Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica a trudności z oddychaniem (astma,duszności)


Gość aga 76

Rekomendowane odpowiedzi

tomy 1939 Doskonale rozumiem co znaczy przyzwyczajenie ( uzależnienie ) i ten żel do włosów wcale mnie nie śmieszy. Ciekawe tylko dlaczego tak późno zauważyłeś zgubny wpływ tego specyfiku, no ale to już inna sprawa. Ważne, że znalazłeś rozwiązanie i pozbyłeś się problemu.

Tak humorystycznie dodam, że ja się od żelu nie uzależnię, bo to żel do włosów, czyli do czegoś co u mnie na głowie już prawie nie występuje :)

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam - cóż, ja jestem na początku tej problemu, więc niewiele jeszcze wiem. Od prawie roku żyję w rosnącym stresie, spowodowanym różnymi czynnikami (osobistymi, zawodowymi) i mniej więcej miesiąc temu, najpierw sporadycznie (przez kilka dni, po czym objawy ustały) odczuwałem tę potworną duszność, zwyczajnie nie mogłem wziąć wystarczającej ilości powietrza, czułem straszny ucisk, nawet ból w piersiach. Teraz, mniej więcej od dwóch tygodni mam to już codziennie, czasem krócej, czasem dłużej. Ratuję się wymuszonym ziewaniem, próbuję nabrać więcej powietrza. Czasem to pomaga. Oczywiście próbuję też opanować oddech, uspokoić go, co rzeczywiście czasem się udaje, ale nie zawsze, a i działa tylko wtedy gdy o tym myślę. Po jakimś czasie to wraca. Nigdy nie byłem astmatykiem, alergikiem, serce na wszelki wypadek sprawdziłem, podejrzewałem zresztą, że to raczej na tle nerwowym. Oczywiście zamierzałem odwiedzić neurologa, choć z lektury wpisów spodziewam się "przekierowania" do zupełnie innego specjalisty... Tak więc pozdrawiam wszystkich, których to dotknęło. I pomysleć, że zawsze wydawało mi się, że jestem niezwykle odporny psychicznie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dawno już tutaj nie zaglądałem,ale chciałem z wami podzielić się tym co mi pomogło w moim największym problemie czyli (hiperwentylacja) która nakręcała w jakiejś tam mierze moją nerwicę,być może ktoś mi uwierzy,być może ktoś wyśmieje.Ale problem z oddychaniem miałem naprawdę sporo ładnych parę lat,w między czasie przeszedłem dwa zabiegi na krzywą przegrodę nosa,z czego drugą miałem przeprowadzaną na terenie Niemiec.Leczono mnie zarówno na alergie jak i na astmę bez większych efektów,leki sterydowe pomagały mi zazwyczaj gdzieś na około 5 min,najgorzej było w miejscach zatoczonych.A teraz do rzeczy,od 15-stego roku życia byłem uzależniony od żelu do włosów,dzień bez żelu na głowie był dniem straconym.Aż któregoś pięknego dnia po kąpieli doszedłem do wniosku że zdecydowanie lepiej oddycha mi się,a nawet mój wiecznie zatkany nos tak jakby w jakiejś tam mierze odetkał się.Dzisiaj jestem drugi miesiąc na abstynencji od żelu do włosów i powiem wam że w moim przypadku był to strzał w dziesiątkę.Być może jestem alergikiem na jakiś z składników,być może przez prawie 17-lat stosowania tego świństwa,gdzieś to się głębiej przedostawało degradując stopniowo moją psychikę.Stany lękowe ustąpiły,natomiast został jeszcze jeden problem,mianowicie (PAMIĘĆ).pozdrawiam wszystkich

 

to wcale nie jest śmieszne, ja Cię doskonale rozumiem, gdyż mam trochę podobną historię - okazało się, że dusznościami reaguję na jakąkolwiek chemię, i jak w końcu to odkryłam i przestałam używać perfum, standardowych kosmetyków (szampony, lakiery, pianki, odżywki, żele pod prysznic itd.) i przestawiłam się na bardziej naturalne, z naturalnych wyciągów to skończył się problem z dusznościami.

super, ze odkryłeś u siebie przyczynę duszności! :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Słuchajcie ja mam dosyć tych duszności,towarzyszą mi odkąd pamiętam i jest coraz gorzej.Ciągle na siłe prubuje wziąć glęboki oddech a i tak nic nie czuje jakby tlenu w tlenie nie było :( z ziewaniem jest podobnie albo wcale nie moge ziewnąc,nie moge spać bo boję się że się udusze.....masakra :why:

jestem ciągle zmęczona,sucho mam w ustach(pewnie od tego łapania powietrza) mecze się nawet jak idę pod mala górke i nie moge złapać tchu,do tego dochodzi jak by mała chrypka i bardzo nieprzyjemny świst w momentach kiedy naprawde mocno chce złapac oddech(ale nie zawsze)brrrr poradzcie coś bo zwariuje,chciala bym szukac nowej pracy.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam wszystkich

u mnie zaczeło się kilka lat temu potworne duszności ciagłe ziewnie lęk przed uduszeniem nie będę wypisywał wszystkich objawów bo pewnie by brakło nocy , odwiedziłem kilkunastu lekaży zrobiłem milion badań zjadłem tonę leków łącznie z psychotropami straciłem pracę, stałem sie toksyczny dla rodziny odciąłem się od znajomych czekałem na śmierć. większość objawów zapiłem, ból uśmieżyłem alkocholem ,wydawało mi się że przeszło nawet duszności przeszły (nie wspomnę że stałem się alkoholikiem) znalazłem pracę mam wspaniałą rodzinę myslałem że bedzie dobrze, nie na długo, miesiąc temu wróciło. już nie mam siły łazić po lekarzach RATUJCIE

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myslę że zrobiłem sobie niezła krzywdę... nie wiem tylko czy tylko psychiczną czy fizyczną. Byłem głupi.

 

Opiszę od początku. Od dzieciństwa miałem alergię i związaną z tym astmę. Nie miałem problemow z oddychaniem więc ignorowałem leki. Dopiero jakiś czas temu miałem atak, powiązany chyba z jakims nerwobólem.. nie wiem. W każdym razie 3 dni nie mogłem zaczerpnąć powietrza. Działało to tak że normalny oddech nie zaspokajał potrzeby tlenu - musiałem oddychać całą pojemnoscią. CO ciekawe podniesienie jednej strony barku do gory pozwalało oddychać nomalnie. Nie wiem w sumie czy była to astma ale pomyślałem że wspomnę. Od czasu do czasu zresztą muszę zaczęrpnąc gębszy oddech, bo ten zwykły jakby mnie nie nasyca.

 

I przechodzę do tego co zrobiłem... ok 15 stycznia tego roku. Wziąłem 15 tabletek aviomarinu. Chciałem fazy. Przeczytałem pobieżnie wszelkie opisy w internetach, mówiłem sobie "ojtam ojtam".. a przecież napisane było żeby osoby z astma tego nie brały. ja byłem jak w jakims amoku. Na dodatek poprzedniego dnia wziąłem 1 mg clonazepamu.

Lek w sumie nie działał. Lezałem w ciemności czekając na halucynacje, w końcu zrezygnowany po 4h położyłem się spać. Ale to nie był sen tylko właśnie delirium powodowane przez narkotyk. Wiekszość tego zapomniałem, bo aio tak działa. W każdym razie to było przerażające w swojej bezsensowności. Zapamiętałem jednak jedno - że jakoś tak po środku przebudziłem isę oddychając bardzo płytko.

Przez kilka kolejnych dni miałem obniżony nastrój, wachania jego (rano coś jak euforia, potem gdy się ściemnia bezpodstawny strach - może skojarzenie z ciemnością w której leżałem po avio), nie moglem zasnąć męcząc się z tym czy zniszczyłem sobie zdrowie. Wtedy martwiłem się o wątrobę. tak rozwinęła się we mnie hipohondria. Po jakims czasie napisałem na forum o narkotykach, dopytywalem o skutki.. rozwiali większość moich obaw. jedną z nich była paranoja czy nabawiłem się bezdechu nocnego powodowanego tym środkiem. Tym co najbardziej mnie męczyło, bylo to czy mogłem umrzeć na tym avio. Umrzeć pośród tych pojebanych majaków... zimno się robi. Człowiek który wydawal się ekspertem od tej substancji przekonywał mnie że sedacyjne działanie avio, to co doświadczyłem - płytki oddech to norma. I że 15 tabletek avio nie ma prawa nikogo udusić (na skutek rozluźnienia mięśni). Że niczego nie zepsuje u zdrowego człowieka. A ja mam niby tą astmę... Mysl że jednak przez moją astmę (czy ona poteguje dzialanie sedacji mięśni płuc? nie przypominam sobie zebym tamtego dnia cierpiał na spłycenie oddechu, ale moze zapomnialem?) bylem bliski śmierci, śmierci z glupoty, albo gorzej - uszkodzenia mózgu poprzez niedotlenienie, jest okropna. Sprawdzałem syndromy zespołu pourazowego... wygląda jak u mnie.

 

A czemu napisałem w temacie o astmie? Otóż wczoraj, zdaje mi się że pozbyłem się większości lęków o zdrowie. A tu przeczytałem w jednym raporcie z użycia po angielsku ze ktoś miał astmę którą okreslał jako wysiłkową, lekka, i po tym jak sam ćpał avio (kilka raz - więcej niż ja) pogorszyło mu się do tego stopnia że musiał uzywać inhalatora.

Nie od razu pouzyciu, ale jakis czas potem, zaczalem miec problemy z oddechem. Musiałem głębiej oddychać, bo zwykły oddech jakby nie wystarczał. Dopiero wczoraj powiązałem to z możliwym działaniem avio. Ale czy to efekt fizyczny? Na forum o narkotykach piszą że panikuje. Że to nerwicowe. Mozliwe, bo naprawde sporo się martwiłem, potrafiłem rozmyślać godzinami o tym wszystkim. tyle że objawy jakoś się nie zgadzają. Nie mam naglych ataków, po prostu robię coś, siedze leżę i nagle czuje że muszę wziąźć głębszy oddech, to jest czestsze i jakby sielniejsze niż wczesniej (choś nie tak silne jak podczas tego ataku o którym pisałem na początku). A ataki nerwicowe sa chyba nagłe, wystepuje w nich bardzo szybki oddech. Czytałem że stres pogłębia astmę. Nie wiem już sam.

 

Zapisałem się na poniedziałek u lekarza pulmonologa, prywatnie. Zrobię spirometrie. Męczy mnie to czy naprawde pogłębiłem astmę, czy po prostu nasilenie stanów lękowych, których miałem pełno przez ostatni miesiąc. Spytam się go tez o to czy w wyniku sedacji pluc, połączonej z moja astma, mogłem umrzeć. To tez strasznie mnie męczy. Moja samoocena spadla chyba do zera. Jestem tak głupi, tak nieostrozny.

 

Ale najgorsze jes w tym jedno. Moja matka. Ona nie przeżyła by tego gdyby dowiedziała się co zrobiłem. Ona ma chore serce. Wyobrażam sobie teraz jej okragłe z przerażenia oczy, panike... jak utrzymac to przed nią w tajemnicy? Jesli lekarz w poniedziałem nie wykluczy w 100% możliwości pogłębienia fizycznego astmy, bedę musiał w końcu jakos ją powiadomić. Mam siostrę cioteczną lekarkę. Może skożystam wtedy z jej pomocy? Jeszcze nikomu nie mówiłem tylko w internecie. Czuję jakbym nosił jakiś wielki ciężar. Śpię po 5h po prostu budze się rano i już nie zasypiam. Czasami pojawiają sie koszmary. nie mogę jeść. A z drugiej strony, zdaje się że świetnie maskuje swój stan psychiczny przed innymi. ikt się nie orientuje.

 

Tak bardzo żałuję tego co zrobiłem.

 

-- 03 mar 2012, 19:06 --

 

Wygląda na to że wykształciła sie u mnie jakaś mini wersja dwubiegunowej choroby :)

Rano czułem się jak w koszmarze. Wtedy tez napisałem poprzedni post. Potem spróbowałem oddychania przeponą - po pewnym czasie stosowania, poczułem się trochę oszołomiony, brałem te pelne wdechy przeponą, wypuszczałem powietrze ustami. W każdym razie lęk minął. Nie, nie minał, istniał i tyle. Nie obchodził mnie. Zachciało mi się nagle spać, usiadłem (autobus) oddychając przeponą (choć zacząłem wydychac również nosem, wydychanie ustami jakos męczyło), nagle, przez chwilę poczułem się jakby mi się dwukrotnie pluca powiększyły. Na chwilę. mogłem oddychać pelniej niż nawet w stanie przed braniem avio. Niestety stan się skończył i dalsze próby oddychania przepona nie pomagały. Nastrój powoli się psuł, pojawiały się mysli nerwicowe. I znów koszmar.

A teraz przeszło, samo z siebie. Zacząłem myśleć czy nie wziąźć benzo (mam clony w domu) żeby jakos przetrwac do poniedziałkowej wizyty u lekarza, i przeszło jakoś samo. jakby swiadomosc ze mam awaryjne wyjscie polepszyla sytuacje. Nie oddycha mi się jakoś szczegolnie lekko w tej chwili, ale czuję niesamowitą lekkość w brzuchu. Niestety mam świadomość że to przejdzie. W ostatnim tygodniu już zdarzały się takie wahania.

Jestem jednak przekonany że jeśli lekarz stwierdzi że nie pogorszyłem sobie astmy to tylko objaw somatyczny oraz że nie było zagrozenia życia podczas brania (jak przekonują mnie pewne osoby), to objawy przejdą. Jeśli nie - witaj psychiatro...

Za błędy się płaci. mam nadzieję że jakoś uda mi sie odbic od dna. No dobra, lecę wykorzystać okres manii w jakis przyjemny sposób.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no jest koniec marca a u mnie zero poprawy i tak od 4miesięcy :why: normalnie jestem w rozsypce-przeszlam dwie wizyty w szpitalu z kąd wysłali mnie z kwitkiem mimo iż miałam skierowanie,do lekarza rodzinnego nie mam po co iśc bo rozkłada rece i wysyła do specjalisty-ten z kolei uważa że nic mi nie jest,ale zanim sie do stane sie do alergologa dał mi leki na astme której podobno niemam-nie wezme ich bo sie boje-no i w ten sposób nadal nie moge oddychac a przez to spac itd itd.....mam dość życia.....boje sie kazdego dnia bo mecze sie okropnie bez przerwy :zonk:

 

-- 02 lis 2012, 15:27 --

 

Czy jest tu ktoś kto nadal ma duszności przy nerwicy lękowej?? :(

 

-- 08 lis 2012, 15:34 --

 

Bywa tu jeszcze ktoś kto nadal ma pronblem z odychaniem? :(

 

-- 29 lis 2012, 17:13 --

 

Bywa tu jeszcze ktoś kto nadal ma pronblem z odychaniem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć. Chciałabym z Wami podzielić się moim problemem. Może ktoś zna podobny przypadek? Lub sam przechodził przez coś podobnego?

Wszystko zaczęło się ok. 2 miesięcy temu.. Początkowo była to niewinna infekcja gardła, po tygodniu przerodziło się to w zapalenie oskrzeli - świszczący oddech, kaszel(raz suchy, raz mokry; najgorszy w nocy i nad ranem), lekkie duszności. Te dolegliwości męczą mnie do dnia dzisiejszego.. Brałam dwa antybiotyki, jednak żaden mi do końca nie pomógł. Mialam robione prześwietlenie płuc(wszystko ok). Zostałam skierowana na leczenie pod kątem astmy oskrzelowej, być może na tle alergicznym, jednak nigdy nie miałam z tym problemów, wiadomo..np. przy sprzątaniu "kręciło" mnie w nosie, ale większość osób ma tak przy kontakcie z kurzem.

Wracając do moich dolegliwości..bywało tak, że przez kilka dni była duża poprawa, jednak tragedia powracała znowu. Przedwczoraj zaczęło się apogeum moich dolegliwości...do tej pory podczas moich nocnych napadów pomagały mi leki (wziewny lub przeciwalergiczny), dzisiaj spałam dosłownie parę godzin, tak się męczyłam...czułam promieniujący na gardło ucisk w klatce piersiowej, uczucie guli w gardle (ściśnięcia), brak oddechu, nigdy wcześniej w takim stopniu tego nie przechodziłam...co wywołało u mnie panikę, a nawet płacz i pogorszenie dolegliwości...leki mi nie pomogły.Trafilam na ostry dużur, dostałam zastrzyk...jednak on też mi znacznie nie pomógł. Cały czas odczuwam taki dziwny ucisk w gardle, nie mogę wziąć pełnego oddechu, czuję taką nieprzyjemną blokadę, co najczęściej wywołuje u mnie kaszel. Dużo czytam na temat astmy ( podkreslam, że nie została ona u mnie jeszcze na 100% zdiagnozowana) i przypadkowo natrafiłam na temat tego typu dolegliwości na tle stresowym. Od ponad roku żyję w znacznym stresie, związanym z chorobą mojego chłopaka (ma nerwicę depresyjno-lękową, bierze leki). Przezyłam to strasznie. Zawaliłam uczelnię. Objawia się to u mnie dodatkowo ciągłym rozdrażnieniem, wręcz agresją, wszystko interpretuję negatywnie, często płaczę, sama się nakręcam. Jestem po prostu chodzącym wulkanem, który w każdej chwili może eksplodować.. Myślicie, że moje dolegliwości mogą byc na tle nerwowym? Ale wtedy to zapalenie oskrzeli to przypadek? Proszę o pomoc...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

gabra jakbym czytal moja chorobe. Zaczelo sie zwyklego przeziebenia. Antybiotyki nie pomagaly, bylo gorzej, bylem nawet w szpitalu, dusznosci nie wiadomo skad. Tez podejrzenie alergii czy refluks nawet. Lekarze podejrzewali, ze mam cos z glowa, bylo mi strasznie wstyd. Moja choroba trwala ponad miesiac i do dzisiaj biore leki na gardlo, bo mam cos ze sluzowka nosa. Ogolnie to poszedlem do laryngologa i dopiero on wypisal mi odpowiednie leki. Antybiotyk bralem 2 tygodnie, ale pomogl. To na 90% nie jest zadna astma.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałem astmę oskrzelową atopową (taką na pyłki) więc mam porównanie. Choć teraz mogę powiedzieć, że duszność na tle nerwowym jest dla mnie sto razy gorsza od tej alergicznej. Wygląda u mnie to następująco

Kiedy miewałem napady na tle alergicznym astma się zaczynała zwykle w godzinach nocnych, często nad ranem i mnie po prostu budziła. Kaszle się wtedy niemiłosiernie i oskrzelach świszcze tak, że postronni słyszą i nie można do końca nabrac powietrza - jest blokada - gdy puszcza to sie to świństwo odkrzusza - kaszel jest wtedy mokry i po sprawie. Pomagają inhalatory i to w zasadzie od razu - góra pięć minut i jest ulga.

Przy nerwicy kiedy śpię to mnie nie dusi, zwykle mi się zaczyna rano po obudzeniu tak około godziny, kiedy pierwszą myślą po powrocie świadomości jest sprawdzenie czy nie dusi. Zwykle już po kwadnansie mam pierwsze symptomy, jakby w powietrzu brakowało tlenu, więc co chwilę głębszy wdech jak karp na wigilię. I juz jest jazz. Dochodzi uczucie bedonoej płyty na piersi i obolałość mięśni klatki. Po paru godzinach mam skurcze mięśni lub uczucie rozpierania od wewnątrz i ucisk w siodełku nosa. Na dokładke to uczucie się przemieszcza. Raz klatka piersiowa, raz pieczenie za mostkiem, raz jakbym miał coś w tchawicy a raz jakby mi ktoś w kciuk pchał w nad mostkiem. Próbowałem ratować się inhalatorem na astmę, który działa na astmę alergiczną ale poza standardowymi działaniami niepożądanymi, czyli drżeniem i szumem w głowie nic się nie zadziało (znaczy nie puściło jak w astmie alergicznej po pieciu minutach). Głupie uczuicie dyskomfotu ( to nie ból ) jakby mnie zabandażowali. Co ciekawe jak wychodzę na dwór to jak ręką odjął - wtedy tylko czuję obolałść przepracowanych mięśni klatki piersiowej.

Co mi pomaga?

Spacery

Maść z mentolem na klatkę piersiową - jak zaczyna grzać to po mału uczucie duszności ustępuje

Wysiłek fizyczny - biegam do skrajnego wyczerpania i to przerywa całe błędnę koło.

Położenie się do łóżka i nakrycie ust kołdrą, tak by odciąć nieco dopływ powietrza sobie.

Ps. Czy też tak macie, że jedna grupa objawów na raz? Już tłumaczę o co mi idzie: jak mam duszność, to nie boli mnie głowa, jak dusznosć ustępuje to zaraz piecze mnie w ustach podniebienie, jak podniebienie przestaje, to zaraz mam skurcz jakby korzonków, albo kręgosłupa, jak to przepracuję to mnie pod pachami boli tak jakby ktoś mnie uszczypał. Do tego czasem rodzaj nudności bez bólu żoładka - po prosu mi nie dobrze jest. Czasem miewam jakeś takie przykre i bolesne ukłucia w dole brzucha albo coś na kształt porażenia prądu przez ramię do szczeki.

 

Wiem, że to oszaleć idzie ze sobą, ale jak mawia moja terapeutka - dusi, dusi ale nie udusi.

Zanim mnie nerwica dopadła to myślałem, że ludzie z ta choroba przesadzają - z góry ich za to przepraszam. Wyobrażałem sobie jak moją matkę wykręcało tak że robiły sie jej wybroczyny na przedramieniach i przyjeżdzało pogotowie, że robi teatr na pokaz. teraz los sie na mnie zemścił.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ps. Czy też tak macie, że jedna grupa objawów na raz? Już tłumaczę o co mi idzie: jak mam duszność, to nie boli mnie głowa, jak dusznosć ustępuje to zaraz piecze mnie w ustach podniebienie, jak podniebienie przestaje, to zaraz mam skurcz jakby korzonków, albo kręgosłupa, jak to przepracuję to mnie pod pachami boli tak jakby ktoś mnie uszczypał. Do tego czasem rodzaj nudności bez bólu żoładka - po prosu mi nie dobrze jest. Czasem miewam jakeś takie przykre i bolesne ukłucia w dole brzucha albo coś na kształt porażenia prądu przez ramię do szczeki.

 

Tak, mam takie coś. Jak po miesiącu puszczały duszności to zaczynały się skurcze w żołądku. A nieprawidłowości w tym miejscu powodowały zawroty głowy itd. Potem brzuch puszczał i wracały duszności. A potem dla odmiany kłucie w klacie udające wieńcówkę. I tak w koło Macieju.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki - tak myślałem. Moja doktor prowadząca nazwała to "pochodem dolegliwości nerwicowych" - ponoc typowe. Charakterystyczne jest to, że np duszność nie jest ostro oznaczona do organu - jest rozmyta - raz w krtani, raz w mostku, raz w tchawicy... Dzięki Bogu po mału dochodze do siebie i mam nadzieję, że mi to w końcu minie. W sobotę miałem taki "dziwny dzień" kiedy wstałem tak jak kiedyś i poczułem, że nic mi nie jest i faktycznie żadnego lęku, żadnego dyskomfortu. Poszedłem na zakupy i powiem, że czułem się tak jakby ktośc mnie owinął w radość i spokój. Fajnie było, lekko, kolorowo. W niedzielę było torchę gorzej - globus - ale zająłem sie robotą i mi przeszło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam

Mam pytanie czy macie takie uczucie ciezaru moze nie tyle na klatce co w przeponie musze glebokie wdechy brac albo mecze sie szybciej wejde z dolu do goru kilkanascie schodow serce wali i dysze oczywiscie tryb siedziacy mam nie pracuje obecnie albo musze odkaszlnac kurcze czy to napewno znowu ona czy jakas astma kij wie. Wczesniej problemy byly jelitowe to teraz tutaj sie zatrzymało i od strony serca rozne przeboje :(

 

-- 14 sty 2013, 15:55 --

 

Te objawy męczą was codziennie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I takie coś też bywa. To skurcz przepony. Czasami po wejściu na 2 piętro czułem się jakbym przebiegł maraton.

Pomaga, ale to długoterminowa terapia, świadome oddychanie przeponą. Jak sobie przypomnisz, oddychaj przeponą, rozciągaj te mięśnie. Możesz też robić skłony do tyłu.

Kiedyś tak się wkurzyłem na skurcz przepony, że zrobiłem z 20 brzuszków. Teoretycznie powinno zaszkodzić, ale pomogło. Mięśnie odpuściły i się rozluźniły.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie są "ciągi" po kilka dni z rzędu. I w trakcie dnia raz dusi - raz nie dusi. Zwykle uczucie ciezaru w klatce piersiowej. Bardzo nie przyjemne. A jak sie nakręce to jest tak, że powietrze wchodzi bez oporów ale tak jakbym nie oodychał- jakby tlen mi sie nie dostawał do kriwoobigu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pieroog podobnie ja mam tez nie mam czym odkaszlnać alekko boli ciekawe od czego tak sie dzieje.

Dzisiaj kolezanki tesciowa dowiedzialam sie ze ma przerost miesnia sercowego maz nzalzl ja nieprzytomna podobno ze dusznopsci to objaw jak to przeczytałam to az mi sie goraco zrobilo. Jesli mialam rtg klatki w marcu 2012 to moglo sie cos zmienic od tego i nagle moglo serce urosnac strasznie sie tego bojev :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przede wszystkim, nie diagnozujemy się sami i staramy sie "nie podejrzewać" ;) Pierwsza sprawa, to nie jesteśmy specjalistami, a wiedza ogólna, tzn. internetowa czy taka kawiarniano-towarzyska jest nieprecyzyjna. Zrób mały eksperyment wpisz do googla "hasło dziecko nie mówi - trzy lata". Pierwsze co wyskoczy to "Autyzm". :) Takie pytanie do dra googla wpisała moja znajoma ponieważ jej synek miał tę urodę, że późno zaczał mówić, co u chłopców jest czeste. Dziś gada jak najęty i jest najzdrowszym dzieckiem pod słońcem.

Spokojnie wszyscy tu tak mamy z tym oddechem i sercem. Jeśli nie "pakujesz na siłowni" i nie bierzesz tony sterydów anabolicznych to przerost mięśnia sercowego jest raczej mało prawdopodobny. Nic Ci nie jest, prócz nerwicy, założę sie o skrzynkę piwa. Ja też podchodzę emocjonalnie do wszelkich "rewelacji" i nie cierpię od jakiegoś czasu, kiedy ktoś zaraz serwuje mi diagnozę jakieś przypadłości cielesnej. Ludzie nie cierpiący na nerwicę są przyzwyczajeni, że jak boli, to przyczyna tkwi w chorym ciele. Wiesz, duszności można mieć choćby przy asmie, nowotworze, odmie etc. etc. Lecz u nas podłoże stanowi nerwica, która lubi własnie tak się manifestować. Moja matka również przechodziła przez stany lękowe i potwierdza teraz po latach jak właśnie ją dusiło, jak fajnie było kiedy przyjeżdzało pogotowie i jeszcze fajniej kiedy kolejny raz słyszała, że jest zdrowa. Miała tak samo jak my - dokładnie te same objawy - cieszy się świetnym zdrowiem do dziś a ma już 63 lata. Jak to mówią - dusi, dusi ale nie udusi... Trzymaj się :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×