Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dzień dobry bardzo 😀


Alchemiczka

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć i dzień dobry wszystkim 😉

Przed momentem się zarejestrowałam na forum, zatem jak nakazuje dobry obyczaj, przyszłam się witać 😉

Mam na imię Asia (choć zdecydowanie wolę Joannę 😉) i jak nietrudno zgadnąć, trochę mi się w życiu porobiło... 

Można powiedzieć, że jestem kompilacją destrukcji😉 Chronologicznie, najpierw były:

1. Zaburzenia odżywiania (setki diet, głodówek, cudownych środków na odchudzanie - moja CODZIENNOŚĆ, odkad skończyłam 13 lat),

2. Borderline,

3. Uzależnienie od amfetaminy - silnie połączone z tym akurat zaburzeniem osobowości, jednak jego ŹRÓDEŁ należy upatrywać w punktcie1... Tak, siła napędową, która popchnęła mnie w ten syf, była patologiczna chęć schudniecia. 

2 lata wciagania, ciągle imprezy okraszane białymi kreskami, coraz większe długi, zdrady - musiały w końcu mieć taki a nie inny finał, mianowicie rozpierniczona rodzina, rozstanie z mężem i czasowa niemożność pełnienia roli matki

4. Strata pracy

5. Depresja - spanie  po 18 h na dobę, pozostałe 6  - robienie niczego, poza tępym wbijaniem wzroku w sufit. Myśli samobójcze, nieustanny płacz w poduszkę, do tego monstrualny przyrost wagi - z 58 w ciągu 2.5 mca dobilam do 80 (tyle nie ważyłam nawet przed samym porodem...)

 

W końcu skierowanie na oddział dzienny do szpitala. Poszłam bo i tak było mi wszystko jedno. Powoli uczyłam się na nowo wstawać i szykować do wyjścia z domu. Poznawałam specyfikę i sens tego rodzaju terapii grupowej (mimo że każdy przybył tam z czymś zupełnie innym), zaczęłam je doceniać. Różnorodne zajęcia z terapeutą (relaksacja, biblioterapia, kulinaria itp.), jak i  obecność wszystkich osób z grupy, pozwoliły mi wyjść z marazmu, zaczęłam się uśmiechać i trochę bardziej różowo spoglądac w przyszłość. Równocześnie wraz z doktorem, metoda prób i błędów, toczylismy mozolną walkę z optymalnym doborem leków i ich dawek. 

 

Po 60 dniach (roboczych) spędzonych na oddziale, 27.02. 2019 zakończyłam pobyt. Moje życie musiało się zmienić, szansy na naprawę rodziny nie było absolutnie żadnych, zaczęłam je wiec rezyserowac wg zmienionego scenariusza. 

Obecnie mogę szczerze stwierdzić że jest mi w życiu naprawdę ok. Wiadomo, że miewam gorsze momenty, co dzień walczę o nową siebie, jednak pokusy mojego dawnego życia to już nie mój świat. Może i jest spokojniej, ba - nudnej, bo bez wielkich emocji, ale właśnie tak jak jest - jest doskonale, przebrzmiałe fajerwerki schowałam głęboko w piwnicy, w kufrze z napisem "przeszłość". 

 

Ufff, ale esej autobiograficzny  wyszedł 😳 Ukłon dla tych, co dotrwali do końca 😉 

Mam nadzieję, że mnie przyjmiecie do swojego grona, może nawet zaakceptujecie?😉

Pozdrawiam cieplutko i zmykam na nie do końca  jeszcze przestudiowany temat welbutrilu (przyjmuje od wczoraj, wcześniej jadłam venlafaksyne 300). Niestety, nadzieja na powrót do dawnej sylwetki to wciąż moja ogromna słabość, na szczęście mój psychiatra doskonale to rozumie i jak widać chce mi w tym dopomóc 😉

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×