Skocz do zawartości
Nerwica.com

Toksyczne związki !!!! (związki które was wykańczają)


Rekomendowane odpowiedzi

nadin najgorsze jest to ze ja miotam sie miedzy wlasnymk myslami,wiem ze powinnam uciekac ale niemam na tyle sily i wsparcia w nikim kto by mi dal "kopa" i pomogl sie uwolnic od niego.szantaze to juz codziennosc ja jestem wyczerpana ale nie umiem isc np. na policjie i zlozyc doniesinie o szantazu itd.caly czas mam nadzieje choc niewiem cz juz popsortu sama sie nie oszukuje.wiem ze bedzie coraz gorzej,on mowi ze mnie straszy i szantazuje bo sie broni bo mu zniszczylam zycie a teraz nie chce pomoc.chcialabym mu pomoc ale niewiem jak,naprawde,niestac mnie na to by kupic nam dom a tylko taka pomoc wchodzi w gre.on z kazdym dniem staje sie coraz bardziej nie obliczalny i troche go rozumirm bo pogubil sie w zyciu i niewie co dalej.ja siedze i czekam na rozwoj wydarzen,nieumiem sie ruszyc zadzialac,zreszta wiecznie slysze od niego ze nigdy sie od niego nie uwolnie i nawet gdybym uciekla do innego kraju to mnie znajdzie i zniszczy zycie..niewiem jak to sie skonczy ale juz mi to powoli obojetne,bo jestem wyczerpana.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

annamolly - raz dwa idź na komisariat! Zapytaj policjantów, gdzie jest najbliższy policyjny psycholog! Ten człowiek jest niebazpieczny - wiem, że jesteś wyczerpana i zakręcona - ale jest takie słowo: DOŚĆ. Zatrzymaj się więc i się zastanów, czego chcesz i czy ten facet ci to daje. Z tego, co pokazałaś, to KŁAMCA i SZANTAŻYSTA i TCHÓRZ. Takimi cechami ma się charakteryzować ktoś, na kim możesz polegać i możesz być z niego dumna? Żarty. Nie zniszczyłaś mu żadnego życia! TO jest kłamstwo! Ma dopiero 26 lat - życie przed nim. Ty masz 20 i jeszcze więcej przed tobą. Pomyśl, czy chcesz zostać kiedyś uwięziona w piwnicy przez wariata i zobaczyć słońce za kolejne 20 lat lub wogóle go nie zobaczyć? Akcje, które dzieją się w Austrii są możliwe również w Polsce. Kopa, którego potrzebujesz, dać możesz sobie jedynie TY SAMA. Zostaw drania jak najprędzej i nic się nie bój. Idź jutro na policję i porozmawiaj z dyżurnym funkcjonariuszem, co robić w twoim przypadku. Takie tematy szkolenia również obejmują, a Ty wszak jesteś w niebezpieczeństwie. Trzymaj się i pisz, jak się dalej sprawy potoczą - ale ty musisz wziąć ster na chwilę w swoje ręce - na pewno sobie poradzisz - wierzymy w Ciebie! Pozdrowienia.

P.S. Jak duża odległość dzieli wasze miejscowości?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tak odnośnie tego co napisał ktos wyżej co do mnie:) chodzi o pana który ma złą żone:) :)

na szczęście nie jestem aż tak zmanierowana jak Twoja żona bo z tego co piszesz to zachowuje się jak księżniczka, w moim związku problem tkwi w czymś innym,myślałam że we mnie od jakiegoś 1,5mca biore leki antydepresyjne i zaczeło sie układać,dostrzegłam jaka byłam "zła" i ogólnie ostatni miesiąc był cudowny:) miłe słowa,miłe gesty-pełna harmonia:) do momentu kiedy się dowiedziałam że znów podrywał jakąś gówniare wtedy wszystko runeło,wszystko co budowałam przez miesiąc wspólnie z moim lekarzem i teraz pytanie do Ciebie jak bys się poczuł w momencie kiedy twój związek wydaje się być idealny (po wielkiej burzy) a Ty się dowiadujesz że on nadal szuka że tak brzydko napisze nowej d....??? więc nie oceniaj mnie po kilku postach,bo gdybym miała takiego męza jak Ty to bym klasakła uszami,ja nigdy nie usłyszałam ładnie wyglądasz za to usłyszałam jestes gruba nie jedz tyle ( mam 170cm i waga 63kg) albo nie będe jadł zupy bo za dużo klusek w niej pływa,wymiękam już:(:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Coltrane nasze miejscowosci sa jakies 500km od siebie.wczoraj pwowli zaczelam dzialac poprosilam o pomoc moja jedyna kolezanke,ktora najpierw ze mna pogadala wszystko jej opowiedzialam i razem wybierzemy sie na komisariat w najblizszych dniach.strasznie to ciezkie dla mnie bo wiem ze w momencie kiedy zloze jakies oskarzenia to rusze cala machine i juz nie bedzie odwrotu i boje sie ze bedzie jeszcze gorzej kiedy on sie dowie ze ja go oskarzam o cos itd.jest nieobliczalny i boje sie o siebie i swoja rodzine bo nieweim do czego ten wariat bylby zdolny.najgorsze jest to ze on swietnie mna manipuluje raz jest wciekly wyzywa mnie grozi mi i mowi straszne rzezczy traktuje mnie jak szmate a za chwile jest mily dobry mowi ze mnie kocha ale juz nie ma sily i ze teskni itp,poprostu mnie rozmiekcza i niestety wychodzi mu to.staram sie teraz byc nieczula i niesluchac kiedy jest mily bo nieche sie zlamac zrobilam malutki kroczek w strone uwalniania sie i niechce cofnac sie o 10.dziekuje Ci bardzo za kazdy Twoj post Coltrane

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba żartujesz, że to 500 km. Facet pewno jest z gór a Ty znad morza :) Myślałem, że to jakieś 50 km, a tu taki szmat drogi, to się chyba 10 godzin jedzie samochodem, z postojami. W takim razie jest dużo lepiej, niż myślałem, dla Ciebie, rzecz jasna. Po pierwsze na policji na razie tylko dowiadujesz się, co możesz zrobić, jeszcze nic nie musisz deklarować, więc się ni bój. Po drugie to przy najbliższej rozmowie z typem mówisz mu, żeby się odczepił i kropka albo wogóle nie odbieraj telefonu. Ja bym zrobił to drugie i najwyżej jakiś sms PO TYGODNIU wysłał, z wyjaśnieniem typu: "wyleciało mi z głowy, przepraszam, ale nie jesteś dla mnie ważny, znajdź sobie kogoś, masz dopiero 26 lat, życie przed tobą, pa." Jeśli to rzeczywiście psychopata, to przyjedzie, ale po tym, co piszesz, to myślę, że to tchórz, cwaniaczek i fantasta i laluś.

Teraz takie ostre pytanie z mojej strony, jakby co, to przepraszam, ale skąd wiesz, że on jest ci wierny i nikogo nie ma w swojej okolicy, a władza nad tobą bawi go i jest mu potrzebna tylko do zaspokojenia rządzy władzy? Co wogóle o nim wiesz?

I na koniec myślę sobie, że 500 km to dla 30-latka z własnym samochodem i zarobkami wyzwanie, a dla 26-latka, który mieszka u mamusi to bariera prawie nie do przeskoczenia :)))) Zatem uszy do góry i daj znać, co powiedział policjant :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rozpadł się mój toksyczny związek. pewnie powinnam być szczęśliwa. ale wiem już że to nie związek, że sama się wykańczam.niecały rok po ślubie...wiem że on kogoś ma.ale wiem że to moja wina.czuję że się rozpadam.nic już nie ma znaczenia.chyba nie wiedziałam że można aż tak cierpieć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nigdy nie jest wina tylko jednej osoby. ja tez bym mogla powiedziec, ze winna jestem ja rozpadzie mojego zwiazku. jak bedziesz sie obwiniac bedziesz sie czula jeszcze gorzej pyzia1, trzymaj sie. wiem ze boli, ale musi bolec, zeby bylo lepiej.

 

blagam nie obwiniaj sie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cholernie nieciekawa przygoda, pyzia1. Nie jest to jednak tylko twoja wina. Prawa fizyki mówią o tym, że wina zawsze leży na środku. Owszem, prawdopodobne jest to, że facet twój były potrzebuje kogoś innego, niż ty, kogoś może zdrowego? Nie wiem, ale do licha widziały gały, co brały. Chyba wiedział, że Tobą należy się opiekować i obchodzić się z Tobą jak z jajkiem. Niecierpliwy? Nieczuły? Niedelikatny? Ślepy? Moim zdaniem stracił Wielki Skarb. Tak, jesteś Wielkim Skarbem, jak każde z nas. Pozdrawiam Ciebie serdecznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Minęły prawie 3 tygodnie i patrzę już na wszystko z innej perspektywy. Masz rację Coltrane, widziały gały co brały. Ale widocznie pomyślał sobie, że może mu się tak po prostu znudzić. A wtedy wystarczy rozejrzeć się wokoło i już znajdzie się chętna, by go uszczęśliwić. Słyszałam, że nie da się zbudować szczęścia na czyimś cierpieniu ale świat nie jest sprawiedliwy i każdy o tym wie.Trudno. Zostałam porzucona jak stara, zużyta ściera i muszę z tym żyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pyzia1, dasz rade. ja tez jestem w strasznym momencie. jak ci pisalam rozstaje sie z moim partnerem. zostal mi tylko tydzien z nim, chociaz go kocham. boli mnie to, nie potrafie wyobrazic sobie ze juz za tydzien nie bedzie nas, ze sie juz nie spotkamy, ze nie bedzie przy mnie. boje sie jak dziecko. ja jestem z toba, bo wiem co to za cierpienie i bol.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pyzia1, współczuję Ci, że musisz to przechodzić ale pamiętaj, że po burzy zawsze wychodzi słońce. Dasz radę i jestem tego pewna!

Jak ja dowiedziałam się, że mąż ma przyjaciółkę zawalił mi się świat. Powiedział, że odchodzi a ja myślałam, że nie dam sobie rady. 9 lat razem i wszystko zburzone.

Walczyłam o ten związek kosztem swojej godności, żebrałam o mały gest i miłe słowo a teraz nie wiem czy dobrze robiłam. Wiem za to, że potrafię sobie poradzić. Próbuję się wydostać z pod jego dyktatury. Zobaczymy jak będzie.

A Ty głowa do góry! Nie oglądaj się za siebie tylko zrób krok do przodu! Czeka Cię jeszcze wiele pięknych chwil tylko dbaj o siebie i swój rozwój!

Trzymam kciuki!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie dajcie się szantażować! Ktoś kto to robi jest słaby i wydaje mu się, że znajdzie dobrą, miłą i wrażliwą osobę, nad którą zapanuje.

Ja raz się poddałam, minęły lata i życie przeleciało ale jeszcze nie jest za późno!

Wierzę w to i wierzę, że też WY sobie poradzicie!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kabaretka, też byłam na takim etapie. Wmawiałam sobie,że jest ok ale ze łzami w oczach. Zawsze ktoś mi mówił co mam robić, teraz mogę posłuchać co ma do powiedzenia ale to ja podejmuję decyzję. Wiadomo,że się boisz ale kiedyś popatrzysz na to inaczej.

Do póki nie weźmiesz własnego losu w swoje ręce i nie zaczniesz działać to nic się nie zmieni. Walcz i się nie poddawaj! Jesteś wartościową i silną osobą -dasz radę!

:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Już raz to kilka lat temu przerabiałam, rozstałam się z kimś po 7 latach. Wtedy myślałam, że nie dam rady, teraz wiem że dam,mimo wszystko jakoś dam...ale ból pozostaje. Świadomość, że nie okazałam się wystarczająco dobra, by być kochana do końca życia. Że nagle z najważniejszego człowieka na świecie stałam się dla kogoś zawadzającym domowym sprzętem, przeszkodą..że znów niepotrzebnie uwierzyłam w czyjeś słowa i deklaracje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pyzia1, jesteśmy bardzo podobne w okazywaniu uczuć i podejściu do siebie.

Wiadomo, że ból pozostaje ale potem mija. Trzeba przede wszystkim zbudować swoją wartość! Skup się na 'świadomym kreowaniu własnej osobowości' a zobaczysz, że życie jest piękne!

To nie tak, że nie okazałaś się wystarczająco dobra! To nieprawda!

Pomogło by Ci przeczytanie książki "Kobiety, które kochają za bardzo"

- ja zmieniłam swoje podejście do mężczyzn. Bez nich też można żyć i być bardzo szczęśliwą.

"Im mniej potrzebujesz partnera, tym lepszym partnerem się stajesz i tym ciekawszego partnera zainteresujesz".

 

Wszystko jeszcze przed Tobą!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam

jestewm nowy na forum i chcialbym sie poidzielic moimi przezyciami przy zucaniu benzo....okolo poltora miesiaca probowalem zucic sam te tabletki i wyladowalem na 2 tygodnie w szpitalu tam mi zjechali to swinstwo do zera i dostalem tylko na noc remagil od okolo 4 tygodni jestem bez benzo i jakos sobie z tym radze pracuje jako dostawca paczek i wszystko jest ok dopuki nie przyjde do domu i wtedy zaczyna sie dziwnie ze mna zaczynam tracic rownowage i nie moge ustac na nogach czy ktosby mogl mi powiedziec kiedy to sie skonczy czy to sa objawy odwyku czy ktos przezyl cos takiego za kazda informacje bede wdzieczny. dziekuje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Postanowilam wrocic na to forum, zeby zajac czyms mysli i znalezc w sobie sile, zeby jeszcze powalczyc. Wczoraj - setna 'awantura', kiedy to ja wpadlam w histerie, doprowadzajac Go do szalu i deklaracji rozstania. Dzis - solennie obiecuje sobie zglosic sie w tym tygodniu do lekarza (11 miesiecy bez lekow - ciaza+karmienie piersia). Staram sie nie myslec, o wszystkich zlosliwosciach i strasznych slowach, ktore padly wczoraj pod moim adresem, ale nie jest latwo. Jesli jednak zapetle sie i poplacze, wszystko zacznie sie od nowa. Jak przestac o tym myslec :(?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pyzia, Kabaretka - wiem co przechodzicie:( Żyłam w toksycznym związku bardzo długo.,.przepłakałam morze łeż kiedy znikał na noc na imprezki nie mówiąc mi, nie odbierając telefonów, a ja po x razach nadal wyłam w poduszkę mysląc, że coś mu się stało, a nie że mnie olał...to, że kiedy było coś nie tak odwracał się plecami i miał gdzieś, jak wychodził na spotkania z koleżankami i wyłączał telefony..a mogłam go w domu zatrzymać tylko seksem:(...smutne, prawdziwe...udało mi się to skończyć. Cierpiałam długo..ale spotkałam na swojej drodze wartościową osobę, jestem kochana, zakochana i szczęśliwa! Was też to czeka...trzeba tylko dać sobie czas...i wycierpieć niestety swoje:( Wiem tylko jedno - trzeba się szanować!!! I druga osoba też powinna...nie dajcie się Kochane Kobietki:) Trzymam za Was kciuki!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki Superbabko. Bardzo się cieszę, że jesteś szczęśliwa i los wynagrodził Ci to, co Cię spotkało. Ja też myślałam, że poznając mojego (niedługo byłego) męża dostałam prezent za to wszystko, co musiałam wycierpieć w poprzednim związku. Ale teraz wiem,że to nie na tym polega. Po prostu, jednym udaje się w związkach, innym nie. Mam nadzieję, że będę jeszcze szczęśliwa, ale w pojedynkę. Postanowiłam, że nie będę więcej uzależniać tego, co się ze mną dzieje od jednego człowieka. Zbyt duże ryzyko i za dużo bólu. Mnie już tego wystarczy.

manx , prawie rok bez leków to bardzo dużo, to wspaniałe że poświęciłaś się dla dziecka ale może rzeczywiście już czas zacząć się znów leczyć? Jeśli męczy Cię depresja/nerwica to na pewno masz problem z rozeznaniem co tak na prawdę dzieje się w Twoim związku. Podlecz się i dopiero wtedy zastanów co dalej. Powodzenia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a u mnie kończą się proszki za wiedzą lekarza, podobnie terapia (hm, taki pan uradowany przychodzi, że następnym razem robimy podsumowanie i kończymy spotkania, żeby się pan przypadkiem nie uzależnił od wizyt ;) rzekła ostatnio pani psycho ) i zaczynam spotykać się już mniej przypadkowo z bardzo fajną dziewczyną. Mam nadzieję, że nie bedzie to toksyczny związek oraz że nie bedziemy dla siebie toksycznymi partnerami. Że będzie wesoło i normalnie. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×