Skocz do zawartości
Nerwica.com

Co robić kiedy nic nie pomaga


dubidu

Rekomendowane odpowiedzi

Jeszcze chwila i ja zwariuje. Czy jest ktoś, komu nic nie pomaga? Mam kilka psychoterapii za sobą, długie leczenie farmakologiczne antydepresantami (tu był względny spokój), jestem pod stałą opieką specjalisty, uczęszczam na kolejną psychoterapię, nie zaszywam się w domu - wychodzę codziennie, pracuję, jeżdżę samochodem, wyjeżdżam na wycieczki bliższe lub dalsze, o stanach lękowych wiem już chyba wszystko, każdy objaw umiem racjonalnie wytłumaczyć - i nic mi to nie daje!!! codziennie czuję się źle, codziennie muszę wszystko robić w lęku i poczuciu zagrożenia, zawsze jak jedne "cel" mija, to pojawia się następny. Ja już tego nie wytrzymuje. Ja już nie wierze w wyleczenie się. Wierzyłam pierwsze 10 lat, a teraz już nie wierze. Nieważne co zrobię dzisiaj i jak wiele rzeczy uda mi się przezwyciężyć - wstaję rano i wszystko zaczyna się od podłogi. Zawsze, codziennie, niezmiennie od kilku lat tak jest. Codziennie jest lęk, codziennie jest złe samopoczucie. Tak, igonruję te objawy i się ich nie boję, ale co z tego, skoro i tak dzień w dzień źle się czuję? Co za różnica, że mimo zawrotów głowy wcale się ich nie boję i wyjdę sobie gdzieś, skoro i tak zwyczajnie czuję te zawroty dające ogromny dyskomfort? Co za różnica, że nie boję się zwymiotować, skoro i tak jest mi niedobrze i mimo wszystko nie czuję się przez to na siłach? Bać się objawów to jedno, ale odczuwanie ich mimo wszystko to coś zupełnie innego, przykrego, często i tak uniemożliwiającego wykonywanie wielu rzeczy. Co najmniej raz dziennie zawsze muszę odbyć chwile "grozy", po której dopiero mam względny spokój na resztę dnia... Nienawidzę tego. Mi nie pomaga nic, po prostu nic. Aż mój psychoterapeuta się dziwi, że mi to ciągle nie mija. Ktoś jeszcze z was jest w takiej koziej d....?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze chwila i ja zwariuje. Czy jest ktoś, komu nic nie pomaga? Mam kilka psychoterapii za sobą, długie leczenie farmakologiczne antydepresantami (tu był względny spokój), jestem pod stałą opieką specjalisty, uczęszczam na kolejną psychoterapię, nie zaszywam się w domu - wychodzę codziennie, pracuję, jeżdżę samochodem, wyjeżdżam na wycieczki bliższe lub dalsze, o stanach lękowych wiem już chyba wszystko, każdy objaw umiem racjonalnie wytłumaczyć - i nic mi to nie daje!!! codziennie czuję się źle, codziennie muszę wszystko robić w lęku i poczuciu zagrożenia, zawsze jak jedne "cel" mija, to pojawia się następny. Ja już tego nie wytrzymuje. Ja już nie wierze w wyleczenie się. Wierzyłam pierwsze 10 lat, a teraz już nie wierze. Nieważne co zrobię dzisiaj i jak wiele rzeczy uda mi się przezwyciężyć - wstaję rano i wszystko zaczyna się od podłogi. Zawsze, codziennie, niezmiennie od kilku lat tak jest. Codziennie jest lęk, codziennie jest złe samopoczucie. Tak, igonruję te objawy i się ich nie boję, ale co z tego, skoro i tak dzień w dzień źle się czuję? Co za różnica, że mimo zawrotów głowy wcale się ich nie boję i wyjdę sobie gdzieś, skoro i tak zwyczajnie czuję te zawroty dające ogromny dyskomfort? Co za różnica, że nie boję się zwymiotować, skoro i tak jest mi niedobrze i mimo wszystko nie czuję się przez to na siłach? Bać się objawów to jedno, ale odczuwanie ich mimo wszystko to coś zupełnie innego, przykrego, często i tak uniemożliwiającego wykonywanie wielu rzeczy. Co najmniej raz dziennie zawsze muszę odbyć chwile "grozy", po której dopiero mam względny spokój na resztę dnia... Nienawidzę tego. Mi nie pomaga nic, po prostu nic. Aż mój psychoterapeuta się dziwi, że mi to ciągle nie mija. Ktoś jeszcze z was jest w takiej koziej d....?

A jeszcze co ciekawe, to ja np odczuwam lęk po posiłku. Taki czysto fizjologiczny objaw, który nie jest związany z żadnym strachem. Żaden lekarz nie potrafi mi odpowiedzieć skąd to się bierze...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

najwyraźniej chodzisz do złych lekarzy. Sądzę, że porządny psychiatra czy też psycholog już dawno osiągnąłby jakiekolwiek rezultaty.

Skoro leki Ci nie pomagają dlaczego nie bierzesz innych? skoro psychoterapia nie skutkuje to do innego specjalisty trzeba iść, spróbować

innych metod. Szczerze współczuję, tyle lat, tyle kasy i mówisz, że efektów brak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

KrzysztofMeras, bardzo łatwo Ci to mówić. Widocznie na Twoje problemy znalazło się rozwiązanie. dubidu, nie jest jedyną osobą, która jest w takiej sytuacji. Na kogoś działa wszystko albo przynajmniej udaje się znaleźć konkretny lek, terapię, terapeutę a na niektórych nic nie działa. Po tylu różnych próbach jest statystycznie niemożliwe, żeby wszystkie leki były źle dobrane a każdy terapeuta był idiotą, który nic nie umie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja już nie wiem jak to jest z tymi lekami. Wszędzie słyszę, że to badziew i nie warto tego brać. Tylko psychoterapia. Mi żadna psychoterapia nie pomogła. Leki owszem, dały mi spokój w trakcie ich brania i tylko na czas ich brania. Wszystkie objawy wracają od razu po zaprzestaniu brania. Nie wiem już co robić. Słyszę wkoło bardzo dużo różnych sprzecznych ze sobą opinii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie jesteś sama. borykam się z tym dokładnie z tym samym od jakiegoś czasu. też rozumiem powstawanie, wiem że mi nic nie zagraża, też musze "normalnie" funkcjonować w ciągu dnia - ale to nic nie zmienia.

Poranki - koszmar. Wieczorem zdecydowana poprawa. jedyne co mnie jeszcze trzyma przy zdrowych zmysłach to CLORANXEN, którego biorę przeważnie 1-1-0 po 2,5mg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@dubidu, doskonale to znam. Sam kiedy zorientowałem się, że moje złe samopoczucie, funkcjonowanie spowodowane jest chorobą zacząłem intensywnie szukać pomocy. Na początku leki, później psychoterapia, potem znów powrót do leków, czytanie wielu artykułów o chorobie, przyczynach, jak sobie pomóc, stosowanie różnych metod relaksacji, odstawienie leków, znów psychoterapia, powrót do leków. Aktualnie jestem zdania, że mi też psychoterapia nie jest w stanie pomóc w wyzdrowieniu. Wiem, że do prawidłowego funkcjonowania potrzebuję leków i staram się dobrać te najmniej inwazyjne w życie, a pomagające mi. Szukam bezpiecznych leków i myślę, że jestem na dobrej drodze. Dobrze toleruję dwa leki, które mi pomagają i godzę się z tym, że aby jakoś żyć muszę je brać do końca życia. Początkowo byłem źle nastawiony do tego, że muszę je brać by funkcjonować, ale terapeutka czy psychiatra powiedzieli, że są ludzie, którzy niestety muszą je brać cały czas. Po co się męczyć z objawami skoro są leki, które pomagają i można się skupić na życiu, niż ciągłym zamartwianiem. Niektórzy mają chwilowe niedobory neuroprzekaźników, a ja mam stałe, bo lęki mam odkąd pamiętam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Straszne to jest :( Niestety podjęłam już decyzję o ponownym powrocie do leków. Mój lekarz też jest zdania, że nie ma co się przejmować. Wiele osób bierze leki do końca życia. A chciałam zakładać rodzinę, teraz już nie dam rady... Podreperuję się przez pół roku i może wtedy będzie mi to pisane... :( piekło na ziemi a nie życie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×