Skocz do zawartości
Nerwica.com

Co na dzisiaj? - czyli dziennik psychoterapii


Dryagan

Rekomendowane odpowiedzi

6 godzin temu, acherontia styx napisał(a):

Nie do końca się zgodzę. Owszem, dysocjacja jest mechanizmem obronnym, który w pewnym momencie (wydarzenia traumatycznego) jest i może być pomocny. Ale jeśli on się utrwala i wyskakuje w randomowych momentach to już pomocny nie bywa ani trochę i mówi to osoba z utrwalonymi zaburzeniami dysocjacyjnymi, u której po 18 latach są w remisji ku zdziwieniu wszystkich (nawet specjalistów) bo nie rokowały remisji już od dawna.

Ale ja nie mówię że to działanie dysocjacji to coś dobrego (w ogólnym rozumieniu) tylko, że właśnie używamy jej aby sobie w danym momencie pomóc (chociaż nieświadomie bo świadomie nie da się dysocjować) - także staje się takim chwilowym wybawieniem i dlatego wcale nie tak łatwo się jej pozbyć ( to trochę jak sięganie po butelkę przez alkoholika - robi to żeby sobie chwilowo „pomóc” chociaż wiadomo, że na dłuższą metę to nie działa - oczywiście tutaj działanie jest dużo bardziej świadome i nieco inne w skutkach). 
Też dysocjuję z różnych dziwnych powodów (niekoniecznie nawet logicznie połączonych z traumą) i to jest upierdliwe ale czasem to odcięcie pojawia się w idealnym momencie, kiedy wszystko we mnie krzyczy, że nie zniesie już ani sekundy więcej - wtedy zamiast np targnąć się na własne życie bo nie daję rady wszystkiego wytrzymać to po prostu dostaję „odcinkę” - i z dwojga złego wolę jednak takie rozwiązanie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na ostatniej sesji moja terapeutka wyglądała naprawdę na przerażoną tym co zrobię za kilka dni (nie jest to nic związanego z ms ani autoagresją). A ja przedstawiłam jej sytuację i tak w mocno okrojonej wersji żeby nie brzmiało zbyt drastycznie. Najgorzej że zaczęła mi snuć czarne scenariusze co może mi grozić, chociaż do tej pory to ja byłam w tym mistrzem…i teraz nie wiem czy to ze mną jest coś nie tak, bo chociaż będzie to pewnie kiepskie doświadczenie to ryzyka o jakim ona mówi praktycznie nie biorę pod uwagę (właściwie dopóki o nim nie powiedziała to nawet sama na to nie wpadłam), czy może jednak to ona nieco przesadza 🤷‍♀️

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wy naprawdę wierzycie że rozmowa z jakimś gościem, a częściej z kobietą może wam pomóc? Oni to robią po to, aby móc sobie łatwo zarobić pieniądze. to nie są żadne wyrocznie. Tutaj jakaś kobieta pisała o tym że "terapeutka " oglądała sobie film na YouTubie podczas terapii. A potem dodała że pójdzie na terapię ale sama sobie włączy film i tak minie ta godzina. I zobaczy jak ona się poczuje. Według mnie, miałaby to gdzieś ważne że godzina by minęła i dostałaby swoje 200 zł. Tak w ogóle to mogę z dużym prawdopodobieństwem powiedzieć co odpowiedziała na zarzuty że oglądala film. Zapewne tak że chciala sprawdzić jej reakcje na brak szacunku, ponieważ widzi w niej duże pokłady agresji w stosunku do osób które nie darzą jej szacunkiem. a ona musi nauczyć się żyć bez ciągłej potrzeby nadmiernego szacunku oraz respektu do niej. Lub cokolwiek, wymyśliła jakąś głupią wymówkę aby odwrócić kota ogonem. Chodziłem na terapię ale nic się nie zmieniało po prostu traktowałem to jako ostatnią nadzieję ale musicie sobie uświadomić jedno. My rodzimy sie z bagażem genetycznym i nic nie jest w stanie zmienić naszej genetyki trzeba pogodzić sie z tym kim jesteśmy, nie dawajcie ludziom żyć za wasze pieniądze bo to jest abstrakcja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie wyszlo ,że moi rodzice sie mna nie interesuja bo od kilku lat nie wiedza gdzie mieszkam. Ponieważ siostra tez nie wie gdzie mieszkam terapeuta stwierdzil ze mam dziwna rodzinę. 

Dowiedziałam sie dziś na terapi, że jak dziecko ma jakiś problem, np.w szkole to rodzic może zapytać dziecka jakiej pomocy by oczekiwało. Pisze bo ja na to nie wpadłam, tylko jak myślałam o jakiejś hipotetycznej sytuacji, to nie wiedziałam jak miałabym postąpić gdyby moje dziecko miało problemy. Może komus się to przyda.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zaczęłam dzisiaj trudniejszy temat. Terapeuta zadał pytanie na które wcześniej nie chciałam odpowiedzieć. Dzisiaj odpowiedziałam, ciśnienie mi podskoczyło i pomyślałam, że mam dosyć. Po 10 min milczenia terapeuta zapytal o czym myślę. Powiedział, że już o kilku rzeczach w tym czasie zdążyłam pomyśleć. Powiedział, że może się podzielę. Powiedział o czym myślałam i że mam dosyć. Zapytał czy teraz będziemy milczeć do końca sesji. Odpowiedziałam, że ja mogę gadać tylko nie na takim poziomie trudności. Zapytał czy chciałabym żeby terapia była przyjemna, odpowiedziałam że byłoby fajnie. Powiedział że terapia jest trudna (coś w stylu że z nim), inaczej to by była rozmowa towarzyska.

Przecież wiem, że jest trudna, zauważyłam. Ogolnie to starczyło mi sił na 15 min w tym może 5 min na takim maksie. Nie umiem w psychoterapię. Jak sobie pomyślę, że za tydzień będzie albo ciężko albo nijak to mam dosyć. Boje sie myśleć o tym o czym mówić, że mnie to zameczy, że nie będę mogła spać ze stresu itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niecały miesiąc temu zacząłem psychoterapię (pierwszą od bodajże 11 lat) Pierwszą z własnej woli. Terapia u psychoterapeuty, psychotraumatologa i terapeuty uzależnień, czyli full pakiet tego czego potrzebuję. Jak to ja - podczas każdej sesji mam po kilka razy chęć wyjść. Straszne grzebanie w gunwie. Z resztą tak samo jak 11 lat temu. Zraziłem się wtedy porządnie do psychoterapii. Ale ciul - chyba dobrze że znowu zacząłem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie na którejś już sesji terapeuta przekonuje mnie że rodzice sie nade mną znęcali, a ja to raczej wypieram. Ostatnio mam tak, że chce mi sie z tego śmiać. Przypominam sobie jakieś zdarzenie w którym nie ma nic śmiesznego i się uśmiecham jak głupia, albo się śmieje. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miło było, ale się skończyło. Terapeutka powiedziała że muszę poszukać innego terapeuty. Czekam dzisiaj u niej w poczekalni, aż wyjdzie poprzednia osoba. I wyszła... obiekt mojej obsesji, odpowiedzialna za to że w ogóle żyję. Osoba którą mimo to bardzo źle potraktowałem i moje wyrzuty sumienia wobec niej są jednym z tematów terapii... Nie miałem pojęcia że chodzi do tej samej terapeutki. I terapeutka stwierdziła że nie może przyjmować nas obojga. Jako że ona chodziła dłużej, to ja musiałem odpaść. Z resztą niezależnie od tego i tak bym jej ustąpił. Jestem jej to winny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz, bei napisał(a):

@Purpurowyterapeutka pewnie nie wiedziawie ma dwie osoby które były w relacji. Dla mnie to jest zrozumiałe, że nie może przyjmować was oboje. 

Nie wiedziała, bo i skąd miała wiedzieć? Dla mnie jej podejście jest normalne i zrozumiałe. Po prostu mnie rozpierdziela, że ze wszystkich terapeutów w okolicy, musiałem trafić akurat do tego, do którego chodzi P. Niby zbieg okoliczności, ale ujowy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Purpurowy napisał(a):

Nie wiedziała, bo i skąd miała wiedzieć? Dla mnie jej podejście jest normalne i zrozumiałe. Po prostu mnie rozpierdziela, że ze wszystkich terapeutów w okolicy, musiałem trafić akurat do tego, do którego chodzi P. Niby zbieg okoliczności, ale ujowy.

Faktycznie mały jest ten świat. Ja tylko raz czekając na terapię zobaczyłam znaną mi osobę wychodząca z gabinetu. Ale my nie byliśmy w żadnej  bliższej relacji. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, bei napisał(a):

Faktycznie mały jest ten świat. Ja tylko raz czekając na terapię zobaczyłam znaną mi osobę wychodząca z gabinetu. Ale my nie byliśmy w żadnej  bliższej relacji. 

 

No tutaj relacja była baaaaaaaaaaaaaaaardzo bliska. To ona odcinała sznur, to ona wyciągała mnie nawalonego z rowu, nawet nie wiem ile razy. To u niej nocowałem też nie wiem ile razy, żeby mogła mieć mnie na oku, kiedy znowu się pochlastałem i poprzypalałem. To ona, podając się za moją siostrę, zapisała mnie do psychiatry po baaaaaaaaaaaaaaaardzo długiej przerwie. To ona pogoniła mnie na psychoterapię, też po baaaaaaaaaaaaaaaardzo długiej przerwie. To ona zmotywowała mnie, żebym poszedł na detoks. To jej siostra była osobą, którą osaczyłem, którą szantażowałem emocjonalnie. To była bardzo bliska relacja...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałam ostatnio "słabą"sesje. Zapytalam sie czy powinnam brać leki, a potem niec nie mowilam. Nie wiem ile 15-20 min. Myslal w tym czasie o różnych wydarzeniach z przeszłości ale nie chcialam o tym mówić. Powiedzialam terapeucie że myślę i różnych wydarzeniach  i tyle. Potem coś tam powiedziałam i dociagnelismy do końca, ale czuje się zmęczona terapia i życiem. Mało spałam przed terapią. Dodatkowo mój stan jesli chodzi o ocd raczej się pogarsza i to daje mi takie poczucie,że niepotrzebnie mam się męczyć na terapii jak i tak jest gorzej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, bei napisał(a):

Początki są ekscytujące. Znowu środa?

Co ma być w środę?

 

Trochę nie jestem przekonany po pierwszej wizycie...

Tamta terapeutka była psychoterapeutką, psychotraumatologiem i terapeutą uzależnień. Powiedziała że skieruje mnie do swojego kolegi. A kolega okazał się "tylko" terapeutą uzależnień... Nie neguję że terapia uzależnień mi się przyda, ale obawiam się że w moim przypadku to o wiele za mało...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, Purpurowy napisał(a):

Co ma być w środę?

 

Nic, gapa jestem i tyle. Nie umiem czytać. Po prostu myślałam, że będziesz miał znowu terapię w środy (bo chyba tak miałeś ostatnio), choć napisałeś inaczej. 

 

34 minuty temu, Purpurowy napisał(a):

Trochę nie jestem przekonany po pierwszej wizycie...

Tamta terapeutka była psychoterapeutką, psychotraumatologiem i terapeutą uzależnień. Powiedziała że skieruje mnie do swojego kolegi. A kolega okazał się "tylko" terapeutą uzależnień... Nie neguję że terapia uzależnień mi się przyda, ale obawiam się że w moim przypadku to o wiele za mało...

Za mało w sensie, że nie jest psychotraumatologiem? Ja nawet nie wiedziałam, że jest ktoś taki. Dasz wam jeszcze szanse?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×