i może inna dawka albo da mi jeszcze coś dodatkowo. Rozmawiałam z nią 15-20 minut sama byłam w szoku że nie czułam się tam źle 🤨 może świadomość że tyle dragów w około mnie jest działa na mnie kojąco🤔 żartuje 😅 ale naprawdę czułam się dobrze mimo że zostawiłam tam sporo kasy🤪. Wróciłam do samochodu a mój mąż do mnie " miałem iść cię szukać czy gdzieś nie leżysz i nie trzeba cię zbierać" 😅. Podjechaliśmy do biedry, mówię " idę z tobą, a co mi tam" a on że Ok, na co ja " a co jeśli nie dam rady? Jeśli ucieknę?" " To uciekniesz i tyle, masz swoje klucze do auta to wrócisz tutaj". Nie byłam w takim miejscu od trzech miesięcy. Poszliśmy, hmm lekko nie było ale dałam radę, poszłam szukać swojego szamponu itp a on chodził gdzie indziej, tylko starałam się omijać ludzi, więc jeśli było więcej ludzi w danej alejce ja szłam do innej, poszliśmy do kasy, ludzi pełno😱 ale patrzę na swoje dłonie i jest ok, nic się nie trzęsie. Zrobiliśmy zakupy, wyszliśmy. W samochodzie mój mi mówi że moja kawa była w promocji, a ja ze mógł mi wcześniej powiedzieć, a on to idź 😱 dobra poszłam bo śmiał się że jak nie wrócę za 5 minut to przyjdzie mnie zbierać. Weszłam i wiecie co? Zaczęło mi się robić ciemno przed oczami, słabo i miałam wrażenie że padnę 🤬 miałam już wyjść ale poszłam szukać tej kawy, chociaż było mi ciężko ale mówiłam sobie ciągle " dasz radę", niestety nie dała bym rady być tam dłużej, szłam do kasy jak na autopilocie bo było mi słabo, nie wiem czemu bo wcześniej byłam tam z mężem i było w miarę ok. Zaczęliśmy wracać do domu i mówię żeby zatrzymał się w naszym Lewiatanie ( pod koniec sierpnia jak tam weszłam z córką, to gdyby nie ona to bym uciekła, bo było mi bardzo słabo, ciemno przed oczami, zawroty głowy itp), weszłam, szukam tej karmy bo przecież w żadnym sklepie nie ma karmy dla kotów🤨 patrzę jest kobietka z obsługi, pytam ją, ona podeszła i zaczęliśmy rozmawiać, ona że nie widziała mnie od kilku miesięcy i się zastanawiała czy zaginęłam w tych " górach" ( mieszkam na obrzeżach wsi na górce z dala od innych ludzi, wśród pól , takie tam pustkowie😅) i tak sobie gadamy i gadamy, kupiłam co chciałam i zero stresiku 🤘 wyszłam z uśmiechem na twarzy 😁 mimo że czułam się słabo bo moje dzieci przyniosły jakiegoś wirusa ze szkoły😏 i np głowa mi pęka i trochę słabo mi. Ale udało mi się! Nawet nie wiecie jaka jestem szczęśliwa. Może nie było idealnie ale było dużo lepiej niż przez ostatnie miesiące. Przełamałam się, dałam radę. Wiem że dla wielu osób to nie żaden wyczyn, usłyszałam już że z czego ja się cieszę przecież to normalna sprawa że chodzi się do sklepu, nie dla mnie, dla mnie to było coś wielkiego. Wczoraj jak weszłam do biedry zrobiłam zdjęcie i wysłałam do mojej córki i siostry. Córka wysłała mi buziaki i " dajesz mamita" siostra " brawo brawo, jestem z ciebie dumna, dajesz dajesz". Jak wróciłam do domu to mój syn( ma 20 lat i ma zespół Aspergera sam nie za bardzo lubi kontakt z ludźmi) i moja córka ( 16 lat) zaczęli mi bić brawo😁 wiecie jakie to było miłe 🙈 pod wieczór poszliśmy wszyscy na podwórko graliśmy w piłkę z dwie godziny ( to też jest wyczyn, bo ja nawet koło domu kiedyś bałam się wyjść a teraz nie mam z tym problemu i codziennie coś robię koło domu, albo idę na spacer). Także nooo, chyba paro się odpala 😁 oby było lepiej, trzymajcie kciuki. Czasami mam gorszy dzień i czuję się kiepsko ale już są też te lepsze.

Masz fobie społeczną:) Tobie jest potrzebna optymistyczna koleżanka z którą się wygadasz, wypłaczesz,  a Ona Ci to pokarze z optymistycznej perspektywy. Mózg to jest procesor, a podświadość to jest twardy dysk z którego on korzysta do obliczeń i taka dobra przyjaciółka to by Cię sprytnie programowała. Ewentualnie psychoterapia,  ja akurat do niej jestem sceptyczny, ale nie zmienia to faktu, że niektórym pomaga, może i Tobie by pomogła, zawsze możesz lekarza zapytać. No i gratuluję małych sukcesów, bo w przyszłości na pewno zainicjują zwycięstwo🏆:) 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, DEPERS napisał:

Masz fobie społeczną:) Tobie jest potrzebna optymistyczna koleżanka z którą się wygadasz, wypłaczesz,  a Ona Ci to pokarze z optymistycznej perspektywy. Mózg to jest procesor, a podświadość to jest twardy dysk z którego on korzysta do obliczeń i taka dobra przyjaciółka to by Cię sprytnie programowała. Ewentualnie psychoterapia,  ja akurat do niej jestem sceptyczny, ale nie zmienia to faktu, że niektórym pomaga, może i Tobie by pomogła, zawsze możesz lekarza zapytać. No i gratuluję małych sukcesów, bo w przyszłości na pewno zainicjują zwycięstwo🏆🙂

No mam 🤪 mam nerwicę lęku uogólnionego, ataki paniki i fobie społeczną. Niestety koleżanek nie posiadam😅 mieszkam w takim miejscu że wszędzie jest daleko. Psychoterapia no cóż, przez te wszystkie lata mojej przygody z psychotropami próbowałam nie raz, i zawsze mnie to wkurzało 🤬 zamiast mi pomagać to pogarszało wszystko i miałam jeszcze większe lęki więc podziękuję już za to.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, DEPERS napisał:

Masz fobie społeczną:) Tobie jest potrzebna optymistyczna koleżanka z którą się wygadasz, wypłaczesz,  a Ona Ci to pokarze z optymistycznej perspektywy. Mózg to jest procesor, a podświadość to jest twardy dysk z którego on korzysta do obliczeń i taka dobra przyjaciółka to by Cię sprytnie programowała. Ewentualnie psychoterapia,  ja akurat do niej jestem sceptyczny, ale nie zmienia to faktu, że niektórym pomaga, może i Tobie by pomogła, zawsze możesz lekarza zapytać. No i gratuluję małych sukcesów, bo w przyszłości na pewno zainicjują zwycięstwo🏆🙂

A no i dziękuję 😁 chociaż kryzys już też miałam😅 znowu 🤪 ale co zrobić. Jakoś muszę iść do przodu, chociaż ciągle myślę czy nie wejść na 40 mg. Meczy mnie to, bo mam wrażenie że 30 to jeszcze nie to.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Szczebiotka napisał:

A no i dziękuję 😁 chociaż kryzys już też miałam😅 znowu 🤪 ale co zrobić. Jakoś muszę iść do przodu, chociaż ciągle myślę czy nie wejść na 40 mg. Meczy mnie to, bo mam wrażenie że 30 to jeszcze nie to.

Cześć 

Tak jak Ci juz pisalem ze 40 to dawka optymalna na leki mi 30mg nie pomoglo Jak wszedlem na 40 wszystko sie zmiemilo Pierwszych pare dni bylo gorzej ale slonce zaswiecilo😅 Przy Twoich objawach moim zdaniem 30 to mała dawka I jeśli nie ma poprawy to zwieksz dawke

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Szczebiotka napisał:

No mam 🤪 mam nerwicę lęku uogólnionego, ataki paniki i fobie społeczną. Niestety koleżanek nie posiadam😅 mieszkam w takim miejscu że wszędzie jest daleko. Psychoterapia no cóż, przez te wszystkie lata mojej przygody z psychotropami próbowałam nie raz, i zawsze mnie to wkurzało 🤬 zamiast mi pomagać to pogarszało wszystko i miałam jeszcze większe lęki więc podziękuję już za to.

A widzisz, to, że przebywasz sama też może nakręcać myśli które powodują lęk, bo masz czas żeby myśleć:) 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Lukaszroz napisał:

Cześć 

Tak jak Ci juz pisalem ze 40 to dawka optymalna na leki mi 30mg nie pomoglo Jak wszedlem na 40 wszystko sie zmiemilo Pierwszych pare dni bylo gorzej ale slonce zaswiecilo😅 Przy Twoich objawach moim zdaniem 30 to mała dawka I jeśli nie ma poprawy to zwieksz dawke

Hej🙂 przepraszam że nie odpisałam ci na priv, przeczytałam ale wtedy jak wiesz czułam się gorzej a później jak to ja zakręcona zapomniałam żeby odpisać. Tak jak już pisałam do ciebie jakieś zmiany widzę ale mam wrażenie że to jeszcze za mało. Fakt że ja często nie wychodzę nigdzie a sąsiadów mam daleko od siebie więc też jakoś trudniej mi to sprawdzić. Chce wejść na te 40 ale trochę się boje, szczególnie uboków bo w tej chwili niemal wszystkie mi minęły. Może spróbuję od piątku bo nie chce w tygodniu zwiększać dawki bo dzieci do szkół chodzą a ja wtedy muszę być na chodzie.

1 godzinę temu, DEPERS napisał:

A widzisz, to, że przebywasz sama też może nakręcać myśli które powodują lęk, bo masz czas żeby myśleć:) 

Uwierz mi próbowałam znaleźć jakieś koleżanki tutaj 😥 przeprowadziłam się z dużego miasta na wieś. Mimo że mieszkam już kilkanaście lat tutaj to nadal jestem dla nich " obca", pewnie to też trochę moja wina bo ja jakoś nie czułam tutaj potrzeby poznawania nowych osób. A te które poznałam po prostu mi nie pasują. Ich jedyne tematy to były dzieci, bądź obgadywanie sąsiadów a ja strasznie tego nie lubię🤬 szczególnie gdy np byliśmy w kilka osób i jak któraś poszła to od razu było o niej mówione 🤦 więc stwierdziłam że to nie ma sensu. Do tego niestety często są to rodziny w których niestety jest alkohol, przekleństwa itp a ja nie chciałam aby moje dzieci w takim towarzystwie przebywały ( nie mam nic do alko bo jak byłam młodsza to imprezowałam na całego, alko , dragi) ale teraz nie pije i nie biorę niczego. Chciałam też aby moje dzieci miały lepsze dzieciństwo niż ja. Chciałam też rozmów na inne tematy niż o sąsiadach🤪 np o książkach, koncertach, muzyce ( nie disco polo🤪 bo jak już to o tym tylko mówiły), moje przyjaciółki/ koleżanki/ koledzy czy przyjaciele zostali w miejscach w których kiedyś mieszkałam albo wyjechali za granicę. Jedyny kontakt mamy na komunikatorach. Miałam młodszą siostrę która często mnie odwiedzała ale sama w zeszłym roku wyjechała do Szwecji 😥 także straciłam też i ją. Gdy przyjechała na kilka dni w sierpniu to wyciągnęła mnie na spacer wraz z naszym bratem i dziećmi mimo że bałam się strasznie i robiło mi się słabo, to oni nalegali śmiali się że jak coś to mnie zaniosą do domu 😅 i to było piękne bo udało mi się wtedy przełamać. Więc tak, masz rację potrzebuje kogoś kto by mnie wspierał i wyciągał z domu między innymi tym bardziej że w domu nie mogę liczyć za bardzo na wsparcie wręcz przeciwnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, Szczebiotka napisał:

Hej🙂 przepraszam że nie odpisałam ci na priv, przeczytałam ale wtedy jak wiesz czułam się gorzej a później jak to ja zakręcona zapomniałam żeby odpisać. Tak jak już pisałam do ciebie jakieś zmiany widzę ale mam wrażenie że to jeszcze za mało. Fakt że ja często nie wychodzę nigdzie a sąsiadów mam daleko od siebie więc też jakoś trudniej mi to sprawdzić. Chce wejść na te 40 ale trochę się boje, szczególnie uboków bo w tej chwili niemal wszystkie mi minęły. Może spróbuję od piątku bo nie chce w tygodniu zwiększać dawki bo dzieci do szkół chodzą a ja wtedy muszę być na chodzie.

Uwierz mi próbowałam znaleźć jakieś koleżanki tutaj 😥 przeprowadziłam się z dużego miasta na wieś. Mimo że mieszkam już kilkanaście lat tutaj to nadal jestem dla nich " obca", pewnie to też trochę moja wina bo ja jakoś nie czułam tutaj potrzeby poznawania nowych osób. A te które poznałam po prostu mi nie pasują. Ich jedyne tematy to były dzieci, bądź obgadywanie sąsiadów a ja strasznie tego nie lubię🤬 szczególnie gdy np byliśmy w kilka osób i jak któraś poszła to od razu było o niej mówione 🤦 więc stwierdziłam że to nie ma sensu. Do tego niestety często są to rodziny w których niestety jest alkohol, przekleństwa itp a ja nie chciałam aby moje dzieci w takim towarzystwie przebywały ( nie mam nic do alko bo jak byłam młodsza to imprezowałam na całego, alko , dragi) ale teraz nie pije i nie biorę niczego. Chciałam też aby moje dzieci miały lepsze dzieciństwo niż ja. Chciałam też rozmów na inne tematy niż o sąsiadach🤪 np o książkach, koncertach, muzyce ( nie disco polo🤪 bo jak już to o tym tylko mówiły), moje przyjaciółki/ koleżanki/ koledzy czy przyjaciele zostali w miejscach w których kiedyś mieszkałam albo wyjechali za granicę. Jedyny kontakt mamy na komunikatorach. Miałam młodszą siostrę która często mnie odwiedzała ale sama w zeszłym roku wyjechała do Szwecji 😥 także straciłam też i ją. Gdy przyjechała na kilka dni w sierpniu to wyciągnęła mnie na spacer wraz z naszym bratem i dziećmi mimo że bałam się strasznie i robiło mi się słabo, to oni nalegali śmiali się że jak coś to mnie zaniosą do domu 😅 i to było piękne bo udało mi się wtedy przełamać. Więc tak, masz rację potrzebuje kogoś kto by mnie wspierał i wyciągał z domu między innymi tym bardziej że w domu nie mogę liczyć za bardzo na wsparcie wręcz przeciwnie.

Obgadywanie? Toć dwulicowość to zaburzenie 21 wieku, choroba cywilizacyjna, jak Cię piszą tak Cię widzą. Dlatego ja jestem mocno zdystansowany i konserwatywny, mam jednego kolegę do pogaduchy i pośmiania się, żonę do igraszek, dzieci do kochania i denerwowania na nie i to jest dla mnie full opcja, nic mi więcej nie potrzeba. Nikt nic o mnie nie wie, nie mam fb, ani żadnych innych społeczniaków. Moja żona ma taką kolezankę śmieszkę, ona młoda pupa 38lat, choruje na SM, a zawsze uśmiechnięta, nawet jak płacze to i tak bije od niej charyzma radości, jak do niej wpada to już wiem, że poprawi nastrój żonce to i mi ułatwi później zadanie pod kołderką 😂 ciężko jest, ale jakoś trzeba dawać radę. Tak myślałem, że nie masz z kim pogadać, bo w postach opisujesz wszystko ze szczegółami tak jak właśnie byś chciała pogadać z koleżanką choćby o tym, że masz dziurawą skarpetkę:) ludzie są gatunkiem stadnym, każda izolacja powoduje, że w pewnym sensie się zaczyna dziczeć, odbiegać od reszty, a niektórym taka izolacja sprzyja do destrukcyjnego myślenia, rozmyślania i analizowania. Wiem bo ja wychowywałam się sam, ale ja od małego nie potrzebowałem nikogo, dziwadło takie się urodziło i tak już 35 lat mija i nadal taki jestem. Jestem uparty, niektórzy powiedzieliby, że zarozumiały, ale ten upór ma bardzo silny fundament zbudowany z bloczków nietykalnych wartości i przekonań za które bez wachania oddałbym życie, bo bez nich życie nie miałoby dla mnie sensu. Amen 😇

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, DEPERS napisał:

Obgadywanie? Toć dwulicowość to zaburzenie 21 wieku, choroba cywilizacyjna, jak Cię piszą tak Cię widzą. Dlatego ja jestem mocno zdystansowany i konserwatywny, mam jednego kolegę do pogaduchy i pośmiania się, żonę do igraszek, dzieci do kochania i denerwowania na nie i to jest dla mnie full opcja, nic mi więcej nie potrzeba. Nikt nic o mnie nie wie, nie mam fb, ani żadnych innych społeczniaków. Moja żona ma taką kolezankę śmieszkę, ona młoda pupa 38lat, choruje na SM, a zawsze uśmiechnięta, nawet jak płacze to i tak bije od niej charyzma radości, jak do niej wpada to już wiem, że poprawi nastrój żonce to i mi ułatwi później zadanie pod kołderką 😂 ciężko jest, ale jakoś trzeba dawać radę. Tak myślałem, że nie masz z kim pogadać, bo w postach opisujesz wszystko ze szczegółami tak jak właśnie byś chciała pogadać z koleżanką choćby o tym, że masz dziurawą skarpetkę:) ludzie są gatunkiem stadnym, każda izolacja powoduje, że w pewnym sensie się zaczyna dziczeć, odbiegać od reszty, a niektórym taka izolacja sprzyja do destrukcyjnego myślenia, rozmyślania i analizowania. Wiem bo ja wychowywałam się sam, ale ja od małego nie potrzebowałem nikogo, dziwadło takie się urodziło i tak już 35 lat mija i nadal taki jestem. Jestem uparty, niektórzy powiedzieliby, że zarozumiały, ale ten upór ma bardzo silny fundament zbudowany z bloczków nietykalnych wartości i przekonań za które bez wachania oddałbym życie, bo bez nich życie nie miałoby dla mnie sensu. Amen 😇

A widzisz ja tak dużo pisze bo ja lubię dużo gadać co przekłada się też na pisanie 😅 mam dwie osoby z którymi pisze codziennie albo rozmawiam na kamerce. Ale brakuje mi kogoś takiego kto by mnie wyciągnął z domu, np na jakiś koncert🤔 poszła bym🤪 chyba 😅

Pisałam też tutaj z jednym z forumowiczów po czym zablokowałam bo nie dawałam rady, ile można pisać w kółko to samo 🤬 do tego wszystkie osoby które się leczą są bee ( to łagodna wersja tego co mi wtedy napisał), a jak w końcu napisałam tej osobie że powinna iść do lekarza bo się nie wyleczył to zaczął mnie atakować i porównał do ciebie 😂 

 

38 lat i napisałeś młoda, o jesooo to może i ja aż taka stara nie jestem, chociaż bardzo przeżyłam w tym roku fakt że zmienił mi się licznik z przodu🤪

 

Jak możesz żyć bez społeczniaków? Dobra głupie pytanie, mój syn (20 lat) też bez nich żyje 😏 ja sobie tego nie wyobrażam

 

Pod kołdrę też bym poszła🤪 ale odkąd zaczęłam brać paro to tak jakoś mi nie po drodze 🤬i zaczyna mnie to wkurzać.

 

Ale liczę że w końcu będzie dobrze. Już jest lepiej i byle by teraz z górki tylko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, Szczebiotka napisał:

A widzisz ja tak dużo pisze bo ja lubię dużo gadać co przekłada się też na pisanie 😅 mam dwie osoby z którymi pisze codziennie albo rozmawiam na kamerce. Ale brakuje mi kogoś takiego kto by mnie wyciągnął z domu, np na jakiś koncert🤔 poszła bym🤪 chyba 😅

Pisałam też tutaj z jednym z forumowiczów po czym zablokowałam bo nie dawałam rady, ile można pisać w kółko to samo 🤬 do tego wszystkie osoby które się leczą są bee ( to łagodna wersja tego co mi wtedy napisał), a jak w końcu napisałam tej osobie że powinna iść do lekarza bo się nie wyleczył to zaczął mnie atakować i porównał do ciebie 😂 

 

38 lat i napisałeś młoda, o jesooo to może i ja aż taka stara nie jestem, chociaż bardzo przeżyłam w tym roku fakt że zmienił mi się licznik z przodu🤪

 

Jak możesz żyć bez społeczniaków? Dobra głupie pytanie, mój syn (20 lat) też bez nich żyje 😏 ja sobie tego nie wyobrażam

 

Pod kołdrę też bym poszła🤪 ale odkąd zaczęłam brać paro to tak jakoś mi nie po drodze 🤬i zaczyna mnie to wkurzać.

 

Ale liczę że w końcu będzie dobrze. Już jest lepiej i byle by teraz z górki tylko.

Ja wiem, że co poniektórzy mogą mnie nie lubić, ale ja nie staram się nikogo denerwować, tylko swoje opinie wyrażać, a wiadomo na forum jest się wystawionym na publiczny ostrzał, liczę się z tym:) już i od administratora reprymendę dostałem i go rozumiem bo on też obserwuje z boku, ja staram się zawsze tylko pomóc bezinteresownie. Od 12 lat moja pasja to zachowania ludzkie i mentalność, mechanizmy dlaczego ludzie się zachowują tak, a nie inaczej, jaki wpływ ma otoczenie na osobowość. Tworzę portrety psychologiczne na podstawie np, Twoich postów i namalowałem Pyzę z smutnymi oczkami która potrzebuje kumpeli do uwolnienia swojego potencjału emocjonalnego, który tłumiony powoduje np, lęk. Oooo taką Cię widzę:) będzie dobrze, bądź w kontakcie z lekarzem bo dobry wywiad, jest podstawą dobrania odpowiedniego leczenia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×