Skocz do zawartości
Nerwica.com

Leki a sex. Wątek zbiorczy


Sertralina

Rekomendowane odpowiedzi

Od trzech miesięcy biorę wenlafaksynę 75 mg. Mam wrażenie, że moje libido spadło do zera. Zmuszam się do ewentualnych zbliżeń z moim partnerem.

Z drugiej strony, jeżeli ten lek jest w stanie mi pomóc, może warto się pomęczyć. W końcu zdrowie najważniejsze... :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od trzech miesięcy biorę wenlafaksynę 75 mg. Mam wrażenie, że moje libido spadło do zera. Zmuszam się do ewentualnych zbliżeń z moim partnerem.

Z drugiej strony, jeżeli ten lek jest w stanie mi pomóc, może warto się pomęczyć. W końcu zdrowie najważniejsze... :roll:

 

 

Ja mam to samo zero ochoty tylko jedno dobre ze sama jestem jednak ciagle dopada mnie dol bo

Pojawiaja sie mysli ze juz nigdy nie bede miala takiego sexu jak kiedys nawet jak kogos poznam

i ze to zostanieo tak Tu czytam :(:(

Ale z drugiej strony bez Leku zyc nie idzie normalnie..

 

Kurcze te ssri... Niby pomaga ale to Co nas relaksuje i pomaga na chwile zapomniec o

problemach jest zniszczone.. Dla mnie Sex byl zawsze relaksem i jak mialam jakies problemy

to musialam sie konkretnie wybzykac odrazu bylo lepiej. Taka terapia ;);) Teraz mozna zapomniec No chyba ze wypije piwko, dwa ;)

 

-- 18 sty 2014, 22:08 --

 

Od trzech miesięcy biorę wenlafaksynę 75 mg. Mam wrażenie, że moje libido spadło do zera. Zmuszam się do ewentualnych zbliżeń z moim partnerem.

Z drugiej strony, jeżeli ten lek jest w stanie mi pomóc, może warto się pomęczyć. W końcu zdrowie najważniejsze... :roll:

 

 

Ja mam to samo zero ochoty tylko jedno dobre ze sama jestem jednak ciagle dopada mnie dol bo

Pojawiaja sie mysli ze juz nigdy nie bede miala takiego sexu jak kiedys nawet jak kogos poznam

i ze to zostanieo tak Tu czytam :(:(

Ale z drugiej strony bez Leku zyc nie idzie normalnie..

 

Kurcze te ssri... Niby pomaga ale to Co nas relaksuje i pomaga na chwile zapomniec o

problemach jest zniszczone.. Dla mnie Sex byl zawsze relaksem i jak mialam jakies problemy

to musialam sie konkretnie wybzykac odrazu bylo lepiej. Taka terapia ;);) Teraz mozna zapomniec No chyba ze wypije piwko, dwa ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Krótko , zwieźle, na temat bez zbednych podchodów i juz bez odbioru - to co napisalem (moze troche za bardzo niedbale) znaczy ze na SSRI to co ty nazywasz seksem , gdyby dalo sie obiektywnie ocenic - niewiele rozni sie od przyjemnosci zabawy dlugopisem , wjechania nosem w dupe , itd. , a i prezentuje sie dosyc zalosnie.

 

rozumiem, że mówisz o swoich doświadczeniach. Nie narzucaj innym takiego punktu widzenia.

Ja biorę SRRI od niedawna więc pamiętam jak to było bez nich i... na obecnej dawce jest równie dobrze co bez. Także, bardzo Ci współczuję, że Twoje doświadczenia z seksem po SRRI są takie przykre, nie mniej, nie wszyscy tak mają więc pozwol innym mieć swoje własne odczucia na ten temat...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Słuchajcie trazodon mi na seks za bardzo nie pomaga mimo że po konsultacji z moim lekarzem biorę go w dawcę 300 mg/ dobę.

Jeśli mi się już zechce, to w trackie nici. Tyle że ja taki problem mam właściwie cały czas, jak nie biorę leków to podobnie.

Dodam że jak biorę leki typu "kamagra" cialis" nawej 1/4 tabletki to efekt jest tak jak trzeba.

Doradźcie mi czy są jakieś leki antydepresanty albo podobnie (oprócz trittico/trazodonu) które działają jakoś w tej kwesti.

Ktoś wcześnie wspominała o jakiś inhibitorach dopaminy?

Proszę pomóżcie mi , bo ostatnio głównie z tego powodu łapię doła:/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szczerze każdy organizm jest inny. Ja biorę SSRI już 4 lata i nie mam tego problemu. Może tylko "finał" mi więcej zajmuje czasu. Poczytaj na różnych forach czasami naturalne sposoby pomagają , więcej ruchu itd. Ponoć kwas OMEGA-3 jest dobry na powrót do formy. Ewentualnie tak jak pisał ktoś powyżej wizyta u urologa. W każdym bądż razie bez załamki bo jak uprzedzał mnie lekarz zanim mi przepisał SSRI ze lek nie kastruje tylko obniża libido i czasami trzeba sporo czasu na powrót do całkowitej sprawnośći. Głowa do góry.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na pytanie co można z tym zrobić psychiatra powiedział mi, że te leki najmniej wpływają na libido i nie ma nic lepszego dla mnie :)

unikaj takich lekarzy -memłonów .

---- jak słyszę takie bzdety to wiecie , myslę sobie ,że mógłbym pracowac jako psychiatra i więcej dobrego bym ludziom uczynił.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

i czasami trzeba sporo czasu na powrót do całkowitej sprawnośći.

 

że tak się spytam ile :?::?

 

To są te rzadkie przypadki o których kiedyś coś tam wspominałem(być może związane z perm downregulacją rec. 5-HT1a). Pewnie słyszałaś o PSSD? U większości sprawność seksualna wraca po dość krótkim czasie od odstawienia, ale u niektórych dysfunkcje się utrzymują tygodnie, miesiąca, lata po odstawieniu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

o PSSD słyszałam, czyli wychodzi na to, że znów jestem rzadkim przypadkiem, no świetnie, wręcz z...... bym powiedziała :why: jeszcze w dodatku może lata po odstawieniu, ja pie.... no :why:

 

 

Jak bym ich podała do sądu, z tymi moimi wszystkimi objawami, to jest jakaś szansa na udowodnienie, że to wszystko od leków w ogóle :?: Czy powiedzą, że głoszę herezję :?:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nic nie udowodnisz, bo oficjalnie nie istnieje taka jednostka nozologiczna jak PSSD(Post-SSRI Sexual Dysfunction). To tylko "robocza" nazwa syndromu hipotetycznie wywołanego zażywaniem SSRI na podstawie case reportów w internecie. Nawet gdyby faktycznie udowodniono, że patomechanizm tych długofalowych dysfunkcji seksualnych jest powiązany z zażywaniem SSRI to żaden koncern farmaceutyczny nie dopuści do wciągnięcia na spis chorób i problemów zdrowotnych rzadkiego, aczkolwiek uciążliwego powikłania będącego wynikiem przyjmowania powszechnie stosowanych na świecie leków, które według wszelkich zapewnień i opracowań miały być bezpieczne. Nawet ostatnio wywalono artykuł o PSSD z angielskiej wikipedii i cichaczem wkomponowano drobną wzmiankę na stronie poświęconej SSRI.

 

Poza tym musiałabyś wykazać, że w okresie poprzedzającym zażywanie tych leków wszystko z Tobą było w porządku- miałaś normalne libido, odczuwanie, satysfakcję itp. Nie wiem jak to można udowodnić- zeznania "świadków"(partnerów), wyniki badań na hormony(estrogeny, progesteron, prolaktynę) w normie? Wykluczyć milion pinscet sto dziwinscet innych czynników, które mogły spowodować dysfunkcje(zaburzenia hormonalne na innym tle, choroby przewlekłe, inne leki, używki, styl życia, czynniki psychologiczne, zaburzenia psychiczne itp.). Wykazać, że pogorszenie funkcji seksualnych jest ściśle skorelowane z przyjmowaniem tego, a tego leku

(no bo chyba nie chcesz pozywać naraz kilku koncernów farmaceutycznych, których zyski idą w miliardy?)- np. po terapii lekiem znów zeznania "świadków" wskazujące na wystapienie dysfunkcji, wyniki badań hormonalnych, które się zrypały po zażywaniu leku, jakieś opinie psychiatrów, seksuologów bezpośrednio po leczeniu itp. Lekarzy też nie ma za bardzo jak i o co pozwać, bo postępowali lege artis(w ulotkach znajduje się informacja, ze te leki powodują dysfunkcje seksuale- obniżenie libido, anorgazmię itp.), przyjmując je niejako godziłaś się na to, a koncerny mają "zasłonę dymną", bo wszystko jest w ulotce.

 

Identyczna sprawa z innymi objawami. Musiałabyś mieć dowody z okresu poprzedzającego, że wszystko było ok, i dowody bezpośrednio po zażywaniu leków, że wszystko się zrypało. No i wykluczyć wszystkie inne czynniki.

 

Mi samemu jest czasami trudno uwierzyć w prawdziwość takich twierdzeń, że komuś konkretnie odwaliło coś po lekach, bo na tyle co sam zażywałem, to powinienem być dawno śliniącym się warzywem albo mieć nie po kolei w głowie, a jakoś nie widzę u siebie żadnych trwałych deficytów. Równie dobrze mógłbym wcinać tic taci i na to samo by wyszło. Podczas przyjmowania też rzadko kiedy miałem w ogóle jakieś działanie niepożądane. No ale to w końcu to te złowrogie "psychotropy", a jedni są bardziej wrażliwi, a inni mniej( to nie ironia).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aha to świetnie :why: Lege artis..... tak się czasem zastanawiam, czy oni w ogóle mają świadomość tego co z ludźmi robią i czy chociaż im przez myśl przejdzie, że jak pacjent nie skarżył się wcześniej na problemy, to może są one spowodowane przez leki właśnie. Fakt z psychiatrami się nie wygra, by mi jeszcze urojenie dodali jakieś :lol: Dzięki za odpowiedź.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak ktoś chce mieć satysfakcjonujące życie seksualne to niech się nie bierze za SSRI- proste. Ewentualnie niech sobie dołożył jakiś moduł antySSRIpierdziellosexowy, np. trazodon czy mirtę. Jest dużo innych lpd, które nie rujnują seksu- bupropion, tianeptyna, mianseryna, mirtazapina, trazodon, agomelatyna, moklobemid. Chociaż niektórzy mistrzowie to twierdzą, że biorą np. paro 60mg, a chućliwi są nadal jak króliki, ale do takich sensacji to ja podchodzę z rezerwą. :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Raz, że w ogóle nie podejrzewałam, że spotka mnie taki multum objawów ubocznych, bo ten to tylko jeden z wielu, za to korzyści żadnej :bezradny: . Dwa miałam nadzieję, że wszystko szybko minie jak przestanę to brać. Niestety tylko część minęła, za to druga część została. Trzy aktualnie biorę już tylko mirtę i to w małej ilości ale akurat w tej kwestii poprawy żadnej nie odczuwam, a to przecież podobno SSRI i SNRI tylko rujnują tą kwestię :( Może to faktycznie ja jakieś urojenia mam, albo też strasznego wielkiego pecha. :bezradny:

 

 

a jakoś nie widzę u siebie żadnych trwałych deficytów. Równie dobrze mógłbym wcinać tic taci i na to samo by wyszło.

 

chcesz powiedzieć, że mimo łykania ton dropsów, nie odczuwasz żadnej dysfunkcji seksualnej :?:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio na pewnym forum znalazłem taką wypowiedź:

 

"lekiem oslabiajacym libido ,daje rownoczenie rozklad zycia erotycznego i

zwiekrza potrzebe zastosowania lekow serotonina, obok acetylocholiny(objawy uboczne LPDi SSRI),sa najbardziej

odpowiedzialne za impotencje ,ale najgorsze sa SSRI, moim zdaniem to dobre i silne

antydepresanty -ale tylko dla kobiet.

Dla faceta:

Jedynie drugorzedowe TLPD oraz IMAO A i B, nic ponadto. Gromadzacy sie nadmiar prolaktyny, praktycznie po kazdym psychotropie, nie jest

uzupelniany przez psychiatrow,chociaz maja do tego obowiazek!! Leki obnizajace poziom prolaktyny dzialaja lekko antydepresyjnie.Dlugotrwale brany antydepresant podwyzszajac ten poziom traci swoje dzialanie. Dla faceta na prawde zostaje zycie w subdepresji -dobry jest LYSENYL syntetyczny inhibitor prolaktyny o dzialaniu antydepresyjnym,zarejestrowany w

Polsce,ale niedostepny w hurtowniach. Mozna to brac z inhibitorem MAO, B, na przyklad. Lepsza jest slaba kuracjaantydepresyjna.Wprawdzie zyjesz w subdepresji, ale nie dochodzi do przejsc w druga faze i ostrych ingerencji neuroleptykiem ,i nawrodu glebokich depresji w nastepstwach.W dodatku w subdepresji caly czas myslisz powaznie ,a jestes w miare sprawny.

Poza takim pomyslem NIE WIDZE lekow antydepresyjnych dla facetow. "

 

Wydaje mi się, ze jest w tym sporo racji, ale tu juz o komentarz zwracam sie do forumowych wyjadaczy. Ja obecnie jestem na Trittico, i jakichs wspaniałych skutków na sfere seksualna nie odczuwam. Czy naprawde nie ma szans, zeby po lekach z grupy SSRI lub SARI NORMALNIE UPRAWIAC SEKS? Ja jestem zalamany, poniewaz jesli nie zaskoczy trazodon, to pozostaje mi tylko escitalopram, który wykazuje nakmniej skutkow ubocznych oraz wenlafaksyna lub welbutrin - o nich sie mowi, ze ze w tej kwestii mozna liczyc na jakies pozytywy.

 

Oraz co z ta prolaktyna? Mozna ja zbijac tym wyzej opisanym specyfikiem, czy jest to niepotrzebne, poniewaz na wiki czytalem, ze poziom ten zwieksza tylko imipramina oraz amitryptylina?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się, ze jest w tym sporo racji, ale tu juz o komentarz zwracam sie do forumowych wyjadaczy. Ja obecnie jestem na Trittico, i jakichs wspaniałych skutków na sfere seksualna nie odczuwam.

Trazodon działa proerekcyjnie ! a nie proseksualnie. Stosowany jest z powodu tej właściwości jako dodatek lub lek główny w zaburzeniach psychicznych ze współtowarzyszącymi zaburzeniami erekcji.

Czy naprawde nie ma szans, zeby po lekach z grupy SSRI lub SARI NORMALNIE UPRAWIAC SEKS?

Nie ma żadnych szans aby uprawiać seks satysfakcjonujący na conajmniej równym poziomie niż przed kuracją SSRI, to wynika z praw chemii i fizyki na podstawie których zostało pracowanie w toku ewolucji i funkcjonuje nasze/innych ssaków ciało . Ludzie róznią się w tych kwestiach od wzgl. siły upośledzenia erekcji do której na SSRI nie zawsze dochodzi , ale SSRI ZAWSZE powodują obniżenie czułość narządów, wydłużają czas do osiągniecia orgazmu, orgazm jest zawsze odczuwany jako mniej intensywny, itd.

Ja jestem zalamany, poniewaz jesli nie zaskoczy trazodon

Trazodon nic oprócz twardości nic nie poprawi, sam z siebie powoduje zresztą namiastkę upośledzenia funkcji seksualnych ponieważ jest słabym inhibitorem wychwytu zwrotnego 5ht.

to pozostaje mi tylko escitalopram, który wykazuje nakmniej skutkow ubocznych

Nie łudź się :) - powoduje ich tyle samo, różnice przy dawkach terapeutycznych pomiędzy preparatami z grupy SSRI są kosmetyczne. Najmniejsze statystyczne działanie negatywne na libido i ogólnopojęte "sexdrive" z leków grupy SSRi jest fluwoksamina.

oraz wenlafaksyna lub welbutrin - o nich sie mowi, ze ze w tej kwestii mozna liczyc na jakies pozytywy.

Wenlafaksyna jest SSRI + blokuje transporter wychwytu zwrotnego noradrenaliny - w kwestiach seksualnych to samo co SSRI + większa szansa na makaron ze wzgl. na działanie pro-noradregeniczne.

Oraz co z ta prolaktyna? Mozna ja zbijac tym wyzej opisanym specyfikiem, czy jest to niepotrzebne, poniewaz na wiki czytalem, ze poziom ten zwieksza tylko imipramina oraz amitryptylina?

Z prolaktyną to jest masa opiwieści i bajek na stronach internetyowych od takich jak ta skonczywszy juz na kompletnych debilizmach zawartych na SFD/kafateriach/onetach itd.

Istotny problem związany z poziomem prolaktyny i rzutowaniem tego na problemy seksualne pojawia się ale u ludzi leczących się przeciwpsychotycznie. Konsumujących ogromne dawki neuroleptyków. Wteedy dochodzi do znaczących klinicznie zaburzeń endokrynologicznych - spadek poziomu androgenów, insulinooporność, zwiekszona lipogeneza, itd. Prolaktyna przy SRI nie stanowi istotnej kwestii i nie wiąże się z zaburzeniami seksualnymi. Często u ludzi mocno znerwicowanych, źle śpiących , z ciągłym lękiem poziomy prolaktyny i kortyzolu są ogromne same z siebie, na pewno większe niż przez zażywanie SSRI i tacy ludzie często mają bardzo wysokie libido i sprawność seksualną często idąca w parze nerwicą i lękiem. Także nie tu leży przyczyna twoich problemów.

Jest nią brak stymulacji 5ht1a i intensywne pobudzanie 5ht2c przez serotoninę podczas jej zwiększonego steżenia podczas kuracji SSRI.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×