Skocz do zawartości
Nerwica.com

Alchemiczka

Użytkownik
  • Postów

    45
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia Alchemiczka

  1. Hej Nie mam pojęcia gdzie zamieścić ten temat, z góry zatem przepraszam i proszę o przeniesienie go do odpowiedniego działu. Czy ktoś z Was ma wiedzę lub jakikolwiek pomysł co zrobić, gdy zachodzi obawa, że osoba chora na ChAD, umieszczona z własnej woli na oddziale psychiatrychcznym w celu poddania się serii elektrowstrząów (decyzja świadoma, determinowana brakiem efektów leczenia farmakologicznego i pogłębiającej się depresji, z permanentnymi myślami samobójczymi), jest celowo wprowadzana w stan manii? Po 1,5 miesiąca nadal nie rozpoczęto terapii ew, z rozmów wyraźnie wynika, że od dłuższego czasu ma "górkę", jest zachwycona pobytem, co kilka dni euforycznie opowiada o nowych miłościach, snuje plany zagranicznych podróży, kokietuje lekarzy, opisuje też epizody seksualnie z pacjentami (z tego co wiem, na oddziałach psych. jest to surowo zabronione). Niepokojące jest też, że niemal całkowicie traci kontakt z rzeczywistością - nie pamięta rozmowy, która miała miejsce dzień wcześniej, bywa agresywna w słowach, diametralnie zmieniły się też jej poglądy natury etycznej - w miejscu ciepłej, altruistycznej dziewczyny z sercem na dłoni wyłoniła się perfidna, wyrachowana sucz bez skrupułów. Ja wiem ze to co piszę może się wydawać mało wiarygodne ale tak jest - a ja jestem przerażona. Dziś oznajmiła, że nie wraca do pracy ani do domu, zostaje w Wawie i będzie pracować w szpitalu. Nie skomentowalam. Niestety, przez akcje corona odwiedziny są zabronione, nikt też nie trzyma ręki na pulsie, nie kontroluje metod leczenia, nie ma żadnych informacji kiedy można spodziewać się wypisu, lub choćby rozpoczęcia tych zasranych elektrowstrząów, zero jakichkolwiek konkretów - no bo kto ma się tego domagać, skoro pacjentla w blogostanie, najchętniej zostałaby tam na zawsze. Moim zdaniem sprawa śmierdzi coraz mocniej, zaczynam sama mieć loty i snuć spiskowe teorie o prowadzeniu eksperymentów, ale może znajdzie się ktoś rozsądny, kto mnie uświadomi o co może chodzić i czy to normalne. Serio, zaczynam się bać rozmów z nią a dzwoni ustawicznie.
  2. Alchemiczka

    [Łódź]

    A skąd wniosek, ze tak tu wszyscy niby. mają kolorowo, masę znajomych i rodzinę? Ja swoją rodzinę rozwaliłam, a po odwyku i załamaniu psychicznym znajomych mi zostało tak z 99%. Także nie generalizuj.
  3. czasem pomoc przychodzi w najmniej spodziewanym momencie, kiedy człowiek się nie spodziewa, kiedy jest już na najniższym poziomie piekła. Ja tego doświadczyłem - kilka lat temu osiągnąłem dno, ale jak wiadomo od dna czasem się łatwiej odbić czego Ci życzę A to wiem, faktycznie tak bywa - nawet u mnie Pandory... Dlatego wakcze z sobą o choćby znikoma ilość pozytywnych myśli, zeby to dobre przywołać... Bo w siłę przyciągania wierzę absolutnie, podobnie jak w karmę
  4. Nieee, ja tylko skromnego Borderlinea mam... A może jakbym miała ChAD to by mnie po sądach nie ciągali za niespłacone pożyczki (które fakt, brałam kompulsywnie i bez pomysłu co potem, ale to wynik Bordzia właśnie ) O, dzień dobry Panu redaktorowi
  5. Dziękuję, to miłe co napisałeś, ale sam Wiesz jak jest - wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma i licytowanie się, bo przecież to"ja mam najgorzej na świecie" A ja nie mam nawet pomysłu czego się chwycić. Ba. Ja nawet nie wiem czy ktoś wystawi rękę, bym w ogóle mogła spróbować....
  6. ... To chyba o mnie mowa. Straciłam wszystko. Dom rodzinę. Nie mam nic materialnego. Nie stać mnie by jechać z córką na wakacje, pójść na basen, kręgle a na koniec dnia na fajne żarcie. Ba - nie stać mnie nawet by kupić jej nowe dżinsy. Tonę w długach i bieżących opłatach, reguluje jedno, robi się dziura gdzie indziej. Kilka egzekucji komorniczych na koncie. Permanentny stres przed jutrem prześladuje mnie od ponad roku. Zżera wnetrznosci, pali żywym ogniem. Nie umiem pracować, nie umiem zarabiać pieniędzy. Wszystkie moje dotychczasowe zajęcia były krótkofalowe, często na gównianych umowach albo nawet bez, za gówno nie pieniądze. Zawsze musiałam robić coś dodatkowo żeby związać koniec z końcem, co miało sens przy etacie. Po pracy (albo czasem i w niej, jak był luźny okres) - pisałam na prywatne zlecenia rozdziały prac naukowych albo je redagowałam (wiem, kontrowersyjne, ale nie ja to ktoś inny to zrobi - taka prawda). Łącznie, w skali miesiąca dało się wyciągnąć przyjemne 3000 na rękę, co łącznie z przychodami z firmy męża naprawdę dawało radę. Z tym że dziecko musiało po przedszkolu czy potem już szkole oglądać do wieczora moje plecy i chodzić na palcach. Do dupy. Potem przyszło moje imprezowanie, ćpanie, chwilówki, długi, strata pracy, strata męża, wypdowadzka. Kolejna praca, której mi nie przedłużyli - bo nie ogarnęłam, nie umiałam opanować programu magazynowego , codziennych zadań. Wciąż wyłam, nie umiałam się skupić. Podziękowali mi. Jakiś czas pociagnelam zwolnienie, ale już od tamtej pory (kwiecień 2019) nie znalazłam etatu. Znowu pisanie, korekty z tym że teraz, jako główne i jedyne źródło utrzymania, z którego trzeba było opłacić wynajęte mieszkanie - dawały raczej mizerny zysk. Podjęłam się więc opieki nad dziećmi jako Niania, oczywiście na czarno. Obecnie jestem na rozdrożu, złapałam kolejna pracę na czarno i chce godzić ją z dziećmi. Wciąż jest to głodowe rozwiązanie. Ale jedyne dostępne dla takich jak ja, których pech to już niejako styl życia. Mam doświadczenie w administracji budżetowej i księgowości (także kurs) , wykształcenie wyższe (lic - filologia polska, mgr - pedagogika terapia pedagogiczna). Zero języków (poza byle jakim ang że szkoły i totalnie beznadziejym niemieckim), brak prawa jazdy. Brak niepelnosprawnosci - co dyskwalifikuje u wieku pracodawców, do tego od dawna juz nie student ani absolwent. Nie umiem się sprzedac pracodawcom zresztą, patrząc na moje dokonania w życiorysie, już sami wiedzą - ktos/coś od wszystkiego jest ewidentnie do niczego. Czuje ze zmarnowałam życie. Musiałby się wydarzyć Cud bym się dźwignęła. Cud w postaci oelboetatowej pracy z wynagrodzeniem 5 tys (bo tyle mniej wiecej wystarczyloby żeby wszystko wyprostować i żyć)... no cóż. niestety, nie umiem zarabiać tak dużo. Chyba że nierządem , choć w tym zawodzie eksploatacja i przebieg raczej nie są w cenie... Więc też odpada. Cudu nie będzie, a mnie pozostaje wegetować latając swoje dziury. Tak. Myślę że udało mi się dość celnie udokumentowac tezę wyjściową. Życiowy nieudacznik - w czym mogę pomóc?
  7. A ja się wyłamię. Bycie miłym i grzecznym czasem jest wrzodem na d... Zwłaszcza jeśli wiesz ze w tej i tej sytuacji grzeczny nie powinieneś być w najmniejszym stopniu. Ja w wieki młodym często byłam wyszydzana za Grzeczność, bo odbierano to jako przyzwolenie na pomiatanie sobą. Mój mąż nigdy nie mógł zrozumieć jak mogę nie powiedzieć kolesiowi który mbie wyrazie rwie na imprezie zwykłego sp.... j. No jak ja mogłam tak wulgarnie do kogoś kto był taki miły dla mnie. A to co miał za uszami to już mi do głowy nie przychodziło. Także ten... Bycie grzecznym i miłym nie zawsze jest dobre. Nie wolno dać sobie srać na głowę i udawać że deszcz pada. Uczę się tego powoli. Mam 35 lat więc chyba słabo idzie...
  8. Ja nigdy tego nie powstrzymałam, ale złagodziłam. Zafiksowałam się maksymalnie na wymuszonym, maniakalnym dbaniu o twarz. Jak mam coś drapać, zrywać, wyciskać, to smaruję się rznymi specyfikami. Co prawda, nadal caly cas cos przy buzi, dekolcie i plecach majstruję, ale twarzy mniej - nie doprowadzam do sytuacji, w których mam duże strupy, a to zawse cos.. To pomaga fakt, ale tylko w domu. Jak nałożę na ryj ichtiol to nie ruszę smierdziela Za to jak. Mam pełen małe up to tak cudownie widać na tapecie każdy wzgoreczek że jest hardkor zawsze... Rzeź plus zciastkowany podkład Czy mógłby mnie ktoś jeb.. ąć porządnie ??????
  9. No wiadomo , że zawsze może być gorzej, ale kolega pewnie cierpi na dziadostwo bez swojego w nim udziału bezpośredniego? A tu o-całe życie w kompleksach, całe życie dbania, pielęgnowania, ingerowania w to co można usprawnić, ulepszyć, przez całą ciąże buzia jak krew z mlekiem, do 30-tki cera jak alabaster, żadnych podkładów nie trzeba było, a tu jeb - własnymi paluchami do ruiny się doprowadzam... I wiem że to złe, i widzę każdego dnia trwałe stygmaty będące następstwem tego działania w postaci dziobów, dziur, strupów, przebarwień, brązowych zacieków, i co? I jajco, łapska same wędrują I tylko to kretyńskie - nie dłub, nie drap słyszę. Albo co gorsza - chlast po lapach, nawet od córki własnej Najchętniej wtedy bym uciekła gdzieś na strych od świata całego i zdrapała sobie skórę całą...
  10. Alchemiczka

    [Łódź]

    Ale puuuuuchy.... A ja sprytnie chciałam się tu podpytać czy może akurat nóż widelec macie jakieś info nt pracy? Oszaleje. Bez stabilizacji, planu, możliwości.. Jestem tak nieudolna jeśli chodzi o sferę zawodowa że drugiej takiej nie ma na bank. 35 lat i wieczne nic.... Niech mnie ktoś weźmie, zostanę do emerytury
  11. A tak BTW to co mi tam. Prezentacja będzie. Taka pańcia śliczna (od kors że to widok z tapeta solidna) Dalsze zdj to inna masakra, ukazana soute. Jestem poj.. na
  12. Ech tyle że w tej naszej gównianej przypadlosci to gojenie to motor do powtórki z rozrywki.... Co za błędne koło pieprzone Już wolałam czasy pociętych nadgarstków serio
  13. Tzn co robi? Przyspiesza gojenie? I można szybciej zrobić sobie kolejna masakrę ? Czy sprawia że ta skóra jakoś ładniej pęka, wrzodzieje i sinieje? I np że nie sączy się z kolesi?
  14. Tiaa, 4 lata później.... Mam nadzieję że już jesteś wyleczona. Ale jeśli nie to przyszłam przybić z Tobą niechlubna piątkę Jestem owrzodzona, poraniona, w strupach i plamach na własne życzenie. Leci mi z nich osocze chyba. Dziś w nocy przeszłam sama siebie...
×