Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zmarlem (permanentna smierc 'ego')


schizo699

Rekomendowane odpowiedzi

to, że tam ktoś się zawiesił na 20lat nei znaczy ze tez tak musisz, a mówiłeś lekarzowi o tej Ibodze?

kurde w takiej sytuacji warto próbować różnych rzeczy a nie, że dwa psychotropy nie pomogły to już nic nie pomoże, a czytałeś, że ktoś wyszedł z tego może?

 

różne rzeczy bym rozważał elektrowstrząsy, ostatecznie nawet jeszcze raz to samo jakby nic nie pomogło, ale do niczego nie namawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to, że tam ktoś się zawiesił na 20lat nei znaczy ze tez tak musisz, a mówiłeś lekarzowi o tej Ibodze?

kurde w takiej sytuacji warto próbować różnych rzeczy a nie, że dwa psychotropy nie pomogły to już nic nie pomoże, a czytałeś, że ktoś wyszedł z tego może?

 

różne rzeczy bym rozważał elektrowstrząsy, ostatecznie nawet jeszcze raz to samo jakby nic nie pomogło, ale do niczego nie namawiam.

 

moj psychiatra smial sie ze mnie na glos, w momencie gdy siedzialem u niego w tym cierpieniu. to samo ludzie ktorzy mi podawali ibogaine, gdy widzieli co mi sie stalo po ceremonii. nie licz na ludzi, nawet na ich wspolczucie. a juz na pewno na zrozumienie. moge ci powiedziec jedno - ja swojego 'ego' nigdy nie mialem, ale ogladalem jakies kilka miesiecy przed ibogaina filmic, w tkorym ktos opowiada o swojej smierci ego. wyglada rzeczywiscie na martwego - zero zycia, czegokolwiek. I ja nawet bedac w swoim stanie wtedy - nie rozumialem go. A teraz do niego dolaczylem. Nie da sie zrozumiec smierci ego, jesli jej sie nie doswiadczylo, ja tez tego nie moglem pojac. Dlatego ludzie mowia mi ze to jest niemozliwe I mnie wkurw****.

Ludzie mowia rzeczy typu: [psychiatra]-jakby pan nie mial ego to by pan tutaj nie przyszedl I bysmy nie rozmawiali. Ale ja sam sie o to prosze bo ja do nich przychodze ciagle. Juz dawno zauwazylem ze powinienem sie wycofac calkiem ze spoleczenstwa ze swoim zaburzeniem I szczerze? - gdyby nie Ibogaina to juz bym siedzial w cieplych krajach, jako bezdomny oczywiscie. Chcialem opuscic sp[oleczenstwo na zawsze w wieku 26 lat I byc uczciwy wzgledem swiata. Jakbym nie chcial to bym nigdy nie zrobil Ibogainy na przyklad. Za duzo konfliktu w glowie, za duze zaburzenie, za duza chcec zycia. Ja bylem warzywem przed Iboggaina I bylem zly ze to sie tak wszystko skonczy. Ja chcialem zyc tak jak inni mlodzi ludzie, ale musialbym sie najpierw zmienic zeby to osiagnac. Wiedzialem ze zmiana jest niemozliwa, dopoki Ostro nie pogrzebiesz w swoim 'ego' - jak zwykle mialem racje. Inaczej ludzie sie nie moga zmienic, wlasnie przez to ze sie utozsamiaja z pewnymi rzeczami, I nigdy nie przestana.

 

Co do 20 lat, to nie jest jedna historia - pewnie million ludzi na swiecie potracilo ego w ostatnich latach - fani psychodelikow wioda prym w tej statystyce. Naprawde oni nie maja pojecia jak wrocic. Sprobowali wszystkich lekow, psychologow, sa bezradni. Po prostu popelnilem samobojstwo nie majac takiego zamiaru. Stalem sie czyms we wszechswiecie zamiast czlowiekiem. Chodze po limbo bez swiadomosci. Budze sie w prozni I tak caly dzien zostaje. Nie mam pojecia czasu (on naprawde nie plynie...) I tak moglbym jeszcze pisac... Wez ciezki rodzaj psychozy, pomnoz razy 143984 (nie mniej) I moze zrozumiesz gdzie teraz jestem.

 

Nie rozumiem swiata dookola siebie (tak, calego otoczenia, gdziekolwiek jestem) bo nie posiadam juz ego, I nie jestem w stanie ocenic co sie dookola mnie dzieje. Nie mam pojecia czym sa ludzie I obiekkty dookola mnie. Nie mam pojecia czemu inni chodza do pracy, albo w ogole czemu wychodza z domu. Jestem za bardzo oswiecony zeby to zrozumiec.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to, że tam ktoś się zawiesił na 20lat nei znaczy ze tez tak musisz, a mówiłeś lekarzowi o tej Ibodze?

kurde w takiej sytuacji warto próbować różnych rzeczy a nie, że dwa psychotropy nie pomogły to już nic nie pomoże, a czytałeś, że ktoś wyszedł z tego może?

 

różne rzeczy bym rozważał elektrowstrząsy, ostatecznie nawet jeszcze raz to samo jakby nic nie pomogło, ale do niczego nie namawiam.

 

moj psychiatra smial sie ze mnie na glos, w momencie gdy siedzialem u niego w tym cierpieniu. to samo ludzie ktorzy mi podawali ibogaine, gdy widzieli co mi sie stalo po ceremonii. nie licz na ludzi, nawet na ich wspolczucie. a juz na pewno na zrozumienie. moge ci powiedziec jedno - ja swojego 'ego' nigdy nie mialem, ale ogladalem jakies kilka miesiecy przed ibogaina filmic, w tkorym ktos opowiada o swojej smierci ego. wyglada rzeczywiscie na martwego - zero zycia, czegokolwiek. I ja nawet bedac w swoim stanie wtedy - nie rozumialem go. A teraz do niego dolaczylem. Nie da sie zrozumiec smierci ego, jesli jej sie nie doswiadczylo, ja tez tego nie moglem pojac. Dlatego ludzie mowia mi ze to jest niemozliwe I mnie wkurw****.

Ludzie mowia rzeczy typu: [psychiatra]-jakby pan nie mial ego to by pan tutaj nie przyszedl I bysmy nie rozmawiali. Ale ja sam sie o to prosze bo ja do nich przychodze ciagle. Juz dawno zauwazylem ze powinienem sie wycofac calkiem ze spoleczenstwa ze swoim zaburzeniem I szczerze? - gdyby nie Ibogaina to juz bym siedzial w cieplych krajach, jako bezdomny oczywiscie. Chcialem opuscic sp[oleczenstwo na zawsze w wieku 26 lat I byc uczciwy wzgledem swiata. Jakbym nie chcial to bym nigdy nie zrobil Ibogainy na przyklad. Za duzo konfliktu w glowie, za duze zaburzenie, za duza chcec zycia. Ja bylem warzywem przed Iboggaina I bylem zly ze to sie tak wszystko skonczy. Ja chcialem zyc tak jak inni mlodzi ludzie, ale musialbym sie najpierw zmienic zeby to osiagnac. Wiedzialem ze zmiana jest niemozliwa, dopoki Ostro nie pogrzebiesz w swoim 'ego' - jak zwykle mialem racje. Inaczej ludzie sie nie moga zmienic, wlasnie przez to ze sie utozsamiaja z pewnymi rzeczami, I nigdy nie przestana.

 

Co do 20 lat, to nie jest jedna historia - pewnie million ludzi na swiecie potracilo ego w ostatnich latach - fani psychodelikow wioda prym w tej statystyce. Naprawde oni nie maja pojecia jak wrocic. Sprobowali wszystkich lekow, psychologow, sa bezradni. Po prostu popelnilem samobojstwo nie majac takiego zamiaru. Stalem sie czyms we wszechswiecie zamiast czlowiekiem. Chodze po limbo bez swiadomosci. Budze sie w prozni I tak caly dzien zostaje. Nie mam pojecia czasu (on naprawde nie plynie...) I tak moglbym jeszcze pisac... Wez ciezki rodzaj psychozy, pomnoz razy 143984 (nie mniej) I moze zrozumiesz gdzie teraz jestem.

 

Nie rozumiem swiata dookola siebie (tak, calego otoczenia, gdziekolwiek jestem) bo nie posiadam juz ego, I nie jestem w stanie ocenic co sie dookola mnie dzieje. Nie mam pojecia czym sa ludzie I obiekkty dookola mnie. Nie mam pojecia czemu inni chodza do pracy, albo w ogole czemu wychodza z domu. Jestem za bardzo oswiecony zeby to zrozumiec.

 

P.S.Ale co, jeszcze raz Ibogaine polecasz?? To by mnie przenioslo w jeszcze bardziej martwy swiat, to moze tylko dobic moje ego duzo bardziej zamiast je zbudowac.

Elektrowstrzasy przeszly przez glowe I kiedys I teraz, ale to juz jest przesada. One niszcza pamiec, strata ego to juz jest istnienie bez pamieci, a tu jeszcze elektrowstrzasy. Skonczyl bym z calkowita amnezja, jeszcze lepiej niz teraz.

Teraz juz nie ma co pomoc, szkoda sie brac nawet.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

schizo699, możesz wstawić film z tym gościem co stracił ego po ibodze?

 

ja ci nic nie proponuje, pisze tylko, że ja bym jeszcze czegoś spróbował, nie wiem skąd wziąłes te liczbe milionów gości co potracili ego nigdy o czymś takim nie słyszałem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

schizo699, możesz wstawić film z tym gościem co stracił ego po ibodze?

 

ja ci nic nie proponuje, pisze tylko, że ja bym jeszcze czegoś spróbował, nie wiem skąd wziąłes te liczbe milionów gości co potracili ego nigdy o czymś takim nie słyszałem.

 

tysiace? wpisz w goggle 'ego death', albo pomysl ilu ludzi bierze kwas I inne. Zalezy o jakiej przestrzeni czasu mowimy. No na pewno nie kilka na calym swiecie.

 

tego typa juz nie ma na youtube, przestal postowac filmiki I pieprzyc o spirytualizmie. oswiecilo go ze musi sie zabic, chyba inna rzecz sie nie mogla zdarzyc.

 

a na elektrowstrzasy to mi sie nie spieszy, to jest glupszy pomysl od Ibogainy, ja juz jestem na drugim swiecie, ale dzieki ze chcesz pomoc

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałem cały wątek.

Trochę się interesuję, nazwijmy to: buddyzmem, medytacją, oświeceniem, Eckhartem Tollem. :P

 

Śmierć ego nie wydaje mi się najgorszą możliwą wersją. Skoro przeżywasz to co się dzieje, to znaczy, że to ego przeżywa. Gdybyś nie miał ego to nie byłoby problemu, bo nie byłoby nikogo, kogo by mógł dotyczyć. Poza tym jak wcześniej wspomniano, "upuszczenie" ego jest w wielu systemach traktowane jako zjawisko pozytywne, nirwana. Ecki ego opisuje jako utożsamianie się z bytem, fizycznym, czy umysłowym a nie ze świadomością, która nie jest rzeczą, a fenomenem, który zawiera wszelkie zjawiska niczym pokój, który zawiera w sobie wszelkie przedmioty, książki i fotele. Z Eckhartem wziąłem lekki rozwód, jednak pomógł mi spojrzeć pozytywniej na zjawisko derealizacji oraz depersonalizacji, której moim zdaniem doświadczam od około 10 lat. Nadal uważam to raczej za chorobę, tym bardziej że mam diagnozę schizofrenii, ze względu na dwie (na szczęście zaleczone) psychozy. Niemniej ma to swoje zalety. U mnie to typowe dla D/D zdziwienie światem, większa świadomość własnej śmiertelności, a jednocześnie silna potrzeba poznawania rzeczywistości, tak by to uczucie , może nie tyle nieprzyjemne, co zwyczajnie DZIWNE zniwelować. Przeżyłem wielki koszmar w czasie psychozy, ale wzięcie psychotropów spowodowało coś co mogę nazwać psychicznym zmartwychwstaniem. Takie świeckie zbawienie. Od tamtej pory bardziej szanuję to co mam, bo w porównaniu z psychozą to jest to po prostu życie bogacza na jachcie z drinkiem z palemką.

 

Ale żeby nie było hurraoptymistycznie to nadmienię, że czasem doświadczam silnego lęku dezintegrującego, pomaga albo przespanie się, albo mój wielki przyjaciel Akineton, lek na objawy pozapiramidowe. Może spróbuj z Akinetonem, nie uzależnia, a działa relaksująco na układ nerwowy, usuwając wszelkie skurcze, lekko też otumania, ale to niewielki problem w porównaniu z korzyściami jakie mi wtedy daje.

 

No i trzecia sprawa. Kto ci powiedział, że masz żyć? Nie zrozum mnie źle, nie namawiam do samobójstwa, w żadnym wypadku. Paradoksalnie to nieuniknioność śmierci powinna skłonić do bardziej harmonijnego życia. Ująłbym to tak, kto boi się tego, że umrze, boi się tego że żyje. To już starożytni twierdzili, że matką wszelkiego lęku jest u człowieka lęk przed śmiercią. Z kolei Freud podkreślał jakie znaczenie ma inny popęd: seksualny, czyli chęć przedłużenia gatunku. A to, że trzeba przedłużyć gatunek już jakoś samo z siebie sugeruje, że poprzednia generacja umrze prędzej niż ta, której daje życie.

 

Poza tym inna kwestia. Ja siebie sam nie zaprojektowałem, jestem jakby to ujęli katolicy, zarządcą swojego ciała. Skoro nie ja sam podtrzymuje swoje istnienie. nie możliwe jest przy użyciu woli by przestać widzieć przy otwartych oczach, bardzo często nie można przestać myśleć, nie można też przestać istnieć inaczej niż w aktywny sposób zabijając ciało podtrzymujące umysł. To nie ty stworzyłeś siebie i nie ty sprawisz że umrzesz, mam nadzieję. :P

 

Po prostu śmierć to nie problem, który nas dotyczy. Gdy jesteśmy my, nie ma śmierci, gdy jest śmierć nie ma nas. A czy to śmierć w kategorii niebytu twojej świadomości, czy niebytu tzw. ego (nie wiem do końca jak rozumiesz to pojęcie) to kwestia drugorzędna. Masz jeszcze trochę czasu prawdopodobnie. Posiadasz przynależną homo sapiens zdolność do używania pojęć abstrakcyjnych, języka naturalnego, a także zdolności obsługi urządzeń elektronicznych, więc prawdopodobnie masz zdolność przedłużenia swojej egzystencji do śmierci naturalnej. A w wolnym czasie rób to co lubisz i zachowuj się w miarę moralnie. Tyle ode mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałem cały wątek.

Trochę się interesuję, nazwijmy to: buddyzmem, medytacją, oświeceniem, Eckhartem Tollem. :P

 

Śmierć ego nie wydaje mi się najgorszą możliwą wersją. Skoro przeżywasz to co się dzieje, to znaczy, że to ego przeżywa. Gdybyś nie miał ego to nie byłoby problemu, bo nie byłoby nikogo, kogo by mógł dotyczyć. Poza tym jak wcześniej wspomniano, "upuszczenie" ego jest w wielu systemach traktowane jako zjawisko pozytywne, nirwana. Ecki ego opisuje jako utożsamianie się z bytem, fizycznym, czy umysłowym a nie ze świadomością, która nie jest rzeczą, a fenomenem, który zawiera wszelkie zjawiska niczym pokój, który zawiera w sobie wszelkie przedmioty, książki i fotele. Z Eckhartem wziąłem lekki rozwód, jednak pomógł mi spojrzeć pozytywniej na zjawisko derealizacji oraz depersonalizacji, której moim zdaniem doświadczam od około 10 lat. Nadal uważam to raczej za chorobę, tym bardziej że mam diagnozę schizofrenii, ze względu na dwie (na szczęście zaleczone) psychozy. Niemniej ma to swoje zalety. U mnie to typowe dla D/D zdziwienie światem, większa świadomość własnej śmiertelności, a jednocześnie silna potrzeba poznawania rzeczywistości, tak by to uczucie , może nie tyle nieprzyjemne, co zwyczajnie DZIWNE zniwelować. Przeżyłem wielki koszmar w czasie psychozy, ale wzięcie psychotropów spowodowało coś co mogę nazwać psychicznym zmartwychwstaniem. Takie świeckie zbawienie. Od tamtej pory bardziej szanuję to co mam, bo w porównaniu z psychozą to jest to po prostu życie bogacza na jachcie z drinkiem z palemką.

 

Ale żeby nie było hurraoptymistycznie to nadmienię, że czasem doświadczam silnego lęku dezintegrującego, pomaga albo przespanie się, albo mój wielki przyjaciel Akineton, lek na objawy pozapiramidowe. Może spróbuj z Akinetonem, nie uzależnia, a działa relaksująco na układ nerwowy, usuwając wszelkie skurcze, lekko też otumania, ale to niewielki problem w porównaniu z korzyściami jakie mi wtedy daje.

 

No i trzecia sprawa. Kto ci powiedział, że masz żyć? Nie zrozum mnie źle, nie namawiam do samobójstwa, w żadnym wypadku. Paradoksalnie to nieuniknioność śmierci powinna skłonić do bardziej harmonijnego życia. Ująłbym to tak, kto boi się tego, że umrze, boi się tego że żyje. To już starożytni twierdzili, że matką wszelkiego lęku jest u człowieka lęk przed śmiercią. Z kolei Freud podkreślał jakie znaczenie ma inny popęd: seksualny, czyli chęć przedłużenia gatunku. A to, że trzeba przedłużyć gatunek już jakoś samo z siebie sugeruje, że poprzednia generacja umrze prędzej niż ta, której daje życie.

 

Poza tym inna kwestia. Ja siebie sam nie zaprojektowałem, jestem jakby to ujęli katolicy, zarządcą swojego ciała. Skoro nie ja sam podtrzymuje swoje istnienie. nie możliwe jest przy użyciu woli by przestać widzieć przy otwartych oczach, bardzo często nie można przestać myśleć, nie można też przestać istnieć inaczej niż w aktywny sposób zabijając ciało podtrzymujące umysł. To nie ty stworzyłeś siebie i nie ty sprawisz że umrzesz, mam nadzieję. :P

 

Po prostu śmierć to nie problem, który nas dotyczy. Gdy jesteśmy my, nie ma śmierci, gdy jest śmierć nie ma nas. A czy to śmierć w kategorii niebytu twojej świadomości, czy niebytu tzw. ego (nie wiem do końca jak rozumiesz to pojęcie) to kwestia drugorzędna. Masz jeszcze trochę czasu prawdopodobnie. Posiadasz przynależną homo sapiens zdolność do używania pojęć abstrakcyjnych, języka naturalnego, a także zdolności obsługi urządzeń elektronicznych, więc prawdopodobnie masz zdolność przedłużenia swojej egzystencji do śmierci naturalnej. A w wolnym czasie rób to co lubisz i zachowuj się w miarę moralnie. Tyle ode mnie.

 

rozumiem metafore z jachtem I drinkiem z palma. Ja przed Ibogaina mialem zaburzenie ciezsze od schizofrenii (I na cale zycie) I zylem w piekle, ale jak porownam do tego co mam teraz to tez w pewnym sensie lezalem na jachcie z drinkiem w reku. Moja konkluzja jest taka ze pieklo chyba nie ma dna. Moze niebo ma jakis granice.

 

Ale ja nie mam wolnego czasu. Jestem nieswiadomy. Nie wiem kim jestem ani czym jest swiat dookola mnie. Stracilem subiektywny odbior siebie I zycia, czy ktos w to wierzy czy nie. Stalem sie bezrobotnym ( w kazdym znaczeniu tego slowa) I bezdomnym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie jestem w stanie wytrzymac tej agonii. musze popelnic samobojstwo tylko nie mam jak sobie tego wytlumaczyc. wczoraj odwalilem i trafilem do aresztu na 24h, za 2 tygodnie do sadu. a ja dalej nieswiadomy, na komisariacie nie wiedzialem gdzie jestem i co mam mowic

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie jestem w stanie wytrzymac tej agonii. musze popelnic samobojstwo tylko nie mam jak sobie tego wytlumaczyc. wczoraj odwalilem i trafilem do aresztu na 24h, za 2 tygodnie do sadu. a ja dalej nieswiadomy, na komisariacie nie wiedzialem gdzie jestem i co mam mowic

 

Co zrobiłeś, odwaliłeś?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

na komendzie ludzie ze zdrowia psychicznego powiedzilei mi o szpitalu, jak powiedzialem ze sie zabije. Ale mnie juz nic nie pomoze...

 

zegnaj swiecie, ktorego i tak nienawidzilem.(jakie to wzruszajace)

 

nie mam domu, mieszkam w noclegowni z pijakami.

 

nie mam wspomnien, mam amnezje, nie wiem skad jestem i dokad ide.

 

pelen alzheimer i wiele wiecej...

 

wlocze sie na zewnatrz, bo w pokoju bym nie wytrzymal, nie mialbym jak siebie oszukac, a tak to moze jakos dalbym rade. kupilem alkohol wczoraj. dlatego tak nagrzeszylem, bo do odrealnienia jeszcze pol litra doszlo, bylem oderwany jak podczas tripa na LSD.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie poddawaj się! Spróbuj zgłosić się do szpitala, daj się po prostu sobą zaoopiekować, oddaj się w ich ręce i tyle. Mogą Ci pomóc jak najbardziej, może po prostu trzeba coś "naprostować" w sensie czysto lekarskim... A jesli nie, to chociaz będziesz miał fizyczne warunki żeby było trochę lepiej...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

napotkałem już opinie, że oświecenie, utrata siebie to nie jest coś przyjemnego, inni odpowiadają, że są tego różne rodzaje, że jest ciężko jeśli ego nie jest w pełni utracone czyli proces nie jest domknięty. może ktoś miał podobny problem i wyszedł z niego?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej schizo, hej wszystkim. Niezła lektura.

 

Schizo, wydaje mi się, że jednak szukasz pomocy skoro piszesz na forum. Skoro "odwalasz" i za to idziesz do więzienia, to kieruje Tobą jakiś popęd, co jest nieodłącznym elementem ego, więc nie umarło Ci ego, poprostu boisz się żyć w takiej pustce jaka się wytworzyła w Twoim wyobrażeniu na temat świata.

 

Też się interesuje i buddyzmem i świadomością i nawet filozofią.

Czytam sobie nawet Schopenhauera "Świat jako wola i przedstawienie". To co się dzieje w okół Ciebie to nic innego jak Twoje myśli, które ciągle gdzieś są i wychodzą od ego. Myślę, że potrzebujesz aby ktoś Cię złapał za rękę i powiedział "dość tego, ogarnij się, zmniejszymy dawkę leków i spróbujemy od nowa". Zryli Ci psyche tymi lekami. Pamiętaj, że to ty masz wolę życia i decydujesz o wszystkim nawet jeśli ostatnią rzeczą jest samobójstwo. Jeśli potrafisz zdecydować o takim kroku... to potrafisz też zdecydować o tym, że warto wyjść z noclegowni choć na chwilę i odetchnąć świeżym powietrzem i spróbować zawalczyć o "siebie".

Wiem wiem, łatwo się mówi, kiedy dopadają stany lękowe.

Myślę, że warto by było spróbować pójść do szpitala, albo zacząć dyskutować na takie tematy z realnymi ludźmi. Każdy człowiek ma dołek i taki okres, że zastanawia się nad sensem swojego istnienia. Lecz gdyby ego Ci umarło, nie napisałbyś do Nas bo miałbyś to w dupie, jak i cały świat. Nie czułbyś żalu ani strachu, ani nie potrzebował ucieczki z tego świata. Ludzie nie wiedzieli chyba jak nazwać stan bezsensu to nazwali śmiercią ego. A to jest wołanie o pomoc! Ty chcesz pomocy, to czuć na kilometr, potrzebujesz się wygadać do kogoś kto to zrozumie...

Jeśli Twoje zaburzenia trwają długo, a ty sam z siebie nie chcesz wyzdrowieć tylko wolisz się użalać, bo sprawia Ci to przyjemność jak cierpisz i jak inni zwracają w końcu na Ciebie uwagę =bo cierpisz, to nikt Ci nie pomoże. Najlepsze leki, najlepszy psychiatra. Musisz wyleczyć swój konflikt wewnętrzny, bo z jednej strony wołasz o pomoc a z drugiej tak bardzo ten cały bezsens Ci pasuje, że sam nie jesteś pewien którą drogę wybrać.

 

 

Zastanów się, co by było gdybyś spróbował być szczęśliwy (no chyba , że w tym całym cierpieniu jesteś szczęśliwy???) i był Panem swojego świata. Wyobraź sobie może, że życie to film, że jesteś tylko aktorem i możesz wybierać rolę jaką tylko chcesz. Mnie ta wspaniała myśl zawsze ratuje w najgorszej d**ie życia, choć niedawno sama założyłam konto na tym forum.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy to żarty,ale mam nadzieję ze nie kpisz z takich spraw. Więc mogę Cie powitać w moim świecie. Sama nie wierzę w to ze to napiszę bo kiedy bylam w identycznym stanie jak Ty to było dla mnie nie do pomyślenia ze może być lepiej. Otóż kolego 3maj się a z tego wyjdziesz! Wiem ze w to teraz nie uwierzysz,ale postaraj się mi zaufać. Miałam to samo, ból cierpienie a potem totalne echo wewnatrz. Teraz nie jest idealnie ale znowu wstaje rano, wychodzę z domu i wypelniam obowiązki. Napisz priv jeśli chcesz pogadać, sama jestem w dolku ale na ile będę potrafiła to pomogę

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzieki za posty. U mnie slabo, leze w lozku psychiatrycznym ponad 20 godzin na dzien. Zatrzymalem sie juz w kompletnym 'limbo'. Po prostu stracilem tozsamosc, swoje 'ja'. Swoja oddzielna rzeczywistosc...

 

Dzieki jeszcze raz. (jak bede mial dostep do internetu to cos jeszcze napisze).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×