Skocz do zawartości
Nerwica.com

Co byście powiedzieli sobie, dziecku?


karolink

Rekomendowane odpowiedzi

Wyobraźcie sobie, że możecie się cofnąć w jakiś moment swojego życia kiedy byliście dziećmi i możecie ze sobą spędzić kilka chwil, może nawet godzinę. Co byście sobie powiedzieli?

Mam takie zdjęcie kiedy siedzę smutna w kraciastej spódnicy z odcieniami czarnego i siwego, i białym golfie na kolanach Mikołaja ze sporym pakunkiem różnych podarunków w worku foliowym z kokardą. Rzecz miała miejsce w zerówce. Byłam bardzo smutna, bo kilka chwil wcześniej na dziedzińcu, odprowadzała mnie chyba mama, a ona nie lubiła wchodzić do środka stałam pod drzewem i wyłam. Podchodziły do mnie jakieś matki i pytały dlaczego, a potem odchodziły. Powód był prozaiczny zapomniałam powiedzieć mamie, że mieliśmy przyjść na galowo, śmieszne, bo w istocie można powiedzieć, że zbiegiem okoliczności byłam ubrana na galowo, ale bardzo się mamy bałam, była nerwowa i biła mnie. Nie pamiętam jak znalazłam się w środku, chyba któraś z mam przyprowadzających swoje dzieci w końcu mnie zaprowadziła, ale czasem myślę o tym. Chciałabym porozmawiać ze sobą właśnie pod tym drzewem. Powiedziałabym : wiesz jesteś śliczną małą dziewczynką, bardzo fajną i nie daj sobie wmówić inaczej. Jesteś piękna, uśmiechaj się częściej na przekór wszystkim. Naucz się czytać i czytaj wszystko co wpadnie ci w ręce, to bardzo ważne, abyś o tym pamiętała. Spędzaj jak najwięcej czasu z Asiami ( sąsiadka z bloku piętro wyżej i głuchoniema sąsiadka obok), powiedz panu Markowi ( ojciec jednej z Aś, który pytał mojego wujka o to co działo się w moim domu wiele lat później), że twój tata i mama są bardzo nerwowi i bardzo się ich boisz. Powiedz mamie, że jak nie zacznie ćwiczyć jogi to umrze ( ktoś jej w autobusie tak powiedział wiele lat później i to ją odmieniło w tym sensie, że jak zaczęła się tym interesować nie była już potem taka nerwowa). Powiedz, że tata cię bardzo krzywdzi, nie musisz mówić jak bardzo i co ci robi, powiedz jej tylko, że bardzo cię krzywdzi i nie możesz z nim zostawać sama. To bardzo ważne wiesz, bardzo cię kocham, chciałabym, abyś cieszyła się wszystkim dookoła i abyś była bezpieczna. Twoja mama cię kocha w jakiś sposób tylko przez tatę nie umie ci tego okazać. Wiem, że trochę ci przykro, ale nie możesz z nim zostawać, ani nie możecie spać w jednym mieszkaniu. Powiedz mamie, że musi coś z tym zrobić, nie możecie być razem. Pamiętasz jak byłaś z Michałem i Asią na spacerze, nie rozumiałaś, że rodzice mogą się tak bawić z dziećmi, je całować i przytulać, że mogą razem chodzić na spacer i tak świetnie się bawić we czwórkę, wiem, że czułaś się dziwnie. Mama Asi całowała jej biegające stópki, bałaś się też Elzy (duży owczarek), ale spędzaj z nią jak najwięcej czasu, staraj się być grzeczna i nie podpadać mamie Asi. Nie nazywaj jej Asia głucha, tylko Asia ( wiele lat później jej brat powiedział mi, że jego mama prosiła, abym przychodząc po Asię nie mówiła Asia głucha, choć ja jako jedyna się z nią bawiłam na podwórku i jak byłyśmy nastolatkami często to wspominała i w sumie była mi wdzięczna), wiem, że jest głucha i to ją wyróżnia od innych dzieci, ale ty na przykład masz niebieskie oczy, a nikt nie mówi na ciebie Karolina niebieska, bo to głupie. Wiem, że nie znasz innych głuchych dzieci, a wiele dzieci ma niebieskie oczy, ale na prawdę jest ich wiele na świecie. Asia pojedzie do szkoły, ale masz jeszcze drugą Asię, z nią też spędzaj jak najwięcej czasu, spróbuj ją też przekonać do wspólnych zabaw, baw się z dziećmi z podwórka i nie bój się jak cię straszą, oni się tak samo boją różnych rzeczy jak ty. Mamie powiedz, że sama się zajmiesz swoją nauką i proszę cię przyłóż się sama, aby mama nie wtrącała się do twojej nauki, to bardzo ważne i jak już sama zaczniesz tego pilnować, okaże się, że to nawet fajne, zaufaj mi. Ucz się dużo nowych słów i dużo mów.

Może to bez sensu, już wtedy byłam zdegenerowana i za dużo już się do tego czasu zadziało, ale ta sytuacja wtedy uzmysławia mi jak bardzo bym chciała sobie wtedy pomóc. Ciekawa jestem waszych historii.

Edytowane przez karolink

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, mark123 napisał:

Powiedziałbym sobie: jesteś najsłabszym i najbardziej fajtłapowatym bachorem, jaki kiedykolwiek chodził po Ziemi i do niczego się nie nadajesz, każde dziecko ma przynajmniej odrobinę przydatnych w życiu cech, tylko ty nie, zdychaj

 

Okropne, czytałam ostatnio artykuł Polki żyjącej w Szwecji o tym jak zmienia się rzeczywistość w Szwecji pod wpływem imigrantów islamskich i tam wspomniano, że dzieci te wychowywane są za pomocą rózgi, dlatego biją inne dzieci, boją się nieznanego i nie są w stanie się uczyć (inną przyczyną jest endogamia), ale z tym mi się kojarzy Twoja wypowiedź jak będzie wyglądał dorosły oswajany w ten sposób ( zdychaj bachorze) z problemami dorosłych. Mnie wychowywano tak jak wspominasz, istniały tylko problemy rodziców i byłam najsłabszym i najbardziej fajtłopowatym bachorem i na razie nawet na tym forum ujawniły się objawy degeneracji, co przeczy temu, że radzę sobie w dorosłym życiu.  Polecam się przejść do więzienia o zaostrzonym rygorze i popytać ludzi jak byli oswajani (katowani) z problemami dorosłego życia w dzieciństwie, 90% z nich to przeszło, a może i więcej.

Edytowane przez karolink

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie zdajesz sobie sprawy, jakim żałosnym dzieckiem byłem. Psychorozwój opóźniony o wiele lat w stosunku do nawet tych "mniej umiejących" rówieśników. Co prawda nie mogę mieć pewności, czy przy radykalnym wychowaniu opóźnienie psychorozwoju by też nie wystąpiło, ale takie poniewieranie mną w dzieciństwie dawałoby mojemu umysłowi nacisk na to, by próbował się rozwijać.

 

A kryminaliści to "inna bajka", co mnie obchodzi, jak byli oswajani z życiem jacyś kryminaliści. 90% z nich jest tak głupich, że nic dziwnego, że nawet surowe oswajanie z życiem w dzieciństwie niczego ich nie nauczyło.

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, Abigail_1Sm25 napisał:

☹️

Powiedziałabym sobie: uciekaj. Wszyscy wiedzą, a nikt nie reaguje. Do pomocy społecznej, na policję, gdziekolwiek. Uciekaj.

 

5 godzin temu, Pipupapu napisał:

Chyba też bym sobie powiedziała "uciekaj". Albo "zabij ich"...

Liczyłam na trochę dłuższe historie, ale ok, szanuję wasze wypowiedzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, mark123 napisał:

Nie zdajesz sobie sprawy, jakim żałosnym dzieckiem byłem. Psychorozwój opóźniony o wiele lat w stosunku do nawet tych "mniej umiejących" rówieśników. Co prawda nie mogę mieć pewności, czy przy radykalnym wychowaniu opóźnienie psychorozwoju by też nie wystąpiło, ale takie poniewieranie mną w dzieciństwie dawałoby mojemu umysłowi nacisk na to, by próbował się rozwijać.

 

A kryminaliści to "inna bajka", co mnie obchodzi, jak byli oswajani z życiem jacyś kryminaliści. 90% z nich jest tak głupich, że nic dziwnego, że nawet surowe oswajanie z życiem w dzieciństwie niczego ich nie nauczyło.

 

 

Moim zdaniem nie ma na świecie żałosnych dzieci, są tylko żałośni dorośli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, DrownedSoul00 napisał:

powiedziałbym , heej, nie kumpluj się z nimi, ucz się ładnie ;) i jedz z siostra do usa!! tam sie ucz języka i zdaj high school, żyj....

Genialna perspektywa sama o tym marzyłam, tylko moja siostra i bracia z USA byli wymyśleni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

2 godziny temu, el33 napisał:

powiedziałabym: zabij się póki nie masz żadnych zobowiązań, oszczędzisz i sobie i innym wiele cierpienia, a może i zmienisz tym coś na lepsze.

Przeraża mnie jak strasznie potraktowalibyście te dzieci. Przecież to dzieci, część was, ale dzieci, trochę inne osoby niż wy teraz. Ja kiedyś też tak myślałam o sobie tzn. żałowałam, że ojciec mnie nie zabił kiedy miał okazję, tylko próbował, mógł, bo robił coś bardzo niebezpiecznego, ale w ostatnim momencie rezygnował i wyciągał mnie z wody. Wyzywałam na siebie: powinien był cię zabić kiedy mógł tzn. kiedy jeszcze byłam na tyle mała, że nie bał się, że ratując siebie mu oddam, bo mógł mnie w pełni ujarzmić. Jak miałam 8 lat walnęłam z całej siły głową w lód, chciałam się zranić tak, żeby ktoś się mną zajął i rozprysła się krew z nosa, którą jak wróciłam do domu ojciec zatamował szarym wówczas papierem toaletowym ( w sumie dziś śmieję się z tego), ale mogłam sobie zrobić poważną krzywdę.

Generalnie dzieci czasem mnie wkurzają, ale wtedy temperuję siebie, że one w sumie niewiele wiedzą o świecie i w ogóle, są podatne na zranienie i w sumie bezbronne. Staram się im tego nie okazywać jak coś mnie bardzo wkurzy (tzn. typowej dla mnie frustracji), ale jak najbardziej opanowanym tonem zwrócić uwagę, choć nie zawsze mi się to udaje np. jak widzę grupę rzucającą błotem w kaczki... No, ale staram się, trenuję siebie.

Kiedyś terapeutka słusznie zwróciła uwagę, że gdybym miała dzieci byłyby dokładnie w takiej sytuacji jak ja, tzn. wychowała bym je na borderliny, myślę, że przez wpływ psychoterapii, mimo, że była dużym nadużyciem (kary pieniężne), ale była najmilszym kontaktem jaki miałam, nie wobec mnie dorosłej, ale wobec rozumienia tego dziecka, które robiło różne rzeczy, nadal części z nich nienawidzę, udawanym czy nie, ale jednak była, bo nikt nigdy wcześniej nie starał się tego dziecka zrozumieć, spojrzeć na niego, spędzić z nim trochę czasu.

Myślę, że gdybym w tej chwili miała dzieci byłoby już inaczej, najprawdopodobniej nie byłyby już borderlinami mimo predyspozycji genetycznych, które pozostałyby uśpione.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, karolink napisał:

Przeraża mnie jak strasznie potraktowalibyście te dzieci. Przecież to dzieci, część was, ale dzieci, trochę inne osoby niż wy teraz. 

Wiem, że ja będąc tym 8-10 letnim dzieckiem pewnie bym się buntowała przed taką radą. Za to jako 12 latka przestałabym się dręczyć i może podjęła decyzję myśląc raz w życiu o sobie. Nie zmuszalabym siebie do niczego, nie kazała tego robić. Dała bym jasno do zrozumienia, że na samobójstwo czas jest teraz. Później gdy odpowiada się za kogoś więcej, pewne decyzje niosą o wiele poważniejsze konsekwencje niż tylko naszą śmierć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, el33 napisał:

Wiem, że ja będąc tym 8-10 letnim dzieckiem pewnie bym się buntowała przed taką radą. Za to jako 12 latka przestałabym się dręczyć i może podjęła decyzję myśląc raz w życiu o sobie. Nie zmuszalabym siebie do niczego, nie kazała tego robić. Dała bym jasno do zrozumienia, że na samobójstwo czas jest teraz. Później gdy odpowiada się za kogoś więcej, pewne decyzje niosą o wiele poważniejsze konsekwencje niż tylko naszą śmierć.

To bynajmniej dla mnie bardzo smutne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiedziałabym sobie: nigdy się nie poddawaj! Twój tata mówi ci bardzo przykre rzeczy, ale to nie znaczy, że ma rację. Wszystko co wychodzi z jego ust, to jego prawda, nie Twoja. Nigdy nie przejmuj się innymi, bez względu, czy są to twoi najbliżsi, znajomi czy obce osoby.
Pamiętaj, że przede wszystkim ty sama jesteś odpowiedzialna za swoje życie i od ciebie zależy czy schowasz się w kącie, bo ktoś twierdzi, że jesteś nikim, czy zawalczysz o siebie i pokażesz światu jaka jesteś wspaniała. Nie bój się zostawić w tyle swoją strefę komfortu, bo dopiero za jej granicą zaczynają się dziać cuda (strefa komfortu mała, to kiedy siedzisz bezczynnie i narzekasz jak jest źle, a nic nie robisz żeby to zmienić, żeby było lepiej). I jeszcze jedno, pamiętaj, że człowiek szczęśliwy to ten, który docenia to co ma i cieszy się z tego, nieszczęśliwy to ten, który ciągle myśli o tym, czego mu jeszcze brakuje.
Dasz radę:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kilkunastoletniej sobie powiedziałabym nie krzywdz sie, nie ty ponosisz winę. Nie tnij się. Poszukaj pomocy, niektórym można zaufać, a niektórych należy obwinić. Alkohol i dragi nie likwiduja problemów. Nie musisz byc idealna. Daj sobie czas. Możesz mieć wpływ na swoje życie. Masz szansę. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiedzialabym: sorry, masz strasznego pecha, wyladowalas niestety w chorej rodzinie. Ojciec chyba ma syndrom Aspergera, jest tez chyba sociopata, matka ( osobowosc narcystyczna), wyszla za niego z rozsadku (zeby uciec z domu rodzinnego, w ktorym byla nieszczesliwa). Oboje sa bardzo zaburzeni, sfrustrowani i nieszczesliwi i odreagowuja wszystko na dzieciach. Twoj brat to najgorszy typ (osobowosc psychopatyczna?).

Jestes najmlodsza z nich, dlatego masz najciezej, brat, jako starszy moze wyladowac swoja agresje i frustracje na tobie. To jest totalny dupek.

Po co tacy ludzie jak twoi rodzice sie rozmnazaja? Bo wszyscy maja dzieci? Bo tak wypada? Bo chca powielic swoje geny? Zeby unieszczesliwic male niewinne dziecko? Czy oni sa pozbawieni jakichkolwiek uczuc? Przeciez nie sa w stanie dac swemu dziecku milosci, poczucia bezpieczenstwa, akceptacji, poczucia, ze ciesza sie, ze pojawil sie na tym swiecie. Traktuja go jakby byli wsciekli, ze im przeszkadza w codziennych obowiazkach i w ogole, zawadza im tylko w zyciu.

Nie przejmuj sie tymi sciopatami i ich opinia o tobie. Oni sami maja ogromne problemy z soba i sa na tyle zalosni, ze wyladowuja sie na tobie, krytykujac cie, bijac cie, ponizajac i obrazajac cie. Nie uzalezniaj nigdy swojej samooceny od opini tych debili.

Masz fajne kolezanki w szkole, staraj sie spedzac z nimi duzo czasu.

Jestes madra, wrazliwa, zdolna. Taka jest prawda. Ci sociopaci nie dorastaja ci do stop.

Glowa do gory, kiedys zrozumiesz wszystko.

Trzymaj sie mala!!!!

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie ciesz się z tego, jakich masz rodziców, twoi rodzice nie są tacy, jak ci się wydaje, to tylko kamuflaż, którym celowo cię oszukują, by uzyskać później "ciekawsze" efekty. Wyrachowany plan rodziców przeciwko tobie rozpoczął się można powiedzieć z dniem twoich narodzin. Za kilkanaście lat zdejmą kamuflaż, a ty zrozumiesz, jacy są i jacy zawsze byli, zrozumiesz też, co to za plan i jaki jest ostateczny cel, ale nic już nie będziesz mógł z tym zrobić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×