Skocz do zawartości
Nerwica.com

Spylacz

Użytkownik
  • Postów

    95
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Spylacz

  1. Czułem się na Citabaksie podobnie jak Wy. Niby dobrze ale nic z życia. Poprosiłem lekarza o zmianę tego leku i teraz się cieszę.
  2. Dalon Zomiren pomaga na lęki, tylko co pomaga na Zomiren? Wiem, że lęki potrafią uprzykrzyć życie i człowiek wszystko zrobi aby się ich pozbyć. Ja sam się zamulam Zomirenem już na szczęście tylko 0,25 na dobę. Proponuję jednak zastanowić się zanim się weźmie ten lek. On pomaga ale nie jest obojętny...
  3. tomy 1939 Doskonale rozumiem co znaczy przyzwyczajenie ( uzależnienie ) i ten żel do włosów wcale mnie nie śmieszy. Ciekawe tylko dlaczego tak późno zauważyłeś zgubny wpływ tego specyfiku, no ale to już inna sprawa. Ważne, że znalazłeś rozwiązanie i pozbyłeś się problemu. Tak humorystycznie dodam, że ja się od żelu nie uzależnię, bo to żel do włosów, czyli do czegoś co u mnie na głowie już prawie nie występuje :) Pozdrawiam.
  4. Ja jestem astmatykiem. Mnie kiedy przydusza to podwójnie. Moją metodą na to są biegi. Naprawdę polecam, to nie zabija, przeciwnie wzmacnia i nadrabia braki tlenu w organizmie.
  5. aldara.35 Jeśli trafisz na partaczy a nie na fachowców, to psychoterapia może jeszcze więcej szkody uczynić. Trzeba szukać dobrych fachowców, oddanych dobrych ludzi albo nie bawić się to wcale. 11 lat to czas zbyt długi według mnie. To oznacza, że ta psychoterapia nie działa na Ciebie, jest nie właściwie prowadzona. Ja bym to zakończył i próbował czegoś innego, ale to tylko moje zdanie. Fajnie masz, że lek ci pomaga. Ja przerabiam kolejny specyfik, który wydawało sie, że mi pomaga a tymczasem dziś dostałem ataku lęku i paniki. Nawet nie będę pisał co wyrabiałem, bo wstyd.
  6. Ja właśnie próbuję reaktywować swój biznes. Nie jest łatwo bo mam lęki ale, że głównie pracuję telefonem więc klienci tego nie widzą Też ostatnio zaczynam się przyznawać do swoich fobii przed ludźmi na których mi zależy. Niestety u mnie to nie pomaga. Pracuję jednak nad wszystkim codziennie. Najgorsze jest jednak przyzwyczajenie organizmu do leku przeciwdepresyjnego. Choroba wiadomo robi wszystko abym nie brał tego leku a sam lek mi tego nie ułatwia bo skutki niepożądane są okropne. Sęk w tym, że muszę to wytrzymać, inaczej wyląduję na dnie.
  7. Paweł BaX Jest dużo racji w tym co piszesz. Ja jednak myślę, że analizę dzieciństwa mam już za sobą a przynajmniej nie muszę do niego wracać. Jako dziecko byłem wychowywany z troską, choć rodzice popełniali mnóstwo błędów, które później jako dorosły wychwyciłem, a swoje myślenie o tym skorygowałem. Wiem, że nie zawsze mieli rację, ani oni ani nauczyciele w szkole, bo nauczyciele zrobili jeszcze gorszą robotę niż rodzice. Mniejsza o to. Ostatnio kiedy choroba mi wróciła zacząłem przymuszać się do podejmowania decyzji a raczej działań ( bo decyzje są już podjęte), które mają mnie wyprowadzić z tego koszmaru. Wiem dobrze, że od moich decyzji dziś dużo zależy. Nie jest łatwe zmienić samego siebie, nie jest łatwe samego siebie skarcić a ja to muszę zrobić. Moje biznesy też nie wychodziły. Zawsze kiedy coś zaczynałem szło mi bardzo dobrze, ale po jakimś czasie przestawałem wierzyć w sukces, który był blisko i kończyło się fiaskiem. Mam nadzieję, że tym razem tak nie będzie bo pracuję nad czymś może nie zupełnie nowym ale raczej od nowa.
  8. Asiu Ja też nie mam zaufania do terapeutów. W Polsce tych dobrych jest nie wielu. Wszyscy dopiero się uczą. Nie wiem czy książka jest przekoloryzowana, wiem, że to co zrobiła Rachel faktycznie zasługuje na oklaski. Jej się udało, a to najważniejsze bo daje podstawy wiary w wyleczenie dla innych. Moniko widzę, że i Ty zauważyłaś oprócz terapeuty jeszcze jednego wspaniałego bohatera tej książki. Mąż Rachel to wzór do naśladowania dla wszystkich mężów i żon. Ja nie miałem takiej partnerki w swojej chorobie, która by mnie wspierała. Ze mnie się naigrawano - i dobrze teraz mam spokój :)
  9. Paweł BaX Specjalnie to przemilczałem, bo nie chciałem używać zbyt mocnych słów. Widzę jednak, że z Ciebie człowiek rozumny, co się chwali. Otóż widzisz ten ogólny schemat o winie rodziców sprawdza się w wielu przypadkach ale nie w każdym. Moi rodzice nie byli doskonali jak wszyscy. Też mi stwarzali piekiełko w dzieciństwie. Jednak po głębokich analizach na terapiach i dokładnych przemyśleniach jestem pewny, że to nie oni odpowiadają za mój stan lecz ja sam a dokładnie to co ze sobą zrobiłem w życiu. Wychodząc z domu rodzinnego byłem mocny i zdrowy. Miałem nie udane małżeństwo, ale nawet tej wiedźmy mojej eks żony nie mogę oskarżyć w żaden sposób, że spowodowała moje lęki. Ona była na to za głupia aby na mnie tak wpłynąć. Jedyne co mam w pamięci z tego małżeństwa to śmiech z głupoty. Swoją chorobę stworzyłem sobie sam. Kilka błędnych decyzji, kilka nie odpowiednich dla mnie pracodawców, ciągłe problemy finansowe i inne jeszcze sprawy sprawiły, że żyłem w ciągłym stresie a on wprowadził mnie w lęki. W moim przypadku muszę więc grzebać sam w sobie i czyścić wszystkie rejestry mojego umysłu. Nie jest to łatwe, bo pokonać samego siebie jest bardzo trudne ale działam. Wiem co mam zrobić i zaczynam to dzieło. Problem w tym, że muszę często szukać sztuczek na wykiwanie mojej własnej podświadomości, a to nie jest łatwe. Choroba jednak tak mnie już wkurzyła i tak spartoliła moje życie, że postanowiłem zabić gadzinę. Pozdrawiam Cię i cieszę się, że Tobie się udaje. Ja kiedyś myślałem, że ucieczka od rodziców i eks żony będzie rozwiązaniem moich problemów. Wyjechałem ze swojego miasta, odciąłem się od wszystkiego. Niestety choroba wyjechała razem ze mną. Dzięki temu wiem gdzie jej szukać.
  10. Polecam tę książkę wszystkim, którzy wątpią, że można się wyleczyć.
  11. Spylacz

    kryzys pomocy

    Kaptur Żałuję, że dopiero teraz zauważyłem Twoją prośbę o pomoc. Rozumiem co się zadziało i rozumiem dlaczego zrezygnowałeś. Mnie się to często w życiu zdarzało. Kiedyś nie wsiadłem do pociągu ze swoją córką, który jechał do Warszawy. Nie wsiadłem i tyle! Co do samolotu to u mnie sprawa jest prosta, jasna i klarowna. Ja w to żelastwo nie wsiadam ono dla mnie nie istnieje - nie każdy pilot nazywa się Tadeusz WRONA! Miałem jednak w życiu w okresie choroby kilka udanych wyjazdów. Pierwszy z nich to promem do Szwecji. Bałem się strasznie ale po wejściu na prom wszystko minęło i w nocy nawet spałem na koi. Drugi wyjazd był trudniejszy. O ile na prom weszliśmy we czwórkę, to do Monachium jechałem sam. Ja ledwie dosapałem do pociągu. Chciałem uciekać ze sto razy. Po wejściu do pociągu lęki minęły. Nie twierdzę, że wtedy bym Ci pomógł, bo dobrze wiem, że byłeś tak nakręcony, że żadne argumenty do Ciebie nie trafiały i nie o to mi chodzi. Żałuję, że nie wziąłem udziału w tej dyskusji wtedy kiedy to się działo. Co do ucieczki ze szpitala, to myślałem, że tylko ja potrafiłem dokonać tej sztuki a tu proszę mam rywala równie dobrego jak ja sam. Ucieczka ze szpitala to mój HIT nad HITY. Dziś nawet jestem z tego dumny choć wtedy nie było mi do śmiechu. Na temat uciekania stworzyłem tu wątek. uciekanie-t30858.html Mamy wspólne dokonania i wspólny problem może razem coś wymyślimy. Moja rada od serca. Jeśli poszedłeś do lekarza i on wypisał Ci jakiś lek z grupy benzodiazepin wywal to czym prędzej.
  12. vivien76 Dół już minął, dziękuję za współczucie... Biorę miesiąc dawkę 50 mg. Lekarz kazał brać 100 ale ja nie lubię leków, 50 mg mi wystarcza reszta to moja praca. Poza tym na początku brania Fevarinu bolał mnie bardzo brzuch i nie mogłem zwiększyć przez to dawki. Jesteśmy nie w temacie, moderator niebawem nam zwróci uwagę :)
  13. Tra ta ta ta bum tum tum. Za lęki obwiniamy rodziców babcię, dziadka, ciocie, sąsiada, Adama i Ewę, a nawet Boga tylko nie samych siebie. Owszem w wielu wypadkach winni są rodzice ale nie zawsze. Nie możemy ich ciągle o wszystko obwiniać i zwalać na nich winę. Przyjżyjmy się sobie i zobaczmy cośmy samym sobie zrobili. Ja sam jestem winny swoich lęków.
  14. Myślę, że nie czuła ataku i to był raczej mój błąd. Podjąłem decyzję w tej sprawie. Nie będzie już telefonów, czekoladek ani zaproszeń do opery czy teatru. Jestem facetem co nie znaczy, że mnie nie boli takie zachowanie. Szukam kobiety cieplejszej, która będzie potrafiła rozpoznać uczucia i nimi nie pogardzić. Trochę mnie będzie boleć ale przeżyję. Dość mam zabawy.
  15. Właśnie o to wyczucie chodzi. Czasem to słynne zdanie po oświadczynach: "Zostańmy przyjaciółmi" kończy znajomość a ja nie chciałbym tej znajomości przerywać nawet po otrzymanym koszu. -- 04 lis 2011, 11:41 -- Wcześniej napisałem, że mam dość tych nie odebranych telefonów i, że chcę to skończyć. Jestem sam ze sobą w sprzeczności w tej sprawie. Musze ją bardzo kochać...
  16. Miedzy nami jeszcze niczego nie było. Byliśmy przyjaciółmi, nawzajem się poznawaliśmy. Ona ma dość spore problemy w swoim życiu i ja wiem, że ma częste doły przez to. Jednak tak jek piszę kiedy się spotykamy wszystko jest ok ale kiedy dzwonię aby pogadać albo się umówić to nie odbiera telefonu tygodniami. Potem nagle się zgłasza i wszystko jest ok.
  17. Obecnie biorę Fevarin ale i on czasem nie daje rady jak mnie przydusi do dołu tak jak dziś.
  18. Ja własnie nie wiem co o tym sądzić. Chyba zanim zerwę kontakty to jeszcze spróbuję wyjaśnić co znaczą te sprzeczne sygnały. Kobiety są dziwne i to co się o nich mówi, że NIE znaczy TAK jest prawdziwe. W każdym razie już wczoraj udało mi się nie dzwonić. Jakoś się powstrzymałem. Myślałem, że ona właśnie będzie tym przyjacielem. Dobrze mi z nią było na naszych "randkach"
  19. Kurna chata, kwiatki i czekoladki przyjmuje, rzuca mi się na szyję a potem nie odbiera telefonu przez tydzień. Ni chu chu z tego nie rozumiem a może jednak rozumiem. .... Dostałem kosza i tyle. I dobrze znajdę lepszą i ładniejszą.
  20. On nie daje kopa, przeciwnie spowalnia i nieco zamula jednocześnie ograniczając lęki. Takie działanie nie każdemu odpowiada. Mnie był potrzebny jeszcze dodatkowo komponent dodający chęci do pracy. W Citabaxie tego nie ma. Teraz mam już lek z którym czuję się dobrze i nawet tu zacząłem się bardziej udzielać na forum, choć to też zawsze będzie falami bo mam inną robotę i inne forum do obsłużenia :)
  21. Polecam Wam książkę "Uratuj mnie" RACHEL REILAND - kobieta chora na pograniczne zaburzenie osobowości, chorobę teoretycznie nie wyleczalną opisuje w niej właśnie rozliczanie przeszłości, akceptowanie jej i wychodzenie z teoretycznie nie wyleczalnej choroby:) Książka jest dla wszystkich i dla tych biedulek, które nie mogą sobie poradzić ze sobą i dla zwycięzców, którzy walczą do końca. Rachel doszła do przyczyn swojej choroby, rozprawiła się z nimi i wyzdrowiała na zawsze.
  22. Czapla Ja będę tu twardo bronił swojego stanowiska, że nerwica jest wyleczalna a nie tylko zaleczalna. Właśnie po raz trzeci w życiu ją zaleczam, tym razem jednak robię ( przynajmniej się staram robić), to co powinienem kiedy zaleczałem tę chorobę za pierwszym i drugim razem. Wtedy jednak nie miałem świadomości, że trzeba coś jeszcze zrobić. Dziś już wiem, że kiedy nadchodzi dzień wolny od lęków i kiedy znowu stanę się zwykłym szaraczkiem, to muszę jeszcze wrócić do swoich koszmarków, nie mogę ich zostawić. Tu macie moją historię: l-ki-teraz-wy-si-bojcie-id-po-was-t31060.html -- 03 lis 2011, 23:00 -- Polecam Wam książkę "Uratuj mnie" RACHEL REILAND - kobieta chora na pograniczne zaburzenie osobowości, chorobę teoretycznie nie wyleczalną opisuje w niej właśnie rozliczanie przeszłości, akceptowanie jej i wychodzenie z teoretycznie nie wyleczalnej choroby:) Książka jest dla wszystkich i dla tych biedulek, które nie mogą sobie poradzić ze sobą i dla zwycięzców, którzy walczą do końca. Rachel doszła do przyczyn swojej choroby, rozprawiła się z nimi i wyzdrowiała na zawsze.
  23. I ja zaczynam wygrywać z Zomirenem :) Biorę już tylko 3/4 tabletki 0,5 mg dziennie i czuję, że jest mi nawet tyle nie potrzebne. ewa321 Gratuluję, tak trzymaj :)
×