Skocz do zawartości
Nerwica.com

Żyję tylko w swojej głowie


Coszemnanietak

Rekomendowane odpowiedzi

Mam 25 lat i diagnozę osobowości unikającej i bardzo cierpię. Patologicznie boję się ludzi. Boję się własnego cienia. Mam też elementy (najprawdopodobniej) osobowości zależnej ponieważ jestem niezdrowo zależna od mojej toksycznej matki. I cechy autystyczne 🙂 Chodzę na terapię. Po wielu latach prób, dopiero w tym roku odnalazłam świetną terapeutkę, która mi bardzo pomaga ale byłam dopiero na ok. pięciu wizytach i musiałam teraz niestety na chwilę przerwać terapię ze względu na brak pieniędzy. Wydaje mi się, że największy możliwy lęk jaki posiadam to bycie uznaną przez ludzi za głupią, nieudolną, nierozgarnięta (gdzie właśnie tak określali mnie rodzice - mówili mi, że jestem beznadziejna). Wmówili mi, że nie potrafię niczego, że nie potrafię nawet zrobić sobie kanapki, bo mogę się skaleczyć. Wyręczali mnie we wszystkim, krytykowali na każdym kroku, próbowali pokazać, że do niczego się nie nadaję a ich wymagań nie dało się spełnić. Gdy byłam mała, mama mówiła, że gdyby nie to, że jestem jej córką to nic bym dla niej nie znaczyła, że byłabym dla niej nikim. Mowiła, ze się wstydzi za mnie, bo nie utrzymywałam  kontaktu wzrokowego z ludźmi. Najbardziej boję się być uznana przez ludzi za głupią, niekompetentną a jednocześnie robię wszystko, żeby to potwierdzić, zeby doprowadzic do tego, aby jako taką się zaprezentować. Byłam dzisiaj u lekarza. Miałam robione badanie, pielęgniarka zapytała mnie po wyjściu czy miałam takie badanie a ja powiedziałam, że nie...
Nie chciałam skłamać, po prostu mój poziom lęku był tak wysoki, że odpowiedziałam szybko cokolwiek. Udzieliłam tej odpowiedzi jak najszybciej, bezmyślnie, w ogóle nie myśląc co mówię, nie zastanawiając się nawet. Później pielęgniarka zapytała mnie dlaczego powiedziałam, że nie miałam tego badania skoro miałam je robione minutę temu i zapytała dlaczego jestem taka zakręcona.

***

Chciałam powiedzieć, że nienawidzę ludzi ale to chyba nieprawda, bo ja nie życzę ludziom źle - po prostu nie chcę wchodzić w interakcje z ludźmi. Moją fantazją jest to, że mogę spędzić całe życie w izolacji i najlepiej nigdzie nie wychodzić, chyba że tylko do biblioteki. Przez te ogromne lęki i zmęczenie byciem z ludźmi nie mam pracy, nie jestem w niczym dobra, nie mam ochoty na interakcje z ludźmi a chcę uciec z tego domu, tylko że brak pieniędzy i odwagi mi na to nie pozwala. Nie wiem w jaki sposób mam szukać pracy skoro patologicznie boję się ludzi, boję się nawet własnego "cienia". Zachowuję się poniżej swojego wieku, jestem zbyt grzeczna, bo boję ataku, mówię dziecinnym głosikiem. 


Jestem skrajnym introwertykiem, który nie posiada umiejętności do podtrzymania rozmowy. Kontakty z ludźmi skrajnie mnie wyczerpują i dołują, bo to tylko pokazuje moją nieudolność. Więc nie wiem jak pogodzić to, że chcę stać się niezależna od matki, samodzielna, czyli znaleźć pracę a jednocześnie nie mieć kontaktu z ludźmi, współpracownikami. Jak pogodzić to, że cały czas najchętniej siedziałabym tylko w swojej głowie. Jak pogodzić to z życiem realnym i "otwarciem"(?) się na ludzi. Jak przestać postrzegać świat i ludzi jako zagrożenie.

Jednocześnie dodam, że ja się na niczym nie znam... Na żaden temat nie umiem wypowiedzieć, a już nie daj Boże jakieś wydarzenia na świecie, bo mnie to nie interesuje. Przez to w interakcjach z ludźmi, to doprowadza do tego, że potwierdza się mój największy lęk - że jestem głupia, bo nie umiem rozmawiać i na niczym nie znam.

W bibliotece czytam najchętniej w koło te same artykuły na te same tematy czyli dział psychologii klinicznej. Taka moja autystyczna fiksacja 🙂
Ale to mi nie daje możliwości do zdobycia wiedzy, którą bym mogła przedyskutować z pracownikami w przyszłej pracy. 
Bo ci ludzie nie interesują się tym, tak samo jak ja nie interesuję się ich tematami.  

Może powinnam szukać byle jakiej pracy, byle by była i na siłę przebywać w tym towarzystwie. I być sobie milczkiem 🙂
A rozmowy na interesujący mnie temat prowadzić z ludźmi na forach psychologicznych 🙂

Chociaż miałam już bardzo wiele prac, bo było ich kilkanaście i nie wytrzymywałam psychicznie. 

Nie wiem co robić :((

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiem szczerze, że po tytule wątku spodziewałem się czegoś dużo gorszego. Według mnie Twoim podstawowym problemem jest brak satysfakcjonujących relacji z ludźmi. Nie napisałaś zbyt dużo o mamie, jednak śmiem twierdzić, że coś było nie tak w Twojej relacji z mamą gdzieś już od samego początku. Relacje w domu rodzinnym odbijają się bardzo wyraźnie na naszej psychice, schematy które z niego przejmujemy coraz bardziej dają się nam we znaki w miarę kształtowania się osobowości. 

 

Piszesz też bardzo dużo o lęku, tak jakby ten lęk nieustannie ci w życiu towarzyszył, wręcz jakbyś przeżyła jakąś poważną traumę. Lęk potrafi bardzo dezorganizować życie i nic dziwnego, że jesteś przez niego taka mocno zrezygnowana i zdemotywowana. Myślę, że dobrze by było spróbować dotrzeć jego przyczyny, zobaczyć z czego się bierze i nad tym popracować. Lęk w skrajnym wypadku może być też zwiastunem poważnej choroby psychicznej. Oczywiście nie chcę straszyć ani popędzać, ale po prostu chcę przekazać, że póki jesteś jeszcze młoda, możesz bardzo dużo dla siebie zrobić, by móc zacząć żyć pełnią życia. 

 

Też mogę ci powiedzieć, że mamy troszkę wspólnych cech, dlatego jak coś, to zachęcam się do odezwania się na priv, możemy się wymienić GG. Ja mam z kolei diagnozę zaburzenia schizotypowego (w co troszkę wątpię), ale wiem, że muszę brać leki, bo bez nich było by ze mną bardzo źle.  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Coszemnanietak napisał:

Wydaje mi się, że największy możliwy lęk jaki posiadam to bycie uznaną przez ludzi za głupią, nieudolną, nierozgarnięta (gdzie właśnie tak określali mnie rodzice - mówili mi, że jestem beznadziejna).

 

1 godzinę temu, Coszemnanietak napisał:

Gdy byłam mała, mama mówiła, że gdyby nie to, że jestem jej córką to nic bym dla niej nie znaczyła, że byłabym dla niej nikim. Mowiła, ze się wstydzi za mnie, bo nie utrzymywałam  kontaktu wzrokowego z ludźmi.

Naprawdę, z całego serca jest mi przykro, że musiałaś słyszeć takie rzeczy 🙁

 

1 godzinę temu, Coszemnanietak napisał:

W bibliotece czytam najchętniej w koło te same artykuły na te same tematy czyli dział psychologii klinicznej. Taka moja autystyczna fiksacja 🙂

To ciekawe, masz bardzo ciekawą pasję. Cieszę się, że jest w Twoim życiu coś, co daje Ci jakąś satysfakcję 🙂

 

Wiesz, czytają to wszystko, o czym piszesz, myślę sobie, że podnoszenie się z takich problemów jest pewnym procesem, który - oczywiście - jest rozłożony w czasie. Cele osiąga się małymi krokami i nie można na dzień dobry wymagać od siebie wszystkiego. Być może nie będziesz od razu, jak za dotknięciem magicznej różdżki w stanie pracować, nawiązywać relacji, pokonać lęki i uniezależnić się. Jednak to wszystko jest możliwe - małymi krokami 🙂 I naprawdę, szczerze wierzę, że może Ci się udać. Czy masz jakieś wsparcie psychiatry/psychologa?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej.

 

W dniu 28.04.2022 o 18:58, Coszemnanietak napisał:

Chodzę na terapię. Po wielu latach prób, dopiero w tym roku odnalazłam świetną terapeutkę, która mi bardzo pomaga ale byłam dopiero na ok. pięciu wizytach i musiałam teraz niestety na chwilę przerwać terapię ze względu na brak pieniędzy.

Jakie masz przemyślenia wypływające z tej terapii? Dobrze, że szukasz, że starasz się sobie pomóc. Ja również męczę się z osobowością unikającą, co u mnie akurat przekłada się także na lęk przed podjęciem terapii. Chodziłem na jedną przez kilka miesięcy, po czym przestałem.

 

Czy niechęć do ludzi, niechęć do kontaktu z nimi wynikają z Twoich lęków, czy z braku potrzeby tychże? Jeżeli to drugie... czy zastanawiałaś się nad osobowością schizoidalną? To diagnoza, którą kiedyś ja dostałem, ale akurat wyraźnie pragnę i potrzebuję ludzi, pomimo tego, że się izoluję, więc uważam, że w moim przypadku ta łatka nie pasuje. Osoby ze schizoidalną natomiast mają słabe zainteresowanie ludźmi, choć myślę, że nie wyklucza to również lęku przed nimi.

 

W dniu 28.04.2022 o 18:58, Coszemnanietak napisał:

Jednocześnie dodam, że ja się na niczym nie znam... Na żaden temat nie umiem wypowiedzieć

 

W dniu 28.04.2022 o 18:58, Coszemnanietak napisał:

W bibliotece czytam najchętniej w koło te same artykuły na te same tematy czyli dział psychologii klinicznej.

A więc na czymś tam się jednak znasz. Psychologia kliniczna jest bardzo ciekawym tematem (sam zresztą studiowałem całe pół roku psychologię), tym bardziej chyba, że bezpośrednio nas się tyczy. Faktycznie nie jest to może temat do rozmów w pracy... Najważniejsze, abyś została dobrze przyjęta i zaakceptowana. Potem atmosfera powinna się rozluźnić, może uda Ci się wbić ze swoimi zainteresowaniami. Może nie każdy będzie zainteresowany podziałem zaburzeń psychicznych w ICD-11, ale już historie przedstawiane przez Olivera Sacksa mają realną szansę kogoś tam zaciekawić.

Small talk jest trudną sztuką. Po kilku miesiącach w jednej pracy, w stałym kręgu osób, pewnie wykształcisz taki "kontekstowy" small talk, będziesz potrafiła się socjalizować z tymi ludźmi, wiedząc, co ich interesuje, jakie mają poglądy na świat.

 

W dniu 28.04.2022 o 18:58, Coszemnanietak napisał:

Chociaż miałam już bardzo wiele prac, bo było ich kilkanaście i nie wytrzymywałam psychicznie. 

Na początku jest trudno, ale jeśli trafisz na życzliwych współpracowników, napięcie okresu początkowego powinno się osłabić. Postaraj się przetrwać ten trudny początek, będzie lepiej!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×