Skocz do zawartości
Nerwica.com

Rozstanie. Nie potrafiłam go pokochać.


Rekomendowane odpowiedzi

Co do Twoich wątpliwości dlaczego trwał tyle czasu, to chyba nikt nie jest w stanie podsunąć Ci tutaj jakiegoś konkretnego rozwiązania tej zagadki, a kolejne pytanie brzmi po co właściwie teraz nad tym dywagować.

Zdecydowanie, nie wchodziłam w to z przekonaniem, że się pobawię i zostawię.

Gotowych rozwiązań i odpowiedzi nie oczekuję. Mogę posłuchać tej czy innej porady, wskazówki czy opowieści o przeżyciach, żeby stwierdzić jakie postępowanie będzie najlepsze (tak ogólnie mówiąc).

 

Mam skłonności do... demonizowania siebie samej.

Oto trwałam bezsensownie przy chamie i brzydalu, bezdusznie dając mu nadzieję. Przy tym czerpałam korzyści finansowe, a i przyjemność, bo fajnie było się całować.

NIE.

W zasadzie przy nim nie potrafiłam udawać, jak coś było nie tak, on to widział i czuł natychmiast. Z tym, że niestety nie potrafiłam tego wyrazić i określić co jest nie tak. Do kontaktu seksualnego też nie doszłoby, gdybym tego nie chciała, a już na pewno nie sprawiłby przyjemności nikomu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

emilk, ale to co miała być z nim na siłę? No chyba dobrze, że mu powiedziała, że ze związku nic z tego :bezradny: Byłbyś z dziewczyną której nie kochasz po to tylko by ona była szczęsliwa?

 

Ja nie mowie ze miala byc z nim na sile,tylko szkoda ze to trwalo az 2 miesiace,dopiero zdala sobie sprawe ze ni z tego nie bedzie.Musiala miec jakis konkretny powod zeby podjac taka decyzje.

Najpierw zadajmy sobie pytanie za co kochamy druga osobe ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poem, a może Ty w ogóle boisz się zaangażować? Myslalas o terapii?

Myślałam, owszem, ale... powiedzmy że mam ograniczone możliwości.

Boję się. A jeszcze bardziej bałabym się wyjść z inicjatywą i zacząć spotykać się z kimś kto mi "wpadnie w oko". A to mogłaby być dla mnie lekcja życia. Chociaż nie, nie traktuję tego tak. Chciałabym poznać kogoś kto MI spodoba się w stu procentach, kogo polubię, z kim będę miło spędzać czas i otwarcie rozmawiać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poem, a może Ty w ogóle boisz się zaangażować? Myslalas o terapii?

 

Nie wciskajcie dziewczynie na siłę jakichś zaburzeń i "problemów do rozwiązywania" :roll:

 

 

Chciałabym poznać kogoś kto MI spodoba się w stu procentach, kogo polubię, z kim będę miło spędzać czas i otwarcie rozmawiać.

 

Może i spotkasz kogoś takiego, w końcu nie są to bóg wie jakie wymagania

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

poem, 100% to tylko w bajkach, ale i tak warto próbować. Czy masz tzw. "ciśnienie" na bycie z kimś, czy tylko tak mi się wydaje?

Wiem, że idealnych ludzi nie ma ;)

Szczerze? Trochę mam, choć chciałabym nie mieć i... bardziej potrafić zająć się sobą sama.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem, że idealnych ludzi nie ma ;)

Szczerze? Trochę mam, choćchciałabym nie mieć i... bardziej potrafić zająć się sobą sama.

Taka jest tu bowiem zależność... Gdy będziesz potrafiła zająć się sobą, to staniesz się nagle bardzo atrakcyjna dla płci przeciwnej. ;) Nie zakładam, oczywiście, że nie jesteś i teraz, ale wspomniany mechanizm działa dość często.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie zakładam, oczywiście, że nie jesteś i teraz, ale wspomniany mechanizm działa dość często.

Zależy jaką atrakcyjność masz na myśli :smile: bo na urodę toto mi na pewno nie pomoże... chyba że moim nowym zainteresowaniem staną się wizyty u kosmetyczki ;)

 

Ale tak na serio to masz rację.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zależy jaką atrakcyjność masz na myśli :smile: bo na urodę toto mi na pewno nie pomoże... chyba że moim nowym zainteresowaniem staną się wizyty u kosmetyczki ;)

 

Uroda to pojęcie względne, przemijające, często też chwilowe. Ludzie lgną jednak do silnych osób, które teoretycznie nikogo nie potrzebują. Zdobycie takiego partnera to wyzwanie, a świadomość, że zostało się wybranym przez kogoś na pozór niedostępnego, to dodatkowy afrodyzjak. :> No ale ja piszę trochę z pozycji dinozaura, podejrzewam, że większość chłopców z tego forum rzuciłaby się na każdą kobietę, która by im na to pozwoliła. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Coś w tym jest, niektórzy faceci uważają, że jak jakaś dziewczyna im się podoba, to ona im się "należy", a jak takiego delikwenta nie chce, to zła i podła, niewrażliwa i pusta. :D

 

Sam wieszcz Mickiewicz nas o tym przekonywał w Dziadach gdzie "podła" pastereczka nie mogła się znaleźć w niebie, ponieważ nie spodobał jej się żaden ganiający za nią pastuch :roll::lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poem, na przyszłość jak chcesz uniknąć takich sytuacji, to najpierw poznaj faceta, sprawdź go pod różnymi względami i swój stosunek do niego przez jakiś dłuższy czas, zanim przejdziesz do czegoś więcej, no a tutaj to wyjaśnij, że nie możesz nic poczuć, nie ma tej chemii czy coś w tym stylu i nic na to nie możesz poradzić, no i się nie zadręczaj już tym.

 

Bittersweet, awek sobie ustawiłaś:D a odkąd pamiętam nie miałaś :]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poem, a może Ty w ogóle boisz się zaangażować? Myslalas o terapii?

Myślałam, owszem, ale... powiedzmy że mam ograniczone możliwości.

Boję się. A jeszcze bardziej bałabym się wyjść z inicjatywą i zacząć spotykać się z kimś kto mi "wpadnie w oko". A to mogłaby być dla mnie lekcja życia. Chociaż nie, nie traktuję tego tak. Chciałabym poznać kogoś kto MI spodoba się w stu procentach, kogo polubię, z kim będę miło spędzać czas i otwarcie rozmawiać.

 

Nie ma ludzi idealnych,zawsze znajdziesz jakas wade pamietaj o tym ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie się przydarzyło coś podobnego. On już na samym poczatku mi wyznał miłość i zaczął planowac małżeństwo. A ja dopiero się zastanawiałam czy coś do niego czuję, czy mi się podoba i go zaczynałam dopiero poznawać. Zgodziłam się na spotkania bo mi się wydawał atrakcyjny i myślałąm że z czasem coś się u mnie wykluje. Ale on narzucił takie tempo, że ja nie miałam możliwośći się rozeznać, zastanowić bo właściwie on już o wszystkim zadecydował. Mówiłam mu że go nie kocham a on na to żebym się go postarała pokochać. Mówiłam że do siebie nie pasujemy a on na to że wg niego pasujemy. Próbowałąm zerwać ale on zawsze wracał i prosił żeby jeszcze raz spróbować. Prosił, błagał, obiecywał a ja byłam zbyt słaba aby go odepchnąć, jeżeli on mówił że skoczył by za mnie w ogień, zrobiłby dla mnie wszystko. Czułam się winna że go tak nie kocham jak on mnie, że nie potrafię zrobić tyle dla niego co on w obietnicach robił dla mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Napisałam mu dość szczegółowo co mi się nie podobało, on stwirdził, że mogłam mu wsześniej powiedzieć to może by się dało to naprawić (ale że jakoś sobie musi poradzić z rozstaniem). Już sama zaczynam trochę poddawać się iluzji, że mogło być (lub będzie) dobrze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Już sama zaczynam trochę poddawać się iluzji, że mogło być (lub będzie) dobrze.

 

Tzn. że mogło być dobrze między Wami? Bo jeśli tak, to wygląda nieco na to, że zyskał w Twoich oczach, jak powiedział, że poradzi sobie bez Ciebie i da radę... Taka bajka kiedyś była "Żuraw i czapla". ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No tak, że można było to naprawić.

I myślałam, że rozpaczać będzie (pewnie będzie) i... namawiać... A nie namawia :)

Poem to jednak jest samolubne. Skoro go zostawiłaś, to się ciesz, że sobie poradził i nie próbuje podcinać sobie żył. Chyba jednak naprawdę sama nie wiesz, czego chcesz. Chyba bardziej byś chciała, żeby rozpaczał niż on rzeczywiście to robi. Wolałabyś, żeby spędzał całe dnie pod twoim domem jak te chłopaczki, których rzuciły kobiety (poczytaj sobie w innych wątkach). Sorry ale tak robią tylko puste lalki. Zostawiłaś go to daj mu kobieto żyć normalnie i nie próbuj podsycać tego ognia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

poem, ale Ty byś chciała by namawiał i rozpaczał :?::shock::roll:
No tak, że można było to naprawić.

I myślałam, że rozpaczać będzie (pewnie będzie) i... namawiać... A nie namawia :)

Poem to jednak jest samolubne. Skoro go zostawiłaś, to się ciesz, że sobie poradził i nie próbuje podcinać sobie żył. Chyba jednak naprawdę sama nie wiesz, czego chcesz. Chyba bardziej byś chciała, żeby rozpaczał niż on rzeczywiście to robi. Wolałabyś, żeby spędzał całe dnie pod twoim domem jak te chłopaczki, których rzuciły kobiety (poczytaj sobie w innych wątkach). Sorry ale tak robią tylko puste lalki. Zostawiłaś go to daj mu kobieto żyć normalnie i nie próbuj podsycać tego ognia.

 

Nie, o rany, można by poczekać na odpowedź a nie już od razu nazywać mnie samolubną i pustą :shock:

Napisałam, że nie namawia i to mnie cieszy (stąd uśmiechnięta buźka).

Jakbym napisała, że myślę, że pewnie wcale po mnie nie płacze to byście stwierdzili, że co ja sobie wyobrażam... że go skrzywdziłam i myślę, że nic się nie stało - tak? :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×